Skocz do zawartości


saraj_

Rejestracja: 2005-03-05
Poza forum Ostatnio: 2006-01-22, 17:22

Moje posty

W temacie: Ofiary sekty

2005-04-05, godz. 12:28

Marcin sumieniem tych ludzi jest "organizacja" i to co ona powie jest najważniejsze.Tu nie ma miejsca na uczucia i samodzielne myślenie ponieważ "organizacja" tak sprytnie zmanipulowała umysły Tych ludzi ,że zachowują się jakby byli cyborgami (choć nie wszyscy,ale to właśnie Ci wrażliwi najbardziej cierpią) znam to z autopsjii i muszę z przykrościa przyznać się do tego ,że kiedyś też zachowywałam się podobnie .

W temacie: Unikanie "odstępców"

2005-03-09, godz. 19:11

Kochane siostry i bracia kiedy czytam Wasze zwierzenia to dopiero po latach zaczynam rozumieć co czuły moje dzieci kiedy zostały wykluczone ,ale również przygotowuje się do tego co mnie już w niedługiej przyszłośći czeka . Choć zdaję sobie sprawę z tego jak będę potraktowana kiedy odejdę z organizacjii to wiem ,że i tak nie ominą mnie emocje z tym związane .Ponieważ tak jak Ma i wielu z Was widzę rozbieżności nauk Organizacjii z naukami Biblijnymi (i to dość rażące)więc moje sumienie nie pozwala mi w dalszym ciągu okłamywać siebie i innych (podczas głoszenia).Tylko ja mam ten konfort,że moja rodzina jest ze mną ponieważ nie są świadkami (oprócz mojego brata) więc będę miała wsparcie .

Pozdrawiam Was serdecznie.

Bożena :)

W temacie: coś o mnie

2005-03-06, godz. 15:03

do yogiii

<Hmm, ja także, miałem troszkę inne nastawienie do pewnych spraw. Chrzest brałem w 2000 roku, po czym minął rok i odszedłem. ŚJ znam od jakiś 10 lat, chrzest wziąłem bo reszta rodziny brała. Źle się z tym czułem i oczywiście dałem sobie spokój. Jeszcze mocniej oddziaływały na mnie strony internetowe – w tym strona „Brooklyn sp bez odpowiedzialności” czy Watchtower.org.pl. Muszę przyznać że byłem wtedy bardzo zafascynowany tym wgłębianiem się w „tajne sekrety Brooklynu”. W międzyczasie przeczytałem parę książek [wszystkich nie pamiętam, wiem że były to trzy], w tym „Pismo Święte przeczy nauce ŚJ” i "Kryzys sumienia” (tę pozycję akurat przerobiłem najpóźniej). Minął jakiś czas gdzie jeszcze przesiadywałem na stronkach ateistów i doszedłem do pozycji agnostycyzmu. Po przeczytaniu pozycji samych Świadków Jehowy [Grega Stafforda „Jehovah Witnesses Defended”, Gerarda Gertouxa [www.divinename.net] „The Name od God…”, Rolfa Furuliego o Przekładzie Nowego Świata i roku 607] w pewnych pozycjach zacząłem bronić Świadków Jehowy. Najbardziej przekonało mnie imię Boże>

Hmm a ja myślałam ,że to "słowo Boże odziałuje z mocą " ,a nie jakiekolwiek książki choć mogą zrobić na nas wrażenie ,ale nie powinny oddziaływać na nasze postepowanie ani nastawienie.

<Dla mnie ludzie tworzą Boga, jednak nie w takim sensie jak uważa to dziś ateista – lecz: ludzie są równaniem dającym właśnie ten wynik [ich zachowanie, reakcje]>

To już czysta filozofia Bóg jest jaki Jest i żadne zachowanie ludzkie Go nie zmieni.

<Dla mnie byciem ŚJ to nie jest wierzenie w 1914 rok>

Więc nie możesz byc świadkiem Jehowy ponieważ to jest kluczowa nauka Organizacjii i jeżeli się z nią nie zdodzisz to będziesz poprostu odstępcą.

<Bycie ŚJ to nauka życia, nauka panowania nad sobą, nauka doceniania prostych rzeczy, nauka szczerego uśmiechania się, nauka w Boga Jehowę i jego Syna, to są bardzo proste rzeczy – jednak wtłoczenie ich do swojego życia, w świecie pełnym presji i nienawiści, staje się celem wręcz nieosiągalnym >

Uważasz ,że jeżeli ktoś nie jest świadkiem Jehowy to znaczy ,że nie potrafi żyć ,panować nad sobą ,doceniać prostych rzeczy ,szczerze się uśmiechać ,uczyć się o Bogu (nie ze Strażnicy ,a z Biblii). Jedyne co słusznie tu zauważyłeś to to ,że świadkowie najczęściej (choć nie zawsze) wtłaczają te rzeczy w swoje życie. Piszę tak ponieważ w ciągu 11 lat bycia świadkiem bardzo często doznawałam na sobie tego właśnie "szczerego uśmiechu" ,a szczególnie wtedy kiedy to po dłuższej chorobie czy też pobycie w szpitalu przychodziłam na salę i widziałam te wszystkie przyklejone uśmiechy i słyszałam słowa "jak myśmy się za Tobą stęsknili " (a ani razu mnie nie odwiedzili ani nie zadzwonili ,choć nadzorca zboru i starszy mojej grupy ksiązki mieszkają 2 bloki dalej )to wyobraź sobie jak wtedy musiałm "czuć się kochana" .To nie jest jeden odosobniony przypadek ,bo tak akurat się składa ,że czesto choruję i przebywam w szpitalach. Możesz powiedzieć ,że teraz kieruje mną żal ,ale w tym momencie rozczaruję Cię ,bo ten żal był kiedyś teraz już mi na tym nie zależy ponieważ uświadomiłam sobie ,że to są tylko biedni zmanipulowani ludzie ,którzy mają własne problemy ,a pozę "miłości i szczerego uśmiechu " muszą przyjąć ,bo tak im kazał "Niewolnik" .Naprawdę szczera miłość sama pobudza do uczynków .

<Myślę już innymi kategoriami, bez pewników i dogmatów, a jednak jestem przyjęty z takim nastawieniem wśród własnego zboru.>

U nas w zborze też tolerują taką jedną siostrę ,która ma własne poglądy ,ale tylko dlatego ,że jest chora na schizofremię.(nie pomyśl ,że coś Ci przez to sugeruję)

<Natomiast to co tutaj się wyprawia, przyprawia mnie … naprawdę… głęboko o smutek.>

A niby co takiego się tutaj wyprawią ? A czy przypadkiem nie przyprawia Cię o smutek kiedy to "Niewolnik " w swoich czasopismach oczernia i poniża ludzi innych wyznań ? Czy to aby po chrześcijańsku ?

<Wiem także że przyjdą inni i następni pełni goryczy i być może nawet słusznego niezadowolenia.>

Skoro wiesz ,że potencjalni uczestnicy tego forum są często "pełni goryczy i SŁUSZNEGO niezadowolenia " więc po co to całe Twoje obstawanie przy stanowisku Organizacjii ?
Pozdrawiam saraj_

W temacie: coś o mnie

2005-03-05, godz. 21:20

Witam wszystkich forumowiczów i pozdrawiam jestem tu pierwszy raz i myślę ,że nie ostatni ponieważ w chwili obecnej rozważam mozliwość odejścia z Organizacjii .Może więcej na tn temat napiszę następnym razem ,a Ty Siacha trzymaj się i nie załamuj .