
Prawie wszyscy z nas, jeśli nie wszyscy, otarliśmy się w swoich duchowych poszukiwaniach o chrześcijańskiego Boga, objawiającego się w Biblii, a zwłaszcza w Nowym Testamencie. Jaki ślad pozostawiło w naszym życiu spotkanie z Bogiem?
Niektórzy myślą w ten sposób: "Ważne jest uczucie czci dla Najwyższego, Niewidzialnego. Precyzowanie wiary zahacza o fanatyzm. Gdy więc mówimy Allah, Budda, Jezus, Jehowa, los czy Istota Najwyższa - jest to obojętne. W końcu sam założyciel chrzescijaństwa powiedział, że w domu jego Ojca jest wiele mieszkań; wszyscy się tam zmieszczą." Tak naprawdę każdy w coś wierzy. Ale chyba nie o to chodzi by mieć jakąkolwiek wiarę. Chodzi o to, aby miec taką wiarę, która pomaga żyć w głębokich mrokach, która daje oparcie w chwili wielkiej pokusy, wiarę za którą można umrzeć. Tak, umrzeć! Bo śmierć jest wielką próbą prawdziwości naszej wiary.
Bóg jest Bogiem ukrytym. Nie możemy Go zobaczyć, nie możemy z Nim spotkać się twarzą w twarz, nie możemy Go w pełni ogarnąć naszym umysłem. Jest ukryty jakby za głęboką mgłą, przez którą próbują się przebić ludzie. Usiłują dostać się do Boga poprzez religię, bo religie są poszukiwaniem Boga. I wszystkie mają wspólną cechę - błądzą jak we mgle i nie znajdują Boga. Dają za to projekcję naszych pragnień.
Izajasz z głębi serca zawołał: "Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił!". I Bóg usłyszał ten krzyk, rozdarł mgielną zasłonę i przyszedł do nas. Przyszedł jako Syn Boży, nasz Zbawiciel. Jezus powiedział, ze kto widział jego, widział Ojca. Bez Jezusa niewiele wiedzielibyśmy o Bogu. Ukryty do tej pory Bóg objawił się w Chrystusie. Mówi o tym cały Nowy Testament, wręcz przepełniony jest promieniująca pewnością, że Bóg żyje. Nie jakaś najwyższa istota, nie opatrzność, nie los, nie jakiś Pan Bóg, ale Bóg-Ojciec Jezusa Chrystusa, ten Bóg żyje. Bóg nie jest tylko teologicznym twierdzeniem, ideą, siłą natury czy czymś w tym rodzaju. Jest rzeczywistością.
Pewność chrześcijanina wyrasta z obiektywnej wiedzy, że Bóg żyje, a jego objawienie się w Chrystusie jest prawdą, nawet jeśli cały swiat jej zaprzecza, i że Jezus umarł, aby pojednać nas z Bogiem, i zmartwychwstał, aby zbawić grzeszników, nawet jeśli żaden z nich nie chce z tego skorzystać. Jednocześnie pewność chrześcijanina wyrasta z subiektywnej wiedzy, że Bóg żyje, objawił się w Jezusie, który umarł i zmartwychwstał, poniewaz osobiście przyjął do siebie moc wiary. Obiektywne prawdy zawarte na kartach NT mogą się stać dla nas subiektywnymi, gdy przyjmiemy je osobiście. Rozumiecie o co biega? Możemy dystansować się do Boga, do Jego prawd, skadinąd uważając je za wartościowe i dobre lub możemy przyjąć Boga do swego serca. Droga do Boga nie prowadzi przez rozum czy przez wyczerpującą odpowiedź na sofistyczne pytania, ale przez sumienie. To bardzo trudne i niewygodne zadanie, wymagające od nas dojrzałej odwagi - przyznać słuszność swemu sumieniu i przyznać, że zgrzeszyliśmy i potrzebujemy zbawiciela.
Gwarancja naszej wiary. Czy zanim wsiądziemy do autobusu, pociagu, samolotu żądamy od kierującego pokazania prawa jazdy, licencji maszynisty lub pilota? Nie, bo możemy takim osobom zaufać. Powierzamy swoje własne życie bez żadnej gwarancji, że dotrzemy do celu. A gdy kupujemy leki, czy przed zażyciem dajemy proszki do analizy? Przecież przez nieuwagę aptekarz mógłby sprzedać nam truciznę. Wierzymy, że farmaceuta dopuszczony do wykonywania zawodu, zna się na tym, co robi. Czy portafimy podobnie zaufać Bogu? Na kartach PŚ zobaczyliśmy Kogoś, kto został posłany przez Boga, kto powstał z martwych. Na Jego dłoniach widnieją stygmaty, które świadczą, że nas umiłował i poszedł za nas na śmierć meczeńską. Nikt na swiecie nie uczynił dla nas tak wiele, jak Jezus. I nikt nie jest tak godny zaufania, jak On. Czy kiedykolwiek skłamał? Nie. Dlaczego jakiś Nitzsche miałby być dla mnie bardziej wiarygodny od Boga, od Boga który mnie umiłował?
Dlaczego wierzę w Boga? Nie znalazłam człowieka, który powierzył swoje życie Bogu, poszedł śladami Chrystusa, który kiedykolwiek żałowałby swojej decyzji. Ludzie zawodzą się na bliźnich, na organizacjach (coś o tym wiemy), na systemach religijnych, na własnych wyobrażeniach o Bogu, ale nigdy na żywym Bogu.
Czym jest wiara dla mnie? Wiara jest szóstym zmysłem. Zjawiska trójwymiarowego świata odbieramy za pomocą pięciu zmysłów: wzroku, słuchu, węchu, smaku i dotyku. Człowiek posługując się tylko pięcioma zmysłami pyta: " Gdzie jest Bóg? Nie widzę Go. Jezusa też nie widzę. Nie wierzę w to wszystko!" Jeśli Bóg oświeci nas przez Ducha Świetego mamy do dyspozycji jeszcze jeden zmysł. Możemy wtedy widzieć, słyszeć,czuć zapachy, smakować i odczuwać wrażenie dotykiem, ale możemy rozpoznawać zjawiska z innego świata. Nie, nie uważam się za oświeconą...po prostu czytam Biblię, oprócz innych, podejrzanie "mądrych" książek.