Skocz do zawartości


Adak

Rejestracja: 2010-03-29
Poza forum Ostatnio: 2010-04-03, 06:41

Moje tematy

Nigdy nie było fałszowania tekstu Nowego Testamentu

2010-03-30, godz. 10:44

Wszyscy chyba znają dotychczasową naukę Świadków Jehowy o domniemanym wymazywaniu imienia Jehowa z tekstu Nowego Testamentu. Dokonywać miał tego w IV wieku odstępczy Kościół Katolicki. Tymczasem "Strażnica" z 1 marca 2010 r. zaskakuje nas stwierdzeniami, że powinniśmy jednak ufać Słowu Bożemu, w tym Ewangeliom, bowiem nie było żadnych świadomych zmian, ani fałszerstw, w starożytnych rękopisach Nowego Testamentu!

-------------------------

Autor: Adak

-------------------------

Tradycyjna nauka Świadków Jehowy mówi o tym, że w Nowym Testamencie było kiedyś imię Jehowa, albo przynajmniej tetragram JHWH, ale zostało ono wymazane w IV wieku przez fałszerzy z Kościoła Katolickiego i zastąpione greckimi odpowiednikami Kyrios i Theos. Mówi o tym wiele jehowickich publikacji, dla przykładu podaję tylko artykuł ze "Strażnicy" z 1 sierpnia 2008 r., str. 18-23. Znajduje się tam obszerny elaborat na temat "Czy w Nowym Testamencie powinno występować imię Jehowa". Autor odpowiada oczywiście, że "powinno ono być", a skoro go nie ma, to wina odstępców i fałszerzy nasłanych przez cesarza Konstantyna, którzy w IV wieku wymazali te Święte Imię z tzw. Chrześcijańskich Pism Greckich, zwanych przez resztę świata po prostu Nowym Testamentem.

Jednym słowem, Świadkowie Jehowy udowadniali nam, że Nowy Testament został sfałszowany w IV wieku przez "odstępczego cesarza Konstantyna", który wraz z innymi "odstępcami" mozolnie wymazał imię Jehowa ze wszystkich odpisów Nowego Testamentu. Faktem jest, że ta teoria miała słabe strony. Świadkowie nie potrafili odpowiedzieć na pytanie: jak było możliwe wymazanie tego wyrazu z rękopisów powstałych w okresie poprzedzającym panowanie Konstantyna, czyli z II i III wieku? Albo na obiekcję: jakim cudem Konstantyn wymazał ten wyraz dokładnie z WSZYSTKICH egzemplarzy, także z terenów które nie podlegały jego jurysdykcji? Nie potrafili też uzasadnić jak taka gigantyczna operacja udała się bez wzbudzania żadnych dyskusji i żadnych kontrowersji. Być może obecnie - po otrzymaniu "Strażnicy" z 1 marca 2010 r. - będą mogli się z tym problemem jakoś uporać.

"Dlaczego możemy ufać Ewangeliom oraz Biblii?” - pyta w tytule na str. 8 autor jednego z artykułów w cytowanej "Strażnicy". "Czy była próba zaciemnienia Biblii?" - podbija kwestię kolejnym pytaniem w pierwszym podtytule.

Autor pisze tam, że kiedyś pojawiła się opinia, że w IV wieku Kościół Katolicki miałby próbować ukryć prawdy dotyczące Jezusa, życia Apostołów, nauk, itd. "Czy faktycznie w IV wieku była taka próba?" - pyta na str. 9. Po przeanalizowaniu serii świadectw, czyli starożytnych manuskryptów (Rylands 457, Bodmer XIV-XV, Kodeks Watykański 1209), odpowiedź jest negatywna: żadnych fałszerstw nie było. Ten "okropny" Kościół Katolicki nic nie ukrywał, nie usuwał, nie zmieniał, nie zastępował, nie wymazywał i nie dodawał do tekstu Nowego Testamentu! Według autorów artykułu Kościół Katolicki do zaciemnienia zdrowych nauk biblijnych używał Apokryfów i innych złowrogich tekstów gnostyckich (str. 8-9), ale same teksty Nowego Testamentu pozostawił w spokoju.

Takie właśnie konkluzje są zawarte na stronach 10-11. Okazuje się tam, że "nie istnieją dowody ani w dokumentach, ani innego typu, które wskazywałyby, że w IV wieku tekst Ewangelii Jana, czy innych Ewangelii, zostałby zmieniony. Po przebadaniu zbiorów fragmentów odkrytych w miejscowości Oxyrinchus w Egipcie, Peter M. Head z Cambridge University napisał: 'Zasadniczo manuskrypty te potwierdzają teksty pisane majuskułą (manuskrypty pisane dużymi literami od IV wieku i później), które stanowią podstawę do współczesnych wydań krytycznych. Nie ma tam nic, co usprawiedliwiałoby jakieś radykalne zrewidowanie naszej znajomości tego, jak został przekazany tekst NT (Nowego Testamentu)'" (str. 10).

Jest to całościowe podsumowanie serii trzech artykułów na temat starożytnych odpisów Nowego Testamentu (str. 3-11). Przybliża się tam czytelnikowi chronologię powstawania Nowego Testamentu, wspomina się o pierwszych zachowanych papirusach z II i III wieku. Wspomina się o papirusie Rylands 457 ze 125 r. n.e., zawierający fragment Ewangelii Jana, o Bodmerze XIV-XV z ok. 175 r. i o następnych, aż do wieku IV, z którego mamy już Kodeks Watykański 1209.

O tym ostatnim z dokumentów autor artykułu pisze: "Jeśli tekst biblijny, który posiadamy dzisiaj, zostałby zmodyfikowany w IV wieku, to te zmiany powinny być zauważalne w manuskrypcie dopiero co cytowanym. Na szczęście mamy inny manuskrypt zawierający większą część Ewangelii Łukasza i Ewangelii Jana, znany jako Bodmer XIV-XV (P 75), który jest datowany między 175, a 225 r. n.e. Zdaniem ekspertów ten tekst jest bardzo podobny do tego znajdującego się w Kodeksie Watykańskim 1209. Innymi słowy, do Ewangelii nie zostały wprowadzone żadne zasadnicze zmiany, a Kodeks Watykański 1209 jest tego dowodem" (str. 10).

Nie było więc żadnych świadomych zmian ani fałszerstw w Nowym Testamencie, co najwyżej drobne błędy: "W ciągu wieków, gdy tekst biblijny był przepisywany i kopiowany, pojawił się drobne błędy. Lecz pamiętajcie: istnieje duża różnica między uznaniem, że zdarzyły się małe pomyłki przy przepisywaniu tekstu, a odrzuceniem całej Biblii, uznając ją za produkt ludzki" (str. 6-7). Ponadto, na str. 6 czytamy, że "mamy dług wdzięczności wobec szczerych naukowców, którzy pozwolili nam odkryć oryginalny tekst Biblii".

Tyle artykuły ze "Strażnicy". Od siebie dodam, że wydania krytyczne rękopisów przytoczonych przez Świadków Jehowy, są łatwo dostępnie w specjalistycznych bibliotekach, znajdują także na mikrofilmach, a naukowcy mogą także poprosić o zgodę na obejrzenie ich bezpośrednio w oryginale. Wiadomo, że w żadnym z nich nie ma tetragramu JHWH. Nie ma też śladów po wymazywaniu tego wyrazu i zastępowaniu go czymś innym. Jasnym jest więc, że skoro w żadnym z tychże starożytnych odpisów, nie ma nigdzie tetragramu JHWH, znaczy że tego wyrazu nigdy w Nowym Testamencie nie było.

Skoro więc w żadnym z tych starożytnych dokumentów nie ma, i nigdy nie było, ani wyrazu Jehowa, ani tetragramu JHWH, to cała dotychczasowa nauka Świadków Jehowy o "wymazywaniu imienia Jehowa" z Nowego Testamentu przez odstępców była wierutną bzdurą.

"Od II wieku i dalej" - powróćmy do cytowanej "Strażnicy" - Chrześcijańskie Pisma Greckie (łącznie z Ewangeliami), pozostały zasadniczo nie zmienione, takie jakie je znamy dzisiaj. Nie ma żadnego ważnego powodu aby wierzyć, że w IV wieku miałaby miejsce jakaś próba świadomego zmieniania, bądź eliminowania w części, czegokolwiek w Pismach natchnionych" (str. 10).

Należy pamiętać, że autorami tychże pism są Apostołowie. "Apostołowie Paweł i Piotr bronili prawdy Słowa Bożego. Obaj z wielką żywotnością ostrzegali innych chrześcijan, aby nie dawali wiary niczemu co byłoby różne od tego, co było im nauczane" (str. 11). Tak więc Piotr i Paweł ostrzegają także domyślnie przed fałszywymi naukami o wymazywaniu wyrazu Jehowa z kart Nowego Testamentu (zob. cytaty z 1 Tym 6, 20-21 oraz 2 Piotra 1, 16 - przytoczone na stronie 11 w cytowanej "Strażnicy").

Wynika z tego jasno i logicznie, że wyrazu Jehowa, czy JHWH, nigdy w Nowym Testamencie nie było - co wielokrotnie już tłumaczono Świadkom Jehowy w rozmaity sposób - a teraz wreszcie potwierdza to niechcący ich "Strażnica".