Tutaj jest nagranie z tych wiadomości.
http://www.tvp.info/...w-lodzi/2717652
Może się długo ładować z przeciążenia.
Użytkownik starowinka edytował ten post 2010-09-17, godz. 10:39
Napisano 2010-09-17, godz. 10:49
Użytkownik starowinka edytował ten post 2010-09-17, godz. 10:39
Napisano 2010-09-17, godz. 11:17
Czy to prawda że dzisiaj w Łodzi jakiś 34 letni Świadek Jehowy zabił swoje dzieci i żonę, a sam próbował popełnić samobójstwo? Jednak przeżył i jest w szpitalu. Coś wiecie? Podała to właśnie TVP3.
Tutaj jest nagranie z tych wiadomości.
http://www.tvp.info/...w-lodzi/2717652
Może się długo ładować z przeciążenia.
Napisano 2010-09-17, godz. 11:23
W takich przypadkach to chyba najczęściej choroba psychiczna.Co mogło skłonić człowieka do tak przerażającej zbrodni ?
Napisano 2010-09-17, godz. 12:14
W takich przypadkach to chyba najczęściej choroba psychiczna.
Napisano 2010-09-17, godz. 13:04
Napisano 2010-09-17, godz. 13:10
Napisano 2010-09-17, godz. 13:46
Napisano 2010-09-17, godz. 14:21
Wiadomo także, że ojciec rodziny od paru lat leczył depresję.
Napisano 2010-09-17, godz. 15:37
Napisano 2010-09-17, godz. 15:41
To była spokojna rodzina. Nic nie zapowiadało tragedii...
- To była bardzo spokojna i porządna rodzina. Dzieci zawsze dobrze ubrane, zadbane - mówi znajoma rodziny, w której doszło dziś do tragedii. - Oni byli świadkami Jehowy, więc wie pani, ani alkoholu, ani awantur, zawsze się wspierali - dodaje.
Dzisiaj o 10:30 Policja odebrała zgłoszenie od zaniepokojonej kobiety. - Sąsiadka państwa M. zaniepokoiła się, że dzieci nie wyszły do szkoły, a rodzice do pracy, zaczęła pukać, jednak nikt nie otwierał. Powiadomiła sąsiadów, którzy przez wyważony wizjer zauważyli krew. Od razu zawiadomili Policję - mówi kobieta z sąsiedniego bloku.
Policja znalazła 3 ciała
Po wejściu do mieszkania przy ulicy Dąbrowskiego 55 Policja znalazła 3 ciała. - Funkcjonariusze zastali ciało 35-letniej kobiety oraz jej dzieci, 9-letniej dziewczynki i 14-letniego chłopca. W jednym z pokojów znaleźli 34-letniego mężczyznę, męża i ojca, który próbował popełnić samobójstwo. Z wstępnych badań wynika, że on jest sprawcą zabójstwa - mówi Magdalena Zielińska, rzecznik prasowy Policji w Łodzi.- To była spokojna rodzina, nie widnieje w aktach policyjnych. Nie było w niej żadnych patologii, a dzieci miały bardzo dobrą opinię w szkole - dodaje.
Mężczyzna był chory psychicznie
Pod blokiem zebrało się kilkanaście osób. Każdy zastanawia się, co się stało. - Nie wiem jak mogło dojść do takiej tragedii. Rodzice oboje pracowali. Byli dobrze sytuowani. Dzieci co prawda nie bawiły się z rówieśnikami, ale były bardzo spokojne i grzeczne. Renatka pracowała w szwalni, ale jej mąż, Mariusz, leczył się kilka razy, jest chory psychicznie - mówi znajoma rodziny, sąsiadka. - Jest schizofrenikiem - dodaje druga kobieta.
Mężczyzna przebywa obecnie w szpitalu. - Zatrzymany mężczyzna przeszedł zabieg i w chwili obecnej nie może zostać przesłuchany. Jego stan na to nie pozwala. Sprawa powinna się wyjaśnić w ciągu kilku, najbliższych dni - mówi Magdalena Zielińska.
„Ten chłopiec był smutny...”
Wśród obserwatorów znaleźli się również rówieśnicy zamordowanych dzieci. - Ta dziewczynka była taka radosna, ale chłopiec był smutny i zawsze chodził w garniturze. Dzieci czasem się z niego śmiały, ale raczej był lubiany - mówią chłopcy z osiedla. - Dziewczynka chodziła do podstawówki tu na osiedlu, a jej brat do katolickiego gimnazjum - dodają.
O godzinie 15:00 trzy karawany po kolei zabierały ciała zamordowanych. Akcji przyglądało się kilkadziesiąt ludzi. Część z nich próbowała dostać się do własnych mieszkań, jednak policja zagrodziła przejście i nie pozwoliła wchodzić nawet lokatorom. - Od rana próbujemy się dostać do własnego domu - skarżą się, a o rodzinie nie są w stanie nic powiedzieć . - Nie znaliśmy ich - mówią tylko.
„Taka tragedia...”
Na osiedlu niewiele osób znało tę rodzinę. - Ten chłopiec miał na imię Natan, wiem to od córki - mówi jedna z sąsiadek. - A dziewczynka? Nie wiem. Oni byli świadkami Jehowy i te dzieci raczej z nikim się nie bawiły. Ten mąż to taki szczupły facet, był chory psychicznie, ale spokojny - dodaje.
- Ja ich nie znałam - mówi jedna z kobiet, obserwujących całą sytuację. - Dowiedziałam się o wszystkim z telewizji, dlatego przyszłam. Widzi pani, taka tragedia... On ich musiał zabić we śnie, bo inaczej przecież broniliby się, krzyczeli, może kogoś udałoby się uratować. Taka tragedia... - dodaje.
--
źródło
Napisano 2010-09-17, godz. 16:48
Napisano 2010-09-17, godz. 18:30
Napisano 2010-09-17, godz. 18:57
Napisano 2010-09-17, godz. 19:10
Napisano 2010-09-17, godz. 19:12
Napisano 2010-09-17, godz. 19:14
Przynajmniej w Polsce słowo "Świadkowie Jehowy" stało się synonimem słowa "nadludzie". Pewnie dlatego nawet dziennikarzom trudno uwierzyć w fakt, że stało się to w świadkowskiej rodzinie.Jak to WTS zrobił? do dzisiaj kurna nie mam pojęcia. Pisałem kiedyś i o tym. Jednak dobry PR czyni cuda!z niektórych portali została usunięta informacja, że byli SJ
Napisano 2010-09-17, godz. 19:27
Napisano 2010-09-17, godz. 19:33
Schizofrenia, to i moje smutne rodzinne doświadczenie Kto będzie chciał, ten odnajdzie mój wątek na ten temat. Jak poczekam na więcej szczegółów w tym newsie i odnajdę "nastrój", to napiszę coś więcej w tym topicu. Zawsze mnie nurtowało zagadnienie: schizofrenia a śJ, lub szerzej schizofrenia a sekciarstwo.
Napisano 2010-09-17, godz. 19:42
Napisano 2010-09-17, godz. 20:19
Ale ,zeby sie leczyc,trzeba pójść do tego lekarza i stosować sie do jego zaleceń,a to jest równoznaczne z przyznaniem sie do choroby.Powiedzcie,kto tak naprawde w zborze przejmuje sie tymi chorymi ludźmi?Jakie sa kompetencje starszych zboru ,każdy z nas wie
znam braci z problemami emocjonalnymi i psychicznymi,nie przypominam sobie,aby ktoś sie nimi specjalnie przejmował,sami sie borykają i bardzo starają byc dobrymi świadkami.
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych