Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika yogiii

Odnotowano 514 pozycji dodanych przez yogiii (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: 2017-01-14 )



Sort by                Order  

#76279 Argumenty "przeciw" przemyślenia...

Napisano przez yogiii on 2007-09-10, godz. 15:59 w Tematyka ogólna

Brutalne słowa Oko, do kogo się odnosisz? Myślę że i ja w sobie mógłbym wykryć szczyptę fanatyzmu, uprzedzenia czy ograniczenia... ale znalazłem dwa fajne cytaty z książki Franka Herberta (Dune) które akurat spodobały mi się:

"The mystery of life isn't a problem to solve, but a reality to experience."

I moje myśli są takie: za dużo dłubiemy a przy naszych odkryciach sami nalepiamy sobie etykietki na rzeczy o których mało mamy pojęcia. Na podstawie tych etykietek stwarzamy sobie jakieś teorie i wydaje nam się że już rozwiązaliśmy dany problem. A są osoby które żyją jak kwiatuszki na tym świecie, nie mają wiedzy a zachowują się jakby mieli w głowie już wszystko poukładane. Oni robią, nie układają. Przy naszym tutaj elektronicznym układaniu wydaje nam się że idziemy do przodu ale ja osobiście odczuwam że jeśli chodzi o moją osobę to ta idea jest tylko iluzją i kolejnym młuceniem sobie w głowie, ponieważ:

"Deep in the human unconscious is a pervasive need for a logical universe that makes sense. But the real universe is always one step beyond logic."

To dla mnie jak: "lepiej kochac niż wiedzieć co to znaczy kochać" ;)
Pozdrawiam, Paweł C.



#76212 Argumenty "przeciw" przemyślenia...

Napisano przez yogiii on 2007-09-09, godz. 07:11 w Tematyka ogólna

I sami widzicie. Jeden taki temat powinien nam wszystkim wystarczyć za dowód. Rozmawianie przez forum o prawdzie nie ma sensu. Religia nie polega na tym by przekonać drugą osobę że nasz pogląd na świat jest prawdziwy, ponieważ sami nie jesteśmy w stanie udowodnić swojego świata – zatem jaki jest sens wpajania go innym? Za Adelfosem - "Można bez kłótni pozostać przy swoim zdaniu."



#76161 Argumenty "przeciw" przemyślenia...

Napisano przez yogiii on 2007-09-08, godz. 05:59 w Tematyka ogólna

>> Od kiedy ostrzeżenie kogoś jest jego potępieniem?

Znowu etykietki. Pytanie dotyczy intencji i uczuć ostrzegającego. Tatuś który ostrzeże córeczkę żeby nie jadła lodów bo będzie gruba też wiąże się z prawdą. Można tak komuś życie zmarnować.

>> Jak dla ciebie jest to samo to wybacz, ale nie mamy o czym rozmawiać.

I tak właśnie to bywa. Albo po Twojemu albo wcale.

>> A może ty tak lubiacy pouczać innych żeby czytali ze zrozumieniem sam zapomniałeś jak to się robi?

I nie dość że zamknąłeś swój świat to jeszcze skupiłeś się na krytyce innej osoby. Czyli jak coś nie pasuje to jeszcze dwa zdanka o innych.

>> Miło, łagodnie, z pominięciem trudnych tematów - z tego co piszesz wyłania się taki obraz dyskusji jaki proponujesz.

Dokładnie tak, a co, mamy sobie do gardeł skoczyć i greckimi wersetami się wzajemnie wyliczać?

>> Także popierasz pomijanie mówienia o pewnych niewygodnych i kontrowersyjnych tematach

Wymień konkretnie jakie.

>> Niestety od samego początku głoszenie ewangeli powodowało kontrowersjie i to co ty z Okiem nazywacie osądzaniem.

Ja mogę tylko powiedzieć co Jezus czy też apostołowie MOGLI mieć na myśli, biorąc pod uwagę że tamte okoliczności były 2000 lat temu a więc i kultura się zmieniła i ludzie się zmienili.

>> I po co Pan Jezus ostrzegał uczniów przed gehenną, skoro według tego co sugerujesz razem z Okiem powinien skupiać się na miłości i nie straszyć karą za grzech?

Nie mam pojęcia jak jego słowa brzmiały dla uczniów i w jaki sposób je wypowiadał – w jakim kontekście i dlaczego. Jak już wcześniej powiedziałem, osoba która nie pracuje nad swoim charakterem, myśli tylko o sobie i wypowiada słowa Jezusa też może powiedzieć: „przecież mówię dokładnie jak Chrystus mówił”.

>> Czy osoba nie zdająca sobie sprawy ze swego położenia, z tego, że jest zgubiona i potrzebuje ratunku (zbawienia) będzie w stanie przyjąć ratunek (zbawienie) przygotowane przez Boga w Panu Jezusie Chrystusie i oferowane z Jego łaski każdemu zgubionemu grzesznikowi?

Osoba która jest zagubiona i potrzebuje pomocy to potrzebuje przede wszystkim miłości, wysłuchania i szczerości a nie kazań i wersetów o gehennie. Zresztą trudno mi mówić o tym co każda osoba potrzebuje – jako zasada – przecież każdy jest inny a my ludzie mamy problemy z dogadywaniem się wzajemnie.

>> Jeśli ktoś uważa, że może sam siebie zbawić poprzez swoje uczynki (zasłużyć na zbawienie), to po co ma w pokorze przyjąć Bożą łaskę?

Nie rozumiem




Widzę że albo się wszyscy pokłócimy albo ktoś odpuści i zgodzi się z drugim :)



#76114 Argumenty "przeciw" przemyślenia...

Napisano przez yogiii on 2007-09-07, godz. 04:50 w Tematyka ogólna

>> Czy to co napisałeś nie przypomina czasami polityki strusia, jak coś nie odpowiada, to głowa w piasek i po kłopocie?

Łał, to mnie całkowicie zbiło z tematu. Nie za bardzo rozumiem w ogóle do czego to się odnosi i … czy ja napisałem że coś mi nie odpowiada…

I taka to nasza gadeczka przez Internet. Każdy z nas ma ten swój obraz świata, przez tyle lat szlifowany swoimi doświadczeniami i tak naprawdę po raz kolejny rysuje mi się wniosek że prawda to nie rozmowy na forum tylko życie.

>> Nie, niekiedy nie trzeba tego komuś mówić, bo w ten sposób potępiasz, osądzasz człowieka pomijając Boga. Mam nadzieję, że własnym dzieciom nie opowiadasz czegoś takiego, bo szybciej z domu pójdą, niż się zorientujesz.

W sumie dokładnie tak jest jak Oko napisał. Nie należy narzucać swojego świata innym, trzeba być dobrą dla innych osobą i tym też zachęcać do bycia takim. Niech ta dobroć wyjdzie z decyzji człowieka a nie Boga – od tego mamy ten świat i takie okoliczności. A wiedzę, niech każdy sam sobie powoli odkrywa, niech będzie to sprawa prywatna… bo każdy z nas ogląda świat w zupełnie innych kolorach.



#76091 Argumenty "przeciw" przemyślenia...

Napisano przez yogiii on 2007-09-06, godz. 15:41 w Tematyka ogólna

>> Wsadzenie kogoś w myślach do gehenny jest grzechem w Moich oczach.

Ostre słowa, ale myślę że Oko-Rentgen ma całkiem słuszne spojrzenie na tę sprawę.

>> Po co się mówi o gehennie jako o miejscu kary? Po to aby ostrzec ludzi, że jeśli nie skorzystają z Bożego daru łaski to doświadczą Bożego gniewu.

To jakby usadzić swoje dziecko przed telewizorem i powiedzieć mu – masz, tutaj jest prawda a teraz właśnie widzisz jak Talibowie odcinają komuś głowę. Na co komu ta makabra? A prawda to w 100% jakby kto pytał! I tak właśnie jest z wiedzą, człowiek nie powinien wszystkiego wiedzieć.

>> Co się czuje kiedy to się mówi? Jeśli kochasz Boga, jeśli widzisz, że ludzie idą na zatracenie, jeśli zdajesz sobie sprawę, że ty sam byłeś na tej drodze do gehenny i tylko dzięki łasce Boga zostałeś z niej uratowany, to jedynym powodem dlaczego o tym mówisz, jest to, że kochasz tych ludzi i nie chcesz aby skończyli w miejscu kaźni.

Szczerze? Takie uczucia wyzwalają się w ludziach jak ktoś im powie że mogą być w gehennie? A może raczej Twoje zachowanie może przyprawić kogoś o uśmiech? Mówienie miłych, prostych i przemyślanych rzeczy sprawia uśmiech – ja tak to odczuwam.



#76067 Argumenty "przeciw" przemyślenia...

Napisano przez yogiii on 2007-09-05, godz. 19:01 w Tematyka ogólna

>> To co napisał apostoł Paweł nie odnosi się do wiedzy.

To jakby założyć że wiedza eliminuje wybór religii. Nie powiedziałbym że Paweł „nie odnosi się do wiedzy” ale powiem Ci że Twoja interpretacja – czyli wiara i zaufanie komuś – ma tutaj też swoje racje jak najbardziej. Ale na pewno nie powiem że to o czym mówił Paweł nie tyczy się wiedzy czy też nie tyczy się wiary – jak ładnie nadmieniłeś „apostoł doskonale wie o czym pisze”, lepiej niż my. Nie bardzo jednak potrafię zrozumieć, ponieważ Twoja wypowiedź nie przeczy wcale mojej jak i moja nie przeczy Twojej interpretacji jako tako. Zobacz, ująłeś tak ciekawie: „[Paweł] sam był bardzo gorliwym Żydem z najbardziej gorliwego stronnictwa religijnego jakimi byli faryzeusze.” – zatem tym bardziej jego postać podkreśla że wiedza i interpretacja ludzi wcale nie musi być jednoznaczna z tokiem myślenia samego Boga. I Ty piszesz o tym używając innych etykietek - czyli Paweł wierzył w religię która była zakłamana wobec Boga – a ja piszę o tym że Paweł posiadał swoją wiedzę jednak ta nie dała mu dojścia do Boga. Tyle że Twoim rozwiązaniem będzie poprawna interpretacja Biblii jako klucz do poznania Boga natomiast moja stawia ten sam cel, lecz może troszkę innymi środkami.

Mam nadzieję że nie zamieszałem za bardzo i że źle nie zinterpretowałem Twojego myślenia, już coś czuję że zaraz mi napiszesz „Niestety, znowu źle mnie zrozumiałeś” :) Mam nadzieję jednak że do czegoś tam powoli dochodzimy.

>> Niekiedy trzeba komuś powiedzieć, jeśli nie zaufasz Panu Jezusowi, to pewnego dnia obudzisz sie w gehennie.

No właśnie i co tak naprawdę się czuje kiedy się do kogoś tak mówi? Po co się komuś to mówi?

>> Wszystkie nasze cnoty, a więc i dobre uczynki z powodu grzechu są jak splugawiona (zakrwawiona) szmata.

Moja taka osobista interpretacja doskonałego świata (oczywiście nierealna ale tak lubię czasem sobie porozmyślać) nie będzie istnieć po to by ludzie żyli dla wiary w Boga ale po to by z tym Bogiem żyć. Czyli np. Nie kocham swojej siostry dlatego że mi Bóg tak nakazał tylko kocham ją dlatego że ją kocham. Rozumiem o co Ci chodzi, ale wydaje mi się że to o czym mówi Izajasz to ukazanie siebie samego z pozycji krytycznej. Jak ktoś pomoże znieść wózek po schodach to zapytany „jak mu się pomagało?” odpowie skromnie „ah nic takiego, przy okazji pomogłem - każdy tak mógł”. Może słowa Izajasza są bardziej o tym jak to chełpiący się sobą człowiek powinien chodź na chwilę ukorzyć się by zobaczyć w jakiej tak naprawdę jest pozycji.

>> Otwarty umysł, to początek zdobycia pewnej wiedzy. Otwarte serce na Boga, to początek drogi wiary.

Staram się o otwartość mimo że mam spory kawałek życia z uprzedzeniami.



#76018 Argumenty "przeciw" przemyślenia...

Napisano przez yogiii on 2007-09-04, godz. 20:08 w Tematyka ogólna

>> A zastanawiałeś się nad takim świadectwem o pobożnych i gorliwych ludziach

Ciekawa kwestia, Cześ. W sumie przypomina mi trochę przytaczany często werset przez Świadków Jehowy o zdradliwości naszego serca. Dziś uważam że serce i uczucia są dużo ważniejsze niż wiedza i oczywiście wielu się też ze mną nie zgodzi. Według mnie ten balans jakoś się przenosi na obie strony. Nie ma czarnego i nie ma białego. W sumie kiedy komuś przekażesz swoją wiedzę w którą wierzysz, to ta druga osoba z zupełnie innymi intencjami może tę wiedzę wykorzystywać troszeczkę w inny sposób. Np. gdy wejdzie wśród Twoich braci i na głos rzeknie: „Słuchajcie Boga bo będziecie spaleni w piekle”. Rozważniejsza osoba postara się wykorzystać wiedzę w taki sposób by podbudować innych, wierzę że przynajmniej tutaj się ze mną zgodzisz. Więc, niezależnie od sytuacji w której wiedza jest ta sama, ludzie z różnymi intencjami i stanem serca wydadzą swoje, odrębne niż Twoje, owoce.

Werset Pawła odnosi się do wiedzy, jak sądzę. I ja się zgodzę że przecież Bóg nie będzie w raju trzymał osoby które za wszystkie dary będą dziękować Buddzie.

Z tego co teraz obserwuję - dobry uczynek który wydaje się na dzień dzisiejszy banałem, jest traktowany jako coś mniej znaczącego niż wiedza. Ostatnio miałem przyjemność na przystanku rozmawiać z dwiema starszymi siostrami ugrupowania Świadków Jehowy i przy okazji padła myśl o tym że nie wystarczy robić tylko dobrych uczynków, trzeba też odpowiedniej wiedzy. Wtedy przeszliśmy do proroctw o dniach ostatnich. Chciałem się skupić na tych dobrych uczynkach, ponieważ w ich mniemaniu dobry uczynek miał strasznie małą wartość – jak gdyby dobry uczynek to rzecz normalna. Wydaje mi się jednak że bycie uśmiechniętym i miłym na co dzień dla innych to wcale nie taka prosta sprawa. Mam nadzieję że nie zagmatwałem i rozumiesz o co mi chodzi.

Zatem, dla mnie powiedzenie czegoś takiego jak: „Wiara w krzyż jest durnotą i bałwochwalstwem”… nie ma sensu. Nikogo czymś takim nie podbuduję a jeszcze szybciej postawię mur przed sobą. Moje myśli w głowie także są wolne od tego, więc nie wygląda to tak że „nie mówię o tym ale w myślach na to bluźnię”. Nie udowodnię nikomu krzyża ani Boga. Jeśli obie te rzeczy miały swoje miejsce w czasie, to jestem jak bezbronne dziecko ze swoimi dowodami. Jestem teraz i tu, jedynie co mogę zrobić to mieć otwarty umysł, wysłuchać WSZYSTKICH, nie wierzyć we wszystko jak mi mówią – jednak, przekumulowac sobie całą tę wiedzę i z doświadczenia życiowego wybrać taką drogę która nie skrzywdziła by innych. Dopiero teraz jestem na takim etapie że otwieram Biblię, czytam jakiś kawałek i myślę sobie: „o rany, ja nic nie wiem”.



#76002 Argumenty "przeciw" przemyślenia...

Napisano przez yogiii on 2007-09-04, godz. 15:15 w Tematyka ogólna

Naprawdę to już się staje śmieszne, takie bicie co chwila ludzi po łbie. ALE PRZECIEŻ TO JEST DALEKIE OD PSYCHOMANIPULACJI; SAMA PRAWDA! Problem, wręcz już chyba od niechcenia, PAL czy KRZYŻ... a na sam koniec komentarz wbijany do łba: "Żal mi tych ludzi, bo w większości to ludzie naprawdę szczerzy i oddani Bogu. Tylko ich pobożność została w niecny sposób zagłuszona wstrętnie zmanipulowanymi naukami, w które muszą wierzyć" - jakakolwiek nie była by to super opowiastka.


Ah i najciekawsza notka z wklejonej wyżej ulotki: "SAM poszukaj odpowiedzi (na forum)" Trochę to nielogiczne, "sam" masz szukac ale "na forum" gdzie inni powiedzą Ci jak masz myślec.



#75995 Argumenty "przeciw" przemyślenia...

Napisano przez yogiii on 2007-09-04, godz. 11:33 w Tematyka ogólna

zapraszam na

http://www.brooklyn....m_4/2cdh8ok.jpg

Teraz już pojmuję czym jest wolność myślenia i wzkazywanie palcami.



#75994 Argumenty "przeciw" przemyślenia...

Napisano przez yogiii on 2007-09-04, godz. 10:51 w Tematyka ogólna

Nie ma czegoś takiego jak "ogólnie o wiedzę"



#75990 Argumenty "przeciw" przemyślenia...

Napisano przez yogiii on 2007-09-04, godz. 09:33 w Tematyka ogólna

Bez "Twojej" wiedzy, myślę że dam radę. Przynajmniej ominie mnie sarkazm.



#75987 Argumenty "przeciw" przemyślenia...

Napisano przez yogiii on 2007-09-04, godz. 08:56 w Tematyka ogólna

>> To nie ma nic wspólnego z podanym przeze mnie przykładem.

No właśnie, tak jak Twój komentarz o lekarzach w związku z moją adnotacją o dzieciach. Nie pasuje to do Twojego świata? Właśnie na tym polega, każdy jest inny i każdy powinien sam nadawać kolory światu.

>> ?umiejętność oraz wzbudzenie u siebie trwałego pragnienia korzystania z poprawniejszego cytowania adwersarzy, aby w niedalekiej przyszłości konstruować bardziej przejrzyste posty?

I na co taki kompleks jak ludzie nie potrafią zrozumieć nawet prostych rzeczy? Więc jak już wcześniej napisałem - wedłu mnie - nie wiedza a typ myślenia.



#75957 Argumenty "przeciw" przemyślenia...

Napisano przez yogiii on 2007-09-03, godz. 15:13 w Tematyka ogólna

>> Fajnie, tylko jak Cię przykładowo potrąci samochód, to będziesz potrzebował wokół siebie kilku lekarzy, aby Cię mogli poskładać. Tak więc nie popadajmy w śmieszne skrajności.

Tak tylko wątpię żeby któryś z tych lekarzy powrócił do domu, usiadł z rodziną i analitycznie przerabiał z nimi wiedzę medyczną.

>> Może kiedyś zakosztujesz tego komfortu, że nie chodzi o "siłę", tylko o "drogę" człowieka, dlatego zostało napisane "posuwanie się naprzód".

Co to jest "posuwanie się naprzód"?



#75905 Argumenty "przeciw" przemyślenia...

Napisano przez yogiii on 2007-09-02, godz. 18:26 w Tematyka ogólna

>> "zadań potrzebna jest odpowiednia konstelacja odpowiednich czynników oraz ich współgra"

Ciężkie myśli Oko. Bóg + ludzie = śmiertelne ofiary i tego nie przebijesz. Czy trzeba to teraz filozoficznie z argumentami odeprzec? Małe dziecko ma niewielką wiedzę a potrafi kochac. Te ich monosylabiczne wypowiedzi mają czasem większą siłę niż rozprawki "robiące wrażenie".

Siłą człowieka jest nie wiedza a miłośc. Problem w tym że to ostatnie słowo z poprzedniego zdania jest rozumiane przez każdego nas zupełnie inaczej.



#75857 Czy WTS jest groteskowe

Napisano przez yogiii on 2007-09-02, godz. 07:45 w Tematyka ogólna

ok, już czuję jaka będzie wspaniała fala komentarzy.



#75851 Argumenty "przeciw" przemyślenia...

Napisano przez yogiii on 2007-09-02, godz. 05:40 w Tematyka ogólna

W sumie to właśnie tylko na tym polegają te rozmowy. Wszystko tyczy się naszych własnych problemów, tylko nas. To forum jest jak odbicie w lustrze. Nie tykamy ani religii, ani wiedzy ani też nie rozwiązujemy jakiekolwiek problemu.



#75614 Argumenty "przeciw" przemyślenia...

Napisano przez yogiii on 2007-08-30, godz. 18:32 w Tematyka ogólna

>> Napiszcie co o tym sądzicie pozdrawiam!

Piszę co sądzę.

>> Miałem okazję niedawno za pośrednictwem jednego z komunikatorów rozmawiać z naszymi ex braćmi o różnych naukach...obkułem się na forum i na stronie Brooklyn spółka...i z takim orężem delikatnie acz stanowczo zadawałem niewygodne pytania.

Intencje = zadawać niewygodne pytania.
Wiedza = wyryć się ładnie toku czyjegoś rozumowania i głośno krzyknąć „myślę i jestem wolny!”


>> Potem oczywiście argumenty, które pokazują fałsz nauk WTS. Z jakim skutkiem? ŻADNYM!!!

Aż soki lecą jak to czytam.

>> Świadkowie w ogóle nie przyjmowali tego rodzaju argumentów!

Czyli życie polega na tym by przyjąć Twoje argumenty (hm... no może jednak nie do końca Twoje). Aha i jeśli się nie przyjmuje czyjś argumentów to wtedy nie jest się w stanie myśleć samemu? Myślenie powinno się zmieniać.

>> Mówili, że to wszystko kłamstwo i potwarz, na nic zdały się moje wysiłki, żeby zabłakane owce zaqwrócić ze złej drogi - jak grochem o ścianę.



>> Naszła mnie zatem refleksja: czy warto?

Szczerze? Nie warto, jak masz potem wypominać to na co taka nauka?

>> Wiem, że wielu głosicieli tu przychodzi i czyta, wyciąga wnioski i...milczy.

Takie gadanie o niczym, można tak powiedzieć o każdym i każdemu przylepić taką etykietkę.

>> Nie potępiam i ch, jednak zastanawiam się czy nasze wysiłki mają sens...?

Jak wyżej, pomoc bezwartościowa a mniemanie o swojej misji bardzo wielkie. Jak ciekawie spostrzegł Oko-Rentgen - „Robisz to samo co świadkowie, tylko w odwrotnym kierunku.” A zakończę myślą Pawła R: „Czy warto rozmawiać? To tak jakby się zapytać czy warto mówić o Jezusie...”



#75234 Pytanie o ilustracje

Napisano przez yogiii on 2007-08-26, godz. 06:37 w Tematyka ogólna

>> Mógłbym nic nie czytać z takiej broszurki, a sam obrazek uśmiechniętej rodzinki przy pracy spowodowałby, że wyrzuciłbym ją precz. Czy to naprawde opłacalne, taka wulgarna w swej naiwności twórczość? Nawet propaganda radziecka ma dla mnie więcej uroku;-). Ale poważnie- jestem ciekawy, skąd się to wzięło i dlaczego to tak wygląda jak wygląda? Nie stać ich na nic lepszego?

Wszystko zależy od tych ludzi którzy się tam uśmiechają. Znam takie osoby dla których zwrot ?fajny jesteś? ma zupełnie inny odcień znaczeniowy niż dzisiejszy już chyba stereotypowo używany zwrot w sensie ironicznym. Lubię miłych i uśmiechniętych ludzi, nie oceniam ich intencji. Co ciekawe, Twój rozpoczęty temat staje się raczej powodem do dyskusji o Twojej reakcji a nie o Świadkach Jehowy. Znam takie osoby które autentycznie uważają że uśmiech jako taki jest oznaką słabości bądź fałszywości osoby. Sam byłem smętniarzem przez kilka dobrych lat i każdej osobie, która mogła do mnie podejść na zebraniu, mogłem w myśli powiedzieć: "pheh, uśmiecha się a odwala takie numery w życiu". Po tych wszystkich latach nie mam absolutnie ochoty kogokolwiek zmuszać do wielbienia obrazków ze strażnicy czy do fanatycznego uwielbienia każdego kto się do nas uśmiecha...

...jednak jestem wdzięczny za to że mam swoją dziewczynę która była na tyle silna żeby przez tyle lat się do mnie uśmiechać będąc jednocześnie wolną od tego całego ?mądrościowego cwaniactwa? i narzekania. Proste słowa, wszystko pokryte działaniem i pracą. Dzięki temu się zmieniłem. Żadna mądrościowa gadka by mnie tak nie zmieniła.

Dyskusje w stylu: "o rany, stali mi przed drzwiami i się uśmiechnęli - nienawidzę" są bardzo banalne, bo trudniej jest odwzajemnić się szczerym uśmiechem i nauczyć innych szczerze się uśmiechać. To wymaga niestety siły.

Można też przypiąć sobie na to nalepkę "intelektualisty" i napisać: "należy wziąć pod uwagę poziom intelektualny statystycznego odbiorcy tych rycin; jaki on jest ? wiadomo. Nie oszukujmy się, jeśli ktoś jest człowiekiem średnio myślącym, nie uwierzy w bajeczki opowiadane przez niewolnika."

Brzmi jakbym nie miał wyboru. Przypomina mi to trochę ten film Equilibrium czy jakoś tak. Nos do góry, doktorat w kieszeni a jak mamy do czynienia z prostymi uczuciami i prostymi rysunkami to wtedy jest to niecny cel.

Odnośnie jeszcze:

>> Forma wypowiedzi,argumenty,przykłady-czasem tak dziecinne,żę aż śmiać mi się chciało.

Szczerze przyznam że jak po pracy mam jeszcze czytać wieczorami actionscript 2/3 coś o php to absolutnie nie mam potem ochoty z kimkolwiek wdawać się w rozmowy na te tematy. Jak kogoś podnieca to że za każdym razem może się encyklopedycznie wysłowić w towarzystwie, to jest to jego sprawa. Uwielbiam proste i szczere rozmowy - wtedy odpoczywam. Uwielbiam też bardzo dzieci i dużo się od nich nauczyłem.

Pozdrawiam, Yogiii



#75112 Czy świat bez ŚJ byłby lepszy?

Napisano przez yogiii on 2007-08-24, godz. 08:51 w Neutralność

>> wizja samych ŚJ może się teoretycznie sprawdzić tylko wtedy gdyby Jehowa Bóg pozabijał wszystkich nie-ŚJ podczas wojny Armagedonu. A to się nie zdarzy nigdy. Bo Jehowa ma taki gust, że akurat nie lubi fałszywych proroków. Dlatego nigdy nie spełni zachcianek ciała kierowniczego z Nowego Jorku.

Porównałbym to do forum anorektyków, czyli są tacy którym będzie się wpajać „hej, nie jesteś gruba, jesteś sobą i ludzie kochają Cię za to co jest w środku a nie na zewnątrz”, a drudzy przyjdą i im powiedzą „hej, to są fakty, jesteś gruba”. Ci pierwsi z czasem i tak po seansie u lekarza sami dojdą do wniosku że się oszukują i nadają sobie etykietkę „obrzydliwosc”. Jeszcze ta sterta gazet z obróbkami na twarzy u modelek, co najmniej fantastyczna fantazja. Jak byłem mały to nie przypominam sobie żeby ktoś był „gruby”, tylko lubiłem się bawić z tym i tym niezależnie od tego czy dziewczynka nie miała oczka czy tamten miał coś z nogą. Whatever! Nie było czegoś takiego, dopiero z czasem jakiś mądry ojciec objawi swojemu dziecku fakty, czyli „rzeczowe i niezbite dowody” w stylu: nie jedz tyle lodów bo będziesz gruba. Pierwszy krok do zrujnowanego życia nadchodzi. Potem albo stawiamy barierę albo się załamujemy. Na chacie wpiszemy sobie nick: „puszysta” i wpajamy sobie że jesteśmy z tego dumny, tylko tak dalej i sami ciągniemy ten świat nalepek podkreślając że chudzi i grubi istnieją. Na miłość Boską, nie ma grubych i nie ma chudych i jesteśmy w 3 klasie szkoły podstawowej i każdy z nas ma mundurek, niczym się nie wyróżnia i nie ma nażelowanych włosów. Jedyne co się liczy to jaki jesteś. W takim świecie żyjemy? Ciężko z tego wyjść. Stawianie oporu? Przyjdą tacy którzy wyleją nam kawę na ławę (czyli FAKTY) i nie ma przeproś że się nie załamiemy. Każdemu można zbić tyłek, tylko po co.



#74753 Idźcie i głoście...

Napisano przez yogiii on 2007-08-19, godz. 21:12 w Tematyka ogólna

>> Pytanie zdaje się dość oczywiste, przynajmniej dla chrześcijanina. Oczywiście należy głosić słowo Pana. I tu pytanie: co jest esencją Jego woli?

Ciekawe pytanie. Wydaje mi się że głoszenie informacji innym uczy tak naprawdę jakimi sami jesteśmy ludźmi. To takie odbicie, my i osoba z którą rozmawiamy. Fakty, prawda, wiedza? nie liczą się, są jedynie naszymi ograniczeniami. Myślę że Bóg ?prowadzi? ludzi za pomocą zupełnie innych kierunkowskazów niż nam się wydaje. Pierwszym krokiem było by uświadomienie sobie że jesteśmy w niewiedzy. Mamy natomiast duży zapas emocji do opanowania. Nie lubimy tego rozdzielenia na czarne i białe, typu: ja mówię prawdę / Ty żyjesz w nieprawdzie. Jednak gdyby odwrócić to hasło i przybrać system na zasadzie: ja mówię i myślę o sobie / ja mówię i myślę o Tobie, wtedy wiele może się zmienić. Ale? znowu? ktoś inny może sobie to zinterpretować: ja myślę o Tobie dlatego mówię Ci że ja znam prawdę. I koło się powtarza?

Wybór pomiędzy religiami i pomiędzy prawdą jest absolutnie niepotrzebny. Jedynie co nam potrzeba to chwila z ludźmi - od razu wychodzi na jaw kim jesteśmy i co mówimy ? jakie są nasze intencje gdy mówimy i dlaczego coś do kogoś mówimy. Ostatnio miałem okazję obejrzeć ciekawy i nowy film z Nick-iem Nolte [?Peaceful Warrior?], ciekawe dialogi i w ogóle film godny polecenia:

[cytat]
a] Wszyscy mówią ci, co robić i co jest dla ciebie dobre. Nie chcą, żebyś szukał własnych odpowiedzi, tylko przyjął ich.
b] Niech zgadnę, ty chcesz, żebym przyjął twoje?
a] Nie, żebyś przestał czerpać informacje z zewnątrz, a poszukał ich w sobie. ... Ludzie boją się tego, co w środku, a tylko tam znajdą to, czego im potrzeba.

Jeden wyrwie te słowa aby skomentować: o właśnie tak, ta religia/sąsiad/TV mi mówi co jest dla mnie dobre ? brak wolnej woli itp. itd.? Wiem że tak jest bo sam bym to tak właśnie skomentował (kilka lat temu). Dziś myślę sobie: ?dużo pracy potrzeba?. I tak ciężko jest w życiu codziennym, nawet przy takich banalnych sprawach wyrażać się w taki sposób żeby kogoś nie skrzywdzić. Tak żeby chociaż raz w życiu pomyśleć o kimś a nie znowu o sobie. Fakty/prawda/wiedza? Już czujesz się pewniej i lepiej?


Skłania mnie to do wniosku Brat-a Jaracz-a:
>> Wiem natomiast, że "głoszenie" to nie tylko chodzenie od drzwi do drzwi. "Głosi się również", żyjąc. Wydając owoce ducha. I to jest chyba nieco ważniejsze.


Nie jesteśmy w stanie przekazać sobie prawdy za pomocą słów, tym bardziej na forum. Jeśli to czytasz forumowiczu, to wierz mi? nie patrzymy na świat w taki sam sposób, nie zrozumiemy się w tym wpisie, bo wiem że nawet moja osoba kilka lat wcześniej by tego nie zrozumiała. Chcę powiedzieć że to co tutaj piszę nie jest prawdą, ale po prostu kłębkiem myśli które można zalać dopiero rzeczywistością. Wiedza to limit do tego co potrafimy tak naprawdę wynieść z naszej ludzkiej głębi. Ludzie potrafią tyle dobrych rzeczy zrobić.



#70738 Świadkowie Jehowy, a pierwsi chrześcijanie...

Napisano przez yogiii on 2007-07-22, godz. 11:50 w Tematyka ogólna

Czy jest ktoś tutaj np. w związku małżeńskim bądź ma kogoś kogo trzyma za dłoń? Jeśli tak to chyba nie będę odkrywczy gdy powiem że ludzie w związku wzajemnie muszą się wspierać i budować – i kiedy jedna strona jest słaba to druga ją zawsze podnosi – a nie siada się rozkraczony z hasłem: „o rany a podobno jesteś taka kobieca/taki męski”. Jeśli ktoś z czymś podu pada to nie zrobimy tak żeby druga osoba mogła się czegoś nauczyć? Jak ktoś jest od Ciebie gorszy to Ty pokażesz mu jeszcze gorszą osobowość by zrobić mu na złość? Jeśli ktoś się potknie to wypominamy mu to? Ja zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy w ogóle się nie zastanawiają nad tym co mówią, w tym sensie że dobrze jest ludziom narzekać z myślą o sobie samym, bądź też myślą że jak się narzeka to można o czymś porozmawiać i wtedy jest to normalne.

Zatem, z jakimi intencjami jest Twoja odpowiedź o literaturze Towarzystwa? Te uśmiechy na końcu zdań? Zadałem Ci wcześniej pytanie czy lepiej się poczułaś pisząc takie rzeczy?


>> Pytanie tylko- ile wiemy na temat pierwszych chrześcijan??

Po co wiedzieć cokolwiek na temat pierwszych chrześcijanach jak nie można zrozumieć takich podstawowych prawd o dobroci i miłości? Szatan zna osobiście Boga, tylko na co mu ta wiedza…

Aha i czemu napisałaś:


>> „Miałam okazję zwiedzać wczesnochrześcijańskie katakumby przy Via Appia Antica w Rzymie. Ciekawe doświadczenie, które poruszyło moją wyobraźnię ”

--
Do wszystkich: proszę trzymać się tematu dyskusji. | Moderator



#70723 Świadkowie Jehowy, a pierwsi chrześcijanie...

Napisano przez yogiii on 2007-07-22, godz. 10:25 w Tematyka ogólna

>> Jak wiadomo, WTS mieni się być jedyną, prawdziwą ostoją wiary (strażnicą?? wink.gif )w Jehowę Boga na tym łez padole. Religią czystą i nieskażoną brudem, w jakim od wieków tapla się nominalne chrześcijaństwo.

Zastanawiam się co chciałaś/łeś zaprezentować sobą takim wstępem? Zastanawiam się... hm... myślisz przede wszystkim o sobie pisząc taki wstęp? Lepiej się poczułaś? Pomagasz komuś takimi słowami czy po prostu szukasz taniej i dobrej zabawy czyimś kosztem?



#70605 Wersety w Biblii o szansie?

Napisano przez yogiii on 2007-07-21, godz. 06:05 w Tematyka ogólna

>> Puchatek to kolejna osoba która wierzy, że werset biblijny może przekonać świadkównę lub świadka Jehowy do czegokolwiek i zapomina o tym, że wg ŚJ jedynymi osobami uprawnionymi do formułowania wiążącej interpretacji Biblii są wydawcy strażnic. Jeśli pokażesz świadkównie wersecik, ona poszuka strażnicy która ten wersecik objaśnia i nic nie wskórasz.

To jest takie samo podejście kiedy mowa jest o tym żeby „lepiej nie zostawiać księdza z małym dzieckiem”. Chcesz żeby o Tobie wszyscy mieli już wyrobione zdanie z góry? To jest naprawdę przykre, za każdym razem jak ktoś tutaj przyjdzie i zada pytanie o ŚJ to Ty już będziesz innym wykładał: a ten to taki a tamta to taka i ŚJ to tacy.

>> Jeśli po przeczytaniu kilkudziesięciu stron wyżej podanego wątku postanowisz walczyć o ukochaną, to zamiast Biblii okazuj jej miłość, ciepło, sympatię, uśmiech, życzliwość, adorację, podziw, itd.

Po Twojej wcześniejszej wypowiedzi napełnionej stereotypami o Świadkach Jehowy słowa: „miłość, ciepło, sympatię, uśmiech, życzliwość, adorację, podziw” mają jeszcze jakieś znaczenie?

>> Uczucia znaczą więcej niż tysiąc słów

Masz rację.



#70537 Wersety w Biblii o szansie?

Napisano przez yogiii on 2007-07-20, godz. 17:57 w Tematyka ogólna

>> yoggi a czy zauważyłeś, że Puchatek nie namawia swojej ukochanej do seksu? Bo jeśli nie zauważyłeś, to polemika z resztą argumentów jest niecelowa...

Przepraszam ale absolutnie się nie zrozumieliśmy. Postawiłeś się w sytuacji sprzyjającej akurat sytuacji Puchatka, pokazując negatywnie palcem na Świadków Jehowy tylko dlatego że akurat jego argument nie kolidował z Twoimi wierzeniami. Czyli, mówiąc ściślej, „fajnie jest i można powrzucać na religię” do momentu kiedy ktoś przejdzie palcem na Twoją wiarę. Nie lubię czegoś takiego, to nawet ja sam nie lubię jak ktoś krytykuje kościół katolicki. Uważam że KRK ma swoją wiarę i szanuję ją bardzo i nie lubię jak ktoś prowadzi z nim krytykę „bo akurat te zarządzenia mu się nie podobają” – i sam nie przyłączyłbym się do takiej krytyki tylko dlatego że akurat nie atakuje się przy tym mojej wiary. Moja odpowiedź z seksem absolutnie nie była skierowana do Puchatka tylko to typu myślenia. Jeśli się nie zrozumieliśmy to najwyraźniej nie wypowiadam się jasno.


>> yogiii, wydaje mi się, że dyskusja z Tobą nie ma sensu, bo Ty po prostu nie wierzysz, iż "innowierca" może mieć uczciwe zamiary

Czy ja kogoś tutaj oceniłem że ktoś ma uczciwe bądź nieuczciwe zamiary? Czytajcie uważnie, ja zdaje sobie sprawę że na tym forum dzieli się ludzi albo na anty-ŚJ albo na ŚJ. Niczego takiego nie napisałem, wręcz przeciwnie – poskromiłem przed udzielaniem komuś w tak skomplikowanej sprawie rad, co kto ma zrobić - kim jest i jakie ma zamiary - bo tego się tutaj nie oceni.

>> może w kobiecie dostrzegać więcej niż tylko ciało oraz seksualność.

Znowu, żadnych takich intencji nikomu nie przypisywałem. Proszę czytac uważniej wypowiedzi bądź je cytować w celu upewnienia się.

>> A czym Twoim zdaniem różnię się od facetów ŚJ (pomiń oczywistą kwestię wyznania)?

I tu masz… Co to za pytanie? Człowieku ja Ciebie absolutnie nie znam – przez cały czas staram się to uwypuklić.

>> Chciałem się jedynie poradzić, jak zbliżyć się do dziewczyny będącej ŚJ wobec której mam poważne zamiary matrymonialne.

Poważne zamiary matrymonialne, brzmi jak po zaręczeniu się i obustronnym wyznaniu „kocham Cię”. Więc jako odpowiedzialny mężczyzna raczej powinieneś z nią przedyskutować całą tę sprawę a forum powinieneś omijać szerokim łukiem.

>> No i tak podsumowując Twoje wypowiedzi... znasz powiedzenie "sądzę ciebie względem siebie"? Czy przypadkiem sam za dużo nie myślisz o wykorzystywaniu seksualnym i ogólnie sex-ie wmawiając mi takie samo podejście do kobiet?

No i tak to się rozumieją ludzie przez Internet. Nawet nie rozumieją się na żywo, kiedy mają szansę swoje słowa zamienić w czyn.

Trudne to życie. Pozdrawiam, Paweł



#70418 Wersety w Biblii o szansie?

Napisano przez yogiii on 2007-07-20, godz. 08:54 w Tematyka ogólna

>> Po pierwsze - szanuję jej zasady moralne i nie mam zamiaru się im przeciwstawiać. Zresztą mamy takie samo podejście do większości spraw.

Ale to nie ma absolutnie znaczenia, raz że się nie znamy – nic o mnie nie wiesz i ja o Tobie nic nie wiem – a dwa, to bardziej skomplikowane niż sytuacja z dzieckiem przy sklepie z zabawkami – mama mówi „nie kupię” i mama już jest „be”. Jeśli ona w coś wierzy to albo sobie odpuści ze względu na Ciebie albo oboje będziecie się krzywdzić.


>> Po drugie - nie jestem zwierzęciem, które nie potrafi zapanować nad swoim popędem i jest nim otumanione, gdy patrzy na płeć przeciwną.

To tylko słowa.

>> Po trzecie - co jest złego w przyjmowaniu porad od obcych? Osoby postronne mają bardziej zdystansowane podejście do problemu.

W takich sytuacjach, jak najbardziej tak. Teraz to moja opinia może Ci się albo przypodobać albo mi niestety nie przyklaśniesz… nikt tutaj nie zna Ciebie ani Twoich okoliczności, a rzeczywistość pozostanie rzeczywistością bez względu na fakt czy ktoś tu ładnie przedstawi Ci wielką epopeję argumentów czy nie.

>> Po czwarte - katolicy bardziej liberalnie podchodzą do związków mieszanych wyznaniowo.

Więc powinieneś się dowiedzieć czy jest jeszcze jakaś religia która może jeszcze bardziej będzie liberalna wobec Twoich przekonań.

>> Po piąte - czy wyznanie ma aż takie znaczenie, gdy światopogląd i zasady moralne są identyczne?

Światopogląd i zasady moralne bazują na wyznaniu. Ponownie, to tyko słowa a życie jest bardziej skomplikowane.

>> Po szóste - dyskryminacja jest obrzydliwa. Nawet prawnie jest zabroniona dyskryminacja ze względu na wyznanie. A ja czuję się dyskryminowany przez ŚJ w kwestii miłosnej.

Dyskryminacja? Przez wszystkich Świadków Jehowy? By the way, jakbym się dowiedział że chłopak mojej córki obmawia moją rodzinę i sprawy miłosne na jakimś forum to uznałbym że poważnym kandydatem to dla niej za bardzo nie jest. Więc może jednak byłbyś dyskryminowany ;)

A tak na poważnie, wierz mi, tutaj niczego się nie dowiesz poza radami od ludzi którzy mają swoje życie i własne doświadczenia a to raczej do niczego Ci się nie przyda. Ważne jest to co otacza nas w życiu codziennym i jakie mamy intencje wobec drugich.