Napisano 2011-10-09, godz. 10:05
Jako mąż swojej żony
„W pierwszych latach mego pobytu w Betel przyjęte reguły nie pozwalały na zawieranie małżeństw, więc podobnie jak wielu innych zadawalałem się życiem w stanie samotnym oraz swoją służbą. Kiedy jednak zmieniono regulamin obowiązujący rodzinę Betel i można było wstąpić w związek małżeński, poślubiłem 7 kwietnia 1956 roku siostrę Helen Lapshanski. Pracowała ona w Betel od roku 1951. Bardzo sobie cenimy wzajemne towarzystwo i jest ono dla nas pokrzepieniem. Już w początkach naszego małżeństwa Helen zapadła na stwardnienie rozsiane, a w ostatnich latach choroba się nasiliła. Niemniej dzięki korzystaniu z ruchomej podpory oraz wózka akumulatorowego żona nieźle sobie radzi. Zachowuje wspaniałe, radosne usposobienie i codziennie uczestniczy w naszej pracy, mając pewne zadania w administracji domu Betel” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 30).
Jako ‘doradca budowlany’
„Budowa nowych obiektów oddziału wiązała się z dodatkowymi zadaniami. Wspomniał o tym Max Larson z Biura Głównego podczas swej wizyty w Brazylii w roku 1980. W zachęcającym przemówieniu wygłoszonym na stadionie (...) podkreślił, iż w każdym kraju dzieło głoszenia oraz budowę drukarni i Domu Betel powinni finansować miejscowi bracia” („Rocznik Świadków Jehowy 1997” s. 149).
Jako ‘powinowaty’ N. Knorra
Oto wspomnienie Audrey, żony N. Knorra:
„Z mojej najbliższej rodziny żyją już tylko Russell i Clara. Russell przekroczył dziewięćdziesiątkę. W dalszym ciągu wiernie służy w nowojorskim Betel. Należał do pierwszych, którym pozwolono tam pozostać z żonami. W roku 1952 ożenił się z Jean Larson, również zatrudnioną w biurze oddziału. Jej brat, Max, przybył do Betel w roku 1939, a w roku 1942 powierzono mu nadzór nad drukarnią; wcześniej funkcję tę pełnił Nathan [Knorr]. Max wciąż jeszcze ma wiele zadań w Betel, do których należy opieka nad żoną, chorą na stwardnienie rozsiane” (Strażnica Nr 13, 2004 s. 29).
Może to, że M. Larson był następcą N. Knorra w ‘szefowaniu’ drukarnią, jak i to, że był jego ‘powinowatym’, spowodowało, iż w roku 1977 N. Knorr (tuż przed śmiercią) zrobił go wiceprezesem nowojorskiego Towarzystwa Strażnica, pomimo, że nie należał on do „klasy niebiańskiej”.
Jako 62-letni wiceprezes nowojorskiego Towarzystwa Strażnica
„Dużym ułatwieniem w prowadzeniu różnych pertraktacji okazało się powierzenie mi 1 stycznia 1977 roku funkcji wiceprezesa nowojorskiej korporacji Towarzystwa Strażnica” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 30).
Szkoda, że Larson zapomniał dodać, że w styczniu 1977 prezesem Towarzystwa Strażnica był jego powinowaty N. Knorr (zm. 8 VI 1977), a ta funkcja pozwalała mu na powoływanie na wiceprezesa kogo zechce:
„Przez wiele lat prezes korporacji pensylwańskiej był zarazem najważniejszym członkiem Ciała Kierowniczego” (Strażnica Nr 2, 2001 s. 29).
M. Larson był też członkiem „Komitetu Administracyjnego Betel” (Strażnica Nr 23, 1998 s. 23).
Jako ‘chwalca’ Domu Betel
„Jestem głęboko przekonany, że już teraz, przed nastaniem ziemskiego raju, Betel jest najwspanialszym miejscem na świecie. (...) Pragnę z Jego [Jehowy] pomocą dalej uważać Betel za swój dom...” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 30).
Jako 85-letni prezes nowojorskiego Towarzystwa Strażnica
Ciekawe, że Towarzystwo Strażnica w oficjalnych publikacjach nigdy nie podało, że Max Larson został w roku 2000 prezesem nowojorskiej korporacji. Czyżby ta wiadomość była zastrzeżona dla szeregowych głosicieli? A może Towarzystwo Strażnica nie chce aby on jakąś ‘chwałę’ odbierał za swe stanowisko? Jednak w przeciwieństwie do prezesa pensylwańskiego Towarzystwa Dona Adamsa, nazwisko Larsona i jego funkcja umieszczone są w każdej angielskiej Strażnicy na stronie 2, w stopce redakcyjnej.
Swoim wiekiem 85 lat życia M. Larson (ur. 1915) pobił rekord F. Franza (ur. 1893), który jako 83-latek był powołany na stanowisko prezesa Towarzystwa Strażnica w roku 1977.
Również na stanowisko wiceprezesa, Larson był awansowany rekordowo późno, bo jako 62-latek. Franz posiadł tę funkcję jako 52-latek (w 1945 r.), a M. Henschel (ur. 1920) jako 57-latek w roku 1977.+