Cieszę się, że zaproponowany przeze mnie temat spotkał się z zainteresowaniem Forumowiczów.
Do Demois: Piszesz, że nie wierzysz w Boga. Dla mnie to bardzo smutna, bardzo pesymistyczna wizja świata. Bo jeśli Boga nie ma, to czy możemy spodziewac się czegoś lepszego niż to, co teraz mamy? Dalsze pytanie brzmi: czy to, co teraz mamy, zadowala nas i daje nam pełną satysfakcję? Jeśli tak, to dlaczego tęsknimy do czegoś lepszego? Ja tęsknię, Demois!
A poza tym, jeśli Boga nie ma, to kto nas rozliczy z tego, co robimy? A jeśli nikt nas nie rozliczy, to przed kim mamy się czuć odpowiedzialni? Chyba jedynie przed tymi, których kochamy i na których opinii nam zależy, bo cóż nas obchodzą inni ludzie? A jeśli inni ludzie nas nie obchodzą, to nie ma takiego zła, którego nie moglibyśmy im wyrządzić, jeśli tylko jesteśmy pewni, że unikniemy odwetu ze stony innych ludzi. (Myślisz, że nigdy ni przyjdą Ci do głowy podobne myśli? Mnie przyszły, kiedy już dostałam od ludzi wystarczająco w kość.)
Zapisałam tych kilka pytań, bo... byłam już po drugiej stronie lustra i wiem, do czego prowadzić może człowieka wiara w nieistnienie Boga. Jeśli wierzymy, że nie ma nad nami żadnej istoty, która daje jakąkolwiek nadzieję, zaczyna nas gnębić poczucie uciekającego czasu, a świadomość, że nikt nie zadośćuczyni krzywdom, które nas czasem spotykają, budzi wielki gniew, który wyraża się nie tyle wybuchami złości, co zimnym, twardym głazem, który w każdym momencie i w każdej chwili ciąży nam gdzieś głęboko w sferze uczuć i zatruwa zwyczajną radość życia. Bo jeśli nie ma żadnej nadziei, to czy nie robimy wszystkiego na próżno?
Przecież po śmierci i tak nie będziemy pamiętali ani krzywd, ani dobrych rzeczy, których doświadczamy.
Chciałam jeszcze podkreślić, że wiara w nieistnienie Boga nie jest tożsama ze zwyłkym, ludzkim niepamiętaniem o Bogu w codziennym życiu, czy też świadomym unikaniem myślenia o Nim. Dlatego jeśli piszesz, że
wierzysz, iż Boga nie ma, to ja interpretuję twoje oświadczenie dosłownie i wydaje mi się, że kryje się za nim jakieś wielkie rozczarowanie, a być może ból. Ale może to Ci minie i wyjdziesz z tego najczarniejszego stanu ducha, jaki moim zdaniem może osiągnąć człowiek. Na marginesie dodam tylko, że Cię nie znam i zamierzałam Ci prawić morałów, zresztą myśle, że właściwie odczytasz moje intencje.
Do Sebola:Zgadzam się z Tobą, że matematyka potwierdza możliwośc istnienia życia na wielu planetach i w wielu wszechświatach. Nie mam powodu sądzić, że życie materialne istnieje tylko na Ziemi. Wręcz przeciwnie, uważam, że wszechświat może być pełen życia we wszystkich jego przejawach, poczynając od znanych nam form białkowych, a kończąc na pozornie całkiem nieprawdopodobnych. A że WTS takie twierdzenia odrzuca? Cóż, czy niektórzy katolicy nie odrzucają wiary w spowiedź, kult świętych czy innych dogmatów? Czy przez to przestają być katolikami? A gdy kościół powszechny odrzucał heliocentryczną teorię Kopernika, czy zmienił się przez to kształt wszechświata?
Do Patmosa:Pytasz mnie o to, co rozumiem pod pojęciem
natura Boga.
Ponieważ niejednokrotnie zastanawiałam się nad tym, kim jest Bóg, jaka jest jego osobowość, jaka substancja lub forma energii jaka się na niego składa, w jakiej fizycznie lub matematycznie opisywalnej postaci istnieje, jaki jest jego rzeczywisty zakres możliwości, w ilu wymiarach istnieje, czy porusza się w czasie, czy steruje czasem,jakie są jego relacje z Jezusem Chrystusem lub też niematerialnym odpowiednikiem ziemskiej postaci znanej jako Jezus, a także nad wieloma innymi rzeczami dotyczącymi absolutnego bytu zwanego Bogiem, odpowiem tak:
natura Boga to on sam, swoista, właściwa tylko Jemu forma istnienia.Ponieważ uważam, że Bóg istnieje w świecie, który ma wszystkie możliwe wymiary (jakich istnienia naukowcy mogą nawet nie podejrzewać), w którym istnieją prawa wykraczające daleko poza to, co możemy zaobserwować istniejąc w naszym wszechświecie, nie możemy opisać jaki jest naprawdę jego byt. Nie możemy ponad wszelką wątpliwość stwierdzić, jaka jest forma stosunków między Bogiem a Jezusem (czy też Duchem Świętym), nie wiemy co to tak NAPRAWDĘ znaczy, że Bóg jest w Chrystusie, a Chrystus w Bogu. Innymi słowy, nie możemy stwierdzić, czy Bóg jest trójcą czy też istnieją odrębne byty, bo nie wiemy, jakimi prawami rządzi się rzeczywista, absolutna, pozbawiona ograniczeń ludzkiego punktu widzenia ISTOTA BOSKA. Dlatego napisałam, że to czy natura Boga jest unitarna (odrębne byty), trynitarna (trzy byty powiązane ze sobą w jakiś sposób ) czy też inna, jest dla mnie sprawą niepewną.
Mam nadzieję, że trochę to rozjaśniłam.
Pozdrawiam,
Mad

PS. Na następne posty odpowiem jutro!

Edit: Mam jeszczę chwilkę, więc szepnę słówko do
Istotki:
Zapytałaś mnie, dlaczego utożsamiam się z WTS i piszę z pozycji świadka Jehowy. To, czy się utożsamiam z WTS jest sprawą drugorzędną, ale to, czy jestem świadkiem Jehowy, jest dla mnie sprawą najwyższej wagi.
Czy głośno i wyraźnie mowię (świadczę), że Bóg Wszechmocny ma na imię Jehowa? Tak! Czy wyraźnie mówię, że Bóg ma prawo do absolutnej władzy w świecie, który stworzył? Tak! Czy zdecydowanie i wyraźnie bronię Boga przed zarzutami o złe intencje? Tak! I masz odpowiedź na swoje pytanie. Istotko.