Skocz do zawartości


sposter

Rejestracja: 2008-08-27
Poza forum Ostatnio: 2008-11-30, 08:35

Moje posty

W temacie: Świadkowie Jehowy a kwestia krwi

2008-08-27, godz. 23:45

Elichu
słowo "prawdopodobnie" nie oznacza, że jest tak w rzeczywistości. Ot taka sobie gdybanka. Ciekawi mnie natomiast inna wyliczanka, ile osób przeżyło dzięki transfuzji, i ile z tych osób nie miałoby takiej szansy przeżycia, gdyby na całym świecie wprowadzić ten WTS-owski zakaz transfuzji. Może takie dane przytoczysz.


Ach, jak miło czyta się te pełne "miłości bliźniego" obawy o tych, którzy nie godząc się na pewne praktyki lekarskie decydują się "bardziej na śmierć niż na życie we własnej osoby pogardzaniu". Zastanawia mnie, dlaczego nie potępiacie Jezusa, który zamiast ratować życie za wszelką cenę oddał je sobie zabrać? A może i ON jest szaleńcem? Przecież mógł uciec, zdematerializować się, miał przecież taką moc! A może i to podważycie? Mówicie tu o takim bezpiecznym kąciku dla tych, co im się już znudziło być ŚJ, ale stwarzycie je po to, by ośmieszyć i ich i praktykujących w głębokim oddaniu Bogu ŚJ!
Sami jesteście na totalnym rozdrożu, a wyszydziacie ludzi, którzy znaleźli sens życia w wyznaniu ŚJ, są tam szczęśliwi. Czy tak bardzo Wasz brud Wam ciąży, że musicie nadmiarem obrzucić tych, których tak nienawidzicie? Jezusa nazywano przecież też sekciarzem! I jego naśladowców, pierwszych chrześcijan również. To żadna nowość, że ŚJ też tak nazywacie. Upajacie się swoją "mądrością", kwiecistą mową... Uważacie się za lepszych? W jakim temacie? Wasza "wolność" to bezkrólewie, samopanowanie... taka forma "Gosi-samosi". Freud miałby pożywkę obserwując Wasze "intelektualizowanie zdrady", usprawiedliwianie się w oczach własnych i ludzkich... Ale, że wracacie do porzucanej wcześniej religii, nic wszak dziwnego: jak mówi Pismo: "pies wraca do swych wymiocin".
Życze owocnego upajania się we własnych odchodach :blink: