Toż i dlatego to napisałam Z lubością teraz celebruję każde święto, żeby odbić sobie tyle lat bez prezentów
Słusznie
Napisano 2008-02-04, godz. 11:32
Toż i dlatego to napisałam Z lubością teraz celebruję każde święto, żeby odbić sobie tyle lat bez prezentów
Napisano 2008-02-04, godz. 14:25
Napisano 2008-02-04, godz. 14:47
Napisano 2008-02-04, godz. 16:18
I zawsze zastanawiałam się, dlaczego najedzenie się i pośmianie w towarzystwie ludzi, którzy nie posiadają "Oświadczenia dla służby zdrowia" ma być gorsze od wypicia paru kielonków z gorliwymi braciszkami.
Napisano 2008-08-28, godz. 08:31
Napisano 2008-08-28, godz. 09:23
Heh...Maybe You've Been Brainwashed Too
Napisano 2009-01-29, godz. 16:16
Napisano 2009-02-02, godz. 21:09
Psychotechnik odprowadził Grubasa do jego pokoju, w którym stały dwa łóżka, zamiast sześciu prycz, a potem do pokoju, w którym należało wypełnić kwestionariusz. Stała tam dziewczyna, grubokoścista Meksykanka z szorstką ciemną skórą i wielkimi oczami, ciemnymi i płonącymi, jak dwa źródła ognia. Grubas stanął jak wryty ujrzawszy te płonące, spokojne wielkie oczy. Dziewczyna trzymała na telewizorze czasopismo, które otwarte było na stronie z prymitywnym malunkiem przedstawiającym Raj Zwierząt. Grubas rozpoznał czasopismo jako „Strażnicę”. Uśmiechająca się do niego dziewczyna była świadkiem Jehowy.
Dziewczyna odezwała się łagodnym, modulowanym głosem, ale nie do psychotechnika, tylko do Grubasa:
– Nasz Pan Bóg przygotował dla nas miejsce na mieszkanie, gdzie nie będzie bólu ani lęku. Widzisz, zwierzęta leżą szczęśliwie obok siebie, lew obok jagnięcia, i tak będzie z nami, przyjaciółmi, którzy się kochają, bez cierpienia i śmierci, na zawsze z naszym Panem Jehową, który nas kocha i nigdy nas nie opuści, gdziekolwiek będziemy.
– Debbie, proszę stąd wyjść – powiedział psychotechnik.
Nie przestając uśmiechać się do Grubasa dziewczyna wskazała na obrazku krowę i baranka.
– Wszystkie zwierzęta, wszyscy ludzie, wszystkie żywe istoty duże i małe, będą się pławić w blasku miłości Jehowy, kiedy nadejdzie królestwo. Myślisz, że to będzie w odległej przyszłości, ale Jezus Chrystus jest z nami dzisiaj! – Po tych słowach zamknęła pismo i choć nadal uśmiechnięta, ale już w milczeniu wyszła z pokoju.
– Przepraszam za to – powiedział psychotechnik do Grubasa.
– O rany – jęknął zdumiony Grubas.
– Czy ona pana zdenerwowała? Bardzo mi przykro. Nie wolno jej czytać tej literatury, ktoś musiał to dla niej przemycić.
– Nic mi nie będzie – powiedział Grubas. Zdawał sobie sprawę z tego, co się działo. Był olśniony.
– Zanotujemy kilka informacji – powiedział psychotechnik, biorąc notatnik i pióro. – Data urodzenia?
Ty baranie, pomyślał Grubas. Ty pieprzony baranie. W waszym cholernym domu wariatów jest Bóg, a wy tego nie wiecie. Patrzycie, a nie widzicie. Macie tu desant, a nawet tego nie wiecie.
Napisano 2009-02-02, godz. 22:04
Napisano 2009-02-02, godz. 22:15
Philip K. Dick
"VALIS"
Kiedyś Dikey wspominał o wątku ŚJ w tej powieści, więc postanowiłam to odnaleźć i zamieścić.
Napisano 2009-02-03, godz. 08:35
Odpowiedzi znajdziesz w treści wzmiankowanej książki. Długa nie jest, a P.K. Dicka warto poczytać tak czy owak.Akcja powieści dzieje się w wariatkowie?Pacjentka tegoz szpitala czyta strażnice?to wobec tego,czy Jehowa ja tam wysłal,aby głosiła prawde umysłowo chorym?Czy moze autor subtelnie ostrzega czytelnikow powieści przed skutkami kontaktu z WTSem?Kurcze,ale mi sie pytań nazbierało,
Napisano 2009-02-03, godz. 14:05
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
Napisano 2009-02-04, godz. 00:22
Z ciekawości sprawdziłam. Wzmianka ta wygląda tak:We wstępie do książki "Życie Pi" jest bardzo króciutka wzmianka o śJ...
I właśnie tego dnia zagadnął mnie jakiś czerstwy i bystrooki starszy pan z grzywą białych jak śnieg włosów. Potwierdziłem, że w Kanadzie jest surowy klimat i że w niektórych prowincjach mówi się po francusku, powiedziałem mu też, że lubię Indie, i tak dalej - jednym słowem, ucięliśmy sobie pogawędkę typową dla ciekawego świata Indusa i zagranicznego turysty. Na informację o tym, czym się zajmuję, zareagował, otwierając szeroko oczy i kiwając z aprobatą głową. Zrobiło się późno. Podniosłem rękę, żeby zwrócić uwagę kelnera.
I wtedy starszy pan powiedział: „Znam pewną historię, która sprawi, że uwierzy pan w Boga”.
Opuściłem rękę. Byłem jednak ostrożny. Czyżby pukał do mych drzwi świadek Jehowy?
- Czy pańska historia rozgrywa się dwa tysiące lat temu w odległym zakątku imperium rzymskiego? - zapytałem.
- Nie.
Może to jakiś islamski ewangelista?
- Czy nie chodzi wobec tego o siódmy wiek i Arabię?
- Nie, nie. (...)
Napisano 2009-02-19, godz. 22:07
Napisano 2009-02-22, godz. 22:21
Napisano 2009-12-22, godz. 02:53
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych