Witam
#1
Napisano 2010-11-10, godz. 20:17
Podczytuje tu sobie od jakiegos czasu,ale nie boje sie,bo mam w rodzinie 'odstepce' w osobie mojego taty. Od urodzenia mam kontakt z 'prawda' jako 3 juz pokolenie poczawszy od dziadkow po obu stronach moich rodzicow.Od 6 lat jestem SJ.Nigdy nie bylam nadgorliwa i zawsze wiedzialam o blednych naukach WTS.Tylko wolalam od tych 6 miec klapki na oczach.Bo tak naprawde chrzest przyjelam chyba ze wzgledu na braci ,ktorzy ze mna studiowali.Chociaz byl moment,ze wydawalo mi sie,ze podazam wlasciwym torem .
NIe usmiecha mi sie jednak juz dluzej bys SJ.Dlaczego?
Jest to religia falszywa,ze wzgledu na swoje falszywe nauki i wprowadzanie ludzi w blad.Wiadomo jakie.Na tym forum przynajmniej
Troche sie w zyciu juz naogladalam i nasluchalam o SJ w najblizszym otoczeniu i rodzinie,wiekszosc nalezy do organizacji.Duzo by tu pisac...Ale wiem,ze ta milosc braterska i zasady rzekomo stosowane w zyciu sa na pokaz.Tylko,ze ludzie tez nie sa slepi.Bo nasi bracia nierzadko sami szkaluja swoja organizacje.
Tu gdzie mieszkam wynajmuje sie na kogresy latem obiekt, taki kryty stadion.W holu znajduje sie bar ,ktory jest czynny podczas przerwy i mozna kupic sobie cos do zjedzenia i picia.Jak to sie ma do tego co pokazal Jezus?Przeciez oczyscil swiatynie z hanlarzy.To nie byl jarmark.Dziwi mnie ten bar,bo pamietam jak kiedys wokol stadionow zbierali sie handlarze roznymi okladkami itp.i wtedy byly komunikaty,zeby nie kupowac niczego...
Jestesmy zalewani mnostwem literatury kolorowej i naklada na nas sie mnostwo obowiazkow.Najlepiej,zeby byc pionierem,starszym,jezdzic na wszystkie zgromadzenia,a na czytanie Biblii poswiecac 15 min dziennie.Tak naprawde nie ma czasu czytac Biblii i nie ma po co jej czytac,jak sie czyta kolorowe czasopisma i zacytowane fragmenty,albo w nawiasach,ale objasnione to do czarnobialej Biblii juz sie nie chce zagladac,bo zrobil to za nas ktos inny...
Zaczelam czytac Biblie,ale tak naprawde i co moge powiedziec?Jeszcze nigdy nie czulam sie tak jak teraz .Sama odkrywam prawde,ale co dalej?
Jeszcze nigdy mnie tak nie nosilo,a myslalam,ze splynie po mnie to jak po kaczce,bo przeciez nie bylam nadgorliwa...a tu ups...
Teraz nie wiem co poczac.Odejsc ,nie odejsc,albo jak odejsc.Nie chce trwac w tej obludzie,ale szkoda mi niektorych ludzi,bo wiem jak zareaguja,a sa to osoby ,ktore darze szacunkiem.Mysle tez,ze nie jest ze mna tak zle zebym potrzebowala psychologa.moze bardziej chce popisac z kims kto ma podobne problemy.
Tak na marginesie,czy sa jakies osoby,ktore przejrzaly na oczy mieszkajace w Aglii??
To narazie tyle
Pozdrawiam wszyskich i zycze wszyskiego dobrego kazdemu z osobna i nie tylko od swieta,ale tak od serca
Anka
#2
Napisano 2010-11-10, godz. 20:31
To narazie tyle
Pozdrawiam wszyskich i zycze wszyskiego dobrego kazdemu z osobna i nie tylko od swieta,ale tak od serca
Anka
WITAJ na forum Humble
Jest tu wiele osób urodzonych w Prawdzie, kobiet i mężczyzn
do wyboru...i zapewne za chwile zostaniesz zalana postami
Pozdrawiamy
#3
Napisano 2010-11-10, godz. 20:41
Witaj Aniu serdecznie i ciepło na forum i możesz znaleśc tutaj wielu pokrewnych duszą,a nawet zaprzyjaźnic się,bo większośc to exy - "Odstępcy",którzy mają wiele ciepła i uczuc,aby móc służyc radą.
Z odejściem z organizacji,to jeszcze się powstrzymaj,bo do tego trzeba dojrzec i przez doświadczenie przyjąc na siebie nową,wolna rzeczywistośc,która w tym wcześniejszym okresie może Ci nie pomóc,a bardziej zaszkodzic.
Będąc exem,odstępcą przyjmujesz na siebie bardziej szarą rzeczywistośc z ostracyzmem,samotnością i bólem,bo syndrom odstępcy dla nie jednego jest cięzką,martyrologiczną drogą.I dlatego musisz sama rozważyc w sercu kiedy uczynisz rozbrat z WTS-em,bo umysłowo po częsci już uczyniłaś,ale dlalsza wiedza i doświadczenia pomogą Ci sie w miare względnie przygotowac.
Trzymaj się Aniu i powodzenia w przygotowaniach do opuszczenia tej sekty.
Użytkownik jb edytował ten post 2010-11-10, godz. 22:43
VIS ET HONOR ... ET AMOR
//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related
#4
Napisano 2010-11-10, godz. 21:22
więc przygotuj się na to odejście i odejdz jak bedziesz gotowa.....w stosownym czasie.....
zastosują tę swoją psychomanipulacje, wszyscy się od CIebie odwróca, żeby CI uświadomić, że nie masz żadnych znajomych , że nikt Cię nie kocha, żeby wymóc na Tobie jak najszybszy powrót Bo jak nagle zostaniesz sama.... samiuteńka..... a znajomi zaczną zamiast Ciebie widzieć powietrze..... to potęzna manipulacja..... trudno to przetrzymać
Więc trzeba się wcześniej zabezpieczyć Nawiązać przyjaźnie ze światem..... bo wkrótce tylko ONI cię naprawdę wesprą, bo Ci co udawali że CIę kochają ODWRÓCA się od Ciebie jak od chorej na hiv.
Pozdrawiam
#5
Napisano 2010-11-10, godz. 22:31
Przyznam, że trochę nas ze sobą łączy. Podobnie jak Ty od dziecka wychowana w prawdzie, mająca do czynienia z odstępcami i agnostykami w rodzinie i nadal pozostająca w łączności ze zborem. Wcale nie jest tak prosto i lekko opuścić Organizację, kiedy zbór śJ stanowił w naszym życiu znaczącą rzezczywistość. Od kilku lat zbieram się do ostatecznego pożegnania. W zeszłym roku "przerobiłam wewnętrzne" rozstanie z WTS-em, ale czegoś jeszcze zabrakło, by powiedzieć końcowe słowo. Nie wiem, może na obczyźnie łatwiej przychodzą radykalne rozwiązania. Bezboleśnie i bez zakłucia serca nie da się chyba tego przejść. Czasami po głowie krąży mi karkołomna myśl, aby wystawić siebie na "pożarcie" przez Organizację. Tzn. dać pretekst braciom do wykluczenia, ale takowe zakończenie rozbratu ze zborem nie przystaje do mojej osobowości. Lubię zagrania fair play, nawet gdy inni postępują fałszywie. W końcu to moje życie i moje reguły postępowania... każdy podejmuje decyzję za siebie, jak i kiedy opuści Organizację oraz czy w ogóle czuje potrzebę oficjalnego rozstania.
Pozdrawiam serdecznie
#6
Napisano 2010-11-11, godz. 06:18
Nie zostaniesz sama.Masz tatę.Dla mnie Twój post , to nadzieja dla moich bliskich.
Pozdrawiam Cię serdecznie
#7
Napisano 2010-11-11, godz. 08:14
#8
Napisano 2010-11-11, godz. 11:07
Fajnie,ze odpisaliscie.Dziekuje za wsparcie. Z moim tata dzieli nas spora odleglosc i nie moge sobie tak na luzie z nim pogadac,tylko jak tam jade raz na kilka miesiecy:( Dlatego zalozylam, sobie tutaj konto,uprzednio rozejrzalam sie na forum i stwierdzilam,ze macie podobne mysli jak moj tata.Tak jak byscie jedna ksiazke czytali... Co do odrzucenia przez zbor po moim ewentualnym odejsciu.Nie jestem tutaj z nikim az tak bardzo zzyta,procz jednego starszego malzenstwa,ale ten brat tez kiedys byl 'odstepca',tylko,ze teraz powrocil dzieki swojej malzonce i nawet jest starszym.Sadze,ze taki moze w jakims stopniu mnie zrozumiec,choc nie spodziewam sie entuzjazmu.Moj tata byl starszym i to w trudnym okresie,bo w stanie wojennym,a ja bylam mala.Pamietam,ze nigdy go nie bylo w domu,bo musial na wyklady rowerem dojezdzac 25km,a czsem nie wracal,bo mu sie poprostu nie oplacalo,czesto wiec nocowal u kogos.Potem jak zaczal widziec pewne sprawy to dzielil sie tym z innymi bracmi,ale oni obstawali przy naukach WTS niewzruszenie.Jednak dwaj cielesni bracia i siostra mojego taty tez zaczeli sie zastanawiac.Efekt tego byl taki,ze wszyscy przestali uczstniczyc w zyciu zborowym.Jednak od niedawna powrocili do zboru i to ze zdwojona sila,a dlaczego?U wszyskich widoczna jest bojazn przed armagedonem,to czym sie teraz wiernych karmi na zgromadzeniach.Moj tata dalej upiera sie przy swoim.Nie odszedl,ale na zebrania nie jezdzil jakies 10 lat.Mowi,ze ma swiety spokoj.Czasem od niedawna jedzie w niedziele,ale po namowach swojego brata,ktory bardzo zapraszal go na swoj pierwszy wyklad.I mowi,ze jedzie braci pocieszyc,no bo oni sie tak ciesza jak zobacza moich rodzicow
Piszecie,zebym nie podejmowala zbyt pochopnie decyzji o odejsciu.A co z gloszeniem?Mam skladac falszywe raporty?Nie chce mi sie sprzeczac z ludzmi o to na czym Jezus umarl itp..Zrobiono z tego niepotrzebny spor.Ja nie wiem na czym Jezus umarl,wazne za to dla mnie jest dlaczego umarl. Wmawia nam sie ze ludzie to ciemna masa i malo kto czyta Biblie,a to nie prawda,w sluzbie mozna spotkac ludzi,ktorzy czytaja i SJ nieraz polegaja,bo nie starcza im argumentow,dlatego,ze czytamy za duzo na straznic hehe.Ha i niedawno moja siostra mi powiedziala,ze w niektorych hotelach tutaj w kazdym pokoju sa egzeplarze Biblii,bo klienci sobie tego zycza.
Wmawia sie tez nam to,ze nie mozna byc szczesliwym nie bedac SJ.Z autopsji wiem,ze to tez nie prawda.Czesto nawet bywa na odwrotJestem szczesliwa matka i malzonka,a religia nie wiele sie do tego przyczynila...Jestem 14 lat po slubie a SJ jestem 6 lat.Przez te wszystkie lata swoje szczescie budujemy na swoj sposob:)
Moj maz mowi,ze dostal w mlodosci szczepionke od swojego ojca na te religie.Znamy sie od zawsze i pamietam jak bylismy mali to nie raz obrywal ta wielka biblia od starego po glowie na zebraniu...Przez dziesiatki lat moj tesc bedac caly czas SWiadkiem, bil swoja zone, dzieciakow ,pil,i uprawial sex ze wzystkim co sie rusza(w doslownym znaczeniu).Starsi o tym wiedzieli i nikt nic z tym nie zrobil,a jak moj maz doniosl starszemu to ten nie zareagowal,bo mu nie uwierzyl,albo nie chcial wierzyc...|Pewnego razu pojechalismy odwiedzic siostre mojego meza,ktora mieszkala na tym samym podworku co stary,a on pijany wtedy byl i szalal na podworku nawet rzucil9 na szczescie nie celnie) ceglowka w srtone naszego samochodu.No to ja nie bedac jeszcze wtedy SJ zadzwonilam do starszych,a ktos inny na policje.No i wtedy starsi na wlasne oczy wreszcie po tylu latach zobaczyli co on wyprawia.No i wykluczyli go wkoncu... No i wtedy sie zaczelo.Moj maz nagle zapragnal jechac na pamiatke,a jego siostra rowniez,a matka wraz z druga siastra udaly sie do Kosciola.Moj maz nie dawal mi spokoju ja zapieralam sie nogami i rekami i wkoncu poklocilismy sie o to,no ale potem swierdzilam,ze dla swietego spokoju wyluzuje no i pojecvhalismy na obwodowe do Steszewa.I tak sie zaczelo .Bracia zaczeli z nami studiowac,a potem ja sie wciagnelam,a moj maz ochlonal i mu sie odechcialo zostac swiadkiem.Ale przewaznie jezdzilismy razem na zebrania i niby bylo ok.I tutaj tez juz 3 lata mieszkamy.Dopiero teraz niedawno cos peklo.Wrocily moje watpliwosci i dlatego jestem na tym forum...No i rozne dodatkowe informacje z niedozwolonego internetu tez na to wplynely.
Jeszcze wroce do porzuceniu mnie przez braci po ewentualnym opuszczeniu zboru.Mam raczej nature samotnika.Mam zanajomych czy przyjaciol ,bardzo fajnie,jesli nie mam to przezyje.Zreszta mam rodzine 4 synow i mam co robic,a po za tym wbrew zaleceniom niewolnika wiernego i rozstropnego mam znajomosci w swiecie.Staram sie nikogo nie krytykowac i nie osadzac.A zanim poszlam glosic Polakom to najpierw sie z nimi zakumplowalam.Wiem,ze takie gloszenie od domu do domu na nie wiele sia zdaje.Ludzie nie chca rozmawiac z obymi.
Moze Was zanudzam?To taka moja historia i wiem,ze jak sobie popisze to bedzie mi lzej.Kiedys tak robilam jak nie moglam sobie z czyms poradzic to pisalam na kartece co mnie boli,a potem wyrzucalam i przechodzilo:)
Pozdrawiam i milego popludnia wszystkim:)
Dzieki nie wiem jeszcze co zrobic, z nikim nie dziele sie swoimi spostrzezeniami,tylko z moim mezem.On na szczescie ma luz ,bo nigdy sie nie ochrzcil.Moze zrobie tak jak moj tata...Nie odszedl,a odszedl:)Ale jest zly na to ze nie mozna sie 'wypisac' z tamtad,tylko albo jest sie SJ,albo jest sie wykluczonym...Aniu, gra się tak jak przeciwnik pozwala...... oni nie pozwalają grać fair play.....
więc przygotuj się na to odejście i odejdz jak bedziesz gotowa.....w stosownym czasie.....
zastosują tę swoją psychomanipulacje, wszyscy się od CIebie odwróca, żeby CI uświadomić, że nie masz żadnych znajomych , że nikt Cię nie kocha, żeby wymóc na Tobie jak najszybszy powrót Bo jak nagle zostaniesz sama.... samiuteńka..... a znajomi zaczną zamiast Ciebie widzieć powietrze..... to potęzna manipulacja..... trudno to przetrzymać
Więc trzeba się wcześniej zabezpieczyć Nawiązać przyjaźnie ze światem..... bo wkrótce tylko ONI cię naprawdę wesprą, bo Ci co udawali że CIę kochają ODWRÓCA się od Ciebie jak od chorej na hiv.
Pozdrawiam
Cos mi sie rozwlekl ten post,przepraszam za zajecie tyle miejsca musze sie obyc na tym forum:)
Użytkownik jb edytował ten post 2010-11-11, godz. 18:24
#9
Napisano 2010-11-11, godz. 12:30
Dzien dobry wszystkim!
Dzieki nie wiem jeszcze co zrobic, z nikim nie dziele sie swoimi spostrzezeniami,tylko z moim mezem.On na szczescie ma luz ,bo nigdy sie nie ochrzcil.Moze zrobie tak jak moj tata...Nie odszedl,a odszedl:)Ale jest zly na to ze nie mozna sie 'wypisac' z tamtad,tylko albo jest sie SJ,albo jest sie wykluczonym...
Cos mi sie rozwlekl ten post,przepraszam za zajecie tyle miejsca musze sie obyc na tym forum:)
Pisz Aniu..pisz bo po to jest to forum, aby dać jakieś świadectwo,
a miejsca jest wiele, nawet na bardzo dłuuuugie posty
Cieszymy się, że jesteś z nami i jest tu tyle dobrych ekspertów, iż
bez trudu rozwieją Twoje wątpliwości. Pytasz co z głoszeniem?
Wydaje mi się, że nie musisz głosić i za to "wykluczka" nie grozi
(jest przecież wielu tzw. nieczynnych świadków), ale lepiej podpowiedzą
Ci może inni, bo ja byłem tylko, jak Twój mąż tzw."zainteresowany"
Pozdrawiam
#10
Napisano 2010-11-11, godz. 16:46
Nie musisz składac fałszywych raportów po prostu bedziesz nieczynna i od czasu do czasu - robiąc dobrą minę do złej gry - przychodziła na zebranie,bo byc włączności to dla Ciebie azyl i spokój wewnętrzny.
Musisz byc dobrą,a zarazem stanowczą żoną miec odwagę mówic to,co Cie boli i starac się nie przejmowac problemami "nawiedzonej" rodzince obawiającej się armagedonu - lajcik i luzik z dobrym humorem iśc przez życie.
Ja też do końca Cię nie zrozumiem,bo ja świadkiem zostałem po wojsku w 1993,a oficjalnie nie jestem od ponad 2 lat i dzisiaj się uwolniłem od WTS-u w 100 procentach. (można się dowiedziec w temacie 11 listopada )
Pozdrawiam ciepło i radośnie.
VIS ET HONOR ... ET AMOR
//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related
#11
Napisano 2010-11-11, godz. 17:33
Moj maz ostatnio wypytywal jedna siostre o 14 rok i pokolenie.Wiecie jak sie zapedzila w kozi rog?I chyba nie wiedzila z kim zadziera.W koncu napisala,ze w biblii nigdzie nie stoi o roku 14.Ale swoje dalej walkowala,bo straznica to,straznica tamto.i stwierdzila wkoncu z braku argumentow,ze ona sie tak za bardzo nie wnika w ta sprawe z pokoleniem,ze wazniejsze dla niej jest jaka nadzieja ja czeka i blogoslawienstwa.Tylko caly czas przeraza ja to,ze jej synowie nie odziedzicza Krolestwa bozego,bo nie cha byc Swiadkami i zgina w armagedonie.Wydala juz na nich wyrok...Takie sytuacje tylko mnie utwierdzaja w przekonaniu,ze WTS robi ludziom wode z mozgow. Ta siostra nie wie o tym ,ze widzialam cala konwersacje(na skypie) Mysli,ze ja mysle tak jak ona:)Ale nie o to mi chodzi,raczej o to w jaki sposob glosi.mysli,ze jak troszke zna mojego meza(raz sie widzieli tylko) to moze sobie pozwalac.Dala sie poniesc emocjom i nie przebierala w slowach.Dala tylko tym sobie i organizacji swiadectwo.Takich osob jest sporo.Uzywaja krzykliwych hasel mowiac czy piszac wielkimi literami np.Kiedy ZOSTANIESZ WKONCU MOIM BRATEM.Moim zdaniem przynosi to odwrotna reakcje.No i jeszcze to ciagle straszenie koncem swiata.
Osobiscie od kiedy jestem SJ od nikogo nie zaznalam jakiejs krzywdy,a raczej dobro,ale to od tych co ze mna studiowali.Teraz wiem dlaczego.To jeden z elementow werbacji.,bo wczesniej sie nie interesowali tym czy mam co do garka wlozyc,a znalismy sie....A z innymi sie nie wdawalam w zadne uklady ani wielkie przyjaznie,bo mialam obraz tego co bylo kiedys jak moj tata sie wdawal.Byly rozne interesy i pomoce i roznie to bylo.Wiec wole byc jakby gosciem w zborze tak to okresle.
Na zebrania czwartkowe nie jezdzimy juz od 2 lat.NIe wiem jakos nie chce nam sie:)NO i nie boje sie teraz,nawet gdybym miala odejsc,nie boje sie starszych.Tak jak do tej pory bylo,ze wiedzac,ze wciaz w czyms nie domagam.Za malo czasu poswiecalam na gloszenie,ze nie jezdze w czwartki na zebrania ,ze nie czytam regularnie Biblii.....Wciaz jakies wyrzuty sumienia.A to nie o to chodzi ofiary to Izraelici skladali dopoki Jezus ne przyszedl.A my mamy wierzyc w niego i swiadczyc przede wszystkim swoim zyciem o nim.CO z tego,ze ktos glosi jezdzi na osrodki pionierskie zeby WYROBIC sobie pioniera(takie stwierdzenie niedawno uslyszalam od jednej z siostr) I naucza ludzi jak postepowac,a pozniej go sasiedzi palcami wytykaja....Tak samo mowili o moim tesciu do SJ ktorzy glosili we wsi gdzie mieszka."CO wy mi tu bedzieta pi.....lic idzcie do G......(tu padalo nazwisko)Oczywiscie nikt ze SJ nie bral sobie tego na powaznie,bo to przeciez taki fajny dowcipny inteligentny brat.
#12
Napisano 2010-11-11, godz. 19:38
jak czytam Twoją historię to myśli chyba w większości z nas są podobne, podobne odczucia itd.. ja z mężem odeslziśmy oficjalnie już jakiś czas temu ale zawsze byliśmy zalezni tylko od siebie wiec nas to generalnie "obeszło".
co zyskałam?
wolność (urodziny, święta wg SWOJEGO uznania)
wolność umysłu (chrześcijańskie zasady są jednoznaczne, nie zagmatwane i pokrętne)
wolność w przyjaciołach (okazało się że mam wielu przyjaciół spoza zboru o;))
wolnośc na wszelkie inne sposoby nie opisane powyżej, nie żebym teraz popadła w rozpustę i rozpasanie ale... nie paraliżuje mnie strach przed szpitalem w razie czegoś, nie boję się wejść tam gdzie wisi krzyż na ścianie a jak śpierwają hymn państwowy to stoję dumnie na baczność nie obawiając się że robię coś tak strasznego, że zasługuję na wieczne potępienie
kreowany świat świadków to ułuda i matrix, jest jak jabłko, które pod skórką ma purchawę... ona kiedys pęknie bo już jabłuszko zżerają robale...
po twoich wypowiedziach widać jak myslisz, jak kłębią ci sie różne informacje ale co z tym zrobisz to twoja sprawa, my nie podyktujemy ci listu czy zakażemy odchodzic bo sobie zmarnujesz zycie, ja ciągle uwazam, że na każdego człowieka przychodzi pora że mówi BASTA i albo pisze list albo ogłasza wszem i wobec komitetowi kapturowemu że odchodzi
[...]
doczytałam twój post powyżej...
dokładam do listy co zyskałam:
brak wyrzutów sumienia, że ktoś przeze mnie nie pozna "prawdy"
a co straciłam??
musiałabym długo myśleć i nie wiem czy wymyśliłabym coś sensownego....
Użytkownik jb edytował ten post 2010-11-11, godz. 22:32
#13
Napisano 2010-11-12, godz. 19:58
Dobrze jest wiedziec,ze nie jest sie samemu z czyms takim.I ze sa osoby,ktore maja podobne problemy do moich i to w dodatku w moim wieku
Wogole ciesze sie ze wpadlam na to forum,czuje sie jak w domu:)Mozna podyskutowac,pokrytykowac i nikt nie krytykuje
Co do swiat to mnie nigdy nie ciagnelo i nie mialam takiego pragnienia,ani dyskoteki tez mnie nmie rajcowaly,nie lubie tanczyc.Chociaz pamietam jak zwialam z domu na sylwestrowa dyskoteke z moim obecnym mezem i fajnie bylo.No i 18-nastke sobie wyprawilam,wbrew mojej mamie,ktora bardzo lubiala jednak dostawac prezenty na swoja rocznice slubu hehe.Ale potem sama mi prezent kupila,bo chyba jej sie glupio przed rodzinka zrobilo.
Pamietam jak jedna dziewczyna po skonczeniu 18 lat poszla zobaczyc co to dyskoteka,potem jej ojciec sie dowiedzial(starszy zboru tyran i despota) i zlal ja za to pasem!!!ona juz nie jest SJ sama odeszla po rozwodzie z mezem.
Wiem,ze nie bedziecie za mnie decydowac,ja poprostu chce sie gdzies wygadac i widze juz tego pozytywne skutki.
#14
Napisano 2010-11-12, godz. 21:00
Świadkiem zostałem po wojsku w 1993 roku,ale w 1989 roku jak obchodzilem swoją 18 -stkę,to z kumplami oblecieliśmy wszystkie dyskoteki w Jelonce,na koniec poza miastem.Jak wracaliśmy,to kumpel,który prowadził - też coś łyknął no cóż młodośc i głupota - zobaczył z tyłu gazik z milicją (jeszcze wtedy była milicja),a był dobrym kierowcą i bez śwateł tak lawirował i kluczył z dużą prędkością,że uciekliśmy smerfom (jak kiedyś się na nich mówiło).
Taka była szalona młodośc i to ,że lubialem też rock,metal nie przeszkadzało się dobrze pobawic na dyskotekach,bo muzyka lat osiemdziesiątych była nie zła - chodzi mi o pop i elektronika.
Użytkownik caius edytował ten post 2010-11-12, godz. 21:43
VIS ET HONOR ... ET AMOR
//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related
#15
Napisano 2010-11-13, godz. 14:14
Czesc Agnes!
Dobrze jest wiedziec,ze nie jest sie samemu z czyms takim.I ze sa osoby,ktore maja podobne problemy do moich i to w dodatku w moim wieku
Wogole ciesze sie ze wpadlam na to forum,czuje sie jak w domu:)Mozna podyskutowac,pokrytykowac i nikt nie krytykuje
Co do swiat to mnie nigdy nie ciagnelo i nie mialam takiego pragnienia,ani dyskoteki tez mnie nmie rajcowaly,nie lubie tanczyc.Chociaz pamietam jak zwialam z domu na sylwestrowa dyskoteke z moim obecnym mezem i fajnie bylo.No i 18-nastke sobie wyprawilam,wbrew mojej mamie,ktora bardzo lubiala jednak dostawac prezenty na swoja rocznice slubu hehe.Ale potem sama mi prezent kupila,bo chyba jej sie glupio przed rodzinka zrobilo.
Pamietam jak jedna dziewczyna po skonczeniu 18 lat poszla zobaczyc co to dyskoteka,potem jej ojciec sie dowiedzial(starszy zboru tyran i despota) i zlal ja za to pasem!!!ona juz nie jest SJ sama odeszla po rozwodzie z mezem.
Wiem,ze nie bedziecie za mnie decydowac,ja poprostu chce sie gdzies wygadac i widze juz tego pozytywne skutki.
Ciekawa jest twoja historia.
Mam wrażenie że wielu pisze podobnie. Ten sam lub bardzo podobny scenariusz.
Gdzieś tam w twoim życiu nie zauważam Boga. Nic o swoich relacja i więzi z nim nie piszesz. Mówisz o zborze jak o jakimś "stowarzyszeniu" .
Tak sobie myślę że na początek powinnaś odpowiedziec sobie na pytanie czy istnieje Bóg?
Czy On sie interesuje tobą, czy mu na tobie zależy?
Kim ON jest?
Jak można go poznać i czy w ogóle warto?
Mówisz o czytaniu Biblii. Czy powinno sie czytac Biblię? Chyba nie, powinno sie raczej ją studiować. Zapewne widzisz różnicę. Tylko po co zajmowac się Biblią? Wiesz po co?
Czy o swoich problemach i rozterkach rozmawiałaś z Bogiem. A może porozmawiaj z ojcem i tym bratek którego chyba cenisz. Bo, tak sobie myślę żadne forum nie jest najlepszym rozwiązaniem. Anonimowośc powoduje że jesteśmy wolni od odpowiedzialności za swoje słowa. Natomiast rozmowa twarzą w twarz to co innego, mówi się bardziej odpowiedzialnie. Dal czego tak uważam. A no dla tego że z kilkoma osobami na tym forum rozmawiałem na priv i w zupełnie innym tonie mówili niz na forum. Taki mały szczegół a inna twarz.
Mam też wrażenie że zbytnio skupiasz sie na ludziach.
Przyp 3:5
Zaufaj Jehowie całym sercem i nie opieraj się na własnym zrozumieniu. Zważaj na niego na wszystkich swych drogach, a on wyprostuje twe ścieżki. Nie stawaj się mądry we własnych oczach. Bój się Jehowy i odwracaj się od złego. Niech to się stanie uzdrowieniem dla twego pępka i pokrzepieniem dla twoich kości.
#16
Napisano 2010-11-14, godz. 09:47
Wątpliwości uciszają się, powraca spokój ale na krótko i znów się zaczyna...
Taka karuzela nie wychodzi na zdrowie nikomu.
Kiedy nie można zwerbalizować swoich odczuć tak aby widzieć reakcję słuchacza, który nas rozumie, to można się udusić.
Gdybym wcześniej znalazła takie forum pewno byłoby mi o wiele lżej.
#17
Napisano 2010-11-15, godz. 07:18
Mam wrażenie że wielu pisze podobnie. Ten sam lub bardzo podobny scenariusz.
Gdzieś tam w twoim życiu nie zauważam Boga. Nic o swoich relacja i więzi z nim nie piszesz. Mówisz o zborze jak o jakimś "stowarzyszeniu" .
Tak sobie myślę że na początek powinnaś odpowiedziec sobie na pytanie czy istnieje Bóg?
Czy On sie interesuje tobą, czy mu na tobie zależy?
Czy o swoich problemach i rozterkach rozmawiałaś z Bogiem. A może porozmawiaj z ojcem i tym bratek którego chyba cenisz. Bo, tak sobie myślę żadne forum nie jest najlepszym rozwiązaniem. Anonimowośc powoduje że jesteśmy wolni od odpowiedzialności za swoje słowa. Natomiast rozmowa twarzą w twarz to co innego, mówi się bardziej odpowiedzialnie. Dal czego tak uważam. A no dla tego że z kilkoma osobami na tym forum rozmawiałem na priv i w zupełnie innym tonie mówili niz na forum. Taki mały szczegół a inna twarz.
Mam też wrażenie że zbytnio skupiasz sie na ludziach.
Przyp 3:5
Zaufaj Jehowie całym sercem i nie opieraj się na własnym zrozumieniu. Zważaj na niego na wszystkich swych drogach, a on wyprostuje twe ścieżki. Nie stawaj się mądry we własnych oczach. Bój się Jehowy i odwracaj się od złego. Niech to się stanie uzdrowieniem dla twego pępka i pokrzepieniem dla twoich kości.
Iam nie odbieraj komuś prawa do wypowiadania się o tym,co może najlepiej będąc anonimowym,bo nie każdy może miec odwagę mówic tak z kimś w realu.Każdy z nas ma do tego prawo i Ty również,aby mówic o sobie nie koniecznie z uwzględnieniem Boga,bo jeżeli w Jej czy moim życiu Bóg odgrywa jakąś ważną rolę,to nie koniecznie zawsze trzeba o tym pisac.
Powinieneś już zauważyc,że wielu exów ma już dosyc organizacji i starotestamentowego boga,albo stali się ateistami i trzeba to uszanowac lub wierzącymi w Jezusa i to Jemu chcą zaufac całym sercem.
Pamiętaj,że nie jest to forum świadków jehowy tylko o świadkach o WTS-ie gdzie ostrzega sie innych przed nim i jego chorymi mackami i każdy kto przeszedł przez te pranie i magiel chciałby trochę odpocząc od teologii nawet od Boga - można Iam czy nie można??(pytanie retoryczne)
Pozdrawiam
Użytkownik caius edytował ten post 2010-11-15, godz. 07:19
VIS ET HONOR ... ET AMOR
//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related
#18
Napisano 2010-11-15, godz. 07:20
o, spojrzcie, iam namawia by zaufać całym sercem dziadkom z bruklynu i zapomnieć o własnym mózgu.Przyp 3:5
Zaufaj Jehowie całym sercem i nie opieraj się na własnym zrozumieniu.
iam iam iam ... kobieta sie wyrywa po kolei z tego trzęsawiska krok po kroku a Ty jej mówisz 'stój! jehowa chce byś utonęła'
#19
Napisano 2010-11-15, godz. 08:51
Jest to moja osobista myśl i nikt mi jej nie sugerował, jednocześnie nie mam zamiaru nikogo zgorszyć ani obrazić.
To już kolejny podobny do siebie przypadek osoby mocno poranionej. Czy to jest zawód na tym Bogu (w rozumieniu ŚJ i CK Organizacji: Jehowie), czy zawód w w ogóle na Wszechmogącym (jeśli dalej wierzymy że istnieje), czy tylko na organizacji? Czy po takiej decyzji istnieje potrzeba szukania Boga prawdziwego, czy następuję ogólne zniechęcenie i odsunięcie się od religii całkowicie? Co wtedy czujecie? Pytam bo ja w kłopotach szukałem Boga i wydaje mi się, że go odnalazłem i daje mi On ogromną nadzieję, pociechę i pocieszenie. A zapewniam was wcale nie jestem jakimś popieprzonym dewotem. Szukam w tych pytaniach zrozumienia Waszego bólu, aby, być może, dać Wam to co mam, dar ubogiego serca: ciepłe myśli (nazywam to modlitwą) dla Was (nie za Was).
#20
Napisano 2010-11-29, godz. 11:44
I nie czuje sie zraniona,ani jakos zwichrowana psychicznie.Tylko jak na razie nikt ze starszych mnie jeszcze nie nawiedzil,mysle ze dopiero sie zacznie,ale ja nie zamierzam z nikim dyskutowac,ani zaglebiac sie w jakies tematy.
Caius jestem anonimowa ze wgledu na innych.I tak chyba za duzo napisalam,bo ktos moglby sie rozpoznac wlasnie po tych historiach.To bylo pisanie w afekcie:)Swiat jest malutki.Nie raz sie juz przekonalam.Gdybym zaczela tu podawac nazwiska to pewnie znalazl by sie tu ktos kto kogos zna.Albo mnie,podejrzewam,ze poczytuja sobie tu anonimowo aktywni SJ,a ja na razie nie chce rozglosu.
Profanka moge rozmawiac ze swoim ojcem tylko,ze nie mam go na codzien i w tym problem.Widze go srednio raz na pol roku.Dlatego tu pisze.Mimo, ze nie ze wszystkimi Waszymi pogladami sie zgadzam,ale kazdy ma prawo do wlasnego zdania przeciez.Poprostu potrzebowalam gdzies sie wypisac:)Tzn.nie jest mi obojetne gdzie,tu mi najbardziej podpasowalo:)
Pozdrawiam wszystkich:)
Użytkownik humble77 edytował ten post 2010-11-29, godz. 11:48
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych