Skocz do zawartości


jak myślicie, kto?

Rejestracja: 2006-03-02
Poza forum Ostatnio: 2006-04-09, 08:05

Moje posty

W temacie: Dusza nieśmiertelna - podważenie argumentów ŚJ

2006-03-09, godz. 15:14

swiatlo7 - nie myśl, że traktuję Cię niepoważnie

naprawdę wpadło mi na głowę coś bardzo dla mnie ważnego

może za jakiś czas, ok?

W temacie: Dusza nieśmiertelna - podważenie argumentów ŚJ

2006-03-09, godz. 14:19

swiatlo7 - koncepcja nieśmiertelnej duszy to kłamstwo

owszem, niektórzy ludzie zostaną wzbudzeni z martwych w postaci duchowej, ale to zupełnie co innego, niż posiadanie nieśmiertelnej duszy, która nieprzerwanie żyje, myśli, czuje i jest zdolna do działania

nie mam teraz siły prowadzić tu dyskusji, bo mam akurat dużo cięższe sprawy na głowie

może kiedyś pogadamy

W temacie: Dusza nieśmiertelna - podważenie argumentów ŚJ

2006-03-07, godz. 02:23

haael - ja mam dość na razie... nie zgadzam się z Twoimi twierdzeniami, mógłbym pewnie coś jeszcze napisać, ale już mi się nie chce... co innego mi teraz chodzi po głowie, a to za sprawą ehomo-a i liczby 587...

Nikita, jeśli jestem zmanipulowany, zorientuję się prędzej czy później.
Nie boję się konfrontacji z ludźmi, którzy myślą inaczej. Jestem też chyba dość niepokorny - inaczej nie byłoby mnie tu, nie czytałbym też treści oficjalnie uznawanych przez ŚJ za odstępcze... Pisałeś(/aś), że na mnie liczysz. Wybacz, że Cię rozczaruję - tym razem nie odpowiem i na Twoje pytania...

ehomo - odezwij się do mnie na e-mail: [email protected], proszę... bardzo mi na tym zależy... prześlij mi też, proszę, jeśli to możliwe, Twoje materiały na temat roku 587 pne...

White Death, Ty też dałeś mi do myślenia... mam już Twój numer GG, więc pewnie się jakoś odezwę wkrótce... chciałbym zobaczyć resztę góry lodowej... mam pytania...

...

W temacie: Dusza nieśmiertelna - podważenie argumentów ŚJ

2006-03-06, godz. 14:56

haael - za słowa uznania dziękuję. Połechtały mnie, a owszem. Ale mam teraz stracha, że jak gdzieś ominę przecinek, albo pomylę literkę, zaraz mi to wytkniesz...

haael:

Tobie również mogę zarzucić, że wiesz wszystko , ponieważ odpowiedziałeś na wszystkie pytania mirka.


Co najmniej na 3 spośród pytań "Mirka" odpowiedziałem "nie wiem".
nr 2 - "nie wiem", dałem dłuższy komentarz, ale odpowiedź "nie wiem" pozostaje
nr 5 - "nie wiem", podobnie jak nr 2
nr 11 - "nie wiem", podobnie jak nr 2 i 5

Prawdą jest, że na każde z pytań Mirka "jakoś" odpowiedziałem.
Nieprawdą jest, że na każde z pytań udzieliłem wyjaśnienia.

Słowem - uskuteczniłes taka malutką manipulację (napisałeś: "wiesz wszystko , ponieważ odpowiedziałeś na wszystkie pytania mirka").

Dalsze Twoje teksty również świadczą o tym, że manipulowanie i przekręcanie cudzych wypowiedzi to metoda, którą sobie upodobałeś i której nie wahasz się wykorzystywać.

haael:

Cieszę się też, że uważasz moje odpowiedzi za spójne.


Napisałem to z lekką ironią i na pewno to zauważyłeś. Być może liczyłeś na to, że nikomu nie będzie się chciało wrócić do tamtego miejsca i w ten sposób zmienisz wydźwięk tego, co napisałem o twoich tekstach. Że podeprzesz się moją "pozytywną" opinią. Sprytnie, sprytnie.
Poniżej cytat z mojego wcześniejszego komentarza:

Coś niesamowitego Haael, Ty po prostu wiesz wszystko...
Na dodatek jakie to spójne, jakie logiczne!
Po raz drugi, tym razem wielkie WOW!


Ja nie będę Cię łechtał. Jeśli chcesz choćby do pięt dorównać swojemu mistrzowi, mistrzowi kłamstw i manipulacji, musisz się jeszcze sporo nauczyć.

Twoje pokrętne wytłumaczenie kwestii "będziesz ze mną w raju" zasługuje na umieszczenie w nonsensopedii:
haael:

Jezus umarł na ciele, Jego ciało zostało w grobie, Jezus samą duszą poszedł do nieba (razem z łotrem), następnie zstąpił do piekieł aby zbawić dusze zmarłych wcześniej, potem znowu wrócił do nieba, skonsultował się z Jehową i Duchem Świętym aby wspólnymi siłami ożywić Jego ciało i znowu wstąpił w swoje ciało.


No more comments.

haael:

Ale patrząc na drugą kwestię: przecież dogmaty religii świadków Jehowy są kompletnie BEZ SENSU. Są sprzeczne z Biblią i same ze sobą. W dodatku się zmieniają.


Ogólniki. Stara i nadal jak widać jara metoda - utrwalanie uprzedzeń przez powtarzanie w formie ogólników różnych negatywnych, obiegowych opinii. Takie teksty świadczą o lekceważeniu poważnych czytelników tego forum - zupełnie tak, jakbyś liczył na to, że w tak prymitywny sposób ukształtujesz ich poglądy o Świadkach Jehowy.

haael:

Zauważyłem, że czasami uznajesz za pewnik niektóre twierdzenia, które wcale oczywiste nie są. Np. powołałeś się na fakt, że Szeol, piekło, to "zbiorowy grób ludzkości", tak jakby dla mnie miało być to oczywiste.


Pomijając, czy sie zgadzam z cytowaną przez Ciebie definicją Szeolu, nie przypominam sobie, żebym jej tu kiedykolwiek użył. Wskaż proszę wątek, ewentualnie daj linka do mojej wypowiedzi, która zawierała wyrażenie "zbiorowy grób ludzkości".

Jesli nie uda Ci się znaleźć stosownego cytatu w moich komentarzach, będzie to znaczyło, że świadomie lub nieświadomie kolejny raz dopuściłeś się manipulacji i kłamstwa. Jeśli świadomie to nieładnie, oj, bardzo nieładnie. A jeżeli nieświadomie, to bądź na przyszłość bardziej dokładny w cytowaniu.

haael:

powołałeś się na fakt, że Szeol, piekło, to "zbiorowy grób ludzkości", tak jakby dla mnie miało być to oczywiste


Teraz ja skorzystam z okazji i włożę zupełnie nie po chrześcijańsku małą szpileczkę pomiędzy Twój pancerzyk. :)

Z powyżej zacytowanego tekstu, który sam we własnej osobie popełniłeś, wynika, że albo masz problem z akceptacją FAKTÓW, albo miewasz kłopoty z logicznym konstruowaniem zdań (bo nie śmiem nawet podejrzewać, że obce Ci jest znaczenie słowa "fakt"). Powyższe może stanowić poważną przesłankę do tego, aby powątpiewać w inne Twoje wywody i wykładnie "trudnych wersetów" biblijnych.

haael:

Spróbuj raz uwolnić się od myślenia strażnicowego, "zresetuj swój umysł".

Tutaj wyrażasz swoje lekceważenie dla mnie, sugerując, że nie potrafię samodzielnie myśleć. Powtarzasz pejoratywne określenie, żeby, jak ktoś gdzieś tu zgrabnie napisał, "ryć koleiny w synapsach" co poniektórych czytelników forum.
Brzydko, oj brzydko.

haael:

Zrób tak: zapomnij o wszystkich Strażnicach i Przebudźciach, otwórz Biblię na jakimś trudnym fragmencie (np. Łk 16:19-31 albo całą drugą część ewangelii Jana), przeczytaj i odpowiedz sobie: jakie wnioski wprost wynikają z tego, co przeczytałeś? Chodzi o pierwszą myśl, zanim jeszcze Strażnice zdążą uderzyć do głowy.


Czasem pierwsza myśl nie musi być słuszna. Właśnie dlatego potrzebne jest studiowanie, rozmyślanie, a nie tylko samo czytanie Biblii i wyciąganie czternastu wniosków na godzinę. Ale postaram się w najbliższym czasie pochylić nad "trudnymi fragmentami", które mi wskazałeś.

haael:

Napisałeś gdzieś, że trzeba tłumić wątpliwości.


Kolejne kłamstwo/manipulacja. Nigdzie takiego czegoś nie napisałem.
Napisałem natomiast: "Z wątpliwościami można postąpić na co najmniej dwa sposoby: jak najszybciej je wyjaśniać i układać sobie w głowie, lub... szukać kolejnych wątpliwości".

Zwyczajnie przeinaczyłeś moje słowa, a nazywając rzecz po imieniu - zwyczajnie skłamałeś. Nawet jesli nie z premedytacją, fakt pozostaje faktem. Proszę - czytaj to co piszę uważnie, a kiedy cytujesz - cytuj starannie. Polecam "copy & paste".

Ok, haael, to tymczasem tyle. Ponieważ nasza konwersacja wyszła całkowicie poza meritum tego wątku, co gorsza zamieniła się w jakiś rodzaj pojedynku, proponuję "zawieszenie broni". Może spotkamy się gdzieś indziej, gdzie znów będziemy mogli skonfrontować nasze argumenty, erystykę i ortografię :)

profanka:

Nawet głoszenie jest poddane terrorowi statystyki. Ludzie rozmawiający ze sobą o pracy głoszenia mówią tylko o godzinach jakie juz wypracowali i o tych jakie jeszcze wypracowac muszą. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt ,że że to sa główne treści takich rozmów.

Hmmm... znów czytam u Ciebie "ludzie". Ludzie to, ludzie tamto... Wiem, wiem "po owocach ich poznacie"... Ale zapewniam Cię, że jeśli nawet są tacy, którzy głoszą dla cyferek, statystyk i "etykietki pioniera", zdecydowana większość robi to, bo uważa to za słuszne, bo wierzy w sens i potrzebę głoszenia. Martwię się o Ciebie i podtrzymuję propozycję mailowej korespondencji poza forum.

ehomo:

Niestety Ciało Kierownicze (bo SJ nie mają tu nic do powiedzenia) zapiekło się w przekonaniu że rok 607 pne jest właściwy, jako zburzenie Jerozolimy i wbrew tysiącom dowodom historycznym, archeologicznym, nawet biblijnym uparcie trwają przy tym "dogmacie"...


Jeśli nawet Ty masz rację, a "oni" nie - czy naprawdę jest to aż tak kluczowa kwestia? Myślę, że dla prawdziwego chrześcijanina nie będzie miało znaczenia, czy rozstrzygnięcia Boże przyjdą za 10, czy za 10000 lat. Koniec dla każdego z nas może przyjść w każdej chwili. A przecież "kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony", prawda?

Poczucie naglącego czasu być może niektórym pomaga, ale osobiście uważam, że absolutnie nie to powinno być głównym motorem działania. Załóżmy, że "koniec" przychodzi w przyszłym tygodniu - i co dalej? Nie na darmo tyle się mówi o nawiązywaniu więzi z Bogiem, o miłosci do Niego.

Jeżeli masz rację w kwestii daty, o której piszesz, ufam, że prędzej czy później zostanie to naprostowane. Kto wie, może na tyle późno, że już będzie "po
wszystkim"? Dla kogoś, kto jest szczerze oddany Bogu takie rzeczy nie będą stanowiły "przyczyny potknięcia".

ehomo:

"DO WSZYSTKICH NADZORCÓW OBWODÓW I OKRĘGÓW

OCHRONA STADA
(...) aby zostać wyłączonym, (...) "


Myślę, że na kwestię wkładu poszczególnych głosicieli w aktualną wykładnię proroctw i ogólnie mówiąc, nauk biblijnych, należy spojrzeć nieco szerzej, niż Ty to robisz, podając przykład swojej osoby i zawodu, jaki Cię spotkał w wyniku niezaakceptowania tego, co mówiłeś.

Wyobraź sobie teraz, jak by wyglądało nauczanie Świadków Jehowy, gdyby każdy mógł głosić własne poglądy ludziom? Zapanowałoby po prostu wielkie zamieszanie. Jeden Świadek mówiłby tak, inny inaczej o tej samej kwestii.

Zgodzisz się chyba ze mną, że nie każdy wnika w te sprawy równie głęboko jak Ty, nie każdy jest w stanie rozpoznać i dotrzeć do wiarygodnych źródeł, choćby historycznych, do jakich Tobie udało się dotrzeć...

Efekt byłby taki, że oprócz wielu dobrych i prawidłowych wniosków, wyciąganoby mnóstwo wniosków niewłaściwych, błędnych. Głoszono by ludziom różne dziwaczne teorie, rodzące się w głowach nie zawsze duchowo dojrzałych i logicznie
myślących chrześcijan...

Sam widzisz, że przy tej skali przedsięwzięcia konieczne było ustalenie pewnych ram, zasad obowiązujących wszystkich.

Właśnie dlatego w każdej praktycznie organizacji powinien istnieć pewien określony podział zadań i kompetencji, żeby organizacja ta mogła realizować swoją działalność sprawnie i skutecznie. Żadne zorganizowane działanie większej grupy ludzi nie jest możliwe bez osób, które będą tej grupie przewodzić, nadawać kierunek i dostarczać wytyczne.

A teraz słowo o odpowiedzialności. Wprowadzanie zmian nie jest takie proste jeszcze z jednego względu. Na tych, którzy przewodzą jakiejś mniejszej lub większej grupie spoczywa odpowiedzialność. Nie zawsze dobrze jest robić
rewolucje, wprowadzać nagle wielkie zmiany. Doświadczenie pokazuje, że niektórzy, słabsi w wierze takich zmian nie przetrzymują.

Oczywiście zawsze można powiedzieć, że to było "oczyszczanie organizacji". Owszem, ale nie wolno tracić pewnej równowagi - przecież sam Jezus kiedyś powiedział, że "miałby jeszcze wiele do powiedzenia", ale jego uczniowie "nie
mogliby tego znieść". Czy Jezus zrobił źle? W końcu coś przed uczniami ukrywał! A może raczej nalezałoby tu przypomnieć sobie słowa o tym, że "trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi"?

Niektóre zmiany trzeba wprowadzać rozsądnie i delikatnie.

Wiem, że Świadkowie Jehowy to wyznanie naprawdę cieszące się uznaniem Boga. Dowodzą tego nie jakieś "smrodki na górze", które się owszem, zdarzają, a które niektórzy z lubością wywlekają na wierzch, nie jakieś doktrynalne nieścisłosci, sprzeczności czy pomyłki, ale ogromna, konkretna i pożyteczna "praca na dole", praca wszystkich głosicieli, pukających do drzwi, dzwoniących do domofonów, piszących listy, zagadujących ludzi wszędzie, gdzie to tylko możliwe.

Byłem wczoraj w służbie. Starsza pani przez domofon powiedziała nam, żebyśmy "nie dręczyli ludzi przy niedzieli" i żebyśmy lepiej "na łąkę poszli i tam sobie mówili do swojego Boga". Czy tak właśnie powinna wyglądać reakcja kogoś, kto jest zatroskany o los bliźniego? Kogoś, kto czci Boga, który jest miłością i widzi dwie zbłąkane owce w szponach destrukcyjnej sekty?
Ci, którzy głoszą dokładnie wiedzą, w czym rzecz. Tak i podobnie reaguje na nasze wizyty jakieś 95% naszego katolickiego społeczeństwa.

Ewangelia miała być głoszona, a ja nie widzę żadnej innej grupy ludzi, którzy by ja nosili tak, jak robią to Świadkowie Jehowy. Nikt prócz nich do mnie nie przyszedł, nikt prócz nich nie zadał sobie trudu nauczenia mnie o Bogu i Jego zamierzeniu wtedy, kiedy byłem zupełnie niewierzący. I nadal nikt do mnie nie przychodzi teraz, kiedy już jestem świadkiem na rzecz Jehowy.

A jeśli Świadkowie Jehowy cieszą się uznaniem Boga, to należy oczekiwać, że im dłużej będą działać, tym bliżej będą prawdy, bo Bóg będzie dbał o to, żeby rozumieli Jego Słowo coraz lepiej. A że tak jest, dowodzą zmiany, które już zaszły w Organizacji. I na pewno przyjdą następne. I na pewno te zmiany również ktoś będzie próbował wykorzystać jako argument w stylu "popatrz, wtedy mówiliscie tak, a teraz mówicie inaczej!". Cóż, pisałem już tu gdzieś o przysłowiowej karawanie...

ehomo:

Co zrobi brat starszy? Uznać, że racje mają argumenty za rokiem 587 nie może bo stanie w sprzeczności z nauczaniem Niewolnika WiR, więc pozostaje co? Komitet drogi bracie i jeżeli nie ODWOŁASZ SWOICH PRZEKONAŃ zostaniesz
wyłączony.


Gdybym był starszym, poradziłbym ci nie rozgłaszać tego wszystkim wokół, ale napisać list do Towarzystwa, do Betel. Powiedziałbym Ci, że tam są bracia odpowiednio wykwalifikowani, naprawdę doświadczeni, posiadający niezwykle rozleglą wiedzę z wielu dziedzin. Poradziłbym Ci poczekać na ich reakcję, może na publikację tego, co napisałeś w którymś z kolejnych numerów Strażnicy. Poradziłbym Ci cierpliwość. Gdybym po zapoznaniu się ze sprawą mógł to powiedzieć szczerze, powiedziałbym, że możesz mieć rację. Mógłbym również zupełnie szczerze powiedzieć, że możesz się też mylić. W końcu wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i zarówno ja, jak i Ty możesz być w błędzie. Czy nie umknął Ci jakiś aspekt sprawy? Czy dotarłeś faktycznie do wiarygodnych źródeł? Zapytałbym Cię, czy ta kwestia może być przyczyną, dla której przestaniesz w ogóle głosić. Czy ta
kwestia stawia pod znakiem zapytania sens innych, związanych z wielbieniem Boga przywilejów? Czy wreszcie ta kwestia całkowicie burzy Twoją wiarę w Boga, w to, że jest dobry, w Jego plan posprzątania bałaganu na Ziemi? Jeśli nie,
powiedziałbym Ci, że w takim razie nadal masz o czym głosić. Poklepałbym Cię w ramię i powiedział, że sam miewam różne rozsterki, ale nie widzę na Ziemi innego miejsca, do którego mógłbym pójść. "Panie, dokąd pójdziemy? Ty masz wypowiedzi życia wiecznego". Pewnie bym Ci przypomniał te słowa. I pewnie umówiłbym się z Tobą do służby.
Może nie nadaję się na starszego. Ale tak bym właśnie zrobił.

Jeśli jesteś poza Organizacją, szczerze zachęcam Cię do zbadania swojego serca i do powrotu. Nie wyrabiaj sobie zdania o całej organizacji na podstawie kilku przykrych doświadczeń. Naprawdę są tu też ludzie, z którymi można normalnie porozmawiać.

W temacie: Dusza nieśmiertelna - podważenie argumentów ŚJ

2006-03-03, godz. 15:33

Fly, zapraszam do mailowania :)
Może gg też wchodziłoby w grę?