Co do świątyni; nie wiem, po co wkładać na siłę symbolikę i to z drobnych elementów (miejsce dla wiernych) robić rzecz główną (cała świątynia jako kościół), skoro rozdziały: pół 7, cały 8, 9 i pół 10 Listu do Hebrajczyków jednoznacznie porównuje świątynie ziemską i niebieską!! Krew Chrystusa została zaniesiona do świątyni, po to, aby zakończyć składanie ofiar na ziemi - doskonała ofiara w doskonałym miejscu została złożona, koniec z ofiarami ze zwierząt, o tym przecież mowa w tych rozdziałach. 9:12 mówi, że "Chrystus wszedł raz na zawsze.... dokonawszy odkupienia wiecznego", więc zapłata za grzechy się dokonała, zbawienie zostało dokonane, kto i czemu miałoby to robić jeszcze raz? "Zapłatą za grzech jest śmierć" - a nie pokropienie zasłony.
Jak można interpretować słowa: 9:24 : "Albowiem Chrystus nie wszedł do świątyni zbudowanej rękami, która jest odbiciem prawdziwej, ale do samego nieba, aby się wstawiać teraz za nami przed obliczem Boga" jakoby 'wszedł do kościoła'. To już w niebie jesteśmy?? Czy kościoł jest niebem??
To właśnie powrót do symboliki świątyni w kościele [kapłani-czyli podział kler/laikat, ofiary przy stole, hierarchia,... jakiekolwiek 'zarządzanie sakramentami" (czyli choćby tylko to, że jedni mogą chrzcić drugich, a inni nie], BUDYNKI KOŚCIELNE!! itd,..itd,..) doprowadziło do całkowitego odstępstwa od nowotestamentowego wzoru kościoła i jego obecnej słabości. Dyskutowaliśmy o tym w temacie "Organizacja, czy potrzebna", tam jest sporo z tego, co mam na ten temat do powiedzenia. Nic ze starotestamentowego wzoru świątyni nie miało pozostać w kościele, nawet sposób społeczności z Bogiem, skoro mamy dziś dzięki Chrystusowi bezpośredni dostęp. Nawet Hbr. 3 gdzie jest mowa o "domu Bożym" mówi przecież o ludzie ( IVMoj. 12), a nie o świątyni.
Wszystko w świątyni wskazywało na Chrystusa. Dziś nie pamiętam tego, była taka książka o świątyni, w której autor kolejno każdy jeden, nawet najdrobniejszy element świątyni odnosił w jakiś sposób do Chrystusa i NT. Na pewno można by to znaleźć gdzieś w necie.
NIE, świątynie zdecydowanie nie jest symbolem kościoła, a stosowanie świątyni w jakimkolwiek aspekcie kościoła stało się przekleństwem, powrotem do tego, do czego "NIE PODESZLIŚMY" i bardziej przyczyną upadku kościoła, niż czegokolwiek dobrego (Moje zdanie o tym w temacie "organizacja,...". )
Napisałem, że nie musimy wracać do symboliki starotestamentowej w funkcjonowaniu kościoła dziś, a "połączenie kościoła z oblubieńcem" to symbolika nowego testamentu odnosząca się do przyszłości. ZUpełnie inna 'para kaloszy'.apropos mowiles ze juz mamy rzeczywistosc i nie potrzebujemy wraca do symboliki. jak w tym przypadku rozumiesz objawienie
poloczenie sie kosciola z oblubiencem?
Ryszard:
O krwi rzeczywiście namieszałem, nie umiejąc opisać tego, o czym w skrócie NT mówi "przez wiarę". NIe jest to fizyczny dostęp do fizycznej krwi Chrustusa, lecz 'przez wiarę', a wszystko, co się wiąże z wiarą ma wymiar duchowy, nic nie trzeba dodawać (Paweł powiada: Mając tego samego ducha wiary,...). Krew Jezusa jest ma wymiar fizyczny i duchowy, bo naturalna krew Jezus została wylana na krzyżu, ale oczyszczenie przyjmujemy przez wiarę, a nie literalne zastosowanie tej krwi. Równocześnie nie jest symbolem i nim jest, ponieważ oprócz krwi przelanej, zwrot 'krew przymierza' jest symbolem całego dzieła Chrystusa, ukrzyżowania. Kiedy jest mowa o tym, że "PRZEZ KREW JEZUSA mamy wstęp do świątyni" (Hbr. 10:19) to przecież jest to OCZYWISTY symbol całego dzieła Chrystusa, a nie jedynie samej krwi, bo i dalej jest mowa o tym, że "przez ciało jego" jest ten dostęp. Nie ma sensu komentować tutaj Twoich komentarzy
No to na zdanie domowe przeczytaj sobie o tym, jak Bóg zawarł przymierze z Abramem w Rdz. 15 i zwróć uwagę na to, że w czasie zawierania tego przymierza Abraham SPAŁ, bo go Bóg zmorzył snem, a jednak napisano, że "W owym dniu, Pan zawarł przymierzez z Abramem". Bóg zawarł go sam ze sobą (Piec ognisty i płonąca pochodnia - Ojciec i Syn). Dzięki temu przymierza tego nie można było zerwać w żadne sposób. Gdy Bóg zawarł przymierze z Izraelem na górze Synaj, to przymierze mogło zostać zerwane i zostało, o czym wiele jest w Biblii. Nowe przymierze, podobnie jak to pierwsze, z Abramem, nie może być zerwane przez człowieka, poniewaz człowiek w nim nie uczestniczył, a Izrael "spał", bo "Bóg zesłał na nich ducha snu, aby,.... " Jak Abram spał fizycznie, gdy było zwierane z nim przymierze, tak Izrael spał duchowo i "patrzył nie widząc, słyszał nie słysząc,..", a jednak Bóg uznał, że to przymierze zawarł z nimi również, choć "zaślepienie przyszło na część Izraela, aż do czasu, gdy,... " Więc owszem, zawarł to przymierze z nimi, lecz bez ich udziału, jak to było z Abramem.No i proszę, znowu!
Bóg zawarł przymierze z Jezusem????
Z sobą samym????
To gdy prorok mówił te słowa (ciekawe pod natchnieniem jakiego Ducha?): Jeremiah 31:31-33 [...] to Bóg nas po prostu „nabijał w butelkę”???
To jest doskonała próbka Twego „duchowego” zrozumienia Pisma.
Teraz, w odpowiedzi na pytanie o 'pośrednika' jak i bezpośrednio powyższe cytat za T.Austin-Sparks:
"Należy bardzo mocno podkreślić, że gdy już wszystko zostało powiedziane i zrobiony przez typ, symbol i postać, to przymierze oznacza wejście do tego, czego Pan Jezus dokonał przez rozlanie Swojej Krwi. Dokonuje się to przez zrozumienie i docenienie Jego wielkiego dzieła na Krzyżu. Pan, przez Swoją Krew, uczynił 'nowe przymierze" przez ofiarę, a my, Jego duchowi ludzie, wchodzimy do tego przymierza i wyciągamy do niego rękę. Chrystus jako "pośrednik nowego przymierza" stoi za obie strony przymierza, ponieważ przymierze wymaga dwój stron. Z jednej strony jest On Bogiem, "Synem Bożym", z drugiej strony jest On człowiekiem, "Synem Człowieczym".
W Chrystusie stajemy się ludzką stroną przymierza i przyjmując nasze miejsce przez wiarę w Niego, wchodzimy w to przymierze. Podobnie jak w Chrystusie, Bóg wyszedł do nas w wielkim oddaniu, tak też - jak w przypadku Chrystusa - my w NIm wychodzimy do Boga w podobnie wyrażonym oddaniu. Ta Krew pieczętuje przymierze, to jest sprawia, że jesteśmy całkowicie Pańscy, a Pan jest całkowicie nasz".
Koniec cytatu.
Dlatego fundamentalną i bezwzględnie konieczną prawdą jest to, że Chrystus jest w 100% Bogiem i w 100% człowiekiem. Dlatego z jednej strony Chrystus "jest pośrednikiem nowego przymierza", a z drugiej strony "nie ma pośrednika, tam gdzie chodzi o jednego, a Bóg jest jeden". Chrystus jest tym, który pośredniczył w zawieraniu samego przymierza, jako człowiek, ale dzięki temu przymierzu, nie ma już żadnych pośredników w relacji między człowiekiem, a Bogiem.