Skocz do zawartości


DAWIDUS_KOSZALIN

Rejestracja: 2005-11-13
Poza forum Ostatnio: 2011-11-05, 07:47

Moje tematy

Ochrona dzieci przez WTS?

2007-10-22, godz. 08:52

Nie jestem może czestym bywalcem naszego forum, bo nie zawsze mam czas... Ale jedno mnie zastanawia
"Patrzem sobie z boku oczami prezydenta i mily państwo":
No nie wiem czego wy się spodziewacie. Co ma napisać WTS?? Strzelac do każdego pedofila i to bez ostrzeżenia... albo oficjalnie kastrować... wieszać na suchej gałęzi?? No nie wiem co by was satysfakcjonowalo??
jak ma WTS ochronić dzieci przed zboczeńcami??
Nie ważne czy będzie to straszy sługa czy jaka inna cholera... zboczeniec jest zboczeńcem i zboczeńcem pozostanie.
Co maja publikowac listy gończe albo wywieszać w każdym zborze zdjęcia na tablicy z napisem "Oto brat starszy XXXXXX wykorzystał 5 dzieci w latach 1987-1995 poniżej ich zdjęcia"?? Poniżej tekst "odmowił odstrzału to go wykastrowano"??
moim zdaniem powinno się usuwac i piętnowac pedofilie już w zarodku ale w końcu od tego jest Państwo i ono ma całą baterie różnych środków od dozoru kuratora na areszcie kończąc. Dane wyznanie nie ważne katolicy buddyści adwentyści itd przy całym moim szacunku do nich również daja takiej osobie szanse na naprawe w końcu człowiek jest tylko człowiem.
mało tego a jak czytam post że jakiś tam sendzia ze względu że to brat starszy to go szybciej wypuścili z ancla... to mnie krew zalewa. Przeciez to instytucja Państowa i nam nic do tego. Sędzia orzekł i sprawa załtwiona, mnie tez sie taki wyrok nie podoba bo powinien zgnić w lochu ale nie mnie czy nam to roztrzygać.
Może czas na jakąś dyskusje. Nie lubie postów tendencyjnych na zasdzie znajdziemy cos i to skrytykujemy a obiektywni nie zawsze musimy być.
PS przypominam o groźbach karalnych :)

W końcu jestem wolny

2007-03-08, godz. 16:46

Moi drodzy po długiej nieobecnosci na Forum Witam Was Bardzo Serdecznie
podczas tego długiego okresu wiele sie zmieniło.
Najważniejsza rzeczą z ktorej jestem najbardziej dumny jest to, że w końcu uwolniłem sie z sidłeł tej religii.
Rozstałem się w atmosferze jak najbardziej dobrej, poprostu oświadczyłem że ze względu na swoje własne przekonania odchodze od tej religii wiec się odłączam.
Wykorzystałem do tego list Liberala, który dość gruntownie przestudiowałem.
Nie ze wszystkim się zgadzam, co zamiescil Liberal, ale generalnie się z nim zgadzam.
Najbardziej bolą mnie kweste roku 1975 oraz co do przeszczepu narządów i krwii.
Mnie to przekonało i jestem w końcu szcześliwy. Uspokoiła sie moja systuacja z rodzicami po początkowym szoku, jakim była moja rezygnacja i odłączenie.
Co najważniejsze 09.06.2007 wstępuje w zwiazek małżeński. Poślubie kobiete, katolika konformiste, człowieka, który bierze z tej religii tylko co najprzyjemniejsze. Sam na chwile nie mam religii i jakoś mnie nie ciągnie do jakiś spotkań i dyskusji na temat religii. poprostu zyje ciesząc się życiem i chwilami jakie dzielimy ze soba. Mam pracę, ktorą bardzo lubie i ktora daje mi satysfakcje do tego mam kogo kochac i jestem koachany wiec puki co nic wiecej nie jest mi potrzebne. A już napewno nie pasmo nielogiczych zakazów i ograniczeń.
Z tym ślubem jest jeszcze jedna kwestia, która mnie rozbawiła.
Nie chcemy z Iwoną organizowac jakiegos chucznego wesela, poprostu małe przyjecie na kilkanaście osób zaraz po wyjściu z urzedu stanu cywilnego a potem ruszamy w świat (Czechy słowacja, Austria i niemcy) Mam 2 tygodnie urlopu wiec chcę trochę zwiedzić.
Moi rodzice sa jak najbardziej za ale chca sie pobawić. Snuja plany na temat jakiegoś wesela, zeby mogli potanczyć. Nie bedzie przeszkadzała im obecność "osób świeckich" i zwyczajów z tym związanych. poprostu chca się pobawić i miec "alibii" (Bo w końcu syn się żeni...) A jak mówie aby zorganizowac takie spotkanie normalie i bez takiej okazji, poprostu zlot całej rodziny, latem pod dużym namiotem. Można by wtedy potańczyć itd. to się buntują i mówią że to nie przystoi... wiec może mi ktoś wytłumaczy o co w tym wszystkim chodzi...
Pozdrawiam wszystkich wolnych ludzi

Jak przekonać rodziców do lepszego wykształcenia

2006-02-13, godz. 10:21

Witam.
Mam teraz taki problem otóż:
Moja siostra jest teraz w klasie maturalnej i czeka ją poważny problem, mianowiće wybranie jakiejś szkoły wyższej.
Chce iść mniej wiecej w kierunku pedagoigika a dokładniej nauczyciej matematyki. Mieszkamy w małej miejscowości (4000 mieszkanców), w zasadzie oni miejszkają bo ja rezyduje w koszalinie. Moim rodzicą a dokładnie mojej mamie marzy sie szkoła w mieścinie troche wiekszej gdzie może zdobyć jakiś licencjat i już pracować w szkole w rodzinnej mieścinie... bo nie bedzie musiała być jak ja na stancji i wracać jak ja raz na 2 mce do domu... Poza tym bedzie mieszkać w domu, bedzie chodzić z nimi na zebrania poza tym bedzie blisko i zawsze pod ręką... (k*****a mać złamią życie siostrze). Mało tego chcą ją posłać do internatu... Ale ze bedzie wracać do domu na weekndy wiec wszystko bedzie ok i nigdzie nie zboczy.... Próbowałem mówić ze w takiej dziurze jak nasza mieścina nie ma perspektyw itd. Poza tym czy chcą aby wiecznie była na ich garnku bo sama bedzie zarabiać po 700zł. Mówie jak ma założyć rodzine nie mając dochodów.... Jak mówei ze ja jestem na 5 roku i pracuje i raczej bede miał pewną prace... to kontra jest taka ze ja mam być głową rodziny i to ja mam utrzymywac kobiete a ona ma znaleźć sobie chłopaka i głowe rodziny. Nie zdawałem sobie moi drodzy sprawy ze moi rodzice mają tak wyprane mózgi przez te religie. Na nic argumenty ze mi się udało... ze mam prace i przymierzam sie do kupna mieszkania... ona ma być przy nich bo nie poto maja 4 pokojowe mieszkanie zeby stało puste... Przeciez to woła o pomste do nieba. Prosze was o jakieś podpowiedzi co i jak mówić. Chyba macie wiksze doświadczenie....

Moje stanowisko dotyczące krwi...

2006-01-02, godz. 13:12

Tak czytam i czytam te wasze posty i mam wrażenie ze coś jest nie tak. Z jednej strony to dobrze jest ze sie mówi o tym, ze ŚJ nie przyjmują krwi i ze coś nie tak, ze stanowiska sie zmieniają, tzn ze na chwile obecna można przyjmować jakieś frakcje gdy sumienie nam na to pozwala. Ale z drugiej strony nie róbmy z ludzi bawołów, przecież medycyna ewoluuje rozwija sie itd, wiec zrozumiałe jest ze z czasem nawet "ciało kierownicze" dopuści jakąś nowinke i pozwoli ją swoim "szarym nosicielom torebek" stosowć i coś takiego. Moim zdaniem trzeba pietnować to ze rodzice decydują za swoje dzieci i mają prawo brać za to odpowiedzialność, co innego kiedy dziecko ma <10 lat wtedy nic nie rozumie i pod wpływem strachu bedzie sie godzić na wole rodziców. Ale jeśli ma 15-16 lat to co wtedy? Niby do 18 jest pod kontrolą rodziców, ale z drugiej strony to już potrafi poważnie postrzegac swiat i związane z tym zakazem konsekwencje... Patrząc z innego punktu, mozna powiedzieć jak wierzy to jego sprawa, bądzmy tolerancyjni, w końcu krytykujemy to co dla kogoś ma sens i nadaje ton jego życiu... Inna sprawa... Ja nie chciałbym transfuzji krwi, nawet za cene wlasnego życia. Nie jestem światkiem, ale krwi nie chce. Nie wyobrażam sobie życia z krwią innego człowieka, zgadzam sie na cokolwiek innego, co z punktu lekarza ma sens, ale nie na całą krew. Zastanawiam sie teraz co bedzie jak bede nie przytomny, do tej pory miałem zaświadczenie i sprawa załatwiona. A teraz? Ma ktoś jakiś pomysł?

ex Świadkowie w Koszalinie i okolicach

2005-11-13, godz. 13:34

Witam wszystkich, to mój pierwszy post na tym forum. Jestem tutaj nowy wiec prosze o wyrozumiałość.
Otóż interesuje mnie czy są tutaj (na tym forum) osoby, którym przestało sie podobać bycie w tej organizacji a należały do któregoś z koszlainskich zborów. Myśle ze warto byłoby wymieniać poglądy itd... bądz wogóle pogadac o wszystkim. Lepiej trzymac sie razem... jest chyba łatwiej...:ph34r: zyć zakamuflowanym, heh he
Pozdrawiam