Rzeczy bezsensownych nie może zrobić i w niczym Go to nie umniejsza.
moze byc roznie rozumiane. Jak ktos wie o co chodzi to sie domysli, ale inni juz moga byc confused. Zas ta definicja:
Bóg nie może robic rzeczy awykonalnych
jest wlasciwie pozbawiona tresci. Dlatego tez przydalo by sie znalezienie jakiejs ladniejszej.
Jesli bierzemy pod uwage tylko stwarzanie rzeczy, to moglibysmy przyjac taką definicję Jego możliwosci:
Bóg nie moze stworzyc rzeczy, ktore nie maja prawa istniec.(vide: kamien w zbiorze c)
Jednak ta definicja nie jest juz uniwersalna. Zastanawiam sie nad taka, ktora by oddala prawdziwy sens naszych rozważań.
PS: Nie jestem Świadkiem, ale pod koniec przedostatniego akapitu zacząłeś troche filozofowac. :-) Co do tego stwierdzenia, ze jest jedna Matematyka, to wydaje mi sie bardzo... kuszące (nie wiem jak to dokladnie oddac). Nie jestem jednak az tak pewien siebie, zeby przyjac to jako pewnik.