Skocz do zawartości


zenon

Rejestracja: 2009-01-01
Poza forum Ostatnio: 2010-06-03, 20:42

Moje posty

W temacie: Tutaj można przedstawić swoją historię

2010-05-19, godz. 22:17

Dziękuję wszystkim za miłe słowa :)

A twoja żona jest ŚJ? Nie ma żadnych problemów?

Nie chodzicie na zebrania. Ciekawe czy i kiedy nadzorca obwodu wspólnie ze starszymi zboru wpadnie w końcu na jakiś ambitny pomysł żeby się pozbyć "nierobów" ze zboru pod pretekstem rozpasania i wyuzdania. Jeśli możesz, dawaj nam znać na bieżąco co się dzieje. Ciekaw jestem czy coś wymyślą.


BLE: Żona tak samo jak ja. Otworzyły jej się oczy. Niestety nie potrafi sobie z tym poradzić. Runął jej cały świat, światopogląd. Zanim mnie poznała była "szczęśliwa". A jak to wszystko poznała z innej strony to do tej pory do siebie nie doszła. Ale z ŚJ nie chce mieć nic do czynienia.

Wyciągnąłem też taki wniosek że jest bardzo duża grupa osób, które są szczęśliwe będąc w danej religii i Uważam że nie powinno im się burzyć światopoglądu ponieważ nie każdy ma psychikę w porządku :)
Większość ludzi lubi jak nie musi sama myśleć :) Lepiej niech ktoś inny myśli i odpowiedzialnośc zrzucić łatwo na kogoś innego np. niewolnika. Zauważyłem że niektórzy wręcz potrzebują być w religii. Bez tego nie potrafią funkcjonować w społęczeństwie. Wydaje się że tego nigdy nie zrozumią. Tak jakby nie pracowały im wszystkie obszary mózgu odpowiedzialne za "pewne" myślenie.

Pomagając w naszym mniemaniu taki osobom, niektórym można zrobić sporą krzywdę. Co o tym myślicie?

Ble: narazie zmienilismy miejsce zamieszkania :) Chcieli wpaść to powiedziałem że jak ma to być sztywna formalna wizyta to mogą się nie pokazywać. I się nie pokazali...

Ciągle dobrze jej życzysz identyfikując ją z Bogiem i jeszcze w większości widzisz własną winę jak organizacji

Non: Każdemu trzeba dobrze życzyć. Równowaga energii musi być. Jeśli się komuś życzy źle to później to do człowieka wraca :)
Nie bez powodu najważniejsza jest miłość.

Piszesz,że udało Ci się nawiązać przyjaźnie poza organizacją, więc pielęgnuj je, bo to bardzo pomaga w odcięciu się od WTS

Tak, i co dziwne nikt tej przyjaźni nie uzależnia od tego czy jestem w religii tylko od tego jakim jestem człowiekiem :) Haha

Szczególnie wzruszający opis bezdusznego potraktowania Twojej teściowej w chwili zmagania się ze śmiertelną chorobą i bolesne zawiedzenie się na "prawdziwej" braterskiej miłości, daje sporo do myślenia.

Ida: Zdaję sobie sprawę że to przypadek, Znam podobne przypadki gdzie ŚJ zachowali się bardzo ładnie. Ale nie potrafię zrozumieć dlaczego noe można mówić i o negatywych przypadkach :)

umiesz liczyć licz na siebie

Może to dane mi się było nauczyć, bo tym do tej pory w tym tkwił.
Co do oczekiwań to tego uczą publikacje, Jak się ma to kodowane od dziecka to nie zawsze się ma na to wpływ.

W temacie: Tutaj można przedstawić swoją historię

2010-05-08, godz. 21:37

Od dawna poczytuję te zakazane forum. Nie chciałem pisać swojej historii ze znanych większości Wam powodów.
Teraz jednak jest to mi już obojętne.

EPIZOD I
Wychowałem się w rodzinie ŚJ. Była to wspaniała religia. Bańka mydlana prysła kiedy poważnie zachorowałem i zobaczyłem "prawdziwą miłość" braci.
Wtedy zacząłem powoli przejrzewać na oczy.
Tak pokrótce:
2 lata nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Przez okres pół roku przestało mi zależeć na Bogu. Jako ŚJ bardzo się wystraszyłem takiego myślenia. Prosiłem braci starszych o pomoc kilkakrotnie. Żaden się nie pokazał. Po przeczytaniu Przebudzcie się o depresji u młodzieży. Wyczytałem przypadkowo iż mam depresję, która może być spowodowana wirusem taki a takim.. Akurat go miałem.

EPIZOD 2
Następnie choroba. Długotrwałe leczenie - chemio i radioterapia. Proszę wyobraźcie sobie jak się czuje osoba, poddana takiemu leczeniu. Jak miałem trochę sił zawsze starałem się pójść na zebranie. Na zebraniu pustka. Jak podchodziłem do grupki młodzieży przestawali rozmawiać i się rozchodzili.
Obok Sali mieszkał kolega, który nie był ŚJ i zawsze mnie zapraszał do siebie na miłe pogawędki.
W wyniku leczenia z tyłu nie miałem włosów. Często słyszałem negatywne opinie na ten temat. I byłem posądzany Bóg wie o co. Niestety to przykra cecha ludzi. Podczas przebywania w szpitalu lub w domu nikt ze zboru nawet mnie nie odwiedził. Tu dostałem pierwszego kopniaka.
Po skończonym leczeniu jedynymi osobami, które się zaciekawiły mną czy mam pracę i w ogóle przejawiały troskę to również nie byli ŚJ - albo ŚJ na wymarciu. (Tylko tak jak oni ich nazywają - światusy).

EPIZOD 3
Ożeniłem się. Moja żona była pionierką stałą 11 lat. Po jakimś czasie jej mama która także była ŚJ zachorowała na raka. Prosiła braci starszych o pomoc, by do niej przyszli pomodlili się. Żaden się nie pokazał. Więc jak to kobieta wpadła na pomysł by osiągnąć swój cel. Powiedziała że zgrzeszyła :). Raptem się wszyscy starsi zlecieli by ją wyłączyć. Jak to zobaczyła tak się zdenerwowała że powiedziała im w emocjach trochę niepotrzebnych rzeczy. Gdzie Wasza miłość, Gdzie wASZ Bóg pełen miłości i takie tam. Wjechała jeszcze na ambicję itp.
Starsi zwołali komitet, kazali jej przyjść pomimo 4 stadium raka. Miała bóle od roku że aż spać nie mogła. A chuda była jak kościotrup.
Jej mąż chociaż nie jest ŚJ, a bardzo szanował tą wiarę poszedł się stawiać za nią by jej nie wyłączali. Napisali list do starszych z prośbą o nie wyłączanie. Nic nie pomogło. To napisała w takim razie że jesli ma miec komitet to niech w komitecie będzie jakiś lekarz lub osoba, która się zna na problemach onkologicznych i zdaje sobie sprawę ze stanów jakich taka osoba może doswiadzcawc włącznie z depresją itp. Olano to. Wyłączyli. Chciała napisać list do Betel ze skargą. Ale wytłumaczyłem że lepiej by się zajęła swoim zdrowiem, bo to czy ją wyłaczyli od tego życie wieczne nei zależy.
Ciężko jej było.

EPIZOD 4
Po wykluczeniu "przyjaciele" z organizacji przestali być przyjaciółmi. Niektórzy jej powiedzieli. My wiemy że nic nie zrobiłaś złego ale boimy się że nas wyłączą.. i nie możmey się z Toba zadawać.
Dzięki regulaminowi nie miała nawet możności nikomu wytłumaczyć że nic złego tak naprawdę nie zrobiła że ją wyłączono. To mi dopiero uświadomiło że takie działanie ma "delikatne" znamiona sekty.
Wkrótce umarła. Na pogrzebie zaszczyt wygłoszenia wykładu miał brat który ją wyłączył. Nie wiedział gdzie ma schowac oczy. Na pogrzeb przyszło tylko 3 ŚJ oraz tłum "światusów"... A gdzie pozostali "prawdziwi przyjaciele"?

Epizod 5
Zaczął się okres nie chodzenia na zebrania i totalnego odcięcia. Po pół roku tak jakby zaczęliśmy mieć czysty umysł i pierwsze przejawy samodzielnego myślenia. :)
To było to przed czym tak ostrzegali. Zdaliśmy sobie sprawę z faktu co to jest kodowanie...
Tym bardziej mi to było przydatne by z boku się temu wszystkiemu przyjrzeć. Przypominam że byłem wychowany od dziecka.

EPIZOD 6
Oczywiscie przez ten czas nikogo nie interesowało co się z nami dzieje oprócz 1 wizyty pasterskiej nadzorcy na samym poczatku. Czyli taka gadka szmatka o niczym. Pojawiamy się na Pamiątce po roku nieobecności czy dwóch. Podchodzi brat starszy: Dobrze Was widzieć, co się z Wami działo, braciom Wam bardzo brakuje, jesteście potrzebni braciom. Ja na to: Tak? Dla mnie to są puste i nic nie znaczące słowa. Jakby mi ktoś był potrzebny to bym wiedział co mam zrobić, jest i telefon, mieszkiamy blisko, zadzwonilbym sie , zapytał, wykazał troskę. - To była nietypowa odpowiedz. Buzia mu się otworzyła i nie wiedział co miał powiedzieć. Stwierdził że muszą nas odwiedzić. Ja na to że szkoda czasu, że lepiej by się skupili na tych braciach w zborze co nie nauczyli się do tej pory przejawiac milosci chociaz sa na kazdym zebraniu. Powiedział że postarają się. Wtedy odpowedizaełm ze jak najszybciej to zrobią tym przedzej zaczne chodzic na zebrania. Zapytal sie czy chodzę na głoszenie. Powiedzialem że sumienie mi nie pozwala zaprosic kogos na zebranie i powiedziec ze u nas jest miłość. Minęlo 2 lata nikt się nie pokazał i nikt ie zadzwonił:) No oprocz jednego razu.kiedy ten sam brat chciał sprawę rozwiązać bo pewno slyszal że czasami dziele sie wlasnymi przemyslaniami. Powiedzialem żenie mama czasu i spokój.

EPIZOD 7
Długi czas nie chciałem byc wylaczony ze wzgledu na to iż cale towrzystwo jakie mialem to praktycznie tlyko SJ. Nie jestem czlowiekeim cichym Bylem znany wwielu kręgach, mialem bardzo dużo znajomych. jednak jak przestalem byc aktywny okazalo się że "przyjaciele" gdzieś znikli, ni eodbieraja telefonow (jak oni potrzebowali pomocy zawszej a odemnie uzysakli) i polegac mogę tylko na "swiatusach" lub na terminalnych SJ ktorych tez chciano wykluczyc ale sie nie dali.
O swoich watpliwosciah nie mialem za bardzio z kim porozmawiac bo jak probowalem to od razu bylem wyzywany od odstepcow.

EPIZOD 8
Szukanie nowych kregow religijnych o prawdziwych wartościach wcielajacych w czyn prawdziwą miłość. albowiem najwazniejsza jest miłosć.
Byłem tu i tam wśrod iluś tam wyznan na spotkaniach, Otaczali mnie mili ludzie. Czułem się jak na zebraniu SJ. Niczym się nie różnili oprócz doktryn.
Wniosek: Jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludzmi jest Jezus,a nie jakis autoryzowany przedstawiciel.

EPIZOD 9
czas pokaże, ale wątpię by to była jakaś religia.

P.S. Oczywiscie wszystko w wielkim skrocie, to co przezylem mozna by napisac niezla ksiazke, nie chcialem wszystkiego wywlekac ze wzgledu na probe zachowania anonimowosci.

Nie czuję się SJ, nie chcę być manipulowany nigdy więcej przez żadną religię. Nie jestem wykluczony. Ale to co przezylem nauczylo mnie że trzeba się skupić na swoim życiu bo w czasie kryzysu możemy być zdani tylko na siebie. Nauczyło mnie to otwartosci do osób ktore nie sa SJ. Zaptzyjaźniłem się już z kilkoma. Mamy wspólne tematy.
Zauwazylem tez że jesli ktos zaczyna samodzielnie myslec, od razu jest napiętnowany.
Uwazam iż wszyscy starsi powinni przrechodzić kurs psychologii.

W temacie: Formalnie Swiadek.... ale tylko formalnie

2009-01-02, godz. 23:38

Na stan mojej ówczesnej wiedzy nie włączając w to wierzenia ŚJ, a tylko nowoczesną fizykę kwantową itp nie potrafiłbym nigdy w to uwierzyć.
Ale to już dłuższa rozmowa i wymaga od obu stron znajomości tematu :)

W temacie: Formalnie Swiadek.... ale tylko formalnie

2009-01-02, godz. 23:15

Ja jestem na etapie matematyki. W glowie wypisalem sobie + i - i wyszło że:
Po pierwsze nic nie zyskam odłączając się
Po drugie stracę bardzo dużo kontaktów
Po trzecie nie ma sensu dla mnie przechodzenie do żadnej innej religii bo będę w takim samym (podobnym) lub jeszcze gorszym tyglu tylko pod inną nazwą :)
No i zawarłem umowę ze starszym (wyraziłem swoje zdanie. postawiłem warunek co mają zrobić jeśli chcą bym chodził na zebrania. A ja wiem że tego "czegoś" nie zrobią. Więc nikt się mnie nie czepia, mam spokój i jest dobrze.

W temacie: A co z gloszeniem i "spotkaniami"

2009-01-02, godz. 22:53

pawel r: Muszę przyznać że Twój post zrobił na mnie wrażenie odnosnie "zabranialiśmy mu, bo nie chodzi z nami. (50) Jezus zaś rzekł do niego: - Nie zabraniajcie! Kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z wami"
to jest chyba to czego potrzebowałem. Zdjęła mi się następna blokada. Doszedłem do tego sam, lecz nie miałem takiego zacięcia by to poszukać w Biblii, a może nie jestem taki drobiazgowy". Jednak taki werset przeczytany z Biblii mówi bardzo dużo odnośnie jedynej prawdziwej. Dziękuję bardzo.

Dziękuję również drugiemu konkretnemu forumowiczowi Jan Lewandowski za bardzo kształtujące przemyślenia.

całe odrębne kościoły (koryncki, rzymski, antiocheński itd

to były kościoły czy zbory? lokalne kościołu. Ale tego samego "wyznania" jesli to mozna tak nazwac?

centralizacja? Pamietam jakis fragment o kwestii spornej ktora rozstrzygala starszyzna.

Nie wiem czy w ogóle istotne jest czy zostaliśmy zanurzeni akurat przez jakiegoś 'idealnego chrześcijanina'. A jeśli nawet byłeś ochrzczony przez wierzącego poprawnie, to co gdy porzucił on wiarę, lub wierzył w jakiejś kwestii niepoprawnie? Takich dylematów nigdy nie da się do końca jednoznacznie rozstrzygną

to mi nasunelo na mysl że np 100 lat temu badacze glosili jak jeszcze obchodzili wigilie i palili papierosy to spotykali podczas głoszenia chrzescijan ktorzy uwazali ze nie moga brac udzialu w takim poganskim kulcie :). A wtedy tez Badacze uwazali sie za jedyna prawdziwą.

A czemu za każdym razem ma być dokładnie tak jak za Noego?

Nie polemizuje, to tylko przyklad na mozliwosc istnienia dwoch prawdziwych niewiadomych.

Dlatego ulegasz złudzeniu, że "tylko" ŚJ głoszą od domu do domu.

Dlatego sie pytam innych madrzejszych w tej sprawie :)

niż jak ktoś rozstrzygnie za ciebie

no wlasnie, nie chce byc wstawiany w zadne ramki przez zadnych omylnych ludzi, wiec raczej zadna religia mnie nie zainteresuje, ale chetnie bym zapoznal sie z osobami ktore chca zyc wg Biblii i sa bardziej otwarci niz ŚJ.
Z nimi nie za bardzo mozna porozmawiac bo jest sie uwazanym od razu za odstepce. Zreszta skad oni moga cos wiedziec wiecej czytajac tylko straznice.