Skocz do zawartości


Zdjęcie

Ubiór ŚJ na zebraniach


  • Please log in to reply
34 replies to this topic

#21 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-02-03, godz. 21:56

Będąc zainteresowanym ubierałem się w marynarkę, koszulę i krawat, jednak spodnie i koszula były z delikatnego, cienkiego jasnego dżinsu. Oczywiście po pewnym czasie pewna siostra w średnim wieku zwróciła mi na to uwagę mówiąc: "No, ta koszula to jeszcze jeszcze, ale spodnie...". Później uwagę na to zwrócił mi brat z którym studiowałem. Wtedy kupiłem sobie swój pierwszy garnitur, gdyż wcześniej nie miałem żadnego garnituru i w garniturach nigdy nie chodziłem. Ale nie był to koniec zwracania mi uwagi. Po kilku latach pewien starszy zaczął mi zwracać uwagę na to, że mam spodnie nie zaprasowane na kant, że krawat nie taki, że źle zawiązany... Trochę dziwnie się wtedy czułem. Zwracał mi uwagę również na inne rzeczy, czasami sprawiał wrażenie jakby chciał być moim ojcem. Nigdy bym nie chciał mieć takiego ojca.

Dzisiaj jak zaglądam do szafy i patrzę na te wszystkie teokratyczne ubrania to nasuwają mi się różne refleksje z tym związane. Czy warto było kilka razy w tygodniu uprawiać ten "rytuał" i przebierać się w te "stygmaty" skoro nic mi to tak naprawdę nie dało? Próbowałem przymierzyć te ubrania. Spodnie okazały się za szczupłe w pasie, kołnierze koszul za ścisłe, marynarki za wąskie w ramionach. Widać, że Organizacja i małżeństwo wybitnie się mi przysłużyło w dbaniu o linię... Byłem strasznie chudy.

Wracając do dzieci: jak moja córka była niemowlakiem (nawet jednomiesięcznym!)to miałam nieprzyjemności, czemu moje dziecko ubrałam w pajacyk albo spodnie z bluzą. Ciągle słyszałam uwagi: gdzie jest jej sukienka/spódnica? Czemu jej nie ubrałam w sukienkę/spódnicę? Jak ona w ogóle wygląda. Dla świętego spokoju kupiłam córce sukienki i spódnice na zebrania, by mieć spokój. I czemu ją karmię piersią w czasie trwania zebrania(w biblioteczce- to oddzielny pokój- byłam sama, od czasu do czasu zaglądali starsi, trzeba było dziecko nakarmić przed zebraniem!Bo się z cyckiem obnoszę!-trzeba było starszym nie zaglądać, to by się nie podniecali moją piersią)Przegięcie, co?


Bracia to by chyba chcieli żeby noworodka na drugi dzień po narodzinach w sukienkę/spódnicę ubierać. Czepialstwo i tyle. A już z tymi pretensjami o karmienie to chyba jakaś paranoja. Nie wiem skąd w ludziach którzy twierdzą, że żyją zgodnie z przykazaniami Bożymi i w pokoju ze współwyznawcami jest tyle czepialstwa, niezrozumienia i drętwych, żeby nie powiedzieć głupich wypowiedzi.

Pamiętam pewnego starszego z żoną którzy swoją małą córeczkę non stop ubierali w sukienki. Chyba nigdy nie widziałem jej w spodniach. Do tego sukienka była nieładna, żeby nie powiedzieć brzydka. Nie wyobrażam sobie żebym swoją kochaną córeczkę miał cały czas katować sukienkami. Poza zebraniami ubierałbym ją w fajne dżinsy w kwiatuszki i bluzeczkę. Większość dziewcząt/kobiet woli nosić spodnie więc córkę trzeba od małego uczyć ;)

Najdziwniej wyglądało, jak niektóre siostry (zwłaszcza młode) przychodziły na Salę Królestwa w spodniach, szły do WC, tam przebierały się w spódnice/sukienki i wtedy już przebrane wchodziły do głównego pomieszczenia w którym miało odbyć się zebranie. Po zebraniu oczywiście przebierały się z powrotem. Odnosiłem wrażenie, że dla niektórych z nich noszenie spódnic/sukienek chyba wydawało się być przykrym obowiązkiem. W zimę, w czasie zimnego wiatru i mrozów wiele z nich nie miało wyboru - zakładało spodnie aby w drodze na salę nie zmarznąć i/lub się nie przeziębić. Jednak w czasie głoszenia już nie miały wyjścia.

Pamiętam dwie siostry które cały czas, nawet poza zebraniami nosiły spódnice. Do dzisiaj zresztą tak jest. Najciekawsze jest to, że jedną z nich widzę ciągle w jednej i tej samej spódnicy.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-02-03, godz. 22:03


#22 kantata

kantata

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 787 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2010-02-04, godz. 11:03

Najdziwniej wyglądało, jak niektóre siostry (zwłaszcza młode) przychodziły na Salę Królestwa w spodniach, szły do WC, tam przebierały się w spódnice/sukienki i wtedy już przebrane wchodziły do głównego pomieszczenia w którym miało odbyć się zebranie. Po zebraniu oczywiście przebierały się z powrotem. Odnosiłem wrażenie, że dla niektórych z nich noszenie spódnic/sukienek chyba wydawało się być przykrym obowiązkiem. W zimę, w czasie zimnego wiatru i mrozów wiele z nich nie miało wyboru - zakładało spodnie aby w drodze na salę nie zmarznąć i/lub się nie przeziębić. Jednak w czasie głoszenia już nie miały wyjścia.



Ja tak robiłam. Tłumaczyłam to tym, że jest zimno (w niedziele od września do kwietnia :P) albo tym, że jestem prosto ze szkoły (we wtorki i czwartki). Niedziele od kwietnia do sierpnia były trudnym okresem dla mnie.
Minęło wiele lat, a ja wciąż chodzę tylko w spodniach i nie mogę się przemóc.

#23 wyrzucona

wyrzucona

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 88 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:lubuskie

Napisano 2010-02-04, godz. 11:53

Najdziwniej wyglądało, jak niektóre siostry (zwłaszcza młode) przychodziły na Salę Królestwa w spodniach, szły do WC, tam przebierały się w spódnice/sukienki i wtedy już przebrane wchodziły do głównego pomieszczenia w którym miało odbyć się zebranie. Po zebraniu oczywiście przebierały się z powrotem. Odnosiłem wrażenie, że dla niektórych z nich noszenie spódnic/sukienek chyba wydawało się być przykrym obowiązkiem. W zimę, w czasie zimnego wiatru i mrozów wiele z nich nie miało wyboru - zakładało spodnie aby w drodze na salę nie zmarznąć i/lub się nie przeziębić. Jednak w czasie głoszenia już nie miały wyjścia.

Też to jest praktykowane w moim zborze, najczęściej dotyczyło to sióstr, które przychodziły/przyjeżdżały na zebrania prosto z pracy. Albo w przypadku gdy przyjeżdżały na zebrania rowerem (przez cały rok- latem też).
Mnie też atakowano za to, że czasami przychodziłam na zebrania w eleganckiej acz dżinsowej długiej spódnicy za kostki (bo dżins), to nic że była skromna

#24 Brie

Brie

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 416 Postów
  • Lokalizacja:Serlandia...:)

Napisano 2010-02-04, godz. 12:37

Dżins nigdy nie byl ulubionym ubiorem śJ na zebrania. Moja córka miała taką ulubioną spódnicę dżinsową, w której bardzo lubiła chodzić i nie można jej było narzucić innego stroju, bo nie pozwoliłaby sobie. Kiedyś pojechała w tej spódnicy na pamiątkę...ojoj..:-) nikt jakoś z nas nie zauważył, że zrobiła się za krótka!:-)))w pewnym wieku zaczęła szybko rosnąć.
Po jakims czasie zwrócono mi uwagę, że moja córka na pamiątce miała za krótka spódniczkę:-) I wogóle to jej strój był światowy i że się wyróżniała wśród nastoletnich świadkiń znacznie.

#25 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-02-04, godz. 14:06

To ciekawe, co piszecie o przebieraniu sióstr przed zebraniem. Nie zauważyłam tego zjawiska w swoim zborze. Zresztą sam zwyczaj zdejmowania spodni i wkładania spódnicy...trochę śmieszny, ale rozumiem wymuszony poniekąd przez starszych w zborze, którzy nie mają innych zajęć i powazniejszych tematów do rozważań poza stosownością ubioru zborowników.
Kilka razy, a może nawet kilkanascie, zdarzyło mi się przybyć na zebranie prosto ze szkoły lub bezpośrednio z pracy i do głowy mi nie przyszło, aby się w cokolwiek innego przebierać. Może inaczej wygląda sprawa ubioru, gdy bierze się udział w programie zebrania, wchodzi na podium i jest się pod obstrzałem czujnego wzroku nadgorliwców. Wtedy zdarzały się sugestywne uwagi starszych, ale zwykle w dobrym tonie i raczej słuszne. Bo chyba strój młodej, atrakcyjnej siostry, w którym wyeksponowany zostaje głęboki dekolt rozprasza słuchaczy i uwaga skupia się nie na tematyce punktu programu, lecz na walorach cielesnych i " minimikrofonie" umiejscowionym w pobliżu ponętnej kobiecości, zasługuje na subtelne skomentowanie. Kobiety, zwłaszcza młode, w moim zborze ubierają się bardzo odważnie i modnie i nie zauważyłam szczególnego napiętnowania ich stylu ubierania. Podobnie też, sporadyczne pojawienie się siostry w spodniach nikogo specyjalnie nie dziwi.
Nie zawsze w zborze utrzymywały się tendencje liberalne. Rodzice wspominali, jak to w latach 60-tych pewien czepialski brat starszy poprosił po zebraniu na środek dwie młode siostry, celem zwrócenia w demonstracyjny sposób uwagi na zbyt krótką (tzn. przed kolano) spódniczkę jednej siostry. Królowała wtedy moda mini. Później córka tego nadgorliwego brata sama nosiła się dosyć krótko, ale to były już całkiem inne czasy.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#26 kremówka

kremówka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 244 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-02-04, godz. 21:00

W moim zborze był nie pisany zwyczaj,kto przychodził na zebranie ubrany luzacko na przykład prosto ze szkoły,siadał w ostatnim rzędzie i nie zabierał głosu.

#27 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2010-02-05, godz. 20:28

widzę jak ubierają wnuczkę na zebranka. Przebierają jak ciotkę w spódnice do kostek. Dziecko daje się w to ubrać bo jaki ma wybór.
Wychodziłem z nią kiedyś na spacer i zaproponowałem takie ubranko, trzeba było widzieć minę dziecka - "nigdy mnie w to nie ubieraj".


Biedne dziecko ... ;)

PS. Sukienki i spódniczki są ok, o ile to są rzeczy dla małych dzieci, a nie dla starych ciot. Mam dwie koleżanki (nie ŚJ), których córki - jedna 5 lat, druga 7 lat - w ogóle nie chcą chodzić w spodniach. Ta pierwsza to wręcz potrafi zrobić awanturę, jak matka chce ją ubrać w spodnie. Ale rzeczy, które one noszą, są piękne, kupowane stosownie do ich wieku. I wcale im się nie dziwię, bo sama jak bywam w sklepach z odzieżą dziecięcą, to oczy mi wychodzą na wierzch, jak teraz można pięknie ubrać dzieci ... :)

Wracając do dzieci: jak moja córka była niemowlakiem (nawet jednomiesięcznym!)to miałam nieprzyjemności, czemu moje dziecko ubrałam w pajacyk albo spodnie z bluzą. Ciągle słyszałam uwagi: gdzie jest jej sukienka/spódnica? Czemu jej nie ubrałam w sukienkę/spódnicę? Jak ona w ogóle wygląda. Dla świętego spokoju kupiłam córce sukienki i spódnice na zebrania, by mieć spokój. I czemu ją karmię piersią w czasie trwania zebrania(w biblioteczce- to oddzielny pokój- byłam sama, od czasu do czasu zaglądali starsi, trzeba było dziecko nakarmić przed zebraniem!Bo się z cyckiem obnoszę!-trzeba było starszym nie zaglądać, to by się nie podniecali moją piersią)Przegięcie, co?


Ja Ci wierzę, bo ludzie potrafią być mocno upierdl ... wi (to takie powszechne zjawisko, które wcale nie dotyczy tylko ŚJ). Trzeba było olać starych dewotów i dewoty. Niech pilnują swojego nosa ... ;)

Tak na marginesie: mnie teraz bawi, kiedy ktoś się czepia czyjegoś wyglądu, a sam ma na przykład brudne paznokcie albo śmierdzi od niego czosnkiem ... ;)

Użytkownik ewa edytował ten post 2010-02-05, godz. 20:57


#28 wyrzucona

wyrzucona

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 88 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:lubuskie

Napisano 2010-02-06, godz. 14:15

Trzeba było olać starych dewotów i dewoty. Niech pilnują swojego nosa ... ;)Tak na marginesie: mnie teraz bawi, kiedy ktoś się czepia czyjegoś wyglądu, a sam ma na przykład brudne paznokcie albo śmierdzi od niego czosnkiem ... ;)

Świetnie te zjawisko ujełaś ewo, wystarczy jedno słowo: dewocja. I zgadzam się całkowicie się co do czepiania się wyglądu, gdy krytykant/-ka ma brudne paznokcie albo śmierdzi czosnkiem (czosnek akurat mocno mi nie przeszkada)- ale muszę powiedzić, że nie tylko. U mnie w zborze jest taki starszy, który chyba nie myje zębów od kilku lat, bo jak mówi to mu z buzi strasznie śmierdzi, a na dodatek jak mówi to trochę pryska śliną albo jest duże grono braci i sióstr, zwykle w wieku powyżej 40 lat, ale nie tylko, którzy chyba nie wiedzą, co to jest mydło i dezodorant i jak się je stosuje, bo strasznie śmierdzą ogólnie lub na dodatek ostrym potem (i to nie tylko latem, zimą też). O brudnych paznokciach nie wspominam, bo to temat rzeka...

#29 ichtisek

ichtisek

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 41 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2010-02-07, godz. 10:57

Świetnie te zjawisko ujełaś ewo, wystarczy jedno słowo: dewocja. I zgadzam się całkowicie się co do czepiania się wyglądu, gdy krytykant/-ka ma brudne paznokcie albo śmierdzi czosnkiem (czosnek akurat mocno mi nie przeszkada)- ale muszę powiedzić, że nie tylko. U mnie w zborze jest taki starszy, który chyba nie myje zębów od kilku lat, bo jak mówi to mu z buzi strasznie śmierdzi, a na dodatek jak mówi to trochę pryska śliną albo jest duże grono braci i sióstr, zwykle w wieku powyżej 40 lat, ale nie tylko, którzy chyba nie wiedzą, co to jest mydło i dezodorant i jak się je stosuje, bo strasznie śmierdzą ogólnie lub na dodatek ostrym potem (i to nie tylko latem, zimą też). O brudnych paznokciach nie wspominam, bo to temat rzeka...

Hmm...ciekawe zjawisko z tym mydłem... Ja słyszałam taką teorię że woda to najlepszy śodek higieniczny że środki chemiczne takie jak mydło szkodza zdrowiu i do mycia nalezy używać tylko wody
Panie do kogóż pójdziemy?

#30 kantata

kantata

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 787 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2010-02-07, godz. 12:15

U mnie w zborze jest taki starszy, który chyba nie myje zębów od kilku lat, bo jak mówi to mu z buzi strasznie śmierdzi, a na dodatek jak mówi to trochę pryska śliną albo jest duże grono braci i sióstr, zwykle w wieku powyżej 40 lat, ale nie tylko, którzy chyba nie wiedzą, co to jest mydło i dezodorant i jak się je stosuje, bo strasznie śmierdzą ogólnie lub na dodatek ostrym potem (i to nie tylko latem, zimą też). O brudnych paznokciach nie wspominam, bo to temat rzeka...



Często zapach z ust jest wynikiem trudnej do wyleczenia choroby (migdałki, parodontoza, zatoki, choroby układu pokarmowego, candida itp.). Niemyte zęby nie śmierdzą aż tak strasznie jak kłopoty ze zdrowiem. I jeśli nikt mu o tym nie powiedział (a od siebie się nie czuje), to straszy jest - niewinny ;)

A tak a propos higieny w zborach - nie sądzę, by śJ odbiegali w jakikolwiek sposób od polskiej średniej (chociaż może powinni, w końcu to "lud Boży")

#31 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2010-02-07, godz. 12:58

A tak a propos higieny w zborach - nie sądzę, by śJ odbiegali w jakikolwiek sposób od polskiej średniej (chociaż może powinni, w końcu to "lud Boży")


Mi się wydaje, że pod tym względem u ŚJ jest wystarczająco ok - ale nie lubię, kiedy ktoś nieproszony wtrąca się w nie swoje sprawy.

A uwaga o czosnku i brudnych paznokciach miała charakter ogólny - ostatnio komuś (nie ŚJ) nie spodobała się moja fryzura, że niby jest zła, a jechało od niego czosnkiem. Może to wynik choroby, nie wiem, ale brudne paznokcie to już nie wynik choroby, tylko najzwyklejszego w świecie niechlujstwa ;)

Tak poza tym to przypominam sobie, jak kiedyś jedna, trochę w podeszłym wieku, siostra żaliła się, że starszy zwrócił jej uwagę, że nie powinna farbować włosów (miała piękny, rudy odcień). O tyle to było dziwne, że i jego żona, i jego córka, i jego wnuczki miały zafarbowane na rudo włosy ;)

Dlatego mówię, że wierzę, że jakieś ciotki czepiały się o drobiazgi, bo wiele ludzi na tym świecie jest po prostu upierdl ... wych albo inaczej mówiąc, bardziej papieskich od samego papieża ... ;)

Sądzę, że i pod względem higieny, i wtrącania się w nie swoje sprawy u Świadków jest mniej więcej tak samo jak gdzie indziej. Z tym że uważam, że to właśnie pod tym drugim względem powinno być u nich o wiele lepiej, skoro są "ludem Bożym" ... ;)

PS. Chociaż z drugiej strony myślę, że wtrącanie się w nie swoje sprawy jest jedną z tych cech ludzkich, które ciężko jest wykorzenić ;) No ale mimo wszystko nie można komuś pozwolić za bardzo wchodzić sobie na głowę ;) Czasami można odpuścić, zwłaszcza jeśli chodzi o drobiazgi. Natomiast jeśli ktoś ma zwyczaj zbyt częstego ingerowania w czyjeś życie, to asertywność w stosunku do takiej osoby liczy się przede wszystkim ... ;)

Użytkownik ewa edytował ten post 2010-02-07, godz. 13:19


#32 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-02-12, godz. 21:33

U mnie w zborze jest taki starszy, który chyba nie myje zębów od kilku lat, bo jak mówi to mu z buzi strasznie śmierdzi, a na dodatek jak mówi to trochę pryska śliną albo jest duże grono braci i sióstr, zwykle w wieku powyżej 40 lat, ale nie tylko, którzy chyba nie wiedzą, co to jest mydło i dezodorant i jak się je stosuje, bo strasznie śmierdzą ogólnie lub na dodatek ostrym potem (i to nie tylko latem, zimą też). O brudnych paznokciach nie wspominam, bo to temat rzeka...


Pamiętam pewną młodą siostrę której też śmierdziało z buzi. Ciężko było z nią rozmawiać twarzą w twarz :) Inna młoda siostra miała taki kamień na zębach (który było mocno widać) że dziwiłem się, że ona nic z tym nie robi. Jeszcze inni młodzi mieli taką próchnicę, że do 20-tki stracili mnóstwo zębów. Pewien brat w średnim wieku przyszedł kiedyś w odwiedziny do braci. Po chwili wszyscy przenieśli się w skrajne miejsce pokoju, on siedział na jednym końcu a oni na drugim. Powód - potwornie śmierdziały mu skarpety, smród czuć było na kilka metrów. Dobrze, że jego buty stały w przedpokoju :) Niemal modliliśmy się, żeby w końcu sobie poszedł :)

[...]

Użytkownik jb edytował ten post 2010-02-14, godz. 18:40


#33 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2010-02-14, godz. 16:11

Właśnie wróciłam z imprezy ze znajomymi. Tak się jakoś złożyło, że poruszyliśmy też temat higieny.

Moi znajomi stwierdzili, że na problemy z nieprzyjemnym zapachem (opowiadałam o chłopaku, skądinąd zresztą sympatycznym, do którego pokoju jak się wejdzie, to ma się wrażenie, że został tam rozlany amoniak) jest jeden skuteczny sposób - mydło i woda. I tyle ;)

#34 pawdob7

pawdob7
  • Gadu-Gadu:4734141
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2010-02-17, godz. 19:15

U mnie w zborze jest taki starszy, który chyba nie myje zębów od kilku lat, bo jak mówi to mu z buzi strasznie śmierdzi, a na dodatek jak mówi to trochę pryska śliną albo jest duże grono braci i sióstr, zwykle w wieku powyżej 40 lat, ale nie tylko, którzy chyba nie wiedzą, co to jest mydło i dezodorant i jak się je stosuje, bo strasznie śmierdzą ogólnie lub na dodatek ostrym potem (i to nie tylko latem, zimą też). O brudnych paznokciach nie wspominam, bo to temat rzeka...

Chociaż zapewne pachnie Ci fiołkami z ust i jesteś pedantycznie czysta, to jednak po przeczytaniu powyższego postu ciężko mi byłoby zaprzyjaźnić się z Tobą.

Nawet nie wiem dlaczego. Pewnie ze mną coś nie tak. Tak tylko się zastanawiam, co musi się wydarzyć, aby o byłych "braciach" zacząć mówić, że śmierdzą. Zaiste musi to być wielki uraz, aby zacząć używać argumentów ad persona.

Właśnie wróciłam z imprezy ze znajomymi. Tak się jakoś złożyło, że poruszyliśmy też temat higieny.

Moi znajomi stwierdzili, że na problemy z nieprzyjemnym zapachem (opowiadałam o chłopaku, skądinąd zresztą sympatycznym, do którego pokoju jak się wejdzie, to ma się wrażenie, że został tam rozlany amoniak) jest jeden skuteczny sposób - mydło i woda. I tyle ;)

A ten post zupełnie mnie nie razi. Choć mówi o tym samym. Ciekawostka. Kto wie dlaczego?

#35 pawdob7

pawdob7
  • Gadu-Gadu:4734141
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2010-02-17, godz. 19:35

Pamiętam pewną młodą siostrę której też śmierdziało z buzi. Ciężko było z nią rozmawiać twarzą w twarz :) Inna młoda siostra miała taki kamień na zębach (który było mocno widać) że dziwiłem się, że ona nic z tym nie robi. Jeszcze inni młodzi mieli taką próchnicę, że do 20-tki stracili mnóstwo zębów. Pewien brat w średnim wieku przyszedł kiedyś w odwiedziny do braci. Po chwili wszyscy przenieśli się w skrajne miejsce pokoju, on siedział na jednym końcu a oni na drugim. Powód - potwornie śmierdziały mu skarpety, smród czuć było na kilka metrów. Dobrze, że jego buty stały w przedpokoju :) Niemal modliliśmy się, żeby w końcu sobie poszedł :)

Gdy po całym dniu pracy zdarza mi się gdzieś być koniecznie na salony proszony, wtedy asertywnie informuję, że nie mogę zdjąć obuwia, bo czuję się nieświeżo. Nikt nigdy nie czynił z tego powodu problemu. Uważam, że lepiej wejść w wytartych dobrze butach, niż narażać innych na przykre zapachy. Natomiast w Twoim przypadku dyskretnie sam bym wyszedł pod byle pretekstem, zamiast modlić się o wyjście tegoż nieszczęśnika.

Na marginesie - rozpisywanie się, jak to innym "śmierdzi z buzi czy ze stóp" trąci mi próbą zakomunikowania światu: patrzcie, ja pachnę! Jestem przeciwnikiem braku higieny. Ale jeszcze większym przeciwnikiem prymitywizmu. Nie gniewaj się koleżanko i kolego.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych