Skocz do zawartości


danielqwerty

Rejestracja: 2006-01-09
Poza forum Ostatnio: 2008-07-10, 18:04

Moje posty

W temacie: moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

2007-05-25, godz. 07:30

To Al Bundy, o którym marzy kazda kobieta hihi :)

No cóż, ja jestem nieco młodszy ;p i zupełnie doń niepodobny.

W temacie: moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

2007-05-21, godz. 12:39

Witajcie. Dawno mnie tu nie było, więc tak sobie napisze pare słów co u mnie w związku z dziewczyną SJ :) Powiem tyle, że podobne przeprawy co Nimril miałem gdy ostatnio z nią rozmawiałem, czyli grubo ponad rok temu. Obecnie nasz kontakt jest praktycznie zerowy. Nie odzywała się do mnie wogóle, w końcu postanowiłem usunąc jej nr gg :) Jedyne co, to pisze do niej sms mniej więcej raz na miesiąc, aby wiedziała że na nią czekam. Na tematy religijne nie odzywam się wogóle, bo po co :) zauwązyłem, że w przeszłości pogorszało to tylko jej nastawienie do mnie. :) Kocham ją, ale jednoczesnie staram się żyć swoim życiem, spotykać z koleżankami itp :) Tesknota i ból jest we mnie głęboko, i wypływa rzadko.. coraz rzadziej. Może kiedyś zakocham się w innej i wtedy zapomne całkowicie. A może ona sie odezwie i poprosi o pomo. Tego nie wiem, ale prawie dwa lata zycia już zmarnowałem, i więcej nie zamierzam. I tak tez radze wszystkim którzy stracili swoją szanse. Pozdrawiam cieplutko wszystkich forumowiczów :)

W temacie: moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

2007-02-08, godz. 13:19

Dziekuje Ci serdecznie.

Musiałem sie wygadać, wyżalić, bo cięzko z tym wytrzymać...

Trzeba samemu dojść do pewnych rzeczy, dziękuje że mi w tym zechciałaś pomóc.

Jakoś to będzie...

W temacie: moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

2007-02-07, godz. 21:46

Nadzieja. To najgorsze co może być. Niespełniona.

Cały czas, jakkolwiek źle by nie było, żyłem nadzieją, że może... że jeśli będe cierpliwy, i stale okazywał jej swoje uczucie w sposób delikatny, gdy nadarzy się okazja, to w końcu dotrze do niej jak bardzo ją kocham.

Minął tak sobie rok, od czasu do czasu dawałem jej do zrozumienia , że wciąż mi na niej zalezy. ( kiedy wogóle dawała mi na to szanse...)

Myślę, że to czuła. Postanowiła sie do mnie nie odzywać. Zaczęła mnie zupełnie ignorować. Początkowo się nie zraziłem, ale po jakimś czasie nie wytrzymałem psychicznie, zwracając się z zapytaniem, czy może postnanowiła zerwać ze mną kontakt. Najwyraźniej tak, bo również się nie odezwała...
Przykre to, szczególnie, że sama zawsze powtarzała ze jestem jej powietrzem, i nawet w czasie rozstania prosiła bym jej nigdy nie zostawił.

A teraz tylko ból....

Poznałem inną dziewczynę, i nie potrafię jej oddac całego siebie.

Życie jest bezndziejne :(

W temacie: moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

2006-12-14, godz. 21:07

No tak , dobijajcie dziewczyne! Mi też tak mówiono - jesteś młody itp hormony te sprawy.... szkoda tylko źe tacy ludzie nie wiedzieli co czułem i czuje. Ja tam Cie rozumiem Karolinko. I wiem co to znaczy kiedy ta druga strona chce zniechęcić, nie odzywa się a jeśli już to tak, że szkoda słów... współczuję. Ale wiem, ze znajdziesz swoje szczęscie, trzeba tylko uzbroić się w cierpliwość :]