Skocz do zawartości


graczysko

Rejestracja: 2006-03-09
Poza forum Ostatnio: Informacja prywatna

Moje posty

W temacie: Specyfika życia w Betel

2006-09-19, godz. 14:45

No to może jest :)
Już jakiś czas jestem na aucie... i mogę nie wiedzieć, co się aktualnie wydaje.

W temacie: Specyfika życia w Betel

2006-09-19, godz. 14:34

Z tego co wiem, MEPS był system pomagającym im tłumaczyć literaturę na różne języki;

Wewnątrz Betel jest sieć, z komputerów można korzystać m.in. na czytelni, w której jest zestaw całej literatury, ale nie jest on dostępny dla reszty ludu bożego.

Może chodzi Ci, gedeonie, o Watchtower Library? Jeśli tak, to muszę odpowiedzieć, że nie wiem, kiedy będzie po polsku.

W temacie: Specyfika życia w Betel

2006-09-19, godz. 14:27

Ale, jak pisałem, to tylko jedna strona medalu. Drugą jest:

monotonia (bo ileż lat można latać z odkurzaczem i sprzątać np. budynek 2),

praca bez szans na awans - bo gdzie,

zakaz pobierania się (no, może nie zakaz, ale jeśli weźmiesz ślub z siostrą z zewnątrz, a inaczej jest
niemożliwie, bo zdecydowana większość wolnych betelczyków to bracia, to wylatujesz);

uciążliwe jest mieszkanie we dwóch, jeżeli za kimś nie przepadasz;

no i ciągła, niewypowiedziana presja wywierana na betelczyków, żeby pokazywali, jak bardzo są szczęśliwi, podczas gdy, najzwyczajniej w świecie często jest im po prostu beznadziejnie

W temacie: Specyfika życia w Betel

2006-09-19, godz. 14:21

Dodam jeszcze, że jak byłem w Betel za pierwszym razem technologie robienia ripów DVD były jeszcze w powijakach i ciężko było o jeden program do wszystkiego - osobny robił dźwięk, osobny obraz, osobny sklejał to razem. W Betel nauczyłem się, jak to działa :) i pobrałem odpowiednie programy..

W temacie: Specyfika życia w Betel

2006-09-19, godz. 08:22

Ej, no byłem w Betel w sumie prawie pół roku (wiecie: wakacje, młody gorliwy świadek z rekomendacji zboru i pod naciskiem rodziny jedzie "zbożnie" spędzić czas) i muszę powiedzieć, że oni wcale nie są tacy źli. Przykłady:

Wiedzieliście, że w obrębie domu Betel mają sklepik sowicie zaopatrzony w alkohol? A ceny hurtowe. Jedna z sióstr ma przywilej zaoptrywać go w różne smakołyki; ja kupowałem tam głównie piwko i słodycze; sklepik otwarty jest trzy razy w tygodniu po przerwie obiadowej; kolejki takie, że ha!

Ile myśmy się naszaleli w weekendy po Warszawie. Tam siedzi przecież wielu młodych chłopaków, też chcą się trochę zabawić, a że czują się jak "elita" tej religii (to jest akurat bardzo wyczuwalne), to i przemieszczają się w celach rozrywkowych; Pamiętam, jak pewnego weekndu brat starszy (lat 25) z którym szaleliśmy jego Audi usiłował przegonić ścigacza pędzać z otwartymi oknami przez skrzyżowania i wrzeszcząc: "tak się bawi stolica, stolica, stolica!" Wyobrażacie sobie? :D

Albo kino - rzut beretem od Nadarzyna mamy centrum handlowe "janki" i multipleks. Betelczycy wyciągali mnie na takie filmy, że od ilości krwi chciało się wymiotować.

Praca wreszcie - nikt się tam nie przemęcza. Za pierwszym razem tego nie wiedziałem i chciałem się trochę "wykazać" - pracować lepiej, szybciej itp. Prawda jest jednak taka, że nigdy w robocie nie obijałem się tyle, co tam; po pierwsze: ilość przydzielanej ci praca jest taka, że pracując normalnym tempem wyrabiasz się do obiadu; wtedy teoretycznie powinieneś iść do nadzorcy domu (wtedy był to brat P.B.) i poprosić go o przydział dodatkowej pracy; raz tak zrobiłem - wyśmiali mnie wszyscy, którym się pochwaliłem; tam się głównie siedzi.

Jeszcze a propos rozrywki - na terenie Betel jest siłownia, stół do ping-ponga, boisko do siatkówki i do nogi; kiedyś myśleli nawet o basenie :)

Telewizory, DVD, Cyfry plus i inne takie - w każdym prawie pokoju.

Działy, które potrzebują do pracy komputerów (tłumacze, finanse itp.) zawsze! dbają o to, by sprzęt był najnowszy; i bardzo lubią się tym chwalić.

Prenumerują chyba całą polską prasę (no, poza CKM-em, Playboyem itp.), w czasie pracy czytelnia była moim (i nie tylko moim) ulubionym miejscem spędzania czasu.

I oni naprawdę nie są poważni. Może poza starą gwardią; ale pamiętam, że było naprawdę wesoło, zwłaszcza na kuchni: polewanie nowo przybyłych gości z innych działów wodą z węża nie jest niczym nadzwyczajnym; pamiętam też, że kiedyś kuchnię odwiedził nadzorca domu akurat w trakcie, gdy dwóch braci biło się ze sobą tarzając się po podłodze - wtedy było niesympatycznie, bo brat nadzorca nie miał aż takiego poczucia humoru;

o ciemnych stronach Betel kiedy indziej :)