Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jak dzieci reagują na konwersję?


  • Please log in to reply
6 replies to this topic

#1 Jer

Jer

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 7 Postów

Napisano 2010-08-08, godz. 22:45

Jak dzieci w Twojej rodzinie zareagowały na konwersję do ŚJ (i ew. odejście z tego wyznania)? Chodzi mi o sytuację, w której dzieci zmieniły religię wraz z rodzicami. Czy po prostu przyjęły do wiadomości, że od tego roku nie ma choinki? Jak z przestawieniem się na mówienie zamiast "Pan Bóg" - "Jehowa Bóg", ew. "Maria" zamiast "Maryja"? Podobnie - jak to wyglądało po ew. odejściu od ŚJ? Bardzo proszę o wypowiedzi!

#2 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-08-09, godz. 11:28

Jaki wiek dzieci cię interesuje? Naturalnie będzie to zależne od wieku dzieci, które do pewnego czasu bezkrytycznie ufają rodzicom. Później bywa różnie.
Ja przyjąłem zmiany pokornie, buntowałem się dużo później już jako śJ-wy.
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#3 Jer

Jer

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 7 Postów

Napisano 2010-08-09, godz. 20:57

Padre, dzięki za zainteresowanie.

Chodzi mi przede wszystkim o dzieci w wieku ok. 5 lat - już "kumające" (poslugujące się katolicką terminologią, ale bez refleksji że może być inaczej, czyli mama Jezusa to Maryja itp.). Ale bardzo proszę też o relacje dotyczące dzieci nieco starszych, które już zaczęły w miarę świadomie chodzić do kościoła, obchodzić święta itd. Bardzo interesuje mnie też zmiana w drugą stronę - jak się domyślam większość ex-ŚJ zaprzestała używania terminologii "Jehowa" czy "zebranie" (w rozumieniu - nabożeństwo), ew. "bałwany" na dewocjonalia czy choinkę. No i oczywiście różnice w wizerunkach - w "Moim zbiorze opowieści biblijnych" Jezus jest na palu, a we wszystkich innych wyznaniach jest krzyż... Jak takie zmiany przyjmują dzieci?

#4 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-08-09, godz. 21:04

Mogę powiedzieć na swoim przykładzie: do 12tego roku życia łykałem wszystko jak "małpa kit".
Wymazałem z pamięci wszystkie określenia katolickie i brzmiały dla mnie długo jak bluzgi: choinka, święta, papież, ksiądz, kościół, etc.
Później zacząłem zadawać niewygodne pytania: pierwsze w młodym wieku, dlaczego nieskończony bóg w w tym konkretnym czasie zapragnął towarzystwa i miłości?

Potem poszło równią pochyłą. Teraz wszystkie te terminy są dla mnie określeniami, z wieloma łączy się jakiś ładunek emocji, pozytywnych i negatywnych.
Zbyt ogólne pytanie zadałeś aby jednoznacznie na nie odpowiedzieć.
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#5 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-08-09, godz. 21:56

Ja pamiętam wiele dzieci, 10, 12, 14 letnie które początkowo chodzili na zebrania "bo rodzice chodzą" a potem stopniowo odpływały od organizacji. Był młody chłopak który niedługo po chrzcie odłączył się od organizacji. Inny przestał w ogóle chodzić na zebrania bo nie miał czasu i go to nie interesowało. Zajął się uprawianiem sportu. Jeszcze inny rzadko chodził na zebrania, odwiedzał go kiedyś jeden starszy i studiował z nim chyba na siłę różne publikacje organizacji. Zachęcał go i zachęcał, ciągle gadał a ten siedział jak manekin na tureckim kazaniu. Siedział i siedział i się nudził. Ja również byłem na tym studium i to nie raz. Chłopak był tak zrezygnowany że już nie chciało mu się w ogóle dyskutować i odpowiadać na pytania, coś tam bąkał pod nosem, nie wiedział co odpowiedzieć bo mu się nie chciało wcześniej słuchać tego co czytano. Miałem wrażenie, że po prostu niecierpliwie czeka aż studium dobiegnie końca, odnosiłem wrażenie jakby to studium było dla niego ciężarem. Mnie również strasznie nudziło takie studium z nim. Dziś jest już dorosły ale nie wiem czy tamten starszy go nadal odwiedza. Pewnie nie bo przecież jego nigdy tak naprawdę to nie interesowało, no może jak był młodszym dzieckiem. Matka w ogóle się nie interesowała, chodziła na zebrania jak chciała, poszła to poszła, nie poszła to nie poszła, była wykluczona, potem ją przyłączyli a ona i tak dalej chodzi jak jej się chce, widać że zapał ma ogromny...

Podsumowując rodzice dają wzór i wychowanie dzieciom i to jest główny motor napędowy. Każde dziecko jednak reaguje indywidualnie na perspektywę poznawania religii ŚJ, również te urodzone już w rodzinie ŚJ.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-08-09, godz. 22:00


#6 Iam

Iam

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 703 Postów

Napisano 2010-08-10, godz. 16:04

Podsumowując rodzice dają wzór i wychowanie dzieciom i to jest główny motor napędowy. Każde dziecko jednak reaguje indywidualnie na perspektywę poznawania religii ŚJ, również te urodzone już w rodzinie ŚJ.


Podpisuję się pod tym dwoma rękami.

Ja też byłem na takim studium i powiedziałem temu starszemu że chodzenie tam jest bez sensu, "czy ty w ogóle jesteś pewien że On tego chce" . No i byłem po raz ostatni. Niestety czas pokazał że miałem rację. Są tez sytuacje dokładnie odwrotne.

#7 Nik

Nik

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 154 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Dolny Śląsk

Napisano 2010-10-21, godz. 17:57

Nigdy nie broniłem moim dzieciom na pójście z mamą na zebranie. Każde z nich było na nim pare razy i nie było zainteresowane chodzić dalej. Zgadzam się z Iamem, że przykład rodziców tutaj jest bardzo ważny. Dobrze odrobiłem tę lekcję. Dzieci nie zostały ŚJ. Za to angażują się w życie oazowe, :)
Tak na marginesie, na jednej z pamiątek córka chciała spróbować "opłatka", miała wtedy 5 lat, bo tatuś u siebie w kościele taki jada i zdziwiła się, że tego nie można jeść i nikt inny go nie je. Uznała, że to kiepski "kościół" i więcej nie chciała już chodzić z mamą na zebrania




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych