Zaczyna się tak:
I tutaj prawie straciłem nadzieję, że tekst będzie na temat Istotnie, pierwsze osiem akapitów zupełnie nie na temat - lanie wody [wg mnie kompilacja tekstów z publikacji Strażnicy].To pytanie można by zadać inaczej: „Koniec świata – kiedy?” Chociaż ważna jest inna kwestia, mianowicie ta: Czy istotna jest i dlaczego odpowiedź na to pytanie?
Dalej było bardziej na temat:
Świadkowie Jehowy, a wcześniej Badacze Pisma Świętego, stale przejawiali gorliwość głoszenia tych rzeczy, o których sami byli mocno przekonani. Zawsze, chociaż czasem nie dochodzili do właściwych wniosków, bez wątpienia nie mylili się, wierząc, iż Bóg niezawodnie spełni swe obietnice. Na rok 1914 Badacze Pisma Świętego ustalili według właściwej chronologii biblijnej, że upłyną Czasy Pogan. Na dobrą sprawę jeszcze dokładnie nie wiedzieli, jakie to ma znaczenie. Russell podkreślał, że nie spodziewa się w roku 1914 „końca świata”, że ziemia będzie trwać wiecznie, ale miał przeminąć dzisiejszy porządek rzeczy, którego władcą jest Szatan. „Strażnica” z 15 października 1913 roku donosiła: „Według obliczeń chronologicznych, które poczyniliśmy w miarę naszych najlepszych możliwości, chodzi tu mniej więcej o ten czas – październik roku 1914 albo nieco później. Nie chcemy być dogmatyczni, ale oczekujemy określonych wydarzeń: 1) zakończenia Czasów Pogan, czyli rządów pogan na świecie, oraz 2) początku panowania Królestwa Mesjasza”. Badaczom Pisma Świętego wydawało się wówczas logiczne, że powołani przez Boga do sprawowania władzy z Chrystusem w niebiańskim Królestwie, którzy byli jeszcze na ziemi, zostaną wówczas wyniesieni do chwały. Jednak w roku 1914 nic takiego się nie wydarzyło. Jak więc na to zareagowali? W „Strażnicy” z 15 kwietnia 1916 roku oświadczono: „Jesteśmy przekonani, że daty te okazały się całkowicie prawdziwe. Wierzymy, iż Czasy Pogan dobiegły końca”. Ale szczerze przyznano: „Pan nie powiedział, że w roku 1914 zostaną wyniesieni do chwały wszyscy członkowie Kościoła. To był tylko nasz wniosek, najwyraźniej błędny”. W wydawnictwie Świadków Jehowy „Świadkowie Jehowy Głosiciele Królestwa Bożego” z roku 1995 znaleźć można taką opinię dotyczącą tego okresu: „Pod tym względem Badacze przypominali nieco apostołów Jezusa, którzy znali proroctwa dotyczące Królestwa Bożego i sądzili, że im wierzą. Niekiedy jednak mylili się w swych oczekiwaniach co do sposobu i czasu spełnienia się tych proroctw. A wtedy niektórzy byli rozczarowani”. Warto tu na poparcie zwrócić uwagę na treść kolejnych wersetów: Ewangelia według Łukasza 19:11; i Dzieje 1:6: „Kiedy oni tego słuchali, dodatkowo opowiedział przykład, gdyż byli blisko Jerozolimy, a oni mniemali, że królestwo Boże ma się ukazać natychmiast.” „Kiedy się zatem zgromadzili, zaczęli go pytać: ‘Panie, czy w tym czasie przywracasz królestwo Izraelowi.’” Dla wielu była to głęboka próba, zostało dokładnie zbadane ich serce.
Kolejnym znamiennym rokiem miał być rok 1925, zwrócono na niego uwagę w nowojorskim Hippodrome 21 marca 1920. Brat J. F. Rutherford w wykładzie „Miliony ludzi z obecnie żyjących nigdy nie umrą” wyjaśnił, na jakiej podstawie uważano go za znamienny. Pod wpływem tej argumentacji wiele osób spodziewało się, że być może przed upływem tego roku ostatek małej trzódki dostąpi nagrody niebiańskiej. Jak czytamy w wymienionej publikacji Świadków Jehowy z roku 1995: „Datę tę kojarzono również ze zmartwychwstaniem wiernych przedchrześcijańskich sług Bożych, mających występować na ziemi w charakterze przedstawicieli niebiańskiego Królestwa. Gdyby zaś rzeczywiście do tego doszło, oznaczałoby to dla ludzkości wkroczenie w erę, w której przestałaby panować śmierć, a więc miliony ówcześnie żyjących mogłyby mieć nadzieję na to, że nigdy nie umrą.” Czy nie jest to wspaniała perspektywa? Czy ty sam czytelniku nie śpieszyłbyś się z oznajmieniem jej napotkanym osobom? Czytamy więc dalej: „Chociaż oczekiwania te były błędne, gorliwie opowiadano o nich innym ludziom.”
Kolejne lata, ponowne przeanalizowanie całej chronologii biblijnej, całkowicie ujawniły wypaczenia szczególnie związane z niewłaściwym tłumaczeniem Dziejów Apostolskich 13:19,20 w Biblii króla Jakuba, a także i inne czynniki. Praktycznie o całe stulecie. Ta analiza doprowadziła potem ..., ale odczytajmy, co napisano w publikacji, którą się posiłkuję: „Doprowadziło to potem do poglądu – traktowanego czasem jako możliwość, a czasem jako coś pewniejszego – że skoro siódme tysiąclecie historii ludzkiej miało się rozpocząć w roku 1975, to właściwie od tego czasu mogłyby też zacząć się rozgrywać wydarzenia związane z nastaniem Tysiącletniego Panowania Chrystusa.” Owe niezrealizowane nadzieje z powodu roku 1914, 1925 czy też 1975 odbiły się przede wszystkim dużym echem w samej organizacji Świadków Jehowy. Część osób opuściła organizację. Zobaczmy, co na ten temat czytamy w książce „Świadkowi Jehowy Głosiciele Królestwa Bożego”: „Inni próbowali podkopać wiarę współwyznawców i musieli zostać wykluczeni. Przyczyną niewątpliwie mogło być rozczarowanie, ale niekiedy chodziło o coś więcej. Na przykład niektórzy wypowiadali się przeciwko konieczności uczestniczenia w służbie od domu do domu. Pewne jednostki nie poprzestały jednak na pójściu swoją drogą; zajadle przeciwstawiały się organizacji, do której przedtem należały, i zaczęły szerzyć swe poglądy za pomocą prasy i telewizji. Niemniej takich osób było stosunkowo niewiele.” Jak reagowali w takich sytuacjach ci którzy szczerze poszukiwali „Prawdy”? Pozostali niezachwiani w wierze, a wniosek główny to uświadomienie sobie faktu, że trzeba się jeszcze wiele nauczyć. Znamienna i charakterystyczna dla wiernych jest wypowiedź brata A. H. Macmillana dotycząca tych wydarzeń, gdy patrzył z perspektywy 66 lat swojej działalności w organizacji: „Byłem świadkiem, jak organizacja wiele razy przeżywała ciężkie chwile i jak wypróbowywano wiarę jej członków. Z pomocą ducha Bożego zwycięsko przechodziła próby i dalej się rozwijała.” Dalej mówiąc o stopniowym korygowaniu zrozumienia, dodał: „Podstawowe prawdy, które poznaliśmy z Biblii, nic się nie zmieniły. Pojąłem więc, że powinniśmy przyznawać się do błędów i w dalszym ciągu badać Słowo Boże, aby uzyskać jaśniejsze zrozumienie. Niezależnie od tego, jak dalece musielibyśmy od czasu do czasu rewidować swe poglądy, łaskawe zrządzenie co do okupu i Boska obietnica życie wiecznego nie ulegną zmianie.”
Warto zadać teraz pytanie: Gdzie są i dokąd poszli ci, co zwątpili? Czy nie często oni właśnie stali się tymi atakującymi swych braci? Zaczęli głosić odstępcze nauki, byli rozgoryczeni, a celem ich życia często stało się „bicie swych braci”. Te właśnie kwestie związane z korygowaniem błędów to najczęstszy zarzut wytaczany przeciwko Świadkom Jehowy. Stąd też, jak przypuszczam, z Pana strony padło to pytanie. Muszę tu Pana konsultanta Ośrodka Poradnictwa o Sektach i NRR zmartwić, bo nie ma tu nic, za co można by Świadków w jakiś sposób napiętnować, bądź znaleźć gdzieś złą wolę w celowym wprowadzaniu w błąd tych, którym głosimy dobrą nowinę o Chrystusie. Bardzo istotnym momentem w tych rozważaniach jest fakt, że Świadkowie Jehowy nigdy nie przypisywali sobie nieomylności, nie twierdzili, że wygłaszają te zapowiedzi „w imieniu Jahwe”, albo nigdy nie twierdzili, jakoby ich wydawnictwa były natchnione przez Boga, nie mówili: „To są słowa Jehowy”. Wręcz przeciwnie, stale podkreślali i podkreślają iż natchniona przez Boga jest tylko Biblia – Pismo Święte.
W niej też czytamy w Księdze Powtórzonego Prawa 18:20-22 następujące słowa: „Jednakże prorok ośmielający się mówić w moim imieniu słowo, którego mu nie nakazałem mówić, lub mówiący w imieniu innych bogów, ów prorok umrze. A jeśli powiesz w swym sercu: ‘Skąd będziemy wiedzieć, którego słowa nie mówił Jehowa?’, to gdy prorok mówi w imieniu Jehowy i słowo to się nie sprawdzi ani nie spełni, jest to słowo, którego nie mówił Jehowa. Prorok mówił je z zuchwalstwa. Nie wolno ci się go ulęknąć.” Ten werset ma istotne znaczenie szczególnie jeśli udowodnimy, że Świadkowie nigdy nie twierdzili, że to, co mówili, objawił im sam Jehowa, ani też, że prorokują w Jego imieniu. W myśl więc tego cytowanego wersetu nie można ich uważać za fałszywych proroków, takich przed którymi ostrzega przytoczony fragment Biblii. Bo jako ludzie są omylni i po prostu źle zrozumieli pewne sprawy. Jak już w treści tego artykułu zwracałem uwagę, było to efektem pilnego wyczekiwania drugiego przyjścia Jezusa. Potwierdzają to zamieszczane oświadczenia w „Strażnicy” na przestrzeni lat. I tak w angielskim wydaniu „Strażnicy”, oficjalnego pisma Świadków Jehowy, powiedziano: „Nie mamy daru prorokowania” (styczeń 1883, strona 425). „Nie chcemy też, żeby nasze publikacje były otaczane czcią albo uważane za nieomylne.” (15 grudnia 1896, strona 306). W „Strażnicy” powiedziano również, że fakt, iż niektórzy mają ducha Jehowy, „nie oznacza, jakoby ludzie usługujący obecnie w charakterze świadków Jehowy byli natchnieni. Nie znaczy to także, iż artykuły w „Strażnicy” są natchnione, nieomylne i bezbłędne” (15 maja 1947, strona 157). „Bracia przygotowujący te publikacje nie są nieomylni. Ich artykuły – w przeciwieństwie do pism apostoła Pawła i innych pisarzy Biblii – nie są natchnione (2 Tym. 3:16). I dlatego czasami, w miarę jak wzrastało zrozumienie, zachodziła potrzeba korygowania pewnych poglądów (Przyp. 4:18)” (15 lutego 1981, strona 19).
Na pytanie w temacie ["Czy prawdą jest, że Świadkowie Jehowy wyznaczali daty Armagedonu?"] odpowiedziała trochę krócej jedna z publikacji TS:
Pilnie wyczekując drugiego przyjścia Jezusa, Świadkowie Jehowy podawali przypuszczalne daty, które później okazały się błędne. Z tego powodu niektórzy nazywają ich fałszywymi prorokami.[..](Przebudźcie Się! 8 kwietnia 1993 str.4)
cdn