Skocz do zawartości


jon

Rejestracja: 2006-10-15
Poza forum Ostatnio: 2009-12-27, 15:59

Moje posty

W temacie: Konferencja KBWE

2006-12-07, godz. 11:54

Quote

masz rację: TWOIM zdaniem. w wielu rzeczach mamy swoje zdanie, ale one nie musi pokrywać się z tym czego oczekuje od nas Bóg. bo o czym świadczy np. klękanie, albo całowanie sztandaru ? niech każdy sobie sam odpowie


ok, czyli jesli nauczyciel wchodzi do klasy a ja wstane, oddaje czesc nauczycielowi. bezsens.

okazanie szacunku nie rowna sie czci ; )

W temacie: Konferencja KBWE

2006-12-07, godz. 10:17

Quote

ja pamiętam że dawniej przeważało stanowisko "siedzieć", a z biegiem lat "wstać ale nie śpiewać"


mozna nie spiewac hymnu jednoczesnie okazujac mu szacunek - wstajac. proste. ja zazwyczaj - nawet teraz, nie bedac ani SJ ani katolikiem - gdy ide z kims kolo kosciola, przechodzac obok wyjmuje rece z kieszeni, nie pluje na chodnik. to kwestia wzglednego szacunku dla czegos, co dla innych jest wazne czy swiete, taki szacunek imho powinien byc kwestia oczywista.

jesli chodzi o kwestie wstawania, byla ona poruszana w temacie czci dla sztandaru. chodzilo o to, aby nie przyjmowac postawy zasadniczej gdy wchodził poczet sztandarowy. gruba przeginka moim zdaniem, ciesze sie ze ani moja podstawowka ani gimpel sztandaru nie mialy ; )

W temacie: Konferencja KBWE

2006-12-06, godz. 17:21

Quote

Bo mnie uczono, że jak wszyscy wstają do hymnu to ja mam siedzieć.


wstać - tak, śpiewać - nie

W temacie: niektórym odbija!WYLUZUJCIE

2006-11-22, godz. 23:21

to wszystko przez ten przekaz podprogowy w publikacjach ; )

W temacie: Dyskusje Świadków Jehowy z odstępcami

2006-11-13, godz. 22:08

znana mi jest z opowiadań historia dwóch wychowanych przez ŚJ dziewczyn, które pojechały sobie z chłopakami na tydzień na wakacje, mimo tego, że rodzice tego zbytnio nie pochwalali. obie oczywiscie byly pelnoletnie. po powrocie zostały swój pokój przerobiony na biblioteczkę, a rzeczy osobiste wystawione przed drzwi...

i jeszcze jeden przyklad, tym razem z mojego zboru. jedna dziewczyna ze zboru miala kolezanke "ze swiata" oczywiscie rodzice przeciwni temu, bla bla bla, w sumie wplyw kolezanki nie byl jakis maksymalnie zly, spoko dziewczyna była. ogólnie gdy zaczela w wieku lat szesnastu wracać po 20-tej do domu, rodzice za kazdym razem awantura - mozna bylo przywyknac. w pewnym momencie siedziala u kolezanki - bylo chwile przed wpol do dziewiatej - jej rodzice przyszli po nią. mało tego - przeciez mozna taka rzecz rozegrac normalnie, przyniesc winko or smthg, przeprosic za klopot, zagaic rozmowe i po prostu zrobic niespodziewany miting. not a big deal, niestety nie dla jej rodzicow - jej rodzice wyjechali z awanturą - centralnie - na rodziców koleżanki, z pretensjami typu "wasza córka demoralizuje naszą córkę, nasza córka nie będzie się zadawać z takimi ludźmi jak państwo..." - żenada, potrójna żenada. i to w takim stylu.... teraz tez ma dosc ostro przerypane w domu, bo nie jest w 100% idealnym obrazem glosicielki.