Skocz do zawartości


Voltaire

Rejestracja: 2007-07-26
Poza forum Ostatnio: 2010-06-08, 23:30

Moje posty

W temacie: Stało się!

2007-10-02, godz. 20:15

Drogi Melchizedeku. TO BARDZO BARDZO BARDZO …..trudne . Powiedziałbym ,że niemożliwe. Ja jestem w troszkę lepszej sytuacji , bo ze świadkami łączy mnie tylko fakt ,że moi rodzice są nimi. Ja natomiast jestem już prawie ateistą. Co do teściów: Reakcja na wiadomość ,że córka katolików chce się spotykać z człowiekiem będącym świadkiem jest dla mnie całkiem zrozumiała ,bo sam przez to przechodziłem ( mimo ,że nim nie byłem ,a tylko byłem wychowywany w tej religii). Przemyśl to dobrze naprawdę dobrze. Zauroczenie to fajna rzecz , ale za nią kryje się twarda rzeczywistość. Mimo moich OGROMNYCH wątpliwości życzę ci powodzenia w życiu prywatnym.

W temacie: moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

2007-08-22, godz. 07:31

.......Następnym razem gdy się odezwie może po prostu mu napiszę,że to nie ma sensu i żeby do mnie nie pisał ? Jak sądzicie?

Nie może , tylko na pewno. Droga 444 ,ze względu na fakt , iż jesteś kobietą ,zatem spędzasz za dużo czasu rozmawiając o swoich problemach zamiast je rozwiązywać. Zrób to tym razem po męsku . Przetnij tą pępowinę i nie myśl o tym. Następnym razem odpisz mu tak, jak sobie założyłaś , bez zastanawiania się nad konsekwencjami ( czy go to zaboli ,czy nie). Pamiętaj , on nie myśli twoimi kategoriami ( więc nie jest w stanie sobie wyobrazić , że utrzymując ten kontakt w jakiś sposób cię krzywdzi).

P.S Przepraszam wszystkie kobiety za tekst „…jesteś kobietą , zatem spędzasz za dużo czasu rozmawiając o swoich problemach zamiast je rozwiązywać ” , jeżeli poczuły się urażone. Moim celem nie było "dokopanie" którejkolwiek z was ,a jedynie pokazanie różnicy w sposobie podejścia do problemu.

W temacie: moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

2007-08-21, godz. 11:09

[Zmień numery gadu - gadu oraz komórki , będzie ci łatwiej unikać kontaktu z nim. A co do ewentualnego kontynuowania znajomości. Dobrze się nad tym zastanów. Pamiętaj on żyje tak naprawdę w sferze marzeń i dobrze wie ,że nic z tego nie będzie. Chce zjeść ciasteczko i je jednocześnie mieć. On się cieszy jak dziecko , że może ci posłać parę sms-ów , dla niego to taka forma ucieczki od smutnej prawdy o waszej znajomości , która przy obecnym stanie rzeczy nie masz na przerodzenie się w coś poważnego. Nie podchodz to tego tak emocjonalnie , bo wpadniesz w depresję. Na świecie jest setki milionów fajnych facetów , którzy nie mają takich dylematów jak on.

Pozdrawiam i trzymaj się.

W temacie: moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

2007-07-30, godz. 07:03

"Myślę, że gdyby moja przyszła żona, jako osoba bardzo wierząca chciała wziąć ślub kościelny, nie odmówiłbym, mimo moich obecnych zawahań"

Powiem ci z własnego doświadczenia ,że to wcale nie jest takie proste .Mam tylko ślub cywilny i moja żona to akceptuje (choć jest świadoma, że sma ” żyje w grzechu”. Myślałem o ślubie kościelnym, ale ponieważ jako dzieciak dostałem solidną dawkę szczepionki „vaccinum anticatholicum” podawaną w kilkuset dawkach przez kilkanaście lat , (domózgowo), która ponoć uodparnia na całe życie ,nie potrafiłem się przemóc i zrezygnowałem z tej ideii. Mam nadzieję ,że z czasem ta niechęć umrze śmiercią naturalną.

W temacie: moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

2007-07-29, godz. 14:32

Powiem ci tak. Masz wielkiego pecha. Ożeniłeś się z kobietą , która tak naprawdę ( w czysto ludzkim sensie ) nigdy ciebie nie kochała. Masz dwie skazy na życiorysie:
1.Byłeś świadkiem ,ale zawsze nim pozostaniesz w oczach ludzi będących katolikami, co w przypadku teoretycznej znajomości z katoliczką jest obciążeniem.(Wiem to z autopsji(moja żona jest katoliczką. Ja nigdy nie zostałem świadkiem(Gott się dank) ,choć wychowywałem się w takiej rodzinie od momentu kiedy skończyłem 7 lat)
2.Jesteś rozwodnikiem-co w naszym społeczeństwie stawia ciebie na pozycji ludzi gorszej kategorii ( pewnie biłeś żonę i piłeś dużo alkoholu).
Nie chciałem cię dołować , ale osobiście znam 2 przypadki podobne do twojego. Kiedy jeszcze chadzałem na zebrania , jedna dziewczyna z naszego zboru wyszła za faceta ,który również był w prawdzie( od dziecka). Po 6 latach okazało się ,że on ją przez te wszystkie lata zdradzał. W końcu została sama z trójką dzieci. A całe moje dzieciństwo i młodość kładli mi do głowy ,że pobieranie się w Panu , to jedyna gwarancja prawdziwej miłości w małżeństwie. W zborze jedyny rodzaj miłości jaki istnieje to bezwarunkowa miłość i oddanie Organizacji Bożej , a uczucia do innej osoby są uzależnione od siły twojej wiary.

Życzę ci powodzenia w życiu prywatnym. Będzie ciężko ,ale dasz radę


Ten post powyżej to odnosnie sprawy Jarosława .P z 2007-06-30