Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika Ktosia

Odnotowano 119 pozycji dodanych przez Ktosia (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: 2017-01-15 )



Sort by                Order  

#119543 moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

Napisano przez Ktosia on 2009-05-25, godz. 19:25 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Wiecie co? Przeczytałam ten wątek od deski do deski. Smutne jest to, że nie trafiłam na ani jedną historię z happy end-em. Jak to możliwe, że wszystkie światusy zostały tak szybko i skutecznie wyeliminowane? Jak dla mnie to jest niewyobrażalne, niewytłumaczalne i smutne po prostu.



#119610 moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

Napisano przez Ktosia on 2009-05-26, godz. 21:08 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Ja jestem przykładem happy-endu. Naszemu związkowi stuknęło już 10 lat. No ale oczywiście w międzyczasie przestałem być śJ ;-)

Znaczy się Ty byłeś śJ, a ona światuską? Jak wam się to udało? ;-)

Mi się jednak wydaje ( także z własnego doświadczenia ) że skoro myślisz o tym w taki sposób jak to opisałaś to ty Bardziej się przejmujesz waszymi spotkaniami niż on.

Cóż, ja się przejmuję. Trochę serca w ten związek włożyłam, trudno tak bezboleśnie przejść to. A co on myśli, tego nikt nie wie. Może nawet on sam, jak mu dość skutecznie mózg wyprali (inaczej jego zachowania wytłumaczyć nie potrafię;-()

Zupełnie nie złośliwe wydaje mi się także że ŚJ wychowywani w duchu organizacji i ich dziwnych zasad i zachowań są bardziej "przyzwyczajeni" do mówienia bliskim osobom od tak "Nara... " :rolleyes:

On nie jest wychowany w tym duchu. Jeszcze parę lat temu (choć wtedy go nie znałam) był katolikiem, podobnie jak jego rodzice i siostra. Teraz siostra i jej mąż zostali katolikami, a rodzice i on zostali śJ. I żyją sobie zgodnie pod jednym dachem ;-) ale jak widać chlopak szybko się uczy, to i "nara" udało mu się wpoić. Smutne, ale prawdziwe.

Ciężkie to życie i pełne zakrętów cholerka.

Pozdrawiam ciepło ;-)



#123102 moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

Napisano przez Ktosia on 2009-07-26, godz. 11:11 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Witam.
Mam problem, jak wiele osób na tym forum.
Jestem w związku ze ŚJ. Od początku nie było łatwo, zero pokazywania się razem, wyrzeczenia. Ale zaryzykowaliśmy. Moi rodzice, wyznający katolicyzm, którzy są bardzo tolerancyjni uznają go. Jednak Jego, wytrwali w swej wierze ŚJ, mnie nie. Zakazali wszelkich kontaktów ze mną, jednak On, gotowy na poświęcenia i na gniew ze strony rodziców, kontynuuje naszą znajomość. Oczywiście, musimy wyzbyć się niektórych błahych 'rzeczy', jak np. okazywanie sobie miłości w miejscach publicznych. Jednak to nie jest problemem. Rodzice, rodzicami, jak zobaczyli cierpienie syna, było im ciężko. Uważam, że przy dobrych kontaktach udałoby się wzbudzić u nich pozytywne nastawienie do mnie. Chodzi tu raczej o zgromadzenie. Z moim chłopakiem rozmawiamy dużo na temat naszej wiary, odpowiada na wiele nurtujących mnie pytań. Sumując, nie ma między nami sporów ze względu na wyznawanie innej wiary. Rozmawiamy o tym luźno, jedno toleruje drugiego, i nikt nie narzuca drugiemu swoich poglądów.
Interesującą mnie kwestią jest to, co stałoby się, gdyby zbór dowiedział się o naszym związku?
Dodam, że mój partner jest od urodzenia wychowany w wierze ŚJ oraz jest głosicielem. Jest to jedyne pytanie, na które nie potrafi i nie chce mi odpowiedzieć. Twierdzi, że to skomplikowane. Zdradził jednak, że pozbawiono by go głosicielstwa. Ale.. co więcej?
Pozdrawiam wszystkich i czekam na jakąkolwiek odpowiedź!
( dla zainteresowanych, mamy po 17, blisko 18 lat. Proszę nie oceniać po wieku, gdyż często ludzie młodsi mają więcej mądrości i rozwagi, niż Ci dorośli. Oboje głęboko wierzymy w te uczucie, i wiemy, że nie oddając się całkowicie okazywaniu miłości, i kierując się rozsądkiem oraz trzeźwym myśleniem jesteśmy w stanie dalej to kontynuować. Nie liczę na odradzanie czy współczucie, gdyż sytuacja nie jest ciekawa, choć nauczyliśmy się z nią żyć. Czekam na sprecyzowane odpowiedzi.)

Szczerze Ci współczuję. Byłam w podobnej sytuacji. Tylko my znaliśmy się parę lat i cały czas uważałam, że mam w nim szczerego i oddanego przyjaciela. Wiara nigdy nie była problemem (ja byłam agnostyczką wychowaną w wierze KK, on oczywiście śJ), przynajmniej on tak twierdził. Zaczęliśmy się spotykać. Jego rodzice dali mu nawet wolną rękę. Parę razy przyjeżdżał do mnie, zostawał nawet u mnie na noc (chociaż oczywiście bez seksu), któregoś dnia wprosiłam się do jego miasteczka. Połaziliśmy po górach, połaziliśmy po miasteczku (ja taki spacerowy typ jestem), zjedliśmy obiad. I oczywiście widzieliśmy mnóstwo jego znajomych... Rodzice byli dla mnie oczywiście uroczo mili. A 2 dni później wszystko zaczęło się sypać. Podejrzewam, że spotkaliśmy kogoś z jego zboru i zaczęły się pytania kim ja jestem. Kazali mu wybrać: przywileje w zborze itd., albo ja.
Powiedział mi, że liczył na to, że jakoś bardziej "zainteresuję się" jego religią. Że nie chce być z dziewczyną, która nie jest śJ i parę innych frazesów, które kompletnie do niego nie pasowały.
Ja w między czasie podjęłam nawet studium, ale na zgromadzenie się nie wybrałam - nie chciałam go spotkać. A ze studium chcę się wyplątać. Za dużo przeczytałam, za dużo widziałam. Nie chcę być w organizacji, która twierdzi, że Biblia ponad wszystko, a tak naprawdę naciąga jej zawartość dla poparcia swoich chorych teorii.



#123243 moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

Napisano przez Ktosia on 2009-07-29, godz. 18:06 w Zwyczaje Świadków Jehowy

znam to zasade i mi sie bardzo podoba .... postanowilem i nie tylko dla nie pozostac sw. jehowy a;e rowniez dla siebie ... dzieki temu porzucilem zgubne nalogi oraz poczesci skonczylem z nalogiem poznalem kilka bardzo sympatycznuch osob itd.

Też myślałam, że robię to dla siebie, jak podejmowałam studium. A teraz myślę jakby się z tego studium wyplątać. Bóg jest miłością, wierzę, że o tym mówi Biblia. A ŚJ wszystko to przeinaczają, nie ma w tym wszystkim miłości, etc. A swoją drogą, sympatyczni ludzie są wszędzie :)
PS Swoją drogą, skoro tak Cię wciągnęły nauki śJ, to co robisz na odstępczym forum?



#119467 moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

Napisano przez Ktosia on 2009-05-24, godz. 19:19 w Zwyczaje Świadków Jehowy

kolejny news po paru latach ... ;)

Moja luba wychodzi za mąż,
a ja gdzieś pomiędzy ateizmem a agnostycyzmem .... Ale to życie ciekawe :blink: :rolleyes:
.... dobra ide pić -_-

:/ Przykro mi, chyba wiem co czujesz :/

Mój luby z uśmiechem na twarzy spotyka mnie na uczelni i udaje, że nic się nie stało. A mnie się ryczeć chce. Mam nadzieję, że chociaż za każdym razem jak mnie widzi, żal mu się robi, już o to się postarałam! :-)



#119531 moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ

Napisano przez Ktosia on 2009-05-25, godz. 17:05 w Zwyczaje Świadków Jehowy

żal? czego?
Wiesz...z autopsji i z obserwacji wiem że takim ludziom raczej żal się nigdy nie zrobi.
A właściwie! Ktosia! Po co ci jego, tego......pip ...żal???? do cholery? Olej go ciepłym moczem . mówię całkiem serio... i wiem ze teraz ci się wydaje to niemożliwe....ale to jest możliwe. scikam mocno. :rolleyes:

Mnie żal tego, że zawsze miałam z nim dobrego przyjaciela. I że tak boleśnie się rozczarowałam. Wiem, wiem, czas leczy rany, to minie. Muszę iść dalej i to właśnie robię.
Myślisz, Novanno, że oni są całkiem wyzuci z ludzkich uczuć? Ja myślę, że nie ;-) Dlatego wierzę, że jednak cholera go choć trochę bierze jak widzi mnie wyglądającą naprawdę dobrze, żartującą z innymi i ignorującą jego, czyli trzymającą fason.



#115382 JESTEM GEJEM I ŚWIADKIEM JEHOWY

Napisano przez Ktosia on 2009-03-20, godz. 22:10 w Dyskusje moderowane

No to masz problem stary! (...) Niestety ta choroba na dzień dzisiejszy jest nieuleczalna


Homoseksualizm nie jest chorobą! Każdy człowiek rodzi się inny, bagatelizując: jeden woli blondynki, drugi brunetki, trzeci innych facetów. Ludzie się z tym po prostu rodzą i już. Problem jest wyłącznie to, że niektórzy nie są w stanie zaakceptować inności innych. I myślę, że to nie autor wątku ma problem, tylko ludzie, którzy go i jemu podobnych potępiają.



#121153 JESTEM GEJEM I ŚWIADKIEM JEHOWY

Napisano przez Ktosia on 2009-06-22, godz. 21:04 w Dyskusje moderowane

Ktosia,
To twoje skormne zdanie i wiki, ale nie Biblii. Ja tam wierzę Bogu nie ludziom, być może tekst powyższy napisali jedni z nich ?
Skoro Bóg to potępia, to znaczy że skaza jest ich własna. Nie potępiałby czegoś co sam stworzył bo to byłoby nielogiczne, a więc powstało to w umysłach ludzi..

Bóg potępił czy jednak człowiek, choć może w Biblii? Być może w autorze listu, w końcu było on jednak tylko człowiekiem, ludzka natura wzięła górę. W końcu każdy z nas ma swoje słabości.



#121151 JESTEM GEJEM I ŚWIADKIEM JEHOWY

Napisano przez Ktosia on 2009-06-22, godz. 20:45 w Dyskusje moderowane

wątek włączony do tematu | moderator

Nie po to aby dręczyć tego homoseksualstę, ale aby ochronić resztę zboru, przed - jak to nazywa wprost list do Rzymian - zboczeniem. Ludzie tacy Królestwa Bożego nie odziedzczą. Mogą takie praktyki szerzyć dalej, więc ich odcięcie jest konieczne. (...)To smutne że obecnie swiat tę dewiację toleruje a strażników moralności nazywa homofobami.
(...)
Ludzie o chorych mózgach(...)

Być może się powtórzę, ale być może homoseksualizm jest grzechem, ale nie jest chorobą, zwyrodnieniem, zboczeniem...
Podając za wikipedią wykładnię Światowej Organizacji Zdrowia:

17 maja 1990 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), działająca na szczeblu międzynarodowym w ramach ONZ i skupiająca 193 kraje członkowskie, wykreśliła homoseksualizm z Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych. Stwierdziła również, iż żadna orientacja seksualna (w tym homoseksualna) nie powinna być przez nikogo traktowana jako zaburzenie.

A poza tym, popatrz na to tak. Homoseksualizm nie jest chorobą, nie jest wyborem. Człowiek rodzi się z orientacją seksualną. Więc skoro wszechmocny Bóg danego człowieka stworzył homoseksualistą, to jakim prawem człowiek potępia takiego człowieka?



#115405 JESTEM GEJEM I ŚWIADKIEM JEHOWY

Napisano przez Ktosia on 2009-03-21, godz. 04:57 w Dyskusje moderowane

a ja mam poważne pytanie, dot. tzw. "leczenia z homoseksualizmu"


Homoseksualizmu, ze względu na to, że to nie choroba, nie leczy się. Owszem, są różni "specjaliści", jednak jest to raczej pomoc w zagłuszaniu instynktu i samego siebie dla tych, których np. środowisko piętnuje i którzy sobie nie radzą z własną seksualnością przez wmawianie im, że są ŹLI i ich potępianie.



#115406 JESTEM GEJEM I ŚWIADKIEM JEHOWY

Napisano przez Ktosia on 2009-03-21, godz. 05:02 w Dyskusje moderowane

Niekoniecznie. Krążą różne teorie dot. genezy homoseksualizmu.


Podając za Wikipedią:
"17 maja 1990 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), działająca na szczeblu międzynarodowym w ramach ONZ i skupiająca 193 kraje członkowskie, wykreśliła homoseksualizm z Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych. Stwierdziła również, iż żadna orientacja seksualna (w tym homoseksualna) nie powinna być przez nikogo traktowana jako zaburzenie."

Traktowanie homoseksualizmu jako choroby to raczej kwestia nieznajomości tematu oraz usprawiedliwianie braku tolerancji.



#121001 Wykształcenie, oficjalny pogląd SJ

Napisano przez Ktosia on 2009-06-19, godz. 21:25 w Nowinki doktrynalne Towarzystwa Strażnica

Przy okazji zapytam:
Czy ŚJ poszedł by na imprezę bez dostępu do alkoholu i narkotyków ze swoimi znajomymi?
Czy ŚJ wogóle przyjąłby zaproszenie od kolegi na jakikolwiek film?

To oczywiście pytania retoryczne, ale jeśli ktoś chce - niechaj odpowie.

Pierwszy śJ, jakiego poznałam, studiuje ze mną na politechnice. Byłam bardzo zdziwiona, gdy dowiedziałam się, m.in. z tego forum, że oni stronią od wielu rzeczy. Z tym ze studiów niejednokrotnie imprezowałam (narkotyków nie było, ale alkoholu dość sporo). Filmów też parę obejrzeliśmy, i były to filmy wszelkiej maści: thrillery, obyczajowe, sensacyjne, komedie romantyczne... A ostatnio bawiłam się z grupą śJ na koncercie rockowym...
Więc nie wiem wcale czy to takie retoryczne pytania ;-)



#119619 Jak kochać drugą osobę i nie grzeszyć?

Napisano przez Ktosia on 2009-05-26, godz. 21:24 w Seksualność

Ale Biblia tam nie mówi, że tu chodzi o to, że współmałżonek zmienia wiarę. Chodzi po prostu o związek małżeński w którym jeden współmałżonek jest niewierzący, natomiast powód dlaczego taka sytuacja ma miejsce to co innego.

Ale ta różnica dotyczy małżeństwa, a drogi do niego już nie obejmuje. Tak mi to wytłumaczono ;-) Czyli dotyczy albo zmiany wiary przez jednego z małżonków, albo też jej utraty. Nie mogli wejść w małżeństwo jako innowiercy (przynajmniej teoretycznie oczywiście).



#119716 Jak kochać drugą osobę i nie grzeszyć?

Napisano przez Ktosia on 2009-05-28, godz. 20:33 w Seksualność

Zgadza się. Bo w tym fragmencie jest po prostu mowa o tym, że jeden współmałżonek jest niewierzący. Wydaje mi się że w małżeństwo mogli wejść również jako jedno wierzące a drugie nie wierzące. Nie zauważyłem żeby Biblia gdzieś tego zabraniała chrześcijanom.

Dla mnie też to takie jednoznaczne nie jest. Ale organizacja twierdzi inaczej, a organizacji przecież nie przegadasz.



#118003 Jak kochać drugą osobę i nie grzeszyć?

Napisano przez Ktosia on 2009-04-29, godz. 20:53 w Seksualność

W związku z tym ktoś taki musi liczyć się z pozbawieniem go przez nadzorców przywilejów w zborze i być może naznaczeniem. Oczywiście każdy ŚJ może zrezygnować z przywilejów sam. Jednak nie jest to obowiązek. Starsi i tak wcześniej czy później sami zrobią "czystkę" ;)

Osobę niewierzącą ŚJ interpretują jako osobę która - choćby nawet wierzyła w Boga - ma inne wierzenia niż wierzenia ŚJ a te wierzenia są fałszywe i nie podobają się Bogu (wiara w Trójcę, chodzenie do kościoła itp.). Ponadto osoba taka jest uznawana przez Organizację za złe towarzystwo - i nie jest ważne czy ta osoba postępuje dobrze czy źle. Ważne natomiast jest to, że nie jest ŚJ.

Czyli generalnie, mimo szczycenia się, że podstawą jest Pismo Święte, śJ nie mają żadnego poparcia w nim dla tępienia związków "mieszanych"? W sumie nie bardzo rozumiem, dlaczego związki takie w sumie przez TS nie są zakazane, ale jednak starsi przeprowadzają wymienione przez Ciebie czystki? Bardzo chciałabym zrozumieć ten mechanizm działania...



#119613 Jak kochać drugą osobę i nie grzeszyć?

Napisano przez Ktosia on 2009-05-26, godz. 21:15 w Seksualność

Jeśli małżeństwo jest udane to na pewno się uświęcają. Ale jeśli stale są kłótnie lub zdrady to nie ma mowy o żadnym uświęcaniu. Według mnie Paweł dał ogólną radę dotyczącą trwałości małżeństwa w którym tylko jedno z małżonków wierzy w Boga. ŚJ nie negują tego wersetu tłumacząc go również jako wskazówkę możliwości przyciągnięcia "niewierzącego" współmałżonka do "prawdy".

Ale to w sytuacji, gdy jedno z małżonków zmieniło wiarę. Bo przecież u śJ nie ma opcji (no dobra, jest, ale skutecznie tępiona), żeby taki sobie świadek związał się z kimś ze świata i przyciągnął światusa do "prawdy".



#118356 Jak kochać drugą osobę i nie grzeszyć?

Napisano przez Ktosia on 2009-05-07, godz. 19:22 w Seksualność

Tekst z Biblii, 1 Kor 7:39: "Żona jest związana przez cały czas, dopóki żyje jej mąż. Ale jeśli mąż zapadnie w sen śmierci, wolno jej poślubić, kogo zechce, tylko w Panu." (Przekład Nowego Świata)

Ale przecież w kontekcie zakazu związku z "innowiercami" to kompletnie nie ma racji bytu. To, co przytaczasz, po poznaniu konkstu, dotyczy zupełnie innych tematów! Ależ to naciągane jest :/



#118352 Jak kochać drugą osobę i nie grzeszyć?

Napisano przez Ktosia on 2009-05-07, godz. 18:06 w Seksualność

Oczywiście w tym tekście jest mowa o kobiecie której zmarł mąż. Można się przyczepić że to dotyczy tylko takich przypadków :)

A możesz mi powiedzieć co to właściwie jest za tekst? Chyba chciałabym go w całości przeczytać, zaciekawiłeś mnie :)

A tak na marginesie to różnie można rozumieć słowo "zakaz". Organizacja po prostu mówi mniej więcej tak: "nie wolno ci tego i tamtego a jak zrobisz inaczej to będą za to konsekwencje ze strony starszych, mniejsze lub większe".

Jakoś mało w tym wszystkim Boga, który ponoć jest miłością :/



#117900 Jak kochać drugą osobę i nie grzeszyć?

Napisano przez Ktosia on 2009-04-27, godz. 19:52 w Seksualność

Nie wiem skąd rafal66 wziąłeś to, że związek z osobą innego wyznania jest grzechem?! Mało tego, to nie jest grzech ani u Katolików ani u Świadków Jehowy. Co prawda Bóg dał RADĘ, aby nie wiązać się z osobami innego wyznania, ale nie NAKAZAŁ tego...


Zastanowiła mnie ta wypowiedź. Bo skoro nie jest to grzechem (=nie jest ZŁEM), to dlaczego w zasadzie jest tępione przez śJ? Dlaczego śJ, żeby być z katolikiem musi zrezygnować z wszystkich przywilejów w zborze i Bóg wie co jeszcze? (ja jestem katoliczką - agnostyczką, więc szczegółowo wytycznych Strażnicy w tej dziedzinie nie znam, a szkoda w sumie).



#118681 Jak kochać drugą osobę i nie grzeszyć?

Napisano przez Ktosia on 2009-05-13, godz. 21:16 w Seksualność

A jeśli ożenię się z kobietą będącą ŚJ a mimo to będą się ciągle wyłaniać jakieś konflikty i zmartwienia z powodu niestosowania się mej żony do zasad chrześcijańskich, to czy nie lepiej uniknąć takiego kłopotu?

I tu się z Tobą zgadzam. W sumie konflikty mogą wyniknąć zawsze i na każdej płaszczyźnie. Po co tworzyć sztuczne robiąc ludziom wodę z mózgu? Przykre, zwłaszcza obecnie dla mnie :-(

Zostanę znowu katolikiem. Wtedy moje przyszłe małżeństwo będzie w Panu tak jak radzi Organizacja :)

Jak to znowu katolikiem? No i jaka organizacja? :)



#118686 Jak kochać drugą osobę i nie grzeszyć?

Napisano przez Ktosia on 2009-05-14, godz. 04:04 w Seksualność

Jak to jeść? Brać te słowa do siebie, czy nie ? Bo niby mówi uświecacie się, ale skąd możecie wiedzieć czy się uświęcacie ? To co ? Po co Paweł to wogóle mówił?
A skoro jest to w Biblii to jak do tego odnoszą się ŚJ, czy inne wyznania chrześcijańskie ?

Cóż, Joachimie, śJ chyba raczej mają to w nosie. Przynajmniej tak mi się wydaje w świetle tego, co ostatnio mnie spotkało...



#117902 Jak kochać drugą osobę i nie grzeszyć?

Napisano przez Ktosia on 2009-04-27, godz. 20:04 w Seksualność

Nie ma czego żałować. W ogóle zbyt bliski kontakt z zasadami "wiary" CK jest szkodliwy dla psychiki zdrowego człowieka :rolleyes:


Ja lubię dużo wiedzieć. Nawet jeśli to taka niewykorzystywana wiedza ;)



#117909 Jak kochać drugą osobę i nie grzeszyć?

Napisano przez Ktosia on 2009-04-28, godz. 04:08 w Seksualność

Oksymoron.

Stworzony przez życie...

Ale widzę, że nikt nie jest chętny do wyjaśnienia mi kwesti grzeszenia / niegrzeszenia w przypadku bycia śJ z katolikiem.



#124979 Bóg jest miłością?

Napisano przez Ktosia on 2009-09-07, godz. 19:52 w Ogólne

Witajcie,
od bardzo dawna zastanawia mnie właśnie temat bożej miłości. Bardzo, bardzo dużo myślę od jakiegoś czasu o Bogu, układam sobie pewne sprawy. W którymś momencie odeszłam od Boga, od KK.

Znam PŚ, czytałam o okrutnych karach, które spotykały ludzkość i to mnie przeraża. Ale z drugiej strony są Jezusowe przykazania miłości Boga i bliźniego. Dziwny trochę ten dysonans. Tak naprawdę, od jakiegoś czasu mogę spokojnie powiedzieć znów, że wierzę w Boga. Ale wierzę w Boga, który kocha wszystkie swoje dzieci, który jest litościwy, który przygarnia dzieci jak tego syna marnotrawnego.

Właśnie kwestia miłości Bożej była tym, co mnie odrzuciło w śJ. Sposób, w jaki bezlitośnie traktuje się wykluczonych i odstępców, nawet jeśli są nam najbliższymi ludźmi. W czasie studium najbardziej nie mogłam znieść hipokryzji w słowach "mojego" starszego. Tego, z jakim przekonaniem potrafił mówić, że to słuszne i zgodne w Bożym zamysłem w tak nieludzki sposób traktować ludzi, którzy odeszli lub nawet są w organizacji. Tego, jak ze słów Chrystusa, który podkreślał, że należy miłować bliźnich, śJ zrobić słowa pełne nienawiści do ludzi inaczej nazywających Boga, choć tak naprawdę to wciąż ten sam Bóg.

Może boli mnie to bardziej, bo tej nienawiści, tej hipokryzji, tego prania mózgu doświadczyłam na sobie, a właściwie zmuszona byłam patrzeć na kogoś mi bliskiego, kto dał sobie wmówić, że wszelkie pozytywne uczucia wobec mnie są najgorszą rzeczą, jaka może go spotkać, bo jestem ze świata.

Stąd moje pytanie czy dla Was Bóg jest miłością. Bardziej chciałam wiedzieć jak to jest po prostu w Waszych sumieniach.

Pozdrawiam,
Ktosia



#123976 Bóg jest miłością?

Napisano przez Ktosia on 2009-08-12, godz. 19:06 w Ogólne

Witajcie :)

Kiedy czytam np. fragment dot. przykazania miłości, albo Mat. 5:43:48, zastanawiam się nad jednym. Bóg, którego ja znam, w którego wierzę, jest miłością. Kocha swoje dzieci, itd., itp. Dlaczego śJ robią z niego kata, który np. godzi się na śmierć niewinnych małych istotek, które chociażby potrzebują transfuzji? Czy w milionie innych sytuacji... Może się mylę, ale w czasie całego mojego studium odniosłam wrażenie, że tak właśnie jest. To jeden z głównych powodów, dla których z niego zrezygnowałam. Nie potrafię i nie chcę w takiego Boga wierzyć...

Co o tym myślicie?