Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika nauti

Odnotowano 36 pozycji dodanych przez nauti (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: 2017-03-05 )



Sort by                Order  

#125185 „Starsi” czyli „wyścig szczurów” do władzy w zborze...

Napisano przez nauti on 2009-09-13, godz. 21:47 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Starsi to tacy sami ludzie jak my. Nie są od nas doskonalsi, choć właśnie tego od nich zazwyczaj oczekujemy. Oprócz zajęć teokratycznych, zwykle mają obowiązki rodzinne i zawodowe, mają swoje lepsze i gorsze dni, swoje problemy. Ulegają zniechęceniu, mają wątpliwości i starają się "jakoś" wypełnić misję pasterzowania. Prawdę mówiąc, to ja nie zauważyłam w swoim zborze szczególnego parcia braci na władzę w zborze. Ci, którym marzyłoby się duchowe przywództwo nie mieli odpowiednich kwalifikacji, a ci, którzy nadawaliby się na starszego w zborze, zupełnie nie byli tym przywilejem zainteresowani. I zazwyczaj mieliśmy w zborze dojezdnych braci starszych ( zresztą częściowo to pozostało). A duch karierostwa w zborze nadmiernie się nie rozwinął. :)


Ależ oczywiście, że tak. Starsi są tylko ludźmi, więc powinno się ich traktować jak "tylko ludzi" z całym dobrodziejstwem bycia niedoskonałym człowiekiem. Ale... ich decyzje lub nawet "sugestie" mają znaczący wpływ na życie członka zboru. Bynajmniej taki wpływ miały na moje i kilku bliskich mi osób. To, że mają problemy - OK, swoje rodziny - OK, nie są do końca wykształceni do sprawowania funkcji starszego - OK. Czyli starsi są OK, "jakoś" wypełniają swoje obowiązki. A co jeśli głosiciel będzie "jakoś" wypełniał swoje?

W swoim wywodzie zmierzam do tego, że często ta niedoskonałość starszych ma wymierny wpływ na szeregowych członków zboru. Z osobistych obserwacji mogę powiedzieć, że niewielu starszych zdaje sobie sprawę z ciążących na nich odpowiedzialności.



#124900 treść listu o odłączeniu się od społeczności ŚJ...

Napisano przez nauti on 2009-09-05, godz. 11:56 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Jeśli chcesz zachować kontakt z dziećmi, to proponowałbym nie dopuścić do wykluczenia ani nie odłączać się z organizacji. Jest wiele osób, które nieoficjalnie odeszły ze zboru i zapewne są traktowane gorzej niż reszta Świadków, ale nie jak powietrze. W niedawno oglądanym przeze mnie filmie nt. organizacji słyszałem stwierdzenie, które zapadło mi w pamięć: z organizacji nie można odejść z honorem. Moim zdaniem jedynym wyjściem jest cicha dezercja.


Bo coś takiego jak honor nie istnieją w organizacji. Jezus gdyby namawiał do bycia honorowym zachowałby się inaczej a nie kazał nadstawić drugi policzek...

Pomijając wszelkie biblijne tłumaczenia, uważam, że nikt i nic nie ma prawa odbierać człowiekowi godności bo jest to wartość którą posiadamy pomimo utraty zdrowia, sił, pracy, majątku, itd. Każdy powinien ją uszanować, tak jak powinien uszanować odmienność zdań. Trudno znaleźć prostą receptę na to jak odejść od organizacji z poczuciem własnej godności. Dla jednych będzie to napisanie listu a w nim słowa "odchodzę", dla innych referat do Nadarzyna, jeszcze inni staną przed komitetem.

Tak jak sądy (które są niezawisłe) są skorumpowane i często wydawane wyroki są krzywdzące dla oskarżonych tak samo grono starszych tworzących komitet sądowniczy wydaje decyzje mijające się z prawdą. I tak zawsze chodzi niejako o pokazania próby sił. Jako jednostka stajesz przed gremium ludzi, którzy cię osądzają. Jeśli nie mam sobie nic do zarzucenia, odchodzę bo mam taką wolę, co do której nikt prawa mi nie odbierze to dlaczego mam dawać się osądzać? Jeśli ktoś uważa, że spotkanie z komitetem będzie dla niego honorowym załatwieniem sprawy - jego decyzja.


--
Posty bez należytego związku z tematem (list o odłączeniu) zostały przeniesione tutaj: link | Moderator



#124904 jaka rozrywka jest wlasciwa ????

Napisano przez nauti on 2009-09-05, godz. 14:10 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Za moich czasów w Ogranizacji (10-15 lat temu) w naszym zborze popularne były "imprezy" dla dzieci. Raz na miesiąc u kogoś w domu organizowało się taki spęd dzieciaków z całego zboru. W programie było picie oranżady i zajadanie się słodyczami, tańce do całkiem świeckiej muzyki (pamięta ktoś Fun Factory albo Backstreet Boys, że o Makarenie i Lambadzie nie wspomnę), karaoke do tych samych hitów... Oczywiście żeby nie było zbyt pogańsko, był też czas na studium "Strażnicy" i kalambury biblijne. Nie powiem, żeby mi się wtedy nie podobało :D


Też pamiętam takie imprezki. Wszystko było ok do czasu kiedy co gorliwsi zaczęli organizować takie spotkania na własną rękę. Wtedy to się działo jak starsi się dowiadywali po czasie. ;)



#124886 Formalnie Swiadek.... ale tylko formalnie

Napisano przez nauti on 2009-09-04, godz. 21:20 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Chcesz powiedzieć, że nie wiesz czy zostałeś oficjalnie wykluczony! Wydaje mi się, że jeśli nikt Cię nie zawiadomił o ekskomunice to raczej nadal jesteś formalnie śJ. Zaocznie to się chyba nikogo nie wyklucza. Zatem odłączyłeś się od zboru, nie czujesz się z nim mentalnie związany...i jest Ci z tym faktem dobrze. Świetnie! Zawsze możesz wrócić do Organizacji lub z niej odejść.


Pewnie widnieję jako nieczynny lub coś takiego. Śmieszne jest to ,że jedni bracia mi mówią cześć a inni przechodzą na drugą stronę ulicy. Gdybym został wykluczony to pewnie wszyscy by odwracali głowę ;) ale i tego pewnym być nie można bo "w prawdzie" nie jest tak jak strasznice opisują, tak zero-jedynkowo. Znałem siostry, które potrafiły cie nie poznać na ulicy bo widziały jak rozmawiasz z kumplem ze świata. I bądź to mądry. Na szczęście mało mnie to teraz obchodzi, czuję się na prawdę wolnym czlowiekim. I to jest największa wartość z poznania "prawdy" - spojrzenie na pewne kwestie z innej perspektywy i nabranie do nich odpowiedniego dystansu.



#124763 Formalnie Swiadek.... ale tylko formalnie

Napisano przez nauti on 2009-08-30, godz. 11:50 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Właściwie to nic nowego tutaj nie powiem, pisząc swoje uzasadnienie. Parę lat już formalnie nie jestem związany ze zborem ale jaki jest mój formalny status w organizacji tego nie wiem. Parę razy ktoś pewnie próbował się ze mną skontaktować (jakieś telefony, wizyty) ale nie miał szczęścia na kontakt ze mną. Celowo zresztą z mojej strony.

Tak jak ktoś wcześniej napisał, z tej organizacji nie da się odejść z honorem, tzn. nie da się uniknąć tego ostatniego upokorzenia podczas spotkania i rozmowy z komitetem. Zostaliśmy skazani na chłostę.

Ktoś też w jakimś wątku napisał, że nie załatwiając do końca spraw formalnych to "dziecinada". Jestem innego zdania ale rozumiem takie podejście. Uważam, że należy sprawy rozpoczęte skończyć. Tyle, że w tym wypadku nie czuję takiej wewnętrznej potrzeby. Lat temu kilka, kiedy wydawało mi się, że muszę formalnie się rozstać mój stan psychiczny był w rozsypce i wewnętrzny głos mówił "nie" dalszej jego degeneracji. Teraz nie ma to dla mnie znaczenia...



#124936 Formalnie Swiadek.... ale tylko formalnie

Napisano przez nauti on 2009-09-06, godz. 19:53 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Więcej niezręczności w zachowaniu podczas spotkania oko w oko jest po stronie ŚJ niż po stronie wykluczonych czy oddalonych od zboru. Oni muszą zareagować zgodnie z literą narzuconego im prawa a wykluczony zachowuje się po prostu jak człowiek witając się zgodnie z przyjętymi powszechnie zwyczajami.



#134324 "Niektórzy z was są strasznie tendencyjni. Co was tak zaślepia, co wami k...

Napisano przez nauti on 2010-07-18, godz. 19:12 w Oceń forum

Niektórzy z was są strasznie tendencyjni. Co was tak zaślepia, co wami kieruje.

Krytykujecie ŚJ a sami chyba w niczym nie jesteście lepsi.


Tendencyjność w decyzjach, słowach i czynach została zaszczepiona u nas przez WTS. Zaślepia nas żądza zemsty za wyrządzone nam krzywdy a kieruje nami Diabeł. Ale powinieneś to wiedzieć czytając Strażnice.

Masz słuszną rację, że chyba nie jesteśmy lepsi od ŚJ. Osobiście to sformułowanie przyprawia mnie o mdłości bo nieustannie mi wmawiano, że jestem gorszy a ktoś jest lepszy ode mnie. A ja tymczasem jestem po prostu sobą i niech tak zostanie. Osąd w tej kwestii pozostawmy niebiosom.

Sory za sarkazm, nie oczekuj od psa, że będzie miauczał.



#134285 [Nowe Światło?] Pokolenie

Napisano przez nauti on 2010-07-18, godz. 12:11 w Nowinki doktrynalne Towarzystwa Strażnica

ja tylko jestem ciekaw, co się stanie jak liczba namaszczonych przekroczy 144 000.


Jak to co? Będzie nowe światło, że to liczba symboliczna, przemnoży się ją przez 7, 10, 12 lub 1000 jak będzie taka potrzeba.



#124944 Wykształcenie, oficjalny pogląd SJ

Napisano przez nauti on 2009-09-06, godz. 22:06 w Nowinki doktrynalne Towarzystwa Strażnica

Niestety pogląd Świadków narzucony mi na zebraniach spowodował, że nie podeszłam nawet do matury pomimo, że byłam przygotowana! Po co jednak miałam podchodzić skoro nie wybierałam się na studia tylko do pionierowania?
Żałuję teraz bardzo, bo chciałam iść na studia muzyczne lub prawoznawstwo...Dziś już nie mam szans...Szkoda!
Joanna Mamczarz


Znam wielu, którzy takie decyzje podjęli, ba poświęcili przyszłość swoich dzieci w myśl słuchania rad Strażnicy. Co ciekawe ci ze starszych zboru, którzy tak usilnie "zachęcali" by nie marnować czasu na bzdety, posłali na studia swoje potomstwo. Tak się eliminuje konkurencję na rynku pracy. Taka moja niestosowna dygresja. :D

Sam, pomimo, że byłem poddawany takim "naciskom" nie uległem, co do dzisiaj daje mi poczucie pewnej wartości swojej osoby. Owszem, były krzywe spojrzenia i podświadoma presja ze strony starszych i ogólnie "mniej wykształconych braci" i gdybym jej uległ, straciłbym wiele a tłumaczenie byłoby takie typowo strażnicowe, na wzór tłumaczenia wyliczanek dat końca świata.

Dla mnie to żywa lekcja, że będąc w organizacji musiałem mieć oczy i uszy szeroko otwarte by zadbać o swoją przyszłość i przyszłość swoich dzieci. ŚJ poza patetycznymi hasłami i nawoływaniem do nadludzkich poświęceń nie byli zdolni do pomocy osobom mało zamożnym i skazanym na wegetację bo ktoś im w Strażnicy przykład napisał, że siostra x będąc pionierką zawsze miała co jeść bo cuda się zdarzały i reklamówki z żarciem na klamce drzwi znajdowała.



#124945 Wykształcenie, oficjalny pogląd SJ

Napisano przez nauti on 2009-09-06, godz. 22:22 w Nowinki doktrynalne Towarzystwa Strażnica

Nie chciałam, aby mój post zabrzmiał jakoś patetycznie :) Ale naprawdę tak było, brak pieniędzy a w konsekwencji niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb wspominam bardzo źle. Bardzo się wstydziłam wtedy tej sytuacji. Wielu braci mogło nie wiedzieć o mojej sytuacji, nie specjalnie interesować się tym, co też rozumiem. Mieszkałam wraz z mężem w innym mieście niż moi rodzice, którym nigdy nie wspominałam o bardzo trudnej sytuacji materialnej. Mój (wtedy) mąż miał problemy psychiczne, depresję, nie chciał pracować...było strasznie. Naprawdę prawie nikt mi nie pomógł (piszę w tym momencie o braciach i siostrach, którzy wiedzieli o tym, że tej pomocy potrzebuję lub przy minimalnym zainteresowaniu dowiedzieć się mogli), a już na pewno nie starsi.To było jedno z pierwszych dużych rozczarowań i gorzka lekcja życia.


To co mnie zawsze wkurzało i czego pojąć nie mogłem to fakt granicznej wręcz bezduszności ze strony ludzi, którzy deklarują się jako bracia i siostry i dla przeciwwagi tej super wielkiej miłości przedstawiają "światusów" jako ludzi, którzy żyć już dawno nie powinni. Tymczasem taki światus okazuje się najczęściej wybawieniem i ostatnią deską ratunku bo współwyznawcy i ich Bóg zapominają nagle o swoim bracie. I jak to się ma do Strażnicowych zakazów kontaktów ze światem? Znaczy się co - umrzeć z głodu a nie dać się?



#124978 Wykształcenie, oficjalny pogląd SJ

Napisano przez nauti on 2009-09-07, godz. 19:34 w Nowinki doktrynalne Towarzystwa Strażnica

Bardzo trudno jest się przeciwstawić takim naciskom, zwłaszcza gdy pochodzą od osób bliskich, zaprzyjaźnionych, zaufanych jak np. rodzice, przyjaciele, starsi.Podziwiam Cię nauti, bo ja się niestety temu poddałam. Fakt, że to opóźniło moje studiowanie tylko(dla mnie "aż")o 2 lata, ale też wpłynęło na decyzję o wyborze kierunku i nie wybrałam tego, o którym marzyłam.


Byłoby zbyt pięknie i zbyt prosto. Decyzję o studiowaniu podjąłem parę ładnych lat od matury, do której podchodziłem i którą na szczęście zdałem. Zatem gdyby nie brać pod uwagę wiadomych okoliczności można by powiedzieć o przespaniu paru lat. Tak czy inaczej, podobnie jak w Twoim przypadku wpływ organizacji na moje wykształcenie odcisnął się wyraźnym piętnem, które niestety będzie widoczne do końca.