Dzisiaj jak zaglądam do szafy i patrzę na te wszystkie teokratyczne ubrania to nasuwają mi się różne refleksje z tym związane. Czy warto było kilka razy w tygodniu uprawiać ten "rytuał" i przebierać się w te "stygmaty" skoro nic mi to tak naprawdę nie dało? Próbowałem przymierzyć te ubrania. Spodnie okazały się za szczupłe w pasie, kołnierze koszul za ścisłe, marynarki za wąskie w ramionach. Widać, że Organizacja i małżeństwo wybitnie się mi przysłużyło w dbaniu o linię... Byłem strasznie chudy.
Wracając do dzieci: jak moja córka była niemowlakiem (nawet jednomiesięcznym!)to miałam nieprzyjemności, czemu moje dziecko ubrałam w pajacyk albo spodnie z bluzą. Ciągle słyszałam uwagi: gdzie jest jej sukienka/spódnica? Czemu jej nie ubrałam w sukienkę/spódnicę? Jak ona w ogóle wygląda. Dla świętego spokoju kupiłam córce sukienki i spódnice na zebrania, by mieć spokój. I czemu ją karmię piersią w czasie trwania zebrania(w biblioteczce- to oddzielny pokój- byłam sama, od czasu do czasu zaglądali starsi, trzeba było dziecko nakarmić przed zebraniem!Bo się z cyckiem obnoszę!-trzeba było starszym nie zaglądać, to by się nie podniecali moją piersią)Przegięcie, co?
Bracia to by chyba chcieli żeby noworodka na drugi dzień po narodzinach w sukienkę/spódnicę ubierać. Czepialstwo i tyle. A już z tymi pretensjami o karmienie to chyba jakaś paranoja. Nie wiem skąd w ludziach którzy twierdzą, że żyją zgodnie z przykazaniami Bożymi i w pokoju ze współwyznawcami jest tyle czepialstwa, niezrozumienia i drętwych, żeby nie powiedzieć głupich wypowiedzi.
Pamiętam pewnego starszego z żoną którzy swoją małą córeczkę non stop ubierali w sukienki. Chyba nigdy nie widziałem jej w spodniach. Do tego sukienka była nieładna, żeby nie powiedzieć brzydka. Nie wyobrażam sobie żebym swoją kochaną córeczkę miał cały czas katować sukienkami. Poza zebraniami ubierałbym ją w fajne dżinsy w kwiatuszki i bluzeczkę. Większość dziewcząt/kobiet woli nosić spodnie więc córkę trzeba od małego uczyć
Najdziwniej wyglądało, jak niektóre siostry (zwłaszcza młode) przychodziły na Salę Królestwa w spodniach, szły do WC, tam przebierały się w spódnice/sukienki i wtedy już przebrane wchodziły do głównego pomieszczenia w którym miało odbyć się zebranie. Po zebraniu oczywiście przebierały się z powrotem. Odnosiłem wrażenie, że dla niektórych z nich noszenie spódnic/sukienek chyba wydawało się być przykrym obowiązkiem. W zimę, w czasie zimnego wiatru i mrozów wiele z nich nie miało wyboru - zakładało spodnie aby w drodze na salę nie zmarznąć i/lub się nie przeziębić. Jednak w czasie głoszenia już nie miały wyjścia.
Pamiętam dwie siostry które cały czas, nawet poza zebraniami nosiły spódnice. Do dzisiaj zresztą tak jest. Najciekawsze jest to, że jedną z nich widzę ciągle w jednej i tej samej spódnicy.
Użytkownik ble edytował ten post 2010-02-03, godz. 22:03