Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika mihau

Odnotowano 285 pozycji dodanych przez mihau (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: 2017-01-15 )



Sort by                Order  

#121325 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-25, godz. 15:16 w Tematyka ogólna

Zgadzam się, wybaczenie to pierwszy krok do samouzdrowienia. Nawet jeśli z trudem nam to przychodzi (a wielu z nas na tym forum jest bardzo pokaleczonych emocjonalnie przez WTS) to chowanie urazy i gniewu nieczego nie zmieni.
Myślę że wielu piszących tutaj nie może się pogodzić z tym jakie piętno psychiczne organizacja na nich odcisnęła dlatego wylewamy nasze żale. Ale to też jest potrzebne, żeby wyrzucić z siebie 'toksyny'. Poza tym chyba nic lepiej nie wplywa na psyche jak zrozumienie drugich i świadomość że nie jesteśmy sami.


Mam pewne wątpliwości co do "wyrzucania" tych toksyn. Oczywiście, że jak już te toksyny się pojawią, to zmuszają do takich czy innych działań (zjadliwa krytyka, wybuchy gniewu, obwinianie, wylewanie żalów, agresja, itd).
I wydaje nam się, że nasza reakcja jest usprawiedliwiona.
Otóż nie.
Te emocjonalne toksyny to SKUTEK a nie PRZYCZYNA.
Przyczyną jesteśmy my sami, a raczej sposób naszego myślenia, sposób naszego postrzegania rzeczywistości.
Za który to my jesteśmy odpowiedzialni.

Tak samo zakład przemysłowy jest odpowiedzialny za ścieki i odpady które produkuje. Są one SKUTKIEM stosowanych szkodliwych technologii i materiałów a nie przyczyną ich powstania.



#121324 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-25, godz. 14:38 w Tematyka ogólna

No to przytoczę moje doświadczenie związane z de Mello. Otóż w "Modlitwie żaby" (nie pamiętam która część) przeczytałem anegdotę o tym jak to ojciec umówił się ze swoją kilkuletnią córką, że skosi ona trawnik przed domem.
Jak skosi cały trawnik, to dostanie zapłatę.
Dziewczynka poszła, skosiła, ale... nie cały trawnik.
Została jedna nieścięta kępa trawy.
Ojciec na to: Nie mogę ci zapłacić, umówiliśmy się że cały trawnik, to cały. Jak nie zetniesz, to z zapłaty nici.
Ale dziewczynka nie chciała.
Zaintrygowany ojciec poszedł przyjrzeć się z bliska, i zobaczył w kępie trawy siedziała żaba.
Gdy dziewczynka w pełni wykonała polecenie Ojca, to prawdopodobnie mała żabka straciłaby życie.
Tak więc dziewczynka okazała nieposłuszeństwo z miłości, z wrażliwości, nawet za groźbę utraty pieniędzy.
Tak to ślepa wierność prowadzi do wyrzeczenia się miłości i wyzbycia się sumienia.

Tą przypowieść wykorzystałem onegdaj podczas dyskusji ze starszymi w moim zborze. Im co prawda to nie pomogło i dalej trwali na swoim sztywnym stanowisku, ale dzięki temu zorientowałem się, że w organizacjach religijnych nie ma tak naprawdę miłości, że często ludzie będąc wiernymi jakiejś wierze wyrzekają się wrażliwości w myśleniu, wyrzekają się wrażliwości w odczuwaniu, po prostu ignorują to co jest w duchu i w prawdzie.
Tak, de Mello również dla mnie był rewolucją chociaż wielu jego książek nie czytałem, a o których słyszałem że zmieniły życie ludzi, jak "Wezwanie do miłości" czy "Przebudzenie".
A "Modlitwa żaby" to zbiór anegdot, historyjek i kawałów, które ukazują duchowy wymiar życia.



#121323 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-25, godz. 14:19 w Tematyka ogólna

"Ilekroc żywisz wobec kogoś negatywne uczucia,żyjesz iluzją.Coś jest ztobą nie tak.Nie widzisz tego,co rzeczywiste.Coś wewnątrz ciebie musi ulec zmianie.Co jednak robimy,kiedy te negatywne uczucia nas ogarniają?-"On jest winny,ona jest winna,oni powinni sie zmienic".Nie!Świat jest w porządku.To z tobą nie jest w porządku.Tym który ma się zmienic jesteś TY".

To fragment ksiązki Anthonego de Mello pt :) "Przebudzenie",ta książka sprawiła rewolucję w moim myśleniu i spojrzeniu na wszystko,po lekturze tego dzieła po prostu nie sposób odpuścic wszystko i wszystkim.Autor(Jezuita,psycholog,terapeuta)jest niesamowity..chyba nie ztego świata,udowadnia jak niewielu ludzi ma kontakt z rzeczywistością i dystans do samego siebie,ta książka mnie odmieniła,naprawde cudowna,polecam.


Istotnie, de Mello jest SWIETNY. Jego książki zrewolucjonizowały sposób myślenia wielu ludzi. Osobom podejrzliwie traktujących de Mello z racji jego przynależności do zakonu jezuitów należy powiedzieć, co dla wielu zabrzmi zachęcająco, że: "W 1998 jego publikacje zostały skrytykowane przez Kongregację Nauki Wiary Kościoła katolickiego (na czele której stał kardynał Ratzinger, późniejszy papież) (...) Kongregacji Nauki Wiary jednoznacznie stwierdziła, iż poglądy ks. Anthony'ego de Mello SJ są "nie do pogodzenia z wiarą katolicką" i "mogą prowadzić do poważnych szkód"".

No, to chyba najlepsza rekomendacja. Gorąco polecam. :)



#121314 Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?

Napisano przez mihau on 2009-06-25, godz. 10:18 w Tematyka ogólna

Na taką odporność potrzeba chyba przynajmniej dziesięciu lat.
Niedawno spotkałam w kolejce do lekarza "siostrę", którą znałam z innego zboru. Obie chyba udawałyśmy, że siebie nie pamiętamy.I ten moment był fajny, minęło kilkanaście lat i nic mi nie "pikało". Ale (wiem, że zdania nie zaczyna się od ale...) jak ta czcigodna chrześcijanka z zadartą głową wepchnęła się przed wszystkimi czekającymi z dziećmi do gabinetu, to mnie ruszyło! Miałam ochotę poinformować całą oburzoną poczekalnię, że tak właśnie postępują Świadkowie Jehowy. To było świństwo a nie świadectwo. Teraz żałuję, że się nie odezwałam...


Może śpieszyła się na zebranie albo na zbiórkę? :)

Mimo wszystko, dobrze, że nie poinformowałaś wszystkich o tym, jak postępują ŚJ gdyż to byłoby krzywdzące uogólnienie. (błąd generalizacji). Natomiast powiedzenie, że tak właśnie postępują NIEKTÓRZY świadkowie jehowy byłoby bardziej poprawne, ale również mało sensowne, bo tak samo zapewne postępują NIEKTÓRZY członkowie innych religii. Zatem jedyny dostępny sensowny komentarz brzmiałby: "Widzicie państwo, jak to niektórzy ludzie bardzo nieładnie postępują." :)
Co prowda można dodać, że przypadkiem się wie, że "akurat ta pani jest SJ" ale... w końcu nikt nie ma obowiązku żyć zgodnie z tym w co wierzy, to nawet jest regułą. A poza tym Biblia nic nie mówi o wpychaniu się do kolejki. Chociaż nie! Do Jezusa, czyż tłumy kalek i chorych się nie wpychały? Nawet przez dach? Więc nie ma co narzekać na tę kobietę. Przynajmniej nie oknem a drzwiami weszła! :)

Jak już się wypowiadam w tym temacie, to tak krótko zapytam:
Chyba wszyscy zdają sobie sprawę, że chowanie (lub demonstrowanie) urazy do kogoś lub czegoś wpływa wydanie negatywnie na jakość życia? To po prostu objaw chorobowy. Zatruwanie się własnym jadem.
Przebacza się innym po prostu dla własnego dobra, a kto tego nie potrafi, ten ponosi tego skutki na własnym zdrowiu. To elementarne zasady higieny psychicznej i inteligencji emocjonalnej.
Jeśli ktoś ma z tym kłopoty, to proszę się zapoznać z metodą radykalnego wybaczania, poszukać to na sieci (albo czegoś w tym stylu).



#121190 JESTEM GEJEM I ŚWIADKIEM JEHOWY

Napisano przez mihau on 2009-06-23, godz. 14:28 w Dyskusje moderowane

Patrzysz na to po ludzku, nie po Bożemu.


Ojej, chyba się rozpłaczę.

Po pierwsze:
Natura musi być zgodna z Bogiem, gdyż Bóg ją, jak powiadacie, stworzył.
Stąd Bóg jest zgodny z naturą a natura z Bogiem.
Skoro różne orientacje seksualne występują powszechnie w naturze
to oznacza to, że są one zgodne z wolą Bożą.
A zatem to ja patrzę się na tę kwestię po Bożemu,
a TY PO LUDZKU
ucząc nauk pochodzących od ludzi,
ucząc nauk niezgodnych z naturą i niezgodnych z Bogiem.



#121158 JESTEM GEJEM I ŚWIADKIEM JEHOWY

Napisano przez mihau on 2009-06-23, godz. 02:56 w Dyskusje moderowane

http://sivis.salon24...,homoseksualizm

Homoseksualizm jest zprzeczny z biblijną antropologią i z naturą.
Jeśli uznajesz homoseksualizm za dobry, któremu należy się taki sam statut jak heteroseksualizmowi, nie możesz nazywać się chrześcijaninem.
Z kolei oczywiście w Kościele jest miejsce dla homoseksualistów, jak i pozostałych grzeszników (wszak wszyscy zgrzeszyli). Kościół może być przestrzenią ich zbawienia, ale potrzebna jest wiara i wola z ich strony.


Oj, kłania się czytanie ze zrozumieniem...
Z antropologią biblijną - tak, to się zgodzę, z naturą jednak - jak wykazałem powyżej - nie.

Biblia potępia tych co to ""porzucili normalne współżycie z kobietą".
Tym gorzej dla Biblii.
Dlaczego?
Homoseksualizm występuje powszechnie w przyrodzie pośród ludzi i pośród zwierząt.
A więc homoseksualizm jest naturalny.
W dodatku ludzie takimi się rodzą i nie mają wpływu na swoją preferencję seksualną; nauka to uznaje.
A więc homoseksualizm jest normalny.

Więcej o tym: http://pl.wikipedia..../Homoseksualizm

Początkowo psychologia zakładała, że homoseksualność jest stanem patologicznym. Przekonanie to zaczęło być kwestionowane wraz z prowadzeniem pierwszych obiektywnych badań empirycznych dotyczących homoseksualności. Badanie amerykańskiego psychologa z 1957 wykazało brak różnic między homo- i heteroseksualistami w testach projekcyjnych[33]. Kolejne badania wykazały brak różnic w zdolnościach poznawczych[34] i potencjalnie w poziomie poczucia własnej wartości czy ogólnego funkcjonowania psychologicznego[35][36][37]. Jedyne różnice, jakie zaobserwowano, stanowiły typową reakcję na wykluczenie społeczne, marginalizację i stygmatyzację: zwiększone ryzyko samobójstwa, nadużywanie alkoholu i innych używek, depresja[38][39][40]. W związku z tym psychologowie postawili wniosek, że nie ma żadnych różnic między funkcjonowaniem psychicznym osób homo- i heteroseksualnych przy zapewnieniu takich samych warunków środowiskowych[41][42][43][44].

W literaturze, która klasyfikowała homoseksualność jako zaburzenie, znajdowano poważne błędy metodologiczne: wprowadzanie nieostrych terminów, głównie związanych z ideologiami religijnymi, posługiwanie się nieadekwatnymi klasyfikacjami przedmiotowymi, badania na grupach niereprezentatywnych, niezrandomizowanych (badano głównie pacjentów szpitali psychiatrycznych wykazujących orientację homoseksualną, a następnie generalizowano wyniki na całą populację homoseksualną), ignorowanie negatywnego wpływu wykluczenia społecznego na mniejszości seksualne, błędne interpretacje wyników eksperymentów[45].


A zatem
Biblia potępia homoseksualizm.
To fakt naukowy że homoseksualizm jest normalny, naturalnie występujący w przyrodzie.
Z tego wynika, że Biblia jest nienaukowa i nawołuje do nietolerancji.
QED

Innymi słowy, Biblia jest winna winy krwi z powodu śmierci setek i tysięcy osób zabijanych w przeszłości jak i teraz, którzy z powodu prześladowań i uprzedzeń wywołanych w społeczeństwie przez "antropologią biblijną" - czyli nauki biblijne - popełnili samobójstwa lub próbowali żyć wbrew sobie, rujnując życie nie tylko własne ale i swoim wymuszonym heteroseksualnym partnerom.

Skoro miłosierny Bóg stwarzając ludzi i zwierzęta obdarzył ich również darem homoseksualizmu,
co jest bezspornym faktem, ( i dlaczego homo nie mieliby być z tego faktu dumni? ) :)
to znaczy, że tak ma być
GDYŹ JEST TO FAKTEM
a zatem TO BIBLIA MUSI SIE MYLIĆ.
Gdyż nie może się kłócić z faktami.

Gdyby to jednak Bóg potępiał tych ludzi za to że narodzili się tak jak ich stworzył, to ich krew byłaby na jego rękach i moglibyśmy go nazwać złośliwym tyranem. A tak przecież być nie może.
Dlaczego Bóg miałby kogoś karać tylko dlatego, że się akurat tak narodził jak go sam Pan Bóg zaprojektował?

Dlatego przyjmij do wiadomości, że gej to również twój bliźni którego Pan Bóg kocha.
I to bez względu na to, co o tym mówi Biblia.
Gdyż Biblia jest wtórna do dzieła stworzenia i była spisywana przez ludzi. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że to oni musieli coś sknocić.
Quod erat demonstrandum



#121156 JESTEM GEJEM I ŚWIADKIEM JEHOWY

Napisano przez mihau on 2009-06-22, godz. 21:50 w Dyskusje moderowane

Ktosia,
To twoje skormne zdanie i wiki, ale nie Biblii. Ja tam wierzę Bogu nie ludziom, być może tekst powyższy napisali jedni z nich ?
Skoro Bóg to potępia, to znaczy że skaza jest ich własna. Nie potępiałby czegoś co sam stworzył bo to byłoby nielogiczne, a więc powstało to w umysłach ludzi..


P.K.Dick, to nie Bóg potępia homoseksualistów, to tylko ludzie napisali w Biblii, że Bóg ich potępia.
Bóg nikogo nie potępia. Uwierz mi na słowo, gdyż już nie chce mi się tyle pisać.
Po prostu zafiksowałeś się na Biblii, cóż wstyd, ale kiedyś i mnie się to zdarzyło.
Ponieważ ty nadal jesteś zafiksowany a ja już nie, więc to najlepszy dowód, że to ja mam rację.
I proszę, nie kłóćmy się już o to. (Uśmiecham się teraz, gdyż zabrzmiało to gejowato) :)

W rzeczywistości, mam wrażenie że Bóg bardzo im błogosławi. Sam poznałem kilku gejów i im zazdroszczę dobrego gustu w kwestiach ubioru, doboru perfum i wystroju mieszkania, tego, że potrafią się świetnie bawić i ciekawie rozmawiać. Jakoś są społecznie i towarzysko bardziej przekonujący niż heteroseksualni macho.

Na podstawie specjalnego wydania Scientific American Mind - wiem, że fakty naukowe nie robią na Tobie większego znaczenia, no chyba że zdarzy się, że zgadzają się z Biblią - jednak nie ty jeden to czytasz - to powiem Wam, że pismo to podaje iż (tłumaczę z angielskiego):

Homoseksualizm daje się zaobserwować u około 1500 zwierząt.
Zwierzęta mogą to robić z różnych względów - również dla przyjemności

Natomiast co do ludzi to naukowe pisemko podaje że:
Niektórzy ludzie którzy uważają siebie za homoseksualistów jest w stanie szczęśliwie żyć jako heteroseksualiści.
Seksualna orientacja u ludzi zdaje się stanowić pewne continuum, to znaczy niektórzy odczuwają pociąg seksualny tylko i wyłącznie do członków tej samej płci, inni tylko i wyłącznie do członków przeciwnej płci, a jeszcze inni są gdzieś pośrodku.
Społeczna presja może popchnąć tych pośrodku w kierunku heteroseksualności, jednak ci, którzy mają silny pociąg do tej samej płci raczej nie mogą zmienić swojej orientacji.

Dlatego w obliczu tych faktów już od siebie ujmę tak:
To nie ci ludzie są zboczeni.
Należy uznać, że to Bóg ich takimi stworzył.
A zatem nasuwa się wniosek, że są to ludzie jak najzupełniej normalni.
To społeczeństwo i Biblia są zboczone w tym względzie. QED



#121154 CZY BÓG JEST OKRUTNY?

Napisano przez mihau on 2009-06-22, godz. 21:13 w Ogólne

Jak widzę to zrobisz wszystko, aby z Boga uczynić jedynie koncepcję, którą będzie można porzucić aby nie zaprzątać nią sobie głowy i będziesz wzywał innych, aby w tym poszli za tobą. A do tego tych, którzy za tobą nie pójdą będziesz utożsamiał z zaślepionymi ludźmi, którzy są niewolnikami swoich koncepcji.
Ale co, jeśli jednak masz do czynienia z Osobą a nie z koncepcją? A doświadczenie jest jednak udziałem nie tylko nielicznych, ale tych, którzy przychodzą do Boga jako osoby? Czy im też będziesz nadal wmawiał, ze to jedynie ich koncepcja, aby w ten sposób nie musieć się zmierzyć z osobowym Bogiem?


Mógłbym napisać tak:
Jak widzę to zrobisz wszystko, aby z koncepcji uczynić Boga, którego nie będzie można porzucić i którym będzie trzeba sobie zaprzątać głowę i będziesz wzywał innych, aby poszli za tobą. A do tego tych, którzy za tobą i za twoim Bogiem nie pójdą będziesz utożsamiał z zaślepionymi ludźmi, którzy są niewolnikami fałszywych bogów. ;)
A co jeśli masz do czynienia z koncepcją a nie z Osobą?

Jednak widzę że ty jako jedyny dzielnie mi dotrzymujesz pola w tej dyskusji więc napiszę nieco bardziej produktywnie - a wiąże się to z pytaniem jakie postawiłem na końcu mojego poprzedniego posta.

Otóż... tylko od czego zacząć?
Otóż... potrzebujemy koncepcji. Potrzebujemy myśleć o życiu, o rzeczywistości, o świecie, o naszym miejscu w życiu.
Ponieważ jako ludzie jesteśmy cząstką większej całości, większego systemu, więc - chociaż na co dzień myślimy po ludzku - mamy perspektywę małej śrubki, to jednak zdarza się, że doświadczamy... Boga.
Nasza perspektywa rozszerza się, czujemy miłość, czujemy, że jesteśmy częścią czegoś większego, że jest Bóg nad nami.
(Oczywiście można też doświadczać zjednoczenia z przyrodą, z kosmosem, stanu samadhi, satori, nirvany itd ale nie chcę tutaj zanadto mieszać).
Przez chwilę intuicyjnie czujemy jak to jest być całą lodówką, a nie tylko śrubką.
Mamy umysł chrystusowy, albo odczuwamy jedność z Bogiem itd.
Właśnie po to, aby doświadczać takich stanów, właśnie po to wymyślono modlitwy kontemplacyjne, medytacje, i inne praktyki.

Napisałem, że potrzbujemy koncepcji.
Gdyż jak powiada pismo: częściowa nasza wiara i częsciowe poznanie (cytuję z pamięci, może coś przekręciłem ale chyba wszyscy kojarzą werset) a dalej mówi że gdy przyjdzie to co doskonałe, to zniknie to co częsciowe.
Otóż ci, co doświadczyli doświadczeń szczytowych (nie o seksie piszę tylko o doświadczeniach transpersonalnych, o doświadczeniu Boga :) ci już nie potrzebują wspierać się dogmatami i koncepcjami, gdyż mają DOŚWIADCZENIE.

Oczywiście zwykli ludzie ich nie rozumieją i mówią: pokaż nam Boga.
Prorocy, Jezus pokazywali palcem na księżyc, a ludzie widzieli tylko palec.
Gdyż zbyt byli przywiązani do swoich koncepcji Boga.
Bali się stracić Boga, podczas gdy tak naprawdę bali się stracić swoje na jego temat wyobrażenia i przekonania.
Gdyż, jak powszechnie wiadomo, ludzie mają oczy, a nie widzą, mają uszy, a nie słyszą. I dlatego potrzebują KONCEPCJI.
Ponieważ NIE WIDZĄ RZECZYWISTOŚCI tylko JEJ ODWZOROWANIA czyli MAPY.

Jeszcze zajmijmy się Biblią i koncepcją Boga w Biblii. (Biblia to też taka mapa)
Otóż jak zaczniesz czytać i analizować Biblię, to zauważysz, że koncepcja Boga zmieniała się z czasem.
Od zazdrosnego, wojowniczego i mściwego Boga koczowniczo-pasterskich plemion izraelskich w pismach hebrajskich po Boga miłości, Boga pism greckich. Jeszcze po drodze tam znajdzesz ślady kultu miedzianego węża i innych rzeczy.
Prawo Mojzeszowe i 10 przykazań dotyczyło tylko żydów więc dla żyda tylko żyd był bliźni - oto ciekawa koncepcja - i dlatego nic nie stało na przeszkodzie aby zabijać innych, gdyż zakaz "nie zabijaj" dotyczył żydów.
Koncepcja kim jest "bliźni" zmieniła się w czasach Jezusa i później wraz z koncepcją dla kogo jest Bóg (czyli smieniła się koncepcja Boga). Otóż Bóg przestał być bogiem tylko żydów i tych co się do nich przyłączyli, stał się on Bogiem wszystkich, a wszyscy ludzie stali się bliźnimi.
Oczywiście wprowadzenie tej idei w życie trwa wciąż do naszych czasów, ale odnieśliśmy niewątpliwy postęp.
Pora na zmiany.
W dziedzinie techniki jest to proste. Pojawiły się pagery - ludzie zaczęli je nosić. Pojawiły się telefony komórkowe, ludzie pozbyli się przestarzałych pagerów i używają komórek.
Niestety, to proste i oczywiste w świecie techniki użytkowej, natomiast w dziedzinie koncepcji i w dziedzinie wyobrażeń religijnych wielu z nas zatrzymało się na poziomie sprzed dwóch tysięcy lat albo na średniowieczu.
Już pomijam, że Biblia mówi o nowych zwojach.

Jednak chcę powiedzieć coś innego.
To nie człowiek jest dla religii, tylko religia dla człowieka.
Przy czym należy pamiętać, że czas wielkich religii w zasadzie się skończył.
Wiąże się to z tym, że żyjemy w społeczeństwie informacyjnym, informatycznym, wielokulturowym, gdzie panuje wolność sumienia i wyznania, gdzie istnieją najrozmaitsze style życia. Stajemy się obywatelami całego globu. Mamy dostęp do tego, do czego w sferze ducha doszły inne kultury, inne religie niechrześcijańskie. Oni wypracowali sobie własne spojrzenie na świat i okazuje się że nawzajem możemy się od siebie wiele nauczyć. Jednak jeśli będziemy kurczowo trzymać się tego, co było prawdziwą nowinką parę tysięcy lat temu to będziemy zostawać na marginesie. Oprócz innych kultur jest jeszcze nauka która stała się również rodzajem religii. A nauka i rozwój techniki wnoszą olbrzymi wkład w nasze życie.
Co się dzieje, gdy ktoś ślepo trzyma się tego co było normą parę tysięcy lat temu? Na przykład niektórzy ortodoksyjni Żydzi nie zapalą światła w sabat gdyż to oznaczałoby pracę. Jeśli wydaje się wam to śmieszne, to popatrzcie na siebie, na swoją belkę we własnym oku.

A zatem zaktualizowanie koncepcji nie oznacza pozbycia się Boga czy Prawdy, tylko jeszcze lepsze jego zrozumienie, i otwarcie się na Boga, na życie, gdyż życie to rozwój, to przemiany, to stawianie sobie pytań i odpowiadanie na nie z pokorną świadomością, że to co dzisiaj wydaje nam się prawdą jutro już nią nie będzie. Tak było za czasów Kopernika i tak jest też dzisiaj.



#121113 CZY BÓG JEST OKRUTNY?

Napisano przez mihau on 2009-06-22, godz. 14:08 w Ogólne

A co z tymi, którzy doświadczają Bożej obecności i Bożego działania w swoim życiu, czy oni też powinni traktować Boga jako koncepcję, a to czego doświadczają jako halucynację?


To fakt. Ludzie doświadczają tego Czegoś, co cżęsto nazywają Bożą obecnością, Bożą łaską, Jednością z Bogiem (to, o co modlił się Jezus), i tak dalej.

To, co doświadczają, to nie jest KONCEPCJA.
To DOŚWIADCZENIE.
To doświadczenie sfery ducha, to doświadczenie czegoś wykraczającego poza danego człowieka, czegoś znacznie większego niż dany człowiek. Dlatego tego typu doświadczenia nazywane są niekiedy doświadczeniami transpersonalnymi, gdyż wychodzą poza człowieka.

A więc mamy DOŚWIADCZENIE, które przeżyliśmy (w duchu i w prawdzie - jakby powiedział Jezus), a które to przerasta możliwości naszego pojmowania.
I co wtedy z tym robimy?
TŁUMACZYMY SOBIE co to się stało korzystając z dostępnego nam zasobu pojęć i wyobrażeń jakie mamy w głowie, czyli TWORZYMY KONCEPCJĘ z pojęć dostępnych w naszej kulturze.
A jak już mamy własną koncepcję, własną RELIGIĘ to zwykle USIŁUJEMY SPRZEDAĆ JĄ DRUGIM.
Znaczy NAWRÓCIĆ ICH na tę jedyną prawdziwą wiarę.
Oczywiście ONI najczęściej też mają jakąś ICH jedyną prawdziwą koncepcję zbudowaną na doświadczeniu jakiegoś ich proroka.
Co my na to? Nie może być, ani chybi Szatan ich opętał! No bo my wiemy lepiej!

I nic na to nie pomoże nawet kiedy protoplasta danej religii powie, że "jego królestwo nie jest z tego świata".
Jego 'wierni' naśladowcy po prostu tak wykombinują, żeby dane doświadczenie stało się nie DOŚWIADCZENIEM PRZEŻYWANYM PRZEZ LUDZI, ale KONCEPCJĄ W KTÓRĄ LUDZIE WIERZĄ, WIARĄ, RELIGIĄ, której się nie przeżywa, ale której zasad i wytycznych się uczy.

Tego typu doświadczenia występują NIEZALEŻNIE od wiary, religii, kultury.
Mogą je mieć NAWET agnostycy lub ludzie niewierzący.

Czyli DOŚWIADCZENIE jest REALNE (przynajmniej w sferze ludzkiego ducha, albo powiedzmy, W DUCHU I W PRAWDZIE).
Natomiast to jak sobie to doświadczenie TŁUMACZYSZ, JUŻ NIE JEST W DUCHU I W PRAWDZIE tylko na podstawie wyobrażeń - nawet nie twoich, tylko na podstawie wyobrażeń ludzi którzy żyli przed tobą (i na przykład spisali pisma święte lub je póżniej zinterpretowali). Do tego celu w każdym społeczeństwie istniała instytucja kapłanów.

Tak więc pojawia się RELIGIA w którą TO KONCEPCJĘ jej kapłani i wyznawcy WIERZĄ, ale już jej NIE ODCZUWAJĄ, NIE PRZEŻYWAJĄ, NIE DOŚWIADCZAJĄ.
Sami nie wchodzą i nie pozwalają innym - jakby powiedział Jezus.
A nie doświadczają ponieważ ich umysły są zamkniete na PRAWDĘ, ponieważ M Y Ś L Ą , ŻE ZNAJĄ PRAWDĘ, ŻE W I E D Z Ą JAK TA PRAWDA (BÓG) MA WYGLĄDAĆ (i co ma lubić, i czego ma nie lubić i w ogóle jaki On ma być).
W gruncie rzeczy mogą nawet odrzucić DOŚWIADCZENIE gdyż może być sprzeczne z zasadami ich religii.

Porzucając taką czy inną koncepcję NIE MOŻESZ zdradzić Boga, NIE MOŻESZ stracić Boga, NIE MOŻESZ odseparować się od Prawdy. (gdyż w nim bowiem poruszamy się i jesteśmy - jak to ujmuje Biblia)
Wręcz przeciwnie, IM BARDZIEJ twój umysł jest WOLNY od fałszywych wyobrażeń TYM BARDZIEJ jesteś w stanie w nieskrępowany sposób DOŚWIADCZAĆ. Jedyne, czego potrzebujesz, to uważność i bycie w TU i w TERAZ. Miłość. Wdzięczność. Czyli uczucie. czyli przeżycie. Czyli DOŚWIADCZENIE. A nie prawdy wiary, dogmaty i kombinowanie. I strata czasu na przekomarzanki.

Po cóż w takim razie jakiekolwiek koncepcje? Po cóż w takim razie jakiekolwiek myślenie?
No dobrze, nie wszystko na raz, zostawmy coś na deser. :)



#121065 komitet sądowniczy -w jakich przypadkach?

Napisano przez mihau on 2009-06-21, godz. 16:39 w Obowiązki teokratyczne

Wlasnie,rozwodu by nie dali,mialam zyc ,,zboznie do Armagedonu.''Ato ci dopiero!ten sobie prysnal,a ja sama mialam sie mordowac,zaznacze,BEZ ZADNEJ POMOCY ZBORU.Wiec kicham na taka wegetacje.Poznalam faceta,bo bylo mi naprawde ciezko.A na zbor nie moglam liczyc.I te wyniosle twarze kamienne.Nie dalo sie dluzej tego znosic.Nie zaluje swojego odejscia,bo tam sa chore,bezsensowne i krzywdzace zasady.


Była u mnie w zborze wieloletnia pionierka, która bardzo chciała znaleźć sobie męża i mieć dziecko. Jakoś jednak nie szczęściło się jej. W końcu okazało się, że poznała kogoś ze świata i że jest w którymś tam miesiącu ciąży.

Oczywiście, została wykluczona, co mi się bardzo nie spodobało: jej skrucha i gorliwość były szczere, poza tym to niesłuszne i niedobre dla rozwoju przyszłego dziecka. Wiadomo, że stres matki bardzo wpływa na nieurodzone jeszcze dziecko. A tak została sama w najbardziej krytycznym okresie. Później ją przyłączyli. Miałem jednak wrażenie, że coś się w niej zmieniło.



#121063 CZY BÓG JEST OKRUTNY?

Napisano przez mihau on 2009-06-21, godz. 16:15 w Ogólne

Co mi jeszcze przyszło do głowy, to memetyka. Czy ktoś słyszał o memetyce?
Otóż z grubsza biorąc memetyka zajmuje się opisem działania pewnych wirusów.
Wirusy funkcjonują w większości w ludzkich umysłach - czyli w świecie ludzkiej kultury.
Zainfekowani nimi ludzie powielają je i przekazują je innym (tak jak ja pisząc ten post) ;( .

No właśnie. Dlaczego nie spojrzeć na religie i różne ideologie jako na różne rodzaje wirusów które skłaniają swych nosicieli do najczęściej niekorzystnych zachowań?
Zobaczcie, ile czasu i energii wam to pochłania: doktrynalne dyskusje które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, nawracanie innych zainfekowanych nieco inaczej, nietolerancja, brak samoświadomości, plus koszty alternatywne.

Oczywiście, bez urazy, ja tak ogólnie, a nie personalnie.



#121062 CZY BÓG JEST OKRUTNY?

Napisano przez mihau on 2009-06-21, godz. 15:51 w Ogólne

Czesiek napisał



Szanowny Cześku, jeśli Bóg jest nadludzką koncepcją to poproszę o dowód potwierdzający ową tezę.

Czesiek napisał



Masz, co do tego jakieś wątpliwości?


Czesiek napisał



Myślę, ze jest to zadanie dla wierzących w ogóle, a w szczególności dla zwolenników monoteizmu trynitarnego.


Czesiek napisał



Potrafisz to udowodnić? Jeśli tak to do roboty.



BB


Hm, przepraszam, ale coś mi się wydaje, że nie doczytaliście ze zrozumieniem moich wcześniejszych postów i nie dostrzegliście, że stoicie na tej samej desce. Nawet jeśli na przeciwnych końcach tej samej deski. Natomiast co ja proponowałem, to ZEJSCIE Z TEJ DESKI NA ZIEMIĘ. Jednak wygląda na to, że zamiast posprzątać te wszystkie walające się po placu budowy deski, wolicie się na nich chybotać i przekomarzać: ta religia, czy ta religia; to wyobrażenie, czy to wyobrażenie; takie napisane słowo czy takie napisane słowo. Z jakichś powodów wydaje się Wam że jest to ważne. Niekiedy przeskoczycie z jednej deski na drugą deskę po to, aby krytykować tę na której uprzednio staliście. Wydaje się wam, że się uwolniliście. I tak wam życie upływa na wzajemnych przepychankach co do tego, która deska jest najwłaściwsza aby na niej stać. Zamiast zeskoczyć, otrzepać buty i iść do domu umyć ręce. W istocie nawet nie dostrzegacie, ze ktoś do was woła, tak jesteście zajęci sobą.
Przy całym szacunku dla Waszej gorliwości muszę powiedzieć, że podstawowy błąd nie polega na tym, że Bóg jest taki albo taki, albo że jest, albo że go nie ma, tylko na niedostrzeganiu podstawowych faktów.



#121033 Czy istnieje jedyna prawdziwa religia?

Napisano przez mihau on 2009-06-20, godz. 13:46 w Ogólne

Prawidłowa odpowiedź brzmi: ŻADNA RELIGIA NIE JEST PRAWDZIWA.
Wszystkie się mylą i jednocześnie wszystkie mają odrobinę racji.
Religie to POGLĄDY LUDZKIE
czyli ludzkie WYOBRAŻENIA, które, nawet w obrębie wyznawców tej samej religii są różne, nawet jeśli tylko nieznacznie.

Czyli każda religia to takie czy inne wyobrażenie czy koncepcja
która ma tyle wspólnego z rzeczywistością i z prawdą, ŻE NIĄ NIE JEST bo po prostu rzeczywistością i prawdą być nie może, gdyż jeszcze raz, prawdą i rzeczywistością NIE JEST. Tak jak mapa Warszawy NIE JEST Warszawą.

Co w takim razie jest prawdą i rzeczywistością?
To to, co człowiekowi w swej pełni jest niedostępne, a czego jest częścią, i co w pewnym stopniu odczuwa.
Tradycyjnie tę prawdę i rzeczywistość której jesteśmy częścią nazywa się Bogiem lub Absolutem. (jestem który jestem)

POMYŁKA polega na tym, że:
uznajemy, że jesteśmy od tego odrębni
i że tę prawdę i rzeczywistość UCZŁOWIECZAMY
przy czym robimy to na gruncie ROZUMU, LOGIKI podszytych strachem i nadzieją ludzkich EMOCJI.
I dlatego religie zawsze PORÓŻNIAJĄ ludzi, ponieważ stanowią próbę ogarnięcia PRAWDY I RZECZYWISTOŚCI z ludzkiego punktu widzenia. (a więc nie w duchu i nie w prawdzie).

Jaką zatem religie mają odrobinę racji?
Poszczególne praktyki religijne to sformalizowane poprzez setki lat sposoby obcowania, doświadczania tej PRAWDY I RZECZYWISTOŚCI (ale także jest to sztuka, twórczość, dobrze wykonana praca, podziwianie przyrody, i w ogóle każda sfera ludzkiego doświadczenia która umożliwia poczucie tego "czegoś co jest ponad nami a czego jesteśmy częścią - "w nim pouszamy się bowiem i jesteśmy")

Człowieczy BŁĄD niemal każdej RELIGII polega na tym, że mówi TYLKO JA, tylko ja jestem prawdziwa! A ci wszyscy inni to ŻYJĄCY W BŁĘDZIE, w grzechu NIEWIERNI. Prowadzi to oczywiście do wszelkiego rodzaju nienawiści i do całkowitego wypaczenia idei MIŁOŚCI, do wypaczenia idei W DUCHU I W PRAWDZIE i prowadzi do bezsensów kiedy normy religijne sprzed tysięcy lat usiłuje się wdrażać we współczesne życie:
http://watchtower.or...?showtopic=6065

Oczywiście religia spełnia pewne funkcje społeczne. Z uwagi na jej archaiczny charakter we współczesnym świecie, jej nietolerancję i motywowanie do uprzedzeń - zwaszcza w przypadku tradycjnych religii opartych na niepodważalnych prawdach i pismach (Biblia, Koran). Te i inne podania, to po prostu przestarzałe mapy rzeczywistości, i ścisłe kierowanie się nimi powoduje obecnie więcej szkody niż pożytku. To tak, jakbyś obecnie posługiwał się mapą Warszawy ze średniowiecza.
Oczywiście nijak ma się to do Boga, albo raczej powiedzmy, do Prawdy i Rzeczywistości.

Temat mógłbym rozwinąć, ale post byłby już za długi. Trochę kontekstu do tej dyskusji można znaleźć tutaj: http://watchtower.or...mp;#entry120778
http://watchtower.or...s...st&p=120881
Wnioski samemu proszę wysnuwać.



#120954 Żyjąc rok zgodnie z Bibią

Napisano przez mihau on 2009-06-18, godz. 21:54 w Ogólne

Dorzucam jeszcze jedno, niestety po angielsku, przemówienie w wykonaniu kobiety która wyszła z sekty Moona.

http://www.ted.com/t...ults_think.html



#120945 Pomoc dla byłych ŚJ

Napisano przez mihau on 2009-06-18, godz. 20:09 w Grupa Wsparcia

Myślę że ta sytuacja dotyczy wielu z was w sytuacji, kiedy opuszczacie organizację Świadków Jehowy i często doświadczacie "zawalenia" się całego waszego dotychczasowego życia, systemu wierzeń i wartości, tak, że nie bardzo wiecie, co myśleć i jak sobie wszystko poukładać w głowie. Chciałem zaproponować coś, co mi swego czasu mocno pomogło na pewnym etapie mojego życia, a jest to książka. Autorem jest Neale Donald Walsch a tytuł to: Rozmowy z Bogiem cz1. Pozdrawiam.



#120932 Homoseksualizm w zborze

Napisano przez mihau on 2009-06-18, godz. 18:56 w Seksualność

No to teraz zrobiłeś się nieco bardziej ludzki a twoje intencje nieco bardziej zrozumiałe.
Ciekawy scenariusz. Jednak nie jestem pewien, czy jego wykluczenie pomoże wam odnowić 'normalne' relację z babcią gdyż babcia... cóż, babcia tkwi w toksycznym układzie odgrywając rolę ofiary. (Moja babcia też była mocno toksyczna). Czy rozerwanie tego toksycznego związku poprzez wykluczenie pomoże odseparować gościa od babci? Na pewno to babcię mocno zaboli, gdyż darzy ona swego syna miłością. Oczywiście toksyczną. Właściwie jest to uzależnienie, a nie miłość, ale tak to już ludzie przywykli nazywać. Aha, czy to tylko twoja inicjatywa, czy też inni członkowie twojej rodziny też są w to zaangażowani? To być naprawdę trudna decyzja, co z tym zrobić, i ta decyzja należy do Ciebie.



#120926 CZY BÓG JEST OKRUTNY?

Napisano przez mihau on 2009-06-18, godz. 18:18 w Ogólne

Nikt się o nic nie zapytuje, to jeśli pozwolicie, krótko podsumuję.
Nie ma różnicy pomiędzy wiarą w koncepcję istnienia Boga a wiarą w koncepcję nieistnienia Boga.
A jest tak dlatego, że nie ma różnicy czy wierzysz w taką czy w inną wiarę, w taką czy inną koncepcję.
A to dlatego, że twoje wyobrażenie (które zostało ci wpojone, nie doszedłeś do niego sam) ma się całkowicie nijak do rzeczywistości która jest całkowicie poza ludzkimi wyobrażeniami.
Przyjmując jedną z tych wyobrażeń zamykasz się na rzeczywistość, lub jeśli wolisz wypaczasz ją.
Zaczynasz traktować życie tak, "jakbyś wiedział lepiej" i na tym przekonaniu budujesz swoje poczucie tożsamości, do którego się przywiązujesz, i którego niewolnikiem zostajesz.

I jeszcze zdefiniowanie jednego ważnego terminu: tę rzeczywistość mistycy nazywają Bogiem. Zwykli ludzie nazywają Bogiem swoje wyobrażenia które przejęli od innych, wyczytali w świętych księgach i usłyszeli w kościele, itd. Dzięki temu mogą się kłócić, kto ma rację i czyje wyobrażenie Boga jest jedyne i prawdziwe.



#120908 Pierwszy kroczek do uwolnienia

Napisano przez mihau on 2009-06-18, godz. 17:35 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Myślę, że to co napisano tutaj dużymi literkami przyda się wielu czytelnikom tego forum: http://zenforest.wor...i/#comment-9495



#120903 Pierwszy kroczek do uwolnienia

Napisano przez mihau on 2009-06-18, godz. 16:40 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Nie odmawiam Querty prawa do litowania się nad samą sobą. Jednak z tego co pisze wynika że jest dorosła a może i starsza od Ciebie. Najwyższa pora z toksycznych emocji wyrosnąć. A może wolisz mieć rację?



#120898 Pierwszy kroczek do uwolnienia

Napisano przez mihau on 2009-06-18, godz. 16:19 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Dziś nawet nie mogę mu powiedzieć, że czuję się przez niego oszukana.

Qwerty, on też był czyjąś ofiarą i też był przez kogoś oszukany. Po prostu lepiej nie potrafił. Zrozumienie rodzi współczucie.



#120894 Homoseksualizm w zborze

Napisano przez mihau on 2009-06-18, godz. 15:39 w Seksualność

Hm, wynika z tego, że również cała masa stworzenia bożego robi to nie po bożemu... :)
http://pl.wikipedia....e...a_zwierząt



#120892 CZY BÓG JEST OKRUTNY?

Napisano przez mihau on 2009-06-18, godz. 14:51 w Ogólne

Nic przystępniejszego.... hmmm.....

Kogo powinien za to obwiniać....
Na ogół chodzi o to, że nikogo. Już Jezus pisał o wybaczaniu a nie o szukaniu winnych. Nie chodzi o to żeby żyć poczuciem krzywdy (rzeczywistej bądź urojonej) tylko żeby ruszyć do przodu.
W kontekście Świadków Jehowy - czy mogę ICH obwiniać o to, że JA będąc kilkunastolatkiem zainteresowałem się ich naukami i zostałem jednym z nich? Po prostu taki mądry byłem, to się na nich napatoczyłem. To tak jakbym chciał obwiniać rodziców o to, jak bardzo mnie źle wychowali. Albo o to że inni mieli, jak ja nie miałem. I przez to czegoś tam nie mogłem. Ale gdybym.... i tak dalej.
Oczywiście wiem Czesiu, że do tego nie nawązywałeś, ja jednak do tego nawiązałem, dla ogólnej ogółu korzyści, gdyż prawdopodobnie dzisiaj jest ostatni dzień kiedy udzielam się na tym forum. Nie zarzekam się, po prostu takie są moje zamiary. Co prawda cieszy mnie pomaganie innym i dlatego starałem się chociaż pokrótce pomóc na podstawie mojego doświadczenia i moich przemyśleń to jednak mam swoje sprawy którym chcę się poświęcić. SJ to dla mnie przeszłość, i owszem, dostrzegam w sobie pokusę wchodzenia w rolę forumowego eksperta, no ale wtedy zatrzymałbym się w miejscu zamiast się uczyć i rozwijać.



#120890 CZY BÓG JEST OKRUTNY?

Napisano przez mihau on 2009-06-18, godz. 14:03 w Ogólne

A potem za wszystko czego w życiu doznali ze strony "organizacji" obwiniają Boga.

To oczywiście popadanie w mentalność ofiary. Gdy mówisz, że ktoś ciebie skrzywdził, wykorzystał - a jesteś dorosły, to znaczy, że po prostu dopuściłeś do tego. Na przyszłość będziesz mądrzejszy.
Jednak gdy to powtarzasz raz po raz, i cały czas czujesz się wykorzystany, skrzywdzony, to stawiasz się w pozycji ofiary, skrzywdzonego dziecka. Odpowiedzialnością za swój stan emocjonalny, za swą krzywdę obarczasz innych. Chcesz, aby ci przyznano rację, pożalono się, chcesz ponarzekać, poskarżyć się na tych, co cię skrzywdzili. Jak możesz być szczęśliwy jeżeli jedyną satysfakcję jaką masz to satysfakcja z narzekania? Jak możesz się zmienić, stać się silny, mocny i niezależny, gdy tylko stoisz w miejscu i ogladasz się na przeszłość?

Definiowanie pojęć ma tą wartość, że przynajmniej wiesz o czym mówisz. Bez tego możesz łatwo wyjś na głupca, który wymądrza się na tematy o których nie ma pojęcia używając słów których nie zna znaczenia.

Może tutaj znajdziesz bardziej przystępny opis tego o czym piszę: http://watchtower.or...s...st&p=120881 W tego kontekście nie ma sensu nad zastanawianiem się nad pytaniem, cz Bóg jest tyranem czy nie, bo to pytanie z kategorii: widzę drzewo, ale lasu nie widzę.
Jeśli nadal coś jest niejasne, to napisz mi które pojęcia chcesz abym wyjaśnił, zdefiniował.



#120881 Byli Świadkowie Jehowy - obecnie ateiści

Napisano przez mihau on 2009-06-18, godz. 10:03 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Ja wypracowałem sobie inne podejście, które jak dla mnie fantastycznie działa, jest skuteczne i daje poczucie swobody i wolności takiej, o jakiej brak wyobrażenia ludzim wierzącym i niewierzącym. Szczególnie tym mocno wierzącym. Wiąże się to z tym co pisałem w tym oto wątku: http://watchtower.or...s...st&p=120718 , ale tam nie przedstawiłem tego do końca i tylko w jednym kontekście - jakby z punktu widzenia osoby wierzącej w Boga. Ale jak się w to wczytacie, to zauważycie tezę, że w gruncie rzeczy zadajemy sobie błędne pytania ponieważ nie wychodzimy poza schematy znanego nam myślenia i nie podważamy założeń na jakich budujemy swoje przekonania. Nie widzimy lasu spomiędzy drzew. Na dodatek sami nie znamy samych siebie i nasze postrzeganie jest z natury ograniczone. Ta masa informacji która w każdej sekundzie dociera do twojego mózgu i którą twój mózg przetwarza, to tylko drobny wycinek odbieranej przez twoje zmysły rzeczywistości. Czyli dla ciebie realne jest to co ci mózg w głowie wyświetla, a nie to co naprawdę jest realne. (Jesli ktoś oglądał film Matrix to jest tam scena, w której Morfeusz pyta się Neo: What is real?)
Tak więc wypowiadamy się na temat rzeczywistości, której nie znamy i tworzymy sobie błędne założenia na których budujemy kolejne błędne poglądy.
No to jednym z takich podstawowych założeń jest błędne przekonanie, że MUSIMY znać prawdę. To błędne założenie opiera się z kolejnym błędnym założeniu, że ISTNIEJE ta jedna i jedyna prawda, którą powinniśmy znać.
Jak pisałem, tworzymy sobie koncepcje, które są MAPAMI, modelami rzeczywistości - a raczej tego, co jako rzeczywistość postrzegamy. Gdyż mapa nie jest terenem, jest modelem, mapą terenu, a więc zawsze będzie stanowiła tylko jakieś tam przybliżenie, uproszczenie.
Nawiasem mówiąc, gdy nasza wiedza i nauka się rozwija, to budujemy coraz to lepsze, coraz to wierniejsze mapy, modele, koncepcje rzeczywistości.
Koran jest mapą rzeczywistości sprzed ponad tysiąca lat - i zobaczmy jakie problemy na świecie powoduje fakt, że tak wielu ludzi tak kurczowo i dosłownie się go trzymają.
Napisałem o Koranie, żeby mniej bolało. Gdyż Biblia jest mapą rzeczywistości sprzed ponad 2 tysięcy lat i też swoje ma na koncie. Społeczeństwo zachodnie tak sobie poradziło z problemem, że doprowadziło do rozdziału kościoła od państwa, dzięki czemu zarówno stare jak i nowe koncepcje mogą współistnieć. Co prawda nie wszystko ma sens, ale spełnia swoje społeczne funkcje. Religie wpajają wartości które mają wartość w danym społeczeństwie i tak dalej, a wszystko w takiej lub innej otoczce.
A więc co, być ateistą? Jak pisałem, niekoniecznie.
Znaczy, jeśli się określisz jako ateista, to nie jest to ani słuszne, ani niesłuszne i nie ma to żadnego znaczenia, gdyż nadal żyjesz w takim samym ekosystemie. Jedyne co sobie zmieniasz to swój system przekonań - a więc koncepcji na temat tego, co twój stymulowany przez otoczenie za pośrednictwem twoich zmysłów mózg ci produkuje. To samo, gdy określisz się jako człowiek wierzący w tego czy w innego boga - wszystko to samo.
Co robisz jedynie, to ograniczasz dostępną sobie liczbę sposobów oglądu świata, przez co możliwe, że w taki czy inny sposób czynisz swe życie uboższym. Tak więc, jak pisałem, wybór pomiędzy taką a taką koncepcją odzwierciedla jedynie stopień naszego zniewolenia, stopień naszego samoograniczenia. A ograniczenie dotyczy naszych umysłów, naszych mózgów które wydajemy na pastwę takich czy innych koncepcji, takich czy innych przekonań, wierzeń, poglądów.
Wolność to nie wolność od błędnych poglądów, wolność to wolność od poglądów.
Czy to znaczy, że nie można mieć poglądów? Nie. Poglądy mieć trzeba. Tak jak masz poglądy na temat tego, kim jesteś. To, co o sobie myślisz, to twój pogląd, twoja koncepcja na temat samego siebie. Oczywiście błędna. Ktoś myśli o tobie i ma zupełnie inną na twój temat koncepcję - i czasem jest ona bardziej trafna niz twoja własna.
A kiedy zmieniasz myślenie o samym sobie - voilà! - od razu sam się zmieniasz.
A więc sztuką jest, aby umieć dobierać sobie poglądy.
Jednak większość ludzi daje poglądom wartość najwyższą, wyższą od nich samych. Zamiast ludziom służyć, poglądy ludzmi rządzą i wykorzystują ludzi w walce pomiędzy sobą. W rezultacie ludzie popełniają najrozmaitsze zbrodnie sami przeciwko sobie i przeciwko swym bliźnim. Oczywiście, mówiąc (słowami Biblii): znają Boga, jednak swymi uczynkami temu przeczą.
Tak więc nie tylko twoja religia lub przekonanie jest błędnym poglądem. Również to, co o sobie myślisz jest poglądem i sumą wypadkową tego, co myśleli twoi rodzice, nauczyciele, znajomi i tego co cię spotkało w życiu. Ale to nie ty, to tylko twój pogląd na temat tego kim jesteś. To twoje ego. Kiedy byłeś niemowlakiem jeszcze tego ego nie było, ono się dopiero rozwijało. Nie miałeś swiadomości, ta świadomość się dopiero budowała. To kim jesteś? Możliwe, że jesteś po prostu częścią życia. Możesz to sobie nazwać, że jesteś częścią Boga, częścią rzeczywistości. I już sobie stworzysz pogląd, ale pamiętaj, ze to nie ty, i że żyjąc w swiecie używasz map, to ich używaj, ale nie pozwól się mapom wykorzystywać i ograniczać.



#120827 CZY BÓG JEST OKRUTNY?

Napisano przez mihau on 2009-06-17, godz. 18:22 w Ogólne

Umysł raz rozszerzony nową ideą nigdy nie wraca do dawnych rozmiarów.
Religia powoduje konserwację, zamknięcie się na te myśli, które mogą tobie zaszkodzić.
Zaszkodzić? Może niekoniecznie zaszkodzić Tobie, ale mogą zaszkodzić danej Koncepcji którą przyjąłeś i na poparcie której sukasz za wszelką cenę uzasadnienia. To ta własnie siła popychała ludzi do najrozmaitszych zbrodni. U jej podstaw leżał strach, gdyż miłość wszystko akceptuje.
W rezultacie tak wyznawane religie powoduje zamknięcie na Boga.
A ludzie drepczą w kółko na wskutek zadawania sobie pytań w oparciu o błędne przesłanki.
Która religia jest prawdziwa? (Ukryte założenie, że jest jedna prawdziwa religia a wszystkie inne są nieprawdziwe. A więc możesz źle wybrać! Mogą - jacyś oni - wprowadzić cię w błąd! Musisz się starać, studiować, unikać, zasłużyć, odpierać! Po prostu musisz się bać! Po prostu musisz akceptować coś, a odrzucić wszystko inne! Bo inaczej grzeszysz! Tak to stałeś się niewolnikiem danego poglądu, danej koncepcji, danej wiary, danej religii i walczysz w jej obronie na polu walk pomiędzy koncepcjami. Które, jak wcześniej pisałem nie reprezentują rzeczywistego Boga i rzeczywistej duchowości. Albo walczysz przeciwko niej - ale to to samo. To nie ma nic do Boga i nic do preadziwie duchowego życia gdyż to jest poza sporami o słowa i wypływa z miłości i z tego co z natury niedefiniowalne.