Skocz do zawartości


ser(żółty)

Rejestracja: 2009-10-12
Poza forum Ostatnio: 2010-03-26, 23:55

Moje tematy

Pamiątka 2010?

2010-03-08, godz. 09:49

Cześć, temat dla tych ktorzy doceniają wartość okupu.

Minęło trochę czasu od mojego odłączenia, wnioski osobiste: dobra decyzja, ale spóźniona ;)


Jak i gdzie spędzicie ten czas?

Pytam, aby ta szczególna rocznica, nie przemknęła mi.
Zapewne przemyślę ją sam w domu, ale nie to jest istotne, ważne aby pamiętać i dotykać istoty przekazu swoim życiem.

Pozdrawiam wszystkich

Nadinterpretacja, czyli jak bajki „prawdy” uczą.

2009-11-10, godz. 14:03

Zawsze raziła mnie nadinterpretacja w naukach ŚJ, czyli swobodne tłumaczenia źródła i opatrywanie tego autoryzacją prawdy.

W związku z namiętnym nadinterpretowaniem zawartości Biblii przez CK w celu dostosowania jej do własnej filozofii, postanowiłem wrzucić temat, który każdy z forumowiczów może rozwinąć.

Zaglądają tu także osoby będące ŚJ
Może i oni się zainteresują wypowiadając w temacie.

To jak skutecznym narzędziem zwodzenia, jest nadinterpretacja tego, co jest napisane
podkreśla apel Apostola Pawła w 1Kor 4:6

Jakie waszym zdaniem nadinterpretacje proroctw czy zasad to bajki, które nieweryfikujacych „prawdy” uczą? :)

1Kor 4:6 NW
A te rzeczy, bracia, tak przekazałem, by je zastosować do siebie i do Apollosa dla waszego dobra, żebyście na naszym przykładzie nauczyli się reguły:"Nie wychodźcie poza to, co jest napisane" - abyście każdy z osobna nie byli nadęci na korzyść jednego, a przeciwko drugiemu.

odłaczeni, wykluczeni a zebrania Śj

2009-10-17, godz. 21:52

Cześć,

wrzucam taki temat ze względów rodzinnych.
Myślę, iż nie jeden z nas podobną ma sytuacje.

Ze względów powyższych, wspomniałem starszym, aby nie zapominali o mnie, bo wpadnę czasami na zebranie.

Przyznam, że dla mnie jest to wyzwanie, wiadomo, dlaczego :(

Pozdrawiam

PS wolałbym już chodzić na wasze, Kloo coś szykuje ;) ;)

no co by wam napisać, moze inaczej

2009-10-13, godz. 22:42

Przestraszone radio poprosiło
mnie dziś rano o szklankę wódki
zapowiadając koniec świata
właśnie teraz, kiedy chciałem sprawić sobie lunetę by podglądać gwiazdy
Pomylone wyłapało po grzbiecie
za podstępne wyłudzanie alkoholu
...............................................................................................................................................


Przestraszone radio cz. I

Był rok 1987 moi kumple z podwórka albo byli na głodzie albo żarli się nawzajem, a ja cóż…pisałem sobie różne takie historie, jak powyżej.

W tym czasie ŚJ rozpoczęli ze mną przygodę trafiając na podatny apokaliptyczny grunt w mojej głowie. Zapewne pomyśleli łatwizna, jest nasz- nie pomylili się. Szybko robiłem postępy.

Po szkole średniej bez maturki, bo i po co, wstąpiłem w szeregi uprzywilejowanie raportujących czasoprzestrzeń, aby bez lunety dotykać nieba. Leciałem wysoko bo i tak mierzyłem, pionier stały, sługa pom., kurs usł., spec. pionier, starszy, by następnie wyruszyć w moją ostatnią misję, na teren zagraniczny. Jeszcze przed wyjazdem z rozpędu przyprowadziłem paru do zboru, a niezdecydowanym i wątpiącym obiecałem, że jeśli coś w tej nauce jest nie tak, to pierwszy im o tym powiem. To było ogromne przeżycie, uczyłem się nowego języka by przekazać niesamowitą wiadomość dla tubylców od CK . Ostro zająłem się robotą.
Zabrałem ze sobą cała moją bibliotekę Towarzystwa, aby przekazać wiernie to, co autor miał na myśli, nie przestawałem przy tym dotykać tematów, które coraz bardziej wprawiały mnie w zakłopotanie.
Wnikliwa analiza waliła do mnie prostym tekstem: nadinterpretacja, niebibline nauki, już postawieni nad całym mieniem? Już królują? I te żałosne trzy strzały w daty i trzy pudła.
Rok 1995 powitałem z nadzieją na uczciwe zmiany. Nic bardziej błędnego, CK szybko przypomniało, co jest fundamentem ich filozofii. Kiedy po głębszej analizie pojawił mi się znak równości pomiędzy obecnością i przyjściem JCH, zacząłem ostro hamować, by w końcu wylądować.
No cóż…….
…………………………………………………………………………………………
Oblany zimnym potem mknął
rakietą między gwiazdami
Kiedy wylądował
na ziemi nie było już na co patrzeć

Jego własny smród
unosił się nad nim
………………………………………………………………………………

Coś unosiło się w powietrzu cz. II

Lewe zapowiedzi, wyłudzenie mojego bezcennego czasu,
szybka kalkulacja i powrót do kraju po ładnych paru latach.

Okoliczności życiowe oddaliły moje ostateczne starcie z braćmi. To oni zawsze przyjmowali wszystko na klatę, zamiast autorzy pomysłu.

Po dziesięciu latach od ukończenia szkoły średniej podjąłem wysiłek aby zdać maturę z myślą o studiach. Przechodziłem dziwne stany, świeżo powstała strona Brooklynu podkręcała moją i tak już rozebraną naturę. Nie do końca przemawiał do mnie język autorów, ale materiał napływający był coraz mocniejszy, podparty coraz to wnikliwszą analizą. Strona ta zagościła więc u mnie na dobre.
Czas na studiach był dla mnie kojąco- rozwijający. Odzyskałem siły, dowartościowałem się,
zrozumiałem więcej o mechanizmach wywierania wpływu na ludzi. Zaczynałem jaśniej oceniać przeszłość i przyszłość.
Pewne okoliczności i niechęć do zadawania sobie ran wydłużyły moją decyzje o odejściu.

Postanowiłem się zakamuflować i przeczekać nie wiadomo do czego, choć dalej to coś unosiło się w powietrzu.
Czas płynął,
w zborze schematy i gotowce burzyły mój spokój, promowany niewychowawczy model myślenia drażnił mnie.
Po przyjeździe z misji przywlokło się za mną zamianowanie na starszego, ponieważ powód mojego powrotu jaki podąłem w centrali, nie był konfrontacyjny.

Odmówiłem grzecznie, powodem miała być aklimatyzacja, przygoda ta zbiegła się w czasie z donosem na mnie, za huczne oblanie zdanej matury, rozpoczął się czas kłopotów.
Zaczęto bardziej przyglądać i przysłuchiwać się mojej osobie, uważni bracia zauważyli, iż moje wypowiedzi różnią się od tych z akapitów.

Śmieszne, ale studia okazały się drzazgą w oku u przewodzących stadem.
To one przecież doprowadzały mnie do alienacji i rozdwojenia jaźni.
Och, jak słuszne i mądre są ostrzeżenia namaszczonych.
Młodzi słuchajcie i uczcie się, nie uczyć dalej!

Kolejne lata i kolejne konfrontacje ze starszymi spowodowały ciche naznaczenie mnie.
Już byłem inny.
Inny? W domowym lustrze zauważyłem siwe włosy. Ech…. pomyślałem, to już tyle lat…. a miało być tak pięknie .

Po dwudziestu latach grzecznie i pokojowo podziękowałem starszym za przebytą razem drogę.


PS tym których przyprowadziłem do zboru