shunning po nie-świadkowemu
#1
Napisano 2010-12-01, godz. 16:50
czy wśród nie-ŚJ w Polsce spotykamy się z shunningiem po złamaniu przez członka grupy jakiś zasad obowiązujących w tejże grupie?
potrafię sobie wyobrazić tzw. moherowego katolika, który nie potrafi zaakceptować rozwodu i ponownego małżeństwa swojego syna czy córki, nazywa nowy związek cudzołożnym, w chwili goryczy wypowiada raniące słowa "ja już nie mam syna" a nawet całkowicie zrywa kontakt z własnym synem czy córką, po swojemu tłumacząc sobie że nie chce aprobować cudzego grzechu aby nie mieć "udziału w cudzych grzechach" itd. itp.
jednakże taki moherowy katolik kieruje sie tutaj własną opinią a nie nakazami papieża biskupa czy księdza.
nie wyobrażam sobie, aby katolik np. prowadzący zakład pogrzebowy powiedział swojemu rozwiedzionemu synowi: ja wiem że to głupota, ale rozumiesz muszę żyć dobrze z proboszczem, bo bez jego współpracy mój zakład pogrzebowy nie może istnieć, dlatego nie zdziw się że publicznie w obecności księdza ja cię nie znam, ale od czasu do czasu jak nikt nie widzi to ciebie odwiedzę. Katolik napewno nie musi się spowiadać z tego, że rozmawiał z rozwiedzionym własnym synem. Gdyby sie z tego spowiadał, otrzyma pouczenie że rozmowa z synem nie jest grzechem.
wg mojej wiedzy kościoł ewangelicko-augsburski oraz kościoły prawosławne w Polsce także nie nakazują całkowitego zerwania więzów rodzinnych z osobą która ciężko grzeszy lub wystąpiła z ich kościoła.
nie wiem jak jest w mniejszych kościołach protestanckich ale albo nie wykluczają w ogóle albo (jak w Kośclele do którego należy Czesiek, nasz kolega z forum) istnieje praktyka wykluczania ale nie jest ona powiązana z obowiązkiem całkowitego zerwania kontaktów towarzyskich.
#2
Napisano 2010-12-01, godz. 17:42
Świadkowie odbiegają od przeciętnej, bo w społeczeństwie nie istnieje nakaz zrywania kontaktów z "wykluczonymi". Jak to wygląda w porównaniu z sektami?
#3
Napisano 2010-12-01, godz. 20:14
#4
Napisano 2010-12-02, godz. 00:36
Na pewno dokładnie w taki sposób. Tak bywa w przypadkach dot. odmowy transfuzji, gdzie zawsze mowa, że mamy do czynienia z osobistym wyborem danej osoby. Tak argumentują prawnicy TS. Ponadto również we wcześniejszym procesie pani J. Paul z Alaski sąd uznał, że takie działania ze strony ŚJ są uprawnione, bo jest to ich wewnętrzna praktyka, którą realizują w ramach prawa do wolności religijnej.w przypadku ewentualnego wytoczenia procesu o shunning napewno ŚJ będą bronić swojej postawy albo przez [...] wskazanie na wolność jednostki (zapraszam do domu kogo chcę, przyjażnię sie z kim chcę)
Jeżeli chodzi o działania w społecznościach katolickich, to słyszałam o takich praktykach (nie twierdzę, że oficjalnie nakazanych) w mniejszych, lokalnych grupach, które zaczęły "żyć własnym życiem" i przypisuje się im sekciarski charakter. Przykładem są niektóre grupy Odnowy w Duchu Świętym, które poważniej zboczyły z uznawanej przez Kościół ścieżki. Ponadto różne niepokojące w tej kwestii relacje dotyczą Drogi Neokatechumenalnej. W mniejszych grupach protestanckich także może mieć to miejsce: znam relację, wedle której ktoś doznał swego rodzaju "shunningu" po opuszczeniu wspólnoty "Miecz Ducha". Im mniejsza grupa, tym większe prawdopodobieństwo, że takie zachowania będą prezentowane. Najpewniej jednak samo stronienie od odstępców bardzo rzadko będzie wprost deklarowane w oficjalnych zbiorach zasad czy praktyk danej grupy. Nie będzie to wizerunkowo korzystne, a przecież członkowie takiej grupy i tak będą mieli zakodowane, że funkcjonują w czymś wyłącznie dobrym, słusznym i pobłogosławionym przez Boga, więc jeżeli ktoś odchodzi, to podważa ten fakt i jednocześnie kieruje się ku złu (więc i Złemu), a w takim razie jest to wróg, a od wrogów trzeba się trzymać z daleka. Dla ludzi uwikłanych w tego typu niezdrowe relacje będzie to naturalna sprawa i nie spotka się to z żadną krytyczną weryfikacją.czy wśród nie-ŚJ w Polsce spotykamy się z shunningiem po złamaniu przez członka grupy jakiś zasad obowiązujących w tejże grupie?
Możliwe, że ktoś zachowa się w taki sposób. Sądzę jednak, że prędzej można się spodziewać takich gwałtownych reakcji i wyrzekania się rodziny w związku ze sporami, w których chodzi o majątek i pieniądze albo jakieś poważne przestępstwa, a nie religię. Wydaje się, że w przypadku religii chyba częściej to strona odchodząca od katolicyzmu będzie tą stroną, która od swojej katolickiej rodziny chce się trzymać na dystans czy wręcz zdecydowanie się od niej odciąć.potrafię sobie wyobrazić tzw. moherowego katolika, który nie potrafi zaakceptować rozwodu i ponownego małżeństwa swojego syna czy córki, nazywa nowy związek cudzołożnym, w chwili goryczy wypowiada raniące słowa "ja już nie mam syna" a nawet całkowicie zrywa kontakt z własnym synem czy córką, po swojemu tłumacząc sobie że nie chce aprobować cudzego grzechu aby nie mieć "udziału w cudzych grzechach" itd. itp.
#5
Napisano 2010-12-02, godz. 16:54
tam gdzie chodzi o poważne przestępstwa, też można zrozumieć odsuwanie sie od przestępcy, np. pedofila i mordercy który zgwałci a potem zabije 7 przedszkolaków.
szukałem jednak jakiegoś podobieństwa miedzy shunnningiem ŚJ a ostracyzmem nie-ŚJ i to mającym podłoże religijne. nasz kolega Iam podpowiada coś z ekskomuniką, ale nie widzę aby osoby które podlegają w katolicyzmie "ekskomunice z mocy samego prawa" byli jakoś szxzególnie napiętnowani społecznie. Jeśli już szukać czegoś legalnego w sensie świeckim a grzesznego z pkt widzenia wiary to chyba rozwód i ponowne małżeństwo (ale nawet tutaj, shunning dotyczy maleńkiej częśći procenta Polaków).
sumując, shunning na tle religijnym nie jest żadną powszechną normą w Polsce.
#6
Napisano 2010-12-02, godz. 18:28
#7
Napisano 2010-12-03, godz. 22:13
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych