Skocz do zawartości


malutka

Rejestracja: 2009-06-19
Poza forum Ostatnio: 2010-07-29, 18:23

Moje posty

W temacie: I stało się.

2010-07-19, godz. 21:13

Może masz przyjaciółkę, planuj z nia weekend, kup zwierzątko jak masz kase to rodowodowe i jedź na wystawę, pokaż się dowartościuj sie koniecznie bo to pomaga. Nie możesz się emocjonalnie stoczyć bo ICH będzie "na wierzchu" - noo jak nie jest z nami to sie napewno stoczy... NIE STACZAJ SIĘ!!MUSISZ POKAZAĆ ZE BEZ NIEJ MOŻNA ZYĆ. WALCZ!!

Potrzeb, jakie zaspokaja organizacja, nie da się zastąpić zbieraniem znaczków, kupowaniem piesków, nauką hiszpanskiego itp.A niby dlaczego "ich" ma nie być na wierzchu, dlaczego udawać, że ktoś odchodzący z organizacji jest szczęśliwy i spełniony skoro nie jest???
Trudno radzić w takich sytuacjach....Może akurat dla miszmasz powrót do organizacji będzie tym czego potrzebuje??? Z pewnym zdziwieniem obserwuję że sporo osób z mojej cielesnej rodziny po latach nieobecności jednak wraca na "łono" organizacji...Niektórzy pomyślnie funkcjonują poza nią a inni nie...Tak to już jest... Nie dla każdego odstępstwo jest najlepszą drogą życiową.Mam tylko nadzieję, że nie odeszłaś z organizacji właśnie z powodu tego faceta...To faktycznie byłaby klęska...
Ja jakiś czas temu oddaliłam się od zboru, właśnie przez "miłość"...Potem zaczęłam szukać negatywnych informacji o organizacji by jakoś utwierdzić się w tej decyzji.Jednak miłość okazała się "miłością" i dziś jestem uwięziona u boku mężczyzny, który dostarcza mi mnóstwa przykrości i goryczy...

W temacie: Pornografia

2010-04-07, godz. 20:55

do czego zmierzasz ble?
(wybierz podpunkt)
B. nikt nie ma prawa mówić komukolwiek, że pornografia jest zła, bo ja uważam, że jest dobra

Albo "nikt nie ma prawa mówić komukolwiek, że pornografia nie jest szkodliwa, bo ja uważam że nie jest szkodliwa i moja dziewczyna uważa podobnie"
Tak sobie myślę Ble....co właściwie rozwaliło Twoje małżeństwo..?Czy aby nie "nieszkodliwa" pornografia..? Ciągle stoisz na stanowisku, że to Organizacja wmawia ludziom, że pornografia niszczy związki...Ktoś przecież wkleił tu linki do forów dla kobiet, gdzie opowiadały o bólu, upokorzeniu i frustarcji, jakie towarzyszyły im, gdy partnerzy gapili się na pornosy... Może wszystkie miały kontakt z Organizacją..?a może...to najbardziej naturalne uczucia, jakie rodzą się w kobietach przy takich okazjach..? To że Twojej kobiecie to nie przeszkadza, nie znaczy, że każda, ktora czuje inaczej to histeryczka. Z wlasnego smutnego doświadczenia wiem, że naczulsza, najtroskliwsza i najufniejsza kobieta pod wpływem ogladania pornoli przez faceta potrafi stac się złosliwą, ciągle poddenerwowaną i podejrzliwą babą. I nie ma to zupelnie nic wspólnego z nauczaniem ŚJ.My tak po prostu czujemy!!!! Gdy kochany mężczyzna porządliwie gapi się w krocze i na cycki innej, to można uznać, że to nic takiego???? Help Me!!! Nie wiem czego Ci brakuje? Wyobraźni???? empatii???

W temacie: moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

2010-04-02, godz. 09:48

Duża chęć bycia to za mało. Chcesz to myśl dalej racjonalnie. Racjonalizm jest odwrotnością miłości.

Raczej brak racjonalizmu dowodzi, że chodzi o zauroczenie, a miłość, taka dojrzala, powinna być rozsądna i nawet trochę pokalkulować. Ja zdecydowalam się na związek z Katolikiem, obydwoje poszliśmy na pewne kompromisy, z tym że ja chyba na większe, niż on, i wiecie....nie jestem zbyt szczęśliwa...Zbyt często musialam dusić swoje sumienie...Milość miłością...ale , wbrew temu co pisał Ble, milość to nie chemia....chemia sie kończy pojakimś czasie, zwylke nie na dlugo starcza...Ważniejsze to patrzeć w jednym kierunku, mieć podobne wartości, to o wiele lepsze oparcie dla związku. Kocham męża i czuję się kochana, ale brak w tym związku harmonii. Kilka osób na wyścigi pisze w tym temacie, że prawdziwej miłości nie przeszkadza wiara, ale to twierdzenie jest prawdziwe tylko w sytuacji, gdy obie strony nie traktują religii na poważnie. Kiedy jedna lub obie strony przywiązują do niej dużą wagę, to będą szarpać się całe życie w związku z innowiercą. Jest to smutna prawda

Tak poza tym to przykre że tyle osób na tym forum zarzuca Unpredictable że nie jest naprawdę zaangażowana... Myślę że jest...jak cholera;) Po co poswięcalaby tyle czasu na dyskusje na tym forum, dzieliłaby się swoimi uczuciami...Zrywa, kończy i...wraca...To jest zaangażowanie.

W temacie: moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

2010-04-01, godz. 14:21

My, kobiety - porzućmy dla miłości (?) dotychczasowe życie, weźmy cywilny ślub, nie chrzcijmy dzieci, żeby być z nimi... Nawet robiąc coś takiego, nie mamy gwarancji,że nie będą chcieli nas do końca zmienić. Mamy rezygnować z wszystkiego, a oni z niczego?

Ja chyba nie jestem w stanie zgadzać się na takie ' kompromisy ', nie ten charakter, nie ta łatwość rezygnacji. Przynajmniej na dzień dzisiejszy.

Śledząc ten temat od pewnego czasu mogę stwierdzić raczej że to Ty, Unpredictable, oczekujesz od swego chłopaka calkowitej zmiany postępowania i przejęcia praktyk, które uważasz za słuszne. Nie chcesz 'kompromisu', ani nawet kompromisu. Ma być po Twojemu...Ok. Skoro tak poważnie traktujesz swoją wiarę to się nie wahaj. Wyraźnie każde z was ciągnie w inną stronę.

W temacie: Odszedłem, odeszłam, ale tylko fizycznie?

2009-09-11, godz. 19:36

Myślę, że niektórzy byli Świadkowie nadal rozczytują się w publikacjach towarzystwa z tego samego powodu, dla którego aktywni Świadkowie je studiują, czyli... by umocnić swą wiarę, a w wypadku odstępców, swą "niewiarę". Wciąż i ciągle udowadniają sobie, że to na pewno nie jest Prawda,że to nie może być Prawda...że...nie popełnili życiowego błędu odchodząc z Organizacji...