"W niewoli świadków Jehowy"
#1
Napisano 2005-09-09, godz. 16:54
W niewoli świadków Jehowy
Spotykamy ich na ulicy. Pukaja do naszych drzwi. Wydaja się życzliwi, oferują pomoc. Potem żądają, by wyrzec się wszystkiego.
Ilu jest, ilu ucieka...
Organizacja swiadków Jehowy liczy ok. 6,5 mln czlonków na świecie. W Polsce jest ich około 130 tys. Każdego roku w naszym kraju 3,5 tys. osób odchodzi z szeregów tej grupy.
Jak długo mozna żyć w strachu przed groźnym Bogiem i końcem swiata? Ile obelg człowiek jest w stanie znieść i po jakim czasie zaczyna się czuć jak zaszczute zwierzę? Edyta wytrzymała kilka lat. A potem uciekła. Zostawiła własną matke i przeprowadziła się do ojca, którego dawniej nienawidziła za to, że od nich odszedł. Dzis już wie, jak ciężko mu było. Bo wcale nie przestal ich kochać ani nie znalazł sobie innej kobiety. Po prostu nie mógł wytrzymać z mamą. Pokochał ją, gdy była narmalną, wesołą, ciekawą świata dziewczyną. Kiedy została świadkiem Jehowy, zmieniła się. Wszystko inne przestało się dla niej liczyć. "Bracia i siostry" ze zboru przekonali ją, że wkrótce będzie straszna wojna, Armagedon, w której wszyscy zginą. Zmartwychwstaną tylko ci, którzy przyjmą jedyną prawdziwą wiarę. Dlatego była im ślepo posłuszna. Jej córkę też zarazili lękiem przed groźnym Jehową. "Chyba nigdy sie od niego nie uwolnię. Boję się, że umrę i tak jak inni grzesznicy spłonę w ogniu. W nocy mam koszmary" - mówi Edyta.
Lepszy swiat?
"Kiedys bylismy szczęśliwi" - opowiada z lekkim uśmiechem dziewczyna. "Malowaliśmy pisanki na Wielkanoc, w grudniu ubieraliśmy choinkę i śpiewaliśmy kolędy... Było normalnie, jak w każdym polskim domu. Później się to skończyło - świadkom Jehowy nie wolno robić takich rzeczy". Zanim mamę Edyty zafascynowała nowa religia, mozna było porozmawiać z nią o wszystkim. Potem zaczął liczyć się tylko Jehowa oraz "bracia i siostry" ze zboru. Byli nadzwyczaj mili, mówili, że zawsze będzie mogła na nich liczyć. Wydawali sie lekiem na całe zło świata. Mówiła o nich z takim entuzjazmem, że i Edyta zapragnęła się do nich zbliżyć.
Ojciec czuł niepokój. Próbował ratować rodzinę, która na jego oczach była wchłaniana przez sektę. Skończyło się rozwodem i zerwaniem kontaktów. Córka, nie rozumiejąc, o co mu chodziło, obwiniała go o rozpad małżeństwa rodziców. Nie widziała jeszcze ciemnych stron przyszłego życia i z niecierpliwością czekała na swój chrzest. "Gdy do niego doszło, byłam wzruszona. Wszystko nagle stało się oczywiste, a moje życie nabrało sensu. Przepełniała mnie euforia i siła. Wiedziałam, że nie jestem już sama. Wszyscy 'bracia i siostry' mieli mnie w swoich sercach, zniknęła samotnośc i bezradność, jaką czułam po rozwodzie rodziców. Na egzamin dopuszczający do chrztu składało się 400 pytań. Teraz patrze na to jak na pranie mózgu" - opowiada Edyta. "Trzeba było wyprzeć się wszystkiego, co wczesniej było ważne, bo odtąd liczyła się tylko służba Panu".
Odrzucona
Wkrótce życie Edyty zmieniło sie o 180 stopni. Zadaniem tych, którzy przyjęli chrzest, jest nawracanie błądzących bliźnich, któryn nie było dane zetknąc się z "jedyna prawdziwą wiarą". I to jest najważniejsza działalnośc Jehowitów. "Mama poświęcała głoszeniu prawie każdy wieczór. Robiła to też w pracy, w podróży, w poczekalni u lekarza. Chyba miała przez to coraz większe kłopoty w firmie. Jej dawne przyjaciółki przestały ją odwiedzać, przychodziły do nas tylko 'siostry' ze zboru. Nie były juz takie miłe jak przed chrztem. Wręcz przeciwnie. Ode mnie żądały, żebym głosiła wiarę w szkole. Próbowałam i przez to wszyscy sie ode mnie odsunęli. Prawie nikt ze mną nie rozmawiał. Rodzice mojej przyjaciółki zabronili jej mnie odwiedzać, żeby nie została przez nas zwerbowana. Zaczęłam się czuc jak trędowata. Kiedyś przyszły do mnie dwie koleżanki z klasy - tylko dlatego, że miałam drukarkę, a one musiały wydrukować materiały do referatu. Nie zdążyłam im nawet zaproponować nic do picia, a mama już wręczyła im po egzemplarzu 'Strażnicy'. Nastepnego dnia w szkole za plecami słyszałam smiechy. Ludzie pytali mnie, czy dostajemy pieniądze za nawracanie ludzi, ile nam zapłacili za przystąpienie do Jehowitów. Kiedy byłam tak masowo atakowana, tym mocniej lgnęłam do 'braci i sióstr' ze zboru, chociaż zorientowałam się już, że oni nie mają mi nic do zaoferowania, będą tylko żądać więcej i więcej. Powoli zaczęłam zauważać, że ta nowa wiara zamiast wzbogacac moje życie, zabiera mi wszystko. Kiedys pomyślałam, że mam 16 lat i chyba nigdy nie znajdę sobie chłopaka. Dlaczego? Musiałby to być ktoś ze zboru, a tam byli sami albo nieciekawi, albo dużo ode mnie starsi. . Podobał mi sie pewnien chłopak ze szkołyale był katolikiem, więc mama nie zaakceptowałaby go" - mówi Edyta.
Tylko zakazy
"Jehowa zabrał mi też mamę. Zaczęłyśmy oddalać się od siebie. Przestałyśmy gadać na wesoło, niepoważnie, żartować. Był jeden temat: Bóg, Biblia, wiara. Ile można?" Gdy Edyta powiedziała mamie, że w przyszłości chciałaby zdawać na polonistykę, usłyszała, że studia to strata czasu, który trzeba wykorzystać na głoszenie, a poza tym na filologii polskiej analizuje się Biblie w niedozwolony sposób. O udziale w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy dziewczyna nawet jej nie powiedziała. Nie chciała znowu usłyszeć, że oddała innym swój czas, który należy do Jehowy. Zastanawiała się, czy słusznie potępiła ojca za to, że odszedł. Zaczynała go rozumieć i tęsknić za nim. "Wspominałam ostatnią Wigilię z tatą. Życzył sobie wtedy, żebyśmy się spotkali w tym samym składzie za rok. Sądziłam, że tylko tak mówi... Teraz dopiero rozumiem, co miał na myśli".
Słowo jak kamień
Ogromnym ciosem dla Edyty było śmierć jej dziadka i to, co się stało później. "Świadkom nie wolno uczestniczyć w pogrzebach osób innej wiary. Mimo to chciałam pojechać, bo kochałam dziadka. Mama mi zabroniła i na wszelki wypadek zamknęła mnie w pokoju. Przez kilka godzin nie pozwalała mi nawet wyjśc do łazienki". To jeszcze nie było najgorsze. Wiele osób pytało Edytę, dlaczego popiera ludzi, którzy nie zgadzaja się na transfuzje krwi, nawet w przypadku zagrożenia życia. Gdy tłumaczyła, widziała niechęć. "Na ten temat też rozmawiałam z mamą" - relacjonuje łamiącym się głosem. Na pytanie, co by zrobiła, gdyby Edyte mogła uratować tylko transfuzja, jej matka odpowiedziała: "Wolałabym, żebyś umarła, niż żebyś miała zostac na wieki potępiona". I to był moment przełomowy. "Od razu po zakończeniu roku szkolnego pojechałam do taty. Mieszkam z nim od dwóch miesięcy i czekam na mamę, myślę o niej. Chcę ją odzyskać, ale taką, jaka była dawniej. Tylko... nie wiem, czy po mnie przyjedzie, bo ze zboru jestem już wykluczona. A z wykluczonymi nie wolno rozmawiać". Edyta zaczyna płakać. "Napisałam jej, gdzie jestem. Nawet nie zadzwoniła. Ja już dla niej nie istnieje. Teraz jest tylko Jehowa..."
A member of AJWRB group
#2
Napisano 2005-09-09, godz. 20:37
"Świadkom nie wolno uczestniczyć w pogrzebach osób innej wiary. ?
#3
Napisano 2005-09-09, godz. 21:19
--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.
#4
Napisano 2005-09-09, godz. 21:48
ten... tabloid ? Pozostawiam to bez komentarza.(...) miesięcznik Dziewczyna, wrzesień 2005 (...)
Czy mieliście choć cień nadziei, że media będą popierać środowisko, które stara się poznawać Stwórcę? Bo ja nie.
Nie dziwią mnie więc takie artykuły.
Pozdrawiam
P.S. Czytam prasę codzienną. Niestety tytułami posłużyć nie wypada, bo to mogłoby być odebrane jako 'tendencyjność', reklama...być może, że nawet o lekkim zabarwieniu korupcjogennym.
#5
Napisano 2005-09-10, godz. 06:33
Przenikliwy do granic możliwości ehomo wypatrzył 2 ciekawostki podważające wiarygodność artykułu
Chociaż tylko ta kwestia "400 pytań" wydaje się być zasadna, co do pogrzebów to nie wszyscy ŚJ są obyczajowo w 100% zorientowani na poglądy TS [który ŚJ powie, że wolno mu obchodzić Pinatę?].
V kolumna ŚJ oczywiście sprawnie działa - patrz komentarze: http://dziewczyna.re...sp?Artykul=2667
A trzecie owce gdzie?
#6
Napisano 2005-09-10, godz. 06:41
ten... tabloid ? Pozostawiam to bez komentarza.
Czy mieliście choć cień nadziei, że media będą popierać środowisko, które stara się poznawać Stwórcę? Bo ja nie.
Nie dziwią mnie więc takie artykuły.
Pozdrawiam
P.S. Czytam prasę codzienną. Niestety tytułami posłużyć nie wypada, bo to mogłoby być odebrane jako 'tendencyjność', reklama...być może, że nawet o lekkim zabarwieniu korupcjogennym.
Kiedy ok. miesiąc temu zwiedzałem Nadarzyn z panem przewodnikiem dotarliśmy do tablicy, która jest informacją o materiałach ukazujących się w prasie. W wiekszości oczywiście szkalujących i kłamliwie przedstawiających jedyną organizację na świecie ciesząca się błogosławieństwem Jehowy. Przewodnik powiedział mi, iż służba prawnicza Nadarzyna nie pozostaje obojętna wobec kłamców i w takich przypadkach interweniuje. Stwierdził również, że w razie udowodnienia pisania nieprawdy, nieuczciwi radaktorzy przepraszają organizację.
Pani L E A, tu się nia zawahaj. Jeśłi opisany przypadek stanowi nieprawdę i jest przez to przestępstwem, złóż doniesienie do Prokuratury. Skontaktuj się z Nadarzynem i w razie potrzeby poproś o pomoc prawną. Jest być może szansa na wysokie odszkodowanie. A co najważniejsze okazja, by po raz kolejny wykazać nikczemność kłamców i nieskazitelność Strażnicy i jej nadzwyczajnie oświeconych przedstawicieli.
P.S.
W mojej rodzinie scenariusz dziania się rzeczy był nieomal identyczny jak w artykule "Dziewczyny" z jednym wyjątkiem. Ja już wiedziałem (wiedza o sektach), że nie mogę odejść i zostawić córki na pastwę osoby (mówię to z naciskiem) ubezwłasnowolnionej umysłowo przez bezwzględnych manipulatorów.
ten... tabloid ? Pozostawiam to bez komentarza
Pokaż mi drugi taki tabloid (poziomem sięgający bruku) jak "Strażnica" czy "Przebudźcie się" Zwracam uwagę, że te czasopisma przez zainteresowanych nazywane są (o zgrozo) "Literaturą"
#7
Napisano 2005-09-10, godz. 16:22
Pozdrawiam
#8
Napisano 2005-09-10, godz. 16:24
Taki sam stosunek emocjonalny do religii można wyszukać u wielu, nie tylko SJ.
#9
Napisano 2005-09-10, godz. 16:44
Być może przeżycia Edyty są prawdziwe, ale nie można uogólniać. Ja jestem w organizacji 13 lat i w żaden sposób nie potwierdzam tego artykułu. Jeśli chodzi o pogrzeby to może są jakieś lokalne wytyczne, bo w moim mieście ( miasto wojewódzkie) nie ma zakazu uczestniczenia w pogrzebach rodziny. Mało tego zachęca się braci, do pójścia na pogrzeb małżonków nie będących ŚJ. Sama byłam kilkakrotnie na pogrzebach katolickich, zmarłych z mojej rodziny i znajomych. To była gruba przesada z pogrzebem , chyba, że matka Edyty rzeczywiście zwariowała( oczywiście nie mam prawa wydawać opini na ten temat). Podobna przesada z żartami, dowcipami itp. Moje słowa pewnie nic dla was nie znaczą, ale nie lubię jak się pisze tendencyjnie i uogólnia. Ja nie potwierdzam żeby któraś z podobnych sytuacji miał miejsce wśród znanych mi Świadków, a jestem w ich społeczności 13 lat. POdkreślam jestem, bo nadal utrzymuję z nimi kontakt, chociaż doktrynalnie to już bardzo daleko. Chodzi mi o to, żebyśmy nie zniżali się do tanich senacji. Ludzie są różni, bez względu na wyznawaną religię. A może gdyby Matka Edyty nie została ŚJ byłaby jeszcze dziwniejsza? Tego raczej nie sprawdzimy. Dyskutujmy o doktrynach i naukach.
#10
Napisano 2005-09-10, godz. 18:54
- pamietajmy tylko ze jesli juz to stosujmy to w dwie strony
#11
Napisano 2005-09-11, godz. 08:35
TO JAKIM JESTEŚ CZŁOWIEKIEM NIE ZALEŻY OD PŁCI, WIEKU, RASY I NARODOWOŚCI A NAWET OD WYZNAWANEJ RELIGII chociaż od religii powinno.
#12
Napisano 2005-09-11, godz. 12:28
Pisałam już wcześniej przykłady, które osobiście widziałam. Takim przykładem dziewczyny, która wychowywana jest przez nietolerancyjnych, wręcz fanatycznych swiadków jest była przyjaciółka mojej córki. Rodzice zabraniaja jej niemal wszystkiego, zabronili sie spotykać z moja córką, bo ja odeszłam ze zboru, kontroluja to co czyta, do tego stopnia, że ojciec poszedł do biblioteki miejskiej z żądaniem żeby jego córce wypozyczali tylko lektury szkolne.
Ciągną ja na siłę na zebrania, nawet wtedy gdy jest chora lub przed chwila przyszła ze szkoły, zmuszaja do czytania biblii i literatury, do tego stopnia, że kiedys jak chciała przyjśc do mojej córki, to ojciec powiedział, tak jak przeczytasz jakis tam wskazany przez niego rozdział z Biblii.
Straszą, że jak nie będzie chodzic na zebrania i odejdzie ze zboru to wyrzuca ja z domu.
Kontroluja na każdym kroku, dyktuja 17 letniej dziewczynie w co ma się ubrać, czytaja jej pamiętnik, tak że kiedys pamiętnik przechowywała u mojej córci. Wiele by mozna jeszcze pisac na ten temat.
Inni mają 2 synów w wieku 15 i 11 lat. Chłopcy sa bici pasem jak popadnie, bo ojciec uważa, że karność musi być, bo tego wymaga Bóg, nie mogą się slowem sprzeciwic.
Takie obrazki w organizacji widzi sie tak często, że historia tej dziewczyny jest dla mnie najzupełniej prawdopodobna.
Może tylko troche się pomyliła z pytaniami do chrztu, może to chodziło o ilość rozdziałów książek jakie przed chrztem powinna przeczytać. reszta jest bardzo typowa i ja z podobnymi historiami się spotkałam. Pozdrawiam. Ma
#13
Napisano 2005-09-11, godz. 13:12
1 Koryntian 5:1 Słyszy się powszechnie o wszeteczeństwie między wami i to takim wszeteczeństwie, jakiego nie ma nawet między poganami, mianowicie, że ktoś żyje z żoną ojca swego.
#14
Napisano 2005-09-11, godz. 15:33
pozdrawiam Was
#16
Napisano 2005-09-11, godz. 15:50
Takie obrazki w organizacji widzi sie tak często, że historia tej dziewczyny jest dla mnie najzupełniej prawdopodobna.
Może tylko troche się pomyliła z pytaniami do chrztu, może to chodziło o ilość rozdziałów książek jakie przed chrztem powinna przeczytać. reszta jest bardzo typowa i ja z podobnymi historiami się spotkałam. Pozdrawiam. Ma
I ja się z takimi historiami niestety spotkałam
Pozdr
#17
Napisano 2005-09-11, godz. 17:56
Traktuje to wyłącznie jako ciekawostkę medialna, nic więcej.
Pzdr.
A member of AJWRB group
#18
Napisano 2005-09-11, godz. 18:35
Pozdr
#19
Napisano 2005-09-11, godz. 20:47
I co na to LIBERAL ?"Kiedys bylismy szczęśliwi" - opowiada z lekkim uśmiechem dziewczyna. "Malowaliśmy pisanki na Wielkanoc, w grudniu ubieraliśmy choinkę i śpiewaliśmy kolędy... Było normalnie, jak w każdym polskim domu. Później się to skończyło - świadkom Jehowy nie wolno robić takich rzeczy". Zanim mamę Edyty zafascynowała nowa religia, mozna było porozmawiać z nią o wszystkim.
A cóż Cię aż tak rozwaliło? To że są domy w których ciepło rodzinnego życia w święta właśnie kojarzy się na przykład ze wspólnym malowaniem pisanek? A cóż w tym niezwykłego? Przez setki lat tak właśnie było i w wielu domach jest. Takie wieczory spędzone w świątecznej atmosferze przy ubieraniu choinki pamięta się przez całe życie. Są najsłodszym wspomnieniem z dzieciństwa, czasu nieuchwytnego poczucia bezpieczeństwa, wtedy właśnie kiedy ma się normalną rodzinę, kiedy w święta babcia, dziadek, tata i mama są razem. Zasiadają przy wspólnym stole, śpiewają kolędy, ubierają choinkę. W domu jest ciepło i przyjemnie, rodzina jest jednością i wspólną tożsamością.A juz te ckliwe gadki o pisankach i choince mnie rozwaliły...
Jeśli czegoś takiego nie przeżyłeś, no to Ci bardzo współczuję. Nie jesteś tym samym w stanie zrozumieć czym dla wielu jest taka właśnie świąteczna atmosfera i jakim dramatem może być świadomość jej zaprzepaszczenia. To niewątpliwie jest rodzaj, niezawinionego pewnie,ale dotkliwego kalectwa.
Mnie akurat kompletnie rozwaliła twoja gadka. Od razu widać że czegoś od życia nie dostałeś i nie potrafisz zrozumieć kogoś kto to coś miał i mu to odebrano.A juz te ckliwe gadki o pisankach i choince mnie rozwaliły...
Bez pozdrowień
#20
Napisano 2005-09-12, godz. 12:18
i jeszcze jedno: czytając niektóre wypowiedzi mam wrażenie iż są wśród nas są ludzie wychowani w "idealnych" zborach. Ja w to nie wierzę. Więc albo o pewnych rzeczach nie wiedzą albo nie chcieli wiedzieć albo nie uznają ich za "odstająe od przyjętych norm etyczno-społecznych"
Wpadnij do mnie na Facebooku!
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych