Atmosfera podejrzliwości i strachu w zborach śJ
#1
Napisano 2010-05-15, godz. 21:49
Wykluczenia w Betel w roku 1980, a później byłego członka CK uruchomiły machinę sądowniczą w zborach śJ i nadały bieg postępowaniom, które zakończyły się serią wykluczeń. Echo tamtych tendencji dało się z klikuletnim opóźnieniem dostrzec również w polskich zborach. Nie potrafię precyzyjnie określić czasu wielkiej akcji oczyszczeniowej w rodzimych zborach. Raczej były to zaawansowane lata 80-te. Z mojego zboru wykluczono w czasie jednej z wizyt NP 6 osób. Byli to w większości nieczynni, "nieużyteczni", starsi wiekiem śJ. Osłabli w wierze lub co bardziej prawdopodobne, pojawił się duch krytykanctwa poczynań i dogmatów Organizacji (tego nie jestem w stanie stwierdzić z całą pewnoscią). Kolejna wizyta przyniosła następne ekskomuniki i napomnienia.
Czy podobne tendencje dało się zauważyć w innych zborach? Jak pamiętacie lata 80-te?
Dla mnie to był okres pierwszego, poważnego zwątpienia w wiarygodność Organizacji, co miało olbrzymie przełożenie na mój duchowy wzrost i odłożenie w czasie wstąpienia w szeregi śJ. Bardzo niemiło wspominam miniony czas. W końcu przesłuchania dotyczyły również mojej osoby, zbuntowanej pannicy, która wyraźnie odciągała się z przyjęciem chrztu i którą podejrzewano o prowadzenie podwójnego życia. Rodzice prawie pokazali NP wyjściowe drzwi...z taką ekspansją chamstwa w wykonaniu starszyzny nie spotkałam się dotąd i później na szczęście nie było mi to dane.
Czy podobna atmosfera podejrzliwości i strachu kształtowała klimat Waszych zborów w latach 80-tych? Domyślam się, że mój rodzimy zbór nie należał do wyjątkowo zaplewionych odstępstwem.
#2
Napisano 2010-05-15, godz. 22:28
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#3
Napisano 2010-05-16, godz. 12:55
Ale skoro była taka nagonka o jakiej piszesz, to dlaczego wcześniej wypowiadałaś się o organizacji w sposób na tyle umiarkowany, żeby nie powiedzieć- sentymentalny?!
Organizacja to nie tylko dogmatyzm, nieprzejednanie, bezduszność. To coś znacznie więcej. To szlachetni, sympatyczni ludzie wierzący, zmierzający do realizacji woli Bożej. Jeśli w zborze dominują zdrowe relacje międzybraterskie, dochodzi do głosu rozsądek i zwyczajna pokoleniowa mądrość, jeśli bracia zgodnie ze sobą współpracują i wzajemnie się wspierają w trudnościach, jeśli przewodzą zborem serdeczni pasterze, prawdziwy wizerunek Organizacji schodzi na drugi. CK jest przecież daleko, wysłannik Strażnicy nawiedza zbór 2 razy do roku i można to jakoś przeżyć (bywają też rozsądni NP), z pokarmu niewolnika można wybrać rzeczy wartościowe a materiały wątpliwe potraktować po macoszemu i można mimo wszystko trwać w Organizacji, a raczej we fragmentarycznym jej wycinku - w konkretnym zborze śJ, zborze jawiącym się jako własność Pana.
Po czasach nagonki i oczyszczania przyszła odwilż i znacząca poprawa jakości życia zborowego. Może po prostu w obliczu zagrożenia z zewnątrz (nasłania kolejnego czyściciela) bracia bardziej docenili własny potencjał i zbliżyli się do siebie, co oczywiście dało się też zinterpretować na sposób zgoła teokratyczny. Bóg oczyścił zbór z chwastów i rozpoczął się okres błogosławieństwa Bożego- czas wzrostu.
Sentymentalny stosunek mam przede wszystkim do siebie z tamtego okresu i do własnego zaangażowania w sprawy duchowe; oczywiście miały one wymiar również organizacyjny, ale dla mnie było to mało istotne. Zresztą czas młodości ma to do siebie, że nie żyje się tylko sprawami duchowymi ale fascynacjami znacznie przyziemniejszymi.
Nie jestem przekonana, czy sam R.Franz opuściłby dobrowolnie z własnej inicjatywy Organizację śJ. W końcu trochę powalczył o pozostanie w szeregach śJ, ale skoro cała instytucja religijna skupiła się na odepchnięciu go poza bramy "bezpiecznej arki schronienia", nie pozostało mu nic innego jak zaakceptować organizacyjną decyzję. Zresztą może w tym była ręka Pańska, tego przecież nie jesteśmy w stanie całkowicie zanegować. Dla mnie przede wszystkim jego książka jest świadectwem człowieka wierzącego.
#4
Napisano 2010-05-17, godz. 18:08
Byli to w większości nieczynni, "nieużyteczni", starsi wiekiem śJ. Osłabli w wierze lub co bardziej prawdopodobne, pojawił się duch krytykanctwa poczynań i dogmatów Organizacji (tego nie jestem w stanie stwierdzić z całą pewnoscią)
Zapewne pewien odsetek tych osób nie krytykował dogmatów organizacji. Ale ich, podobnie jak forumową Emkę, wykluczono np. za ciągłe nie chodzenie na zebrania (w rozumieniu organizacji jest to wyuzdanie i rozpasanie). Jest to obrzydliwa praktyka która moim zdaniem w ostatnim czasie znowu się nasiliła.
Biblia mówi, że jeśli owca jest słaba to pasterz powinien jej pomóc wrócić do zdrowia. W organizacji jest odwrotnie - jak owca jest słaba i "nie chce wyzdrowieć" to pastuch ją wygania poza pastwisko i nie chce znać. Czy tak postępuje dobry pasterz? Na pewno nie. Tak postępuje pastuch. Pastuch w tym przypadku pozbył się starych, zaniedbanych i osłabionych owiec i nadal uważa się za dobrego pasterza. Obrzydliwość.
Użytkownik ble edytował ten post 2010-05-17, godz. 19:52
#5
Napisano 2010-05-22, godz. 22:37
Zapewne pewien odsetek tych osób nie krytykował dogmatów organizacji. Ale ich, podobnie jak forumową Emkę, wykluczono np. za ciągłe nie chodzenie na zebrania (w rozumieniu organizacji jest to wyuzdanie i rozpasanie). Jest to obrzydliwa praktyka która moim zdaniem w ostatnim czasie znowu się nasiliła.
Z mojego rozeznania wynika, że wykluczono ich głównie za odstępczy choć bierny sceptycyzm. Część uczęszczała na zebrania w miarę swoich nadwątlonych możliwości. Po wykluczeniu, honorowi ludzie ( to byli ludzie innej epoki, sporo przeszli nie tylko dla Organizacji, niektórzy mieli za sobą AK-wską przeszłość) nie potrafili się pogodzić z werdyktem KS ani odnaleźć się w pozaświadkowskiej rzeczywistości. Odeszli w niepotrzebnym i zbędnym rozgoryczeniu.
Po przeczytaniu książki Franza powiązałam dramatyczny, skutkujący wydaleniem z Organizacji proces wykluczenia byłego członka CK z sytuacją serii wykluczeń w moim zborze. Wg mnie wyglądało to na z góry zaplanowaną akcję oczyszczeniową, bioracą swój początek w Betel w NY.
#6
Napisano 2010-09-27, godz. 20:41
W 1987-88 mieszkałem w Nysie i wiem że wcześniej i chyba w 1989 były wykluczenia za odstępstwo. A gdy byłem na ośrodku w rzeszowskim, na południu, w górach to słyszałem że tam tez kilka osób swego czasu odeszło do Epifanistów.
Trudno ocenić jak było do końca, nie rozmawiałem z wykluczonymi ani nie byłem w komitecie.
A co do wykluczenia za niechodzenie na zebrania. Dziwne. U mnie w zborze jest kilku braci co pojawia się tylko na pamiątce a i nie zawsze i to od kilku lat. Znam ich od wielu lat, byliśmy niby przyjaciółmi, byli aktywni jak ja a teraz nie umiemy szczerze porozmawiać, izolują sie , uciekają od tematu. Nie naciskam bo przecież to sa ich osobiste decyzje.
#7
Napisano 2010-09-28, godz. 19:38
A co do wykluczenia za niechodzenie na zebrania. Dziwne. U mnie w zborze jest kilku braci co pojawia się tylko na pamiątce a i nie zawsze i to od kilku lat. Znam ich od wielu lat, byliśmy niby przyjaciółmi, byli aktywni jak ja a teraz nie umiemy szczerze porozmawiać, izolują sie , uciekają od tematu. Nie naciskam bo przecież to sa ich osobiste decyzje.
Od dłuższego czasu zauważa się odmienne tendencje w zborze. Raczej braciom nie zależy na usuwaniu ze zboru nieczynnych i nie awanturujących się członków. Częstsze są upomnienia niż wykluczenia, nawet za rażące grzechy.
#8
Napisano 2010-09-28, godz. 20:08
#9
Napisano 2010-09-29, godz. 06:44
byli aktywni jak ja a teraz nie umiemy szczerze porozmawiać, izolują sie , uciekają od tematu. Nie naciskam bo przecież to sa ich osobiste decyzje.
gdybyś wykazał choć odrobinę braterskiej troski dowiedziałbyś się z jakich pobudek odchodzą od org, zazwyczaj milczą na tematy doktrynalne zasłaniając się obowiązkami czy chwilowymi trudnościami a w głębi serca tracą wiarę w te wyssane z palca nauki...
piszę to po zbadaniu niektórych przypadków u mnie i w okolicznych zborach, zaczęłam dociekać dlaczego ta czy inna osoba przestała z dnia na dzień udzielać się mimo, że była gorliwym sj, w 6 na 8 przypadków było przeczytanie jednej z zakazanych książek a co za tym idzie zagłębienie się w Biblię ale nie NS, i tak: coraz głębiej w las.. coraz więcej drzew, zrobił sie gąszcz drzew i wyjścia nie widac... póki co na razie ciemność. Ja wierze, że Bóg da im poznanie prędzej czy później, tylko po byciu sj trwa to niestety dużo dłużej niż przeciętny Kowalski, który w "coś tam" wierzył.
#10
Napisano 2010-09-29, godz. 07:04
Organizacja nie chce mieć niższych słupków, jednak czy to ukrywanie rzeczywiśtości w czymś pomaga? Jesli przez lata wzrost był potwierdzeniem ich ststusu jedynej prawdziwej religii to faktycznie teraz nie będa wykluczac tylko napominac a odejść odejda Ci co już sami napisza i się poddadzą.
Choć myślę że i tu może spłynąc nowe światło..... wszak tych co odpadną ma być jak piasek morski..... co prawda będą musieli zmienić doktrynę bo taka ilość miała odpaśc po armagedonie, no ale co to dla mistrzów zmainy doktryn i światła Zawsze można ciemnocie wcisnąć, że chodzi już o odpadanie w czasach ostatnich a w takich się znajdują...... i spokojnie oczyścić zbory
#11
Napisano 2010-09-29, godz. 07:12
(...) uciekają od tematu.
nie, boją się Ciebie.
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej
#12
Napisano 2010-09-29, godz. 07:55
Z mojego rozeznania wynika, że wykluczono ich głównie za odstępczy choć bierny sceptycyzm. Część uczęszczała na zebrania w miarę swoich nadwątlonych możliwości. Po wykluczeniu, honorowi ludzie ( to byli ludzie innej epoki, sporo przeszli nie tylko dla Organizacji, niektórzy mieli za sobą AK-wską przeszłość) nie potrafili się pogodzić z werdyktem KS ani odnaleźć się w pozaświadkowskiej rzeczywistości. Odeszli w niepotrzebnym i zbędnym rozgoryczeniu.
Po przeczytaniu książki Franza powiązałam dramatyczny, skutkujący wydaleniem z Organizacji proces wykluczenia byłego członka CK z sytuacją serii wykluczeń w moim zborze. Wg mnie wyglądało to na z góry zaplanowaną akcję oczyszczeniową, bioracą swój początek w Betel w NY.
Zgodzę się z Tobą ida,wielu braci,to ludzie z dwudziestolecia mędzywojennego,ludzie - jak sama powiedziałaś - honoru,dla ktorych motto : "Bóg,Honor i Ojczyzna" przeniknęło do głębi jestestwa,ale widząc,że te wartości z chodzą na dalszy plan (zostają wyrugowane z mentalności Polaków przez nowych zaborczych oprawców) szukali wytchnienia od represji,a co za tym idzie szukali Boga.
Organizacja była dla nich przystanią i azylem,a że nie dali się poddac praniu mózgu(pojęcie homo sovieticusa miało zasadniczy cel) przez czerownych,a co za tym UB,SB,to dla Organizacji poświęcili swoje życie,a ta ich oczyszczała z przebrzmiałych wartośąci ludzi honoru.
Tylko że ubecy i sbecy nie spali,oni przeobrażali się nawet w świadków jehowy ... infiltrując organizację od wewnątrz,bo dla nich - zaplute karły reakcji,jak sami ich tak określali AK-owców - świadkowie również byli zagrożeniem dla istniejącego po jałtańskiego porządku.
I to wszyskto mogło się nakładac na czystki o jakich ida wpomina (ja nie wiem czy w CK byli komuności i pachołki Moskwy),za żelazną kurtyną było o wiele gorzej z ewangelizacją WTS-u niż w zachodnich wolnych krajach.
Ja sam słyszałem,że nawet w naszym zborze w latach 80-tych do zborów przenikali sbecy(bardziej zwykli ludzie pracujący dla SB,tzw. TW) i to nie od jednego brata,bo o tym sie głośno nie mowiło i nawet jeden drugiego podejrzewał,ale kampania oczyszczania miala charakter ... nie bał bym się powiedziec - czysto ideologiczny,bo nie zapominajmy,że w Polsce świadkowie Jehowy byli zarejestrowani jalo spółka z o.o..
Jak by nie bylo,wiemy,że WTS to wielka korporacja,ktora pod płaszczykiem religii robi swoje brudne interesy i to na masową skalę,a że jest powiązana z innymi wielkimi korporacjami staje sie nietykalna - sic!
VIS ET HONOR ... ET AMOR
//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related
#13
Napisano 2010-09-29, godz. 08:15
Dane statystyczne śJ są coraz gorsze , dlatego i podejście też trzeba zmienić i za dużo nie wykluczać .
Romeo, myślałem że widziałeś kiedyś statystyki, no bo ja nigdy nie widziałem żadnej co by potwierdzała twoje słowa.
Są dane ilu jest GŁOSICIELI a nie ilość "niewykluczonych ŚJ". No chyba że masz dostęp do innych źródeł. Masz takie źródła?
gdybyś wykazał choć odrobinę braterskiej troski dowiedziałbyś się z jakich pobudek odchodzą od org,
Dlaczego mnie oceniasz i to tak negatywnie, znasz mnie?
Jakie masz ku temu podstawy i prawo?
zazwyczaj milczą na tematy doktrynalne zasłaniając się obowiązkami czy chwilowymi trudnościami a w głębi serca tracą wiarę w te wyssane z palca nauki
Często słyszysz zapewne to co chcesz słyszeć a i inni mówią ci to to cię zadowoli. Rzadko się zdaża usłyszeć prawdziwe powody, te w głębi serca. Najczęściej słyszysz wymówki a nie powody. Kto tak na prawdę powie np. że został oszukany przez "ten świat" (np. faceta co miał byc księciem a okazał się ropuchą), albo kto powie że mu sie nie chce już głosić i chodzić na zebrania bo tak woli wygodne życie, któż przyzna się do tego że wstydzi się byc innym i nie chce byc wyśmiewany w pracy lub szkole.
Dużo łatwiej jest powiedzieć że nie zgadzam się z naukami bo wtedy pokazuje innym że to nie ja jestem zły ale oni.
Chciałem ci troszkę wytłumaczyć moje kontakty z nimi ale nie, nie będę się usprawiedliwiał, nie mam z czego.
Organizacja nie chce mieć niższych słupków, jednak czy to ukrywanie rzeczywiśtości w czymś pomaga? Jesli przez lata wzrost był potwierdzeniem ich ststusu jedynej prawdziwej religii to faktycznie teraz nie będa wykluczac tylko napominac a odejść odejda Ci co już sami napisza i się poddadzą.
Moja droga, trudno ci dogodzić. Czy mam rozumieć że jesteś zwolenniczką masowych wykluczeń. Z tego co pamiętam to na tym forum ostro krytykowałaś wykluczenia. Czyżbyś zmieniła zdanie?
Możesz mi to wytłumaczyć?
Nie rozumie twoich poglądów.
#14
Napisano 2010-09-29, godz. 13:00
Ja sam słyszałem,że nawet w naszym zborze w latach 80-tych do zborów przenikali sbecy(bardziej zwykli ludzie pracujący dla SB,tzw. TW) i to nie od jednego brata,bo o tym sie głośno nie mowiło i nawet jeden drugiego podejrzewał,ale kampania oczyszczania miala charakter ... nie bał bym się powiedziec - czysto ideologiczny,bo nie zapominajmy,że w Polsce świadkowie Jehowy byli zarejestrowani jalo spółka z o.o..
Nie wysnuwałabym tak dalekosiężnych wniosków. Być może zdarzali się farbowani śJ, ale wg mnie stanowili znikomą mniejszość. Niemniej trudno mi zrozumieć i do końca umieścić w chrzescijańskim kanonie zachowań, nadzorcę podróżującego, który zajął sie oczyszczaniem zboru. Podejście do upadających duchowo współwyznawców przypominało "dobijanie umierającego". Pojawił się nie wiadomo skąd, nie miał żony, działał jak człowiek nakręcony szkodliwą ideologią. Wszędzie węszył fałsz i niegodziwość, prowokował do gwałtownej reakcji, okarżał nie wysłuchawszy, co oskarżeni mają do powiedzenia. Jego praca przypominała nieco ubeckie zachowanie. Kto wie może miał "stosowną" przeszłość lub osobowość pretendującą do tego typu zachowań. Był po prostu odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie...takiego czyściciela zbór potrzebował. Po akcji szybko o nim słuch zaginął.
#15
Napisano 2010-09-29, godz. 16:06
Nie wysnuwałabym tak dalekosiężnych wniosków. Być może zdarzali się farbowani śJ, ale wg mnie stanowili znikomą mniejszość. Niemniej trudno mi zrozumieć i do końca umieścić w chrzescijańskim kanonie zachowań, nadzorcę podróżującego, który zajął sie oczyszczaniem zboru. Podejście do upadających duchowo współwyznawców przypominało "dobijanie umierającego". Pojawił się nie wiadomo skąd, nie miał żony, działał jak człowiek nakręcony szkodliwą ideologią. Wszędzie węszył fałsz i niegodziwość, prowokował do gwałtownej reakcji, okarżał nie wysłuchawszy, co oskarżeni mają do powiedzenia. Jego praca przypominała nieco ubeckie zachowanie. Kto wie może miał "stosowną" przeszłość lub osobowość pretendującą do tego typu zachowań. Był po prostu odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie...takiego czyściciela zbór potrzebował. Po akcji szybko o nim słuch zaginął.
Ida..to tzw. spadochroniarz
Wpada nie wiadomo skąd, robi czystkę i znika..
Nie wiem co działo się w tych latkach w Zborach bo
w owym czasie działałem ostro w świeckiej Organizacji..
i też była atmosfera podejrzliwości i strachu
#16
Napisano 2010-09-30, godz. 19:29
Ida..to tzw. spadochroniarz
Wpada nie wiadomo skąd, robi czystkę i znika..
Nie wiem co działo się w tych latkach w Zborach bo
w owym czasie działałem ostro w świeckiej Organizacji..
i też była atmosfera podejrzliwości i strachu
Napewno - to mógł byc Cichociemny,ale,że w nowym po jałtańskim porządku władze wyprały mu umysł z honoru i przekabacili na swoją stronę,a jego nowym zadaniem było przeniknięcie do organizacji i jego operacyjnym zadaniem były czystki:lol:
Użytkownik caius edytował ten post 2010-09-30, godz. 19:30
VIS ET HONOR ... ET AMOR
//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych