Damulo nie byłem śJ i nie wiem co to znaczy być. Mogę sie tylko próbować wczuć, choć to trudne. Z tego co opisujesz i z tego co ja obserwuje tu i w innych miejscach wydają się takie postawy jakie Ty opisałaś dotyka dość sporej liczby osób.
Nie wiem jak to jest wychować sie "w prawdzie ", ja zetknęłam się ze ŚJ mając 12 lat. Nie wiem jak inni ale ja poznawałam "prawde" z całego serca, nie dla jakiś zasłyszanych korzyści itp. Od momentu uwierzenia w tą filozofię człowiek żyje jak "na haju", ze mną tak było, nic nie było ważniejsze, " prawdzie" oddajesz samego siebie całkowicie. Jesteś w stanie robić taaaaakie rzeczy na które jeszcze 3 miesiące wcześniej nigdy byś się nie zgodził. I tak żyjesz w tej krainie szczęśliwości rok, dwa może dłużej, nie jest łatwo ale twoje życie ma wreszcie sens, czy to nie jest najważniejsze ? Dostajesz odpowiedzi na wszystkie (prawie) pytania, nie masz żadnych wątpliwości, poza tym ty nie jesteś od myślenia, za ciebie myślą inni - nadzorcy, starsi itp i jesteś happy. Do czasu, bo możesz miec takiego niefarta , że twój umysł wbrew temu co wie zadaje taaakie pytania, że ..........że na początku przepraszasz Boga w modlitwie, że w ogóle o tym pomyślałeś, jak to nie pomaga to czytasz jeszcze wiecej strażnic, książek a nawet pieśni śpiewasz, zadręczasz się, boisz się komukolwiek powiedzieć o swoich wątpliwościach bo powiedza,że szatan cię zwodzi. Niby jesteś w tłumie ludzi ale tak naprawde jestes sam, od tej pierwszej wątpliwości pojawi się tysiące pytań a ty jesli masz odwagę poszukasz odpowiedzi ale do tego jeszcze długa droga. cdn