Gdy rozmawia więcej niż 2, no może max 4 to robi sie po prostu "targowisko".
To chyba masz blade pojęcie o dyskusjach publicznych. Takie debaty można przygotować na wiele osób włącznie z pytaniami od publiczności. Wiedziałbyś to gdybyś czasem włączył TV, był na debatach politycznych, uczestniczył w spotkaniach wewnątrz jakichś grup gdzie nawet kilkadziesiąt osób się wypowiadało i dyskutowało. Da się i nie jest to problem. Chyba, że chciałbyś to komuś wmówić, ale pomyliłeś chyba odbiorców, którym możesz to wcisnąć.
A kto wygra, najczęściej nikt albo każdy. Raz tylko brałem udział w "publicznej" debacie na podwórku z 10 osób było a z 5 aktywnych, nie da się pogadać, to była skakanka po tematach.
Idąc za ciosem Twoich "wywodów' rozumiem, że dysputy w jakich uczestniczyli świadkowie w I połowie XX wieku (a przynajmniej sami twierdzą, że takie były) były skakanką z tematu na temat, a teraz się Strażnica lansuje z "wygranych"?
Sami nie jesteście zgodni w wielu kwestiach więc jak można by do czegoś dojść.
Mylisz debatę z tym, że trzeba do czegoś dojść. Wielokrotnie z takim podejściem się spotykam ze strony świadków. Dojść mają Ci co słuchają, mogą sobie porównać, baaa można się nawzajem zrozumieć gdzie są różnice. Tak, wiem świadków to nie interesuje, wolą 2 na jednego ;-)
[/i]Życie pokazuje że metody stosowane przez Jezusa są najlepsze, prowadził dyskusje i przemawiał, podobnie czynił Paweł, podobało mi się jego przemówienie na Areopagu.
Ooo a wskaż mi gdzie świadkowie tak naśladują Jezusa albo ap. Pawła? Z dziesiątków, jeśli już nie setek przykładów nie przypominam sobie ani jednego takiego przykładu.
Jesteście wstanie wymyślić coś konstruktywnego czy tylko będziecie psioczyć.
Nie martw się nie będziemy Ciebie naśladować