Skocz do zawartości


franco

Rejestracja: 2006-01-03
Poza forum Ostatnio: 2006-06-13, 10:48

Moje posty

W temacie: Odwiedzili mnie SJ...

2006-01-29, godz. 15:17

W dniu wczorajszym miałem okazję po raz kolejny podyskutować ze ŚJ na wiele interesujących tematów. Tym razem dziewczyna, z która się spotykam przyprowadziła ze sobą starszą pionierkę (od 30 lat " w prawdzie"). Szczerze mówiąc całkiem sporo sobie obiecywałem po tym spotkaniu, niestety po raz kolejny okazało się że nawet tak doświadczeni wiekiem Świadkowie są kompletnymi ignorantami jeżeli chodzi o znajomość Pisma Św.

Od samego początku chciałem porozmawiać o nauce dotyczacej 144 tysięcy. Niestety zamiast rzeczowego rozważania konkretnych wersetów biblijnych zaserwowano mi nudne przeszło półtoragodzinne ględzenie o raju na ziemi. Co ciekawe cały ten wywód nie był w zasadzie poparty żadnymi rzeczowymi argumentami biblijnymi. Jedynym wyjątkiem był 1 rozdział Księgi Rodzaju plus trochę powyrywanych z kontekstu fragmentów z Psalmów. Co ciekawe kiedy ja sam próbowałem odwoływać się do jakiś cytatów z Nowego Testamentu, które dotyczyły zamierzeń Boga co do przyszłego życia zbawionych to albo wchodzono mi w zdanie nie pozwalając dokończyć albo ignorowano je, kwitując wszystkie moje argumenty słowami; nie ma pan właściwego światła i rozeznania i dlatego pan nie rozumie. No cóz to dosyć często stosowany przez nich chwyt. W moich jednak przekonaniu daje on naprawdę do myślenia, pokazując, że tak naprawdę ŚJ boją się Biblii. Właśnie tak, z całą konsekwencją używam tego sformułowania. Jest to w gruncie rzeczy strach przed samodzielnym, krytycznym i analitycznym myśleniem, strach przed prawdą.

Po tych nudnych jak flaki z olejem wywodach zaczęliśmy wreszcie zmierzać do meritum a więc do nauki o 144 tysiącach. I tak jak się spodziewałem moi rozmówcy powoływali się na swoje ulubione cytaty z Ewangelii Mateusza i Jana dotyczących "wiernego niewolnika" i "drugich owiec". Co ciekawe w ciagu całej tej rozmowy wcale nie otwarto Biblii, chyba z obawy przed tym, że właściwe uchwycenie kontekstu tych cytatów mogłoby zupełnie zniweczyć ich bajania i urojone doktryny. Wreszcie zniecierpliwiony powiedziałem, -przejdźmy wreszcie do fragmentów które mówią o 144 tysiącach, bo męczy mnie już to ciagłe kręcenie się w kółko i bajdurzenie o raju na ziemi. Na to padła odpowiedź, że najpierw trzeba uchwycić cały sens i kontekst problemu, bo inaczej nie da się zrozumieć nauki o 144 tysiącach. Mówie zatem- od półtorej godziny ględzimy o tym kontekście, przejdźmy wreszcie do konkretów. Proszę mi pokazać fragment o tym, że 144 tysiące są w niebie. Pokazano mi zatem cytat z 14 rozdz. Apokalipsy o Baranku i 144 tys. które stoją na górze Syjon. I tu zaczęła się wreszcie "walka" na cytaty. Nie będę się tu o niej szczegółowo rozpisywał bo wszystko wygladało prawie identycznie jak podczas poprzedniej mojej rozmowy na ten temat, opisanej w moim ostatnim poscie. Oczywiście gdy zabrakło już moim rozmówcom argumentów biblijnych, to jak zwykle usłyszałem słowa o tym, że jeszcze jestem młody i jeszcze nie wszystko rozumiem. Ehh ;)

Warto jeszcze wspomnieć o kilku pobocznych wątkach, które pojawiły się w trakcie tej rozmowy, np. zahaczono o Ducha Świetego i problem Trójcy, kiedy zacząłem wyszukiwać cytaty na poparcie faktu, iż Duch Święty jest osobą i Bogiem, to usłyszałem tylko, że bluźnię Jehowie i wygłaszam pogańskie nauki i zebym najlepiej przeczytał sobie broszurkę "Czy wierzyć w Trójcę" to wszystko mi się z czasem wyjaśni. Mocno poirytowany całą sytaucją zapytałem; Czy ja każe pani czytać dzieła Ojców Kościoła: Augustyna, Hipolita, Tertuliana czy innych?Nie, to niech pani bedzie równie konsekwenta i przytacza mi przykłady z Biblii na poparcie swojej nauki, a nie odsyła do lektury jakieś badziewnej broszurki, która nie dość że jest na żenująco niskim poziomie intelektualnym to do tego nawet nie wiadomo kto ją wydał. Cisza...

Drugim takim pobocznym wątkiem było objecie władzy przez Jezusa w niebie. I tu jak zwykle powołano się na słynny rok 1914. Pytam zatem niech mi pani wskaże tą datę w Biblii. Moja rozmówczyni stwierdziła wówczas, że tę datę można wyliczyć na podstawie proroctw Daniela, ale że to jest skomplikowana nauka i moglibysmy siedzieć do wieczora i wyjasniać pewne rzeczy. Kiedy odpowiedziałem że mam czas i chętnie wysłucham tych objaśnień to oczywiście okazało się znowu, że to jeszcze za szybko żeby o tym mówić, że jeszcze nie mam właściwego rozeznania w tych sprawach i mogę wszystkiego nie zrozumieć. Zagotowało się we mnie jak to usłyszałem i mówię: nie chce pani o tym mówić bo boi się pani, że jednym albo dwoma cytatami można obalić wasze urojenia. Tu chyba siostrzyczka poczuła się urażona, bo powiedziała, że skoro tak twierdze to prosi o przykład. Proszę bardzo- odpowiedziałem wystarczy tylko spojrzeć na fragmenty Mt 28, 18 i 1 P 3,22. No coż odpowiedź siostyczki przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Usłyszałem, że owszem władze otrzymał, ale to wcale nie znaczy, że został królem nieba więc moje argumenty są jak zwykle chybione. Na dodatek usłyszałem jeszcze, że jestem pyszny, nie mam pokory i dlatego niczego nie pojmuje. Jakby tego było mało porównano mnie jeszcze do szyderców, "którzy mają przyjść w czasie ostatnim".

I na tym zakończyły się tzw. "studia biblijne" za to musiałem wysłuchać całej litanii narzekań na KK, na wszystkie jego grzechy,obłudę, kłamstwa, faryzeizm itp. Na koniec jeszcze się dowiedziałem, że jestem czcicielem Babilonu skazanego na zagładę, że katolicy nie są uczniami Jezusa bo służą w wojsku, święcą czołgi i karabiny itp. Kiedy zatem zapytałem, co należało zrobić w 1939 roku, kiedy Niemcy napadli na Polskę, usłyszałem "poddać się, bo wówczas Hitler nie wymordowałby tylu Polaków". No coments

Na koniec należałoby zadać sobie pytanie, jakie wnioski wypływają z tego wszystkiego.Ja osobiście zwróciłbym uwagę na kilka zasadniczych:

- w czasie tej rozmowy ujawnił się dobitnie psychomanipulacyjny sposób postępowania ŚJ, polegający na zabiciu w człowieku zdolności do samodzielnego krytycznego myslenia

- podważenie wiary we własne mozliwości poznania prawdy Bożej i zdanie się ślepo na "wiernego niewolnika", który zawsze wie lepiej, nawet jesli zdrowy rozsądek mówi zupełnie coś innego (zresztą im bardziej wytężony jest zdrowy rozsądek tym gorzej dla niego)

- ta rozmowa ujawniła mi również w sposób bardziej dobitny niż kiedykolwiek wczesniej anarchistyczny, antyspołeczny charakter tej sekty

-i rzecz ostatnia moim zdaniem najważniejsza to poczucie głebokiej pogardy, jakie ŚJ żywią dla innych chrześcijan, a zwłaszcza katolików (niech nikt się nie obrazi ale w moim przekonaniu taka postawa zaczyna śmierdzieć nastawieniem talmudycznym, które przejawia się w tym ,że wszyscy nie- ŚJ to "goje", psy, bałwochwalcy i guślarze , którzy zasługują na "endlosung"

W temacie: Pomożecie?

2006-01-27, godz. 22:34

Drogi Bracie Jaraczu!Ta osoba na pewno wie ze jestes odstepcą prawda, prawdopodobnie już wcześniej rozmawiała z Tobą o Twoich doświadczeniach z organizacją, dlatego myślę że powinienieś postawić właśnie na przekazanie jej własnego świadectwa, aby miała okazję ujrzeć organizację także z drugiej innej, bardziej obiektywnej strony, może dzięki temu pewne sprawy przemyśli dokładniej, a jej decyzja i tak jest w ostateczności jej własną decyzją. Postaw na prawdę, spróbuj jej ją pokazać, jeśli jest myślącą i dojrzałą osobą to na pewno podejmie wysiłek co do lepszego przeanalizowania swojejego wyboru. Cóż więcej, możemy chyba tylko modlić się za nią. Zaufajmy Bogu, On na pewno będzie wiedział jak pokierować tą sprawą :)

W temacie: ŚJ w literaturze, filmie, etc.

2006-01-25, godz. 13:57

No jest jeszcze jeden motyw w amataroskim filmiku "Wożonko" nakręconym w Gdańsku. Filmik jest dosyć wulgarny i samo odniesienie do Świadków też. Fragment brzmi mniej więcej tak:

-Są tutaj
-Kto??
-Te kuta....
-Jehowi??
- Nie ku.... dresy. Mają dzieciaka.

;)

W temacie: Odwiedzili mnie SJ...

2006-01-22, godz. 19:59

No i doczekalem się. W ostatni piątek odwiedzili mnie znów ŚJ. Tym razem młodziutcy głosiciele (dziewczyna nie więcej niż 20 lat i chłopak lat ok. 30). Rozmowa była całkiem intersująca a momentami wręcz zabawna:). Jedno co muszę szczerze przyznać to to, że to bardzo mili, uprzejmi i sympatyczni ludzie. Niestety jak się okazało kiepsko przygotowani merytorycznie, widocznie nie przypuszczali, że jakikolwiek katolik i to do tego w tak młodym wieku może przynajmniej trochę znać Biblię.

Na pierwszy ogień poszła nauka o 144 tysiącach. Poprosiłem aby wykazali, że do nieba trafi tylko 144 tys. chrzescijan. I tak jak się spwodziewałem otworzyli 14 rozdz. Apokalipsy, który mówi o tym że na górze Synaj stoi Baranek ze 144 tysiącami. Mowie zatem ze przeciez gora Synaj niekoniecznie musi byc symbolem nieba, ale zalozmy ze tak jest w istocie. Jednak mimo to w Apokalipsie jest jeszcze mowa o wielkiej rzeszy ktora jest w niebie. Braciszek odparowal ze ziemia jest podnozkiem tronu Bozego a wielka rzesza stoi przed tronem, a wiec na ziemi. Zadowolony z siebie myslal ze skapituluje, ale poniewaz jestem upierdliwy wiec pytam dalej. Gdzie w takim razie sa lampy ogniste, siedem Duchow Boga i 24 Starcow. Odpowiedz: w niebie. W porzadku otwórzmy zatem odpowiedni fragment- mowie. I kaze przeczytac rozdz. 4 a tam stoi jak byk ze Starcy są przed tronem i Siedem Duchów Boga tez przed tronem i lampy ogniste tez przed tronem. Wiec jak to w koncu jest?- pytam. Rzesza jest przed tronem ale na ziemi, a Starcy tez przed tronem ale w niebie. Braciszek zaczal cos krecic, ze to sa symbole i probuje sie przesliznac do innego tematu. Niestety nie tak latwo ze mna. Kazalem znow otworzyc 14 rozdz. Apokalipsy i odczytac ten fragment w ktorym 144 tys. spiewaja piesn przed tronem. Mowie zatem ze skoro pan stwierdzil ze 144 tys. sa w niebie, a tu mamy fragment ze stoja przed tronem, wiec chyba i ta wielka rzesza jest w niebie?? Jasnej odpowiedzi nie bylo, tylko jakies nieartykulowane dukanie. Troche sie zniecierpliwilem i mowie: dobra odczytajmy fragment ktory nam wyjasni problem wielkiej rzeszy. I otwieram rozdz. 19. A tam stoi jak byk ze ogromna rzesza spiewa w niebie. Odpowiedz mnie powalila. Ta rzesza to nie jest rzesza ludzka tylko rzesza anielska. W tym momencie wymieklem, widzac ze moja argumentacja zaczyna przypominac rzucanie grochem o sciane.

I w ten oto sposob przeszlismy do kolejnego watku rozwazan: co nalezy zrobic aby osiagnac zycie wiecznie??Braciszek zaczal jakies wywody o czytaniu Biblii, poznawaniu Boga i tym podobne banaly. Mowie zatem: niech pan otworzy na 6 rozdz. Ewangelii Św. Jana odczyta wersety 53 i 54. Odczytal, a ja na to mamy zatem odpowiedz co do do tajemnicy zycia wiecznego. Braciszek zaczal cos krecic o nadziei na zycie wieczne,ale wszedlem mu w zdanie i mowie: pan przeciez nie spozywa ciala i nie pije krwi Panskiej, wiec jak pan chce osiagnac zycie wieczne. Braciszek odpowiedzial ze on jest z klasy ziemskiej i dlatego nie spozywa emblematow. W porzadku ale przeciez Jezus tu nie robi zadnego rozgraniczenia na ziemskich i niebianskich chrzescijan. Poza tym prosze zwrocic uwage na kontekst Jezus wypowiedzial te slowa wobec faryzeuszow, a oni na pewno nie byli w klasie niebianskiej. Na to braciszek po chwili zastanowienia mowi, ze po tych slowach Jezusa wielu juz za nim nie chodzilo i w ten sposob dokonal sie podzial na pierwsze i drugie owce czyli na klase niebieska i ziemska. Szczerze mnie rozbawila ta odpowiedz i pytam braciszka, a pan w jakiej jest klasie? Mowi ze w ziemskiej. A ja na to: wiec gratuluje, bo z tego co pan przed chwila powiedzial wynika ze pan za Jezusem nie chodzi, wiec nie jest pan Jego uczniem. Brat troszke sie zbulwersowal i zaczyna tlumaczyc ze nie o to chodzilo po czym przytacza fragment o "drugich owcach" z Jana 10; 16, wiec na podstawie Mt 10; 16, 15;24 i Jana 11; 51-52, Rzym 1; 16- 17 tlumacze ze "pierwsze'" owce to Żydzi a "drugie" to poganie. Tego chyba braciszkowi bylo dosc, bo najpierw nam zarzucil, ze przytaczamy tylko fragmenty. ktore potwierdzaja to w co wierzymy (swoja droga chwala mu za to, ze tak powiedzial, bo najczesciej sie spotykalem z zarzutami ze katolicy nauczaja doktryn niebiblijnych), a pozniej z braku argumentow podpartych Pismem Świetym zaczal nam zarzucal ze jestesmy balwochwalcami i poganami bo wierzymy w choinke i modlimy sie do jajka wielkanocnego. :lol:

Naprawde trzeba miec fantazje zeby uzywac takich argumentow. Punkt za pomyslowosc. Po tym rozweseleniu zaczelismy kolejny watek: wladza Jezusa nad niebem i ziemia. I tak jak sie spowdziewalem moj drogi rozmowca stwierdzil ze Jezus objal wladze w niebie w 1914 a na ziemi wladzy jeszcze nie ma. Po czym nastapilo dokladne wyliczanie daty 1914 roku na podstawie proroctw Daniela i fragmentow Apokalipsy. I tu kolejny punkt dla braciszka za te jakze umiejetne rozwiklywanie proroctw biblijnych :lol:

Niestety wszystkie jego argumenty wzieli w leb kiedy mu odczytalem fragmenty Mt 28, 18, 1 P 3- 22 oraz Ef. 1; 20- 22. I na tym rozmowa sie zakonczyla. Braciszek stwierdzil ze musi juz isc bo spieszy sie do pracy, ale w moim przekonaniu powod byl inny, a mianowicie troska o ta mlodziutka glosicielke ktora byla razem z nim, i ktora w trakcie rozmowy nie odezwala sie ani razu. Siedziala tylko i sluchala, momentami mocno zdziwiona przebiegiem naszej rozmowy. Mam nadzieje ze moze chociaz jakas malutka watpliwosc zostala zasiana w glowce tej mlodej osobki.

Na koniec nasi rozmowcy szybko sie pozegnali i obiecali nas jeszcze odwiedzic. Miejmy nadzieje ze nie zawioda moich nadziei
;)

W temacie: Koniec świata już niedługo

2006-01-16, godz. 16:30

A zatem pora wprowadzic korekte i okreslic ze koniec dokona sie w przeciagu 135 lat, a skoro ci z namaszczonych 144 tys. jescze nie wszyscy sie urodzili to by znaczylo ze nauczanie w tej kwestii sie znowu zmienilo, bo przeciez do tej pory ŚJ uczyli że ten "ostatek" już żyje. No ale coż pewnie nie mam własciwego swiatla,eh ja naiwny myslalem ze to juz...

:lol: