fenomen WIĘZÓW KRWI
#1
Napisano 2010-04-24, godz. 17:21
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#2
Napisano 2010-04-24, godz. 17:52
#3
Napisano 2010-04-24, godz. 20:43
Rodzina powinna być siłą i wsparciem w trudnych chwilach. W życiu bywa różnie i czasami najbliżsi potrafią nas najdotkliwiej zranić lub wykazać druzgoczący brak zainteresowania naszą pomyślnością. Takie postawy boleśnie nas dotykają. To bardzo dobrze, że wyszedłeś z inicjatywą i odezwałeś się do brata. Przypuszaczam, że Twoje przypuszczenia są słuszne. Spodziewają się po Tobie skruchy, ale też chyba są skłonni okazać Ci nieco serca. W końcu nie widzieliście się ponad rok i zapewne ta sytuacja ( brak kontaktu z Tobą) im też trochę ciążyła.
Jak się zachować? Na co postawić? Postaram się trzymać na wodzy emocje, ale czy w ogóle próbować ich uświadamiać co do prawdziwej twarzy organizacji?!
Poznawszy nieco Twoją szczerość i otwartość, że jesteś chłopakiem w gorącej wodzie kąpanym, trudno mi do końca uwierzyć w poskromienie emocji. Może przydałaby się buteleczka nerwosolu.
A tak na poważnie: staraj się nie poruszać tematów drażliwych, nie daj się sprowokować, niech myśli wyprzedzają Twoje słowa- 10 razy przemyśl to co chcesz powiedzieć.
Grunt to pozytywne nastawienie, nie stawiaj spotkania z bratem na " ostrzu noża", bo tu chyba nie chodzi o to kto ma rację, ale o podtrzymanie więzów krwi.Zdaję sobie sprawę,że to może być naprawdę ostatnie spotkanie z moim bratem w życiu.
Powodzenia.
#4
Napisano 2010-04-24, godz. 21:12
co ci przyjdzie z przekonywania brata wedlug schematu dyskusji jaka zazwyczaj konczy sie porazką i to nie porazką w sensie racji i nie racji, wygranej w rozmowie lub przegranej tylko porazką o wiele straszniejszą, nie wartą, zadnej tezy, religi, wiary czy nie wiary.cieszcie sie spotkaniem, jesli on zacznie cos mowic na temat religi, powiedz mu, ze cieszysz sie ze widzisz brata i dla tego faktu chciales sie spotkac i to ma w tej chwili dla ciebie najwieksze znaczenie.... obudzisz w nim czlowieka.
ps. kiedys psycholog mojej zony zapytal " ale jak sie z tym czujesz jako kobieta, nie SJ" wtedy tama pekla i polaly sie łzy. nie wazne o co chodzilo, wazne, aby zauwazyc w tym pytaniu esensje naszego bytu. przedewszystkim badzmy ludzmi
ps. bo nie jestesmy nimi (ludzmi) zbyt dlugo, czas szybko ucieka.
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej
#5
Napisano 2010-04-28, godz. 13:24
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#6
Napisano 2010-04-28, godz. 13:45
Zapytali mnie, czy jestem aktywnym odstępcą i czy rozpowszechniam o świadkach złą opinię, bo takie przesłanki otrzymują od starszych... CZYŻBY ŚWIADCZYŁO TO O TYM, ŻE STARSI ZAGLĄDAJĄ NA TO FORUM?!.........
lub o tym
z jaką szczerą pogardą mówią o ludziach spoza organizacji. Brrr
Użytkownik rhundz edytował ten post 2010-04-28, godz. 13:45
#7
Napisano 2010-04-29, godz. 18:56
#8
Napisano 2010-04-29, godz. 19:58
Hm,zachowali się poniekąd przewidywalnie. Fajnie,że brat szczerze ucieszył się z tego spotkania i przeprosił Cię.Jednak obawiam się, że w przyszłości będzie zmuszony stłumić pozytywne uczucie względem Ciebie, jeśli tak nakarze mu organizacja.
ten brat będzie twierdził, że mu tak nie nakazuje organizacja lecz jest to jego wybór.
#9
Napisano 2010-05-01, godz. 14:37
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#10
Napisano 2010-05-01, godz. 15:18
Jeśli podobnie było z Twojej strony, tzn. nie dałeś się ponieść emocjom, ale mówiłeś rzeczowo i spokojnie, to Wasze spotkanie można zaliczyć do udanych - pełny sukces.Muszę jeszcze dodać, że mimo moich zarzutów wobec organizacji- naprawdę nie dali ponieść się emocjom i jego wypowiedzi były spokojne.
No bo chyba nie liczyłeś na radykalny zwrot długotrwale i skutecznie zmanipulowanych przez Organizację krewnych, ich zwrot o 100 stopni lub zarażenie ich negacją nauczania WTS-u. Choć kto wie, zbyt częste kontakty z bratem mogą przynieść pożądany rezultat.
#11
Napisano 2010-05-01, godz. 17:21
Jeśli podobnie było z Twojej strony, tzn. nie dałeś się ponieść emocjom, ale mówiłeś rzeczowo i spokojnie, to Wasze spotkanie można zaliczyć do udanych - pełny sukces.
No bo chyba nie liczyłeś na radykalny zwrot długotrwale i skutecznie zmanipulowanych przez Organizację krewnych, ich zwrot o 100 stopni lub zarażenie ich negacją nauczania WTS-u. Choć kto wie, zbyt częste kontakty z bratem mogą przynieść pożądany rezultat.
Nie liczyłem na nic. Tak naprawdę to się przeliczyłem- w pozytywnym sensie, bo myślałem, że mnie "zjadą" od samego początku. Nie liczę na częsty kontakt. Nie mieliśmy takiego mimo tego, że byliśmy w jednej organizacji i tym samym mieście. Obowiązki teokratyczne pozwalały memu bratu spotykać się maksimum dwa razy w roku... Nie wierzę też w to, że kiedykolwiek z bratową zwątpią w niewolnika, choć bardzo chciałbym się w tej kwestii mylić... PS.: Dziękuję Ida za szczerą troskę, nie wątpiłem w to, że dobrze mi życzysz mimo różnicy zdań. Pozdrawiam!
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#12
Napisano 2010-05-01, godz. 19:21
Nie liczyłem na nic. Tak naprawdę to się przeliczyłem- w pozytywnym sensie, bo myślałem, że mnie "zjadą" od samego początku. Nie liczę na częsty kontakt. Nie mieliśmy takiego mimo tego, że byliśmy w jednej organizacji i tym samym mieście. Obowiązki teokratyczne pozwalały memu bratu spotykać się maksimum dwa razy w roku... Nie wierzę też w to, że kiedykolwiek z bratową zwątpią w niewolnika, choć bardzo chciałbym się w tej kwestii mylić... PS.: Dziękuję Ida za szczerą troskę, nie wątpiłem w to, że dobrze mi życzysz mimo różnicy zdań. Pozdrawiam!
Dwa razy do roku To faktycznie Wasze relacje bliskie nie były. Wiem,że w rodzinach, między rodzeństwem bywa różnie, ale nie wierzę w argument o braku czasu.Jak się chce to zawsze znajdzie się czas dla rodziny. W tytule wątku wspomniałeś o fenomenie więzów krwi, ale widać nie dla każdego są one ważne.Co do tego, czy Twój brat kiedyś zwątpi w WTS czy nie, to nigdy nie można mówić nigdy w tej kwestii.
#13
Napisano 2010-05-04, godz. 16:39
Dwa razy do roku To faktycznie Wasze relacje bliskie nie były. Wiem,że w rodzinach, między rodzeństwem bywa różnie, ale nie wierzę w argument o braku czasu.Jak się chce to zawsze znajdzie się czas dla rodziny. W tytule wątku wspomniałeś o fenomenie więzów krwi, ale widać nie dla każdego są one ważne.Co do tego, czy Twój brat kiedyś zwątpi w WTS czy nie, to nigdy nie można mówić nigdy w tej kwestii.
Ja wierzę w argument braku czasu, gdy weźmie się pod uwagę wszelkie "teokratyczne" obowiązki, to faktycznie zostaje go niewiele. Ważna jest przecież "miłość chrześcijańska", którą da się przeliczyć na liczby i zdać w sprawozdaniu do Nadarzyna...
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#14
Napisano 2010-05-05, godz. 14:54
Ja wierzę w argument braku czasu, gdy weźmie się pod uwagę wszelkie "teokratyczne" obowiązki, to faktycznie zostaje go niewiele. Ważna jest przecież "miłość chrześcijańska", którą da się przeliczyć na liczby i zdać w sprawozdaniu do Nadarzyna...
Chyba,że tak, a rozmów i spotkań z bratem rodzonym, ŚJ już się nie da wpisać. Teraz kiedy odszedłeś brat będzie mógł wpisywać odwiedziny u Ciebie jako głoszenie to może będą częstsze
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych