Napisano 2011-08-03, godz. 21:12
Musimy sobie wyjaśnić parę spraw. Założyłem temat o logice i matematyce, by wyjaśnić, że
katolik bez popadania w schizofrenię może uznawać Boga w Trójcy Świętej, ponieważ nie kłóci się ów dogmat z logiką:
Katolickie rozumienie tego dogmatu (nie wasze) kładziemy na kozetkę i wylewając nań rozmaite kwasy i zasady-metody filozoficzne,
sprawdzamy jego wartość. Byłem więc nieco naiwny, licząc że się tego podejmiecie, bo mówię o tym któryś raz z kolei.
O tym, że poszczególnym osobom przysługuje nazwa Bóg, możemy się dowiedzieć, rozpatrując rzeczywiste ZNACZENIE/SENSOWNOŚĆ EMPIRYCZNĄ
tego Bóstwa. Bez tego ani rusz, bo nigdy nie wiesz, co dana Osoba wnosi do Trójkąta. Może wnosi zamęt i coś tam, a może
wnosi coś, co jest nieskończenie cenne dla tego, byś mógł wierzyć.
Czy nazwy Ojciec i Syn implikują nierówność? Przenieś to na model swojej rodziny i zapytaj się, czy byłoby sprawiedliwe,
gdyby ci w domu dawali mniej jedzenia od ojca.
Czy posłany jest niższy niż posyłający? Tak myślisz, ponieważ wielu posłanych wynosi się za bardzo ze swoją misją, przez
co podświadomie odnosisz wrażenie, że ta osoba ma niskie poczucie własnej wartości. W rzeczywistości posłany (np. policjant drogowy)
jest tak samo ważny jak posyłający (komendant). Zauważ, że w tym przypadku posłany robi coś, czego posyłający nie robi, a czego
brak powoduje bezsens i chaos. Czyżby wiec posłany był lepszy? Widać, że stawianie takich pytań wynika z infantylizmu religijnego,
bo zarówno jeden, jak i drugi wnoszą coś nieskończenie cennego.