Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dzieci ŚJ


  • Please log in to reply
48 replies to this topic

#1 sebol

sebol

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3836 Postów
  • Lokalizacja:Waldenburg

Napisano 2006-08-26, godz. 07:58

Sytuacja dzieci, których rodzice związali się z organizacją Świadków Jehowy
(wybrane aspekty)
dr Dariusz Kuncewicz



"Strażnica" - Towarzystwo Biblijne i Traktatowe, popularnie nazywane organizacją Świadków Jehowy, posiada cechy instytucji totalitarnej. Organizację totalitarną charakteryzuje tendencja do nasilonej kontroli sfery prywatnej jednostki, jej życia rodzinnego i społecznego.

Sytuacja dzieci w rodzinach Świadków Jehowy jest bardzo trudna choćby z tego powodu, że rodzice faktycznie kierują się bardziej nakazami i zakazami organizacji niż dobrem własnego dziecka. De facto, w sytuacjach wymagających transfuzji krwi, przeszczepu organów organizacja uzurpuje sobie prawo do decydowania o życiu dzieci swoich wyznawców. Zakazuje przetaczania krwi nawet wtedy, gdy wiąże się to ze zmniejszeniem lub wykluczeniem szans na przeżycie dziecka.

Sytuacja dzieci, których tylko jedno z rodziców staje się Świadkiem Jehowy również jest trudna. Starsi członkowie zboru zwykle przekonują wówczas nowego wyznawcę-rodzica, aby przyjął nietolerancyjną postawę wobec dotychczasowych przekonań religijnych współmałżonka (np. zdejmowanie krzyży, wyrzucanie obrazków czy albumów religijnych, wypisywanie dziecka z lekcji religii, etc. - wbrew woli współmałżonka) i starał się go różnymi sposobami przyciągnąć do organizacji.

Problem polega tu więc nie na naturalnych trudnościach we współistnieniu dwóch światopoglądów religijnych ale na zamierzonej wrogości do jakiegokolwiek innego systemu religijnego oraz na ingerowaniu organizacji w małżeńskie i wewnątrzrodzinne decyzje.

Jeśli współmałżonek nie zamierza zostać Świadkiem Jehowy, jego partner - pod naciskiem organizacji - często dąży do sprawy rozwodowej, co w konsekwencji pociąga za sobą walkę o przyznanie prawa do opieki nad dzieckiem i w dalszej kolejności walkę (niezależnie od ustaleń sądowych) o prawo do widywania się z dzieckiem.

Dzieci postawione w takiej sytuacji, na początku mogą przeżywać ogromny konflikt lojalności a z czasem, gdy zostaną wrogo nastawione do drugiego rodzica (nie-Świadka Jehowy) - mogą deklarować niechęć do utrzymywania z nim jakichkolwiek, nawet sporadycznych kontaktów. I w tym przypadku trudność nie polega na tym, że rodzice prowadzą np. różne nieeleganckie rozgrywki o dziecko (jak to bywa przy sprawach rozwodowych) ale na tym, że stroną podżegającą do konfliktu małżeńskiego i sporów o dziecko faktycznie jest organizacja Świadków Jehowy.

Spośród innych trudności, z którymi dzieci muszą się borykać, na uwagę zasługują ograniczenia w kontaktach społecznych i restrykcyjny, oparty na ideologii, system wychowawczy. Dzieci Świadków Jehowy nie powinny np. przyjaźnić się z rówieśnikami, którzy nie należą do organizacji.

Na zewnątrz dzieci wyznawców mogą zachowywać się poprawnie, nieraz nad wyraz uprzejmie - ale nie powinny nawiązywać bliższych relacji w środowisku szkolnym, na podwórku czy na wyjeździe.

Zwykle zabronione lub odradzane są też następujące formy zaangażowania: udział w zajęciach pozaszkolnych i większości kółek zainteresowań, podejmowanie studiów wyższych, działalność w stowarzyszeniach młodzieżowych, przynależność do harcerstwa; umawianie się na randki, obchodzenie świat, imienin, urodzin; chodzenie do kina lub teatru, śpiewanie hymnu narodowego, gra na loterii, konsultacje psychologiczne lub psychiatryczne, etc.

Nakazane lub zalecane jest natomiast odroczenie decyzji o małżeństwie i poczęciu dziecka na rzecz głębszego zaangażowania się w działalność organizacji, konsultowanie się z przełożonymi w sprawie planowania wolnego czasu tak własnego jak i dzieci.

Osoby, które odeszły z organizacji Świadków Jehowy potwierdzają, iż nie powinno się okazywać większej lojalności współmałżonkowi niż przełożonym. Za mile widzianą postawę uchodzi pełne podporządkowanie się radom przełożonego, duża dyspozycyjność, podległość kobiety mężczyźnie w związku małżeńskim i generalnie nie poddawanie w wątpliwość zaleceń przełożonych.

Konkludując, należy uznać środowisko wychowawcze (tworzone przez zaangażowanych Świadków Jehowy) za odzwierciedlenie instytucji totalitarnej, do której zostali zwerbowani rodzice. Dzieci Świadków Jehowy nie mają więc dużych szans na szczęśliwe doświadczenie dzieciństwa, okresu dorastania oraz na rozwój dojrzałej osobowości. Dlatego, już jako dzieci, potem jako dorośli - nierzadko wymagają specjalistycznego wsparcia psychologicznego lub psychiatrycznego.

dr Dariusz Kuncewicz

źródło: http://www.kulty.info/art/266

co sądzicie o tym artykule?
"Nie umiem wyobrazić sobie Boga nagradzającego i karzącego tych, których stworzył, a którego cele są wzorowane na naszych własnych - krótko mówiąc, Boga, który jest jedynie odbiciem ludzkich słabości." A.Einstein

"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins

#2 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-08-26, godz. 08:51

Zwykle zabronione lub odradzane są też następujące formy zaangażowania: (..) konsultacje psychologiczne lub psychiatryczne, etc.

To chyba nieprawda. Miałem w garści jedną Strażnicę, gdzie wizyta u psychologa była zalecana w przypadku depresji.

#3 saraj

saraj

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 245 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2006-08-26, godz. 09:05

To chyba nieprawda. Miałem w garści jedną Strażnicę, gdzie wizyta u psychologa była zalecana w przypadku depresji.


Haael w strażnicy tak ,ale w zborach krzywo sie na to patrzy jak ktoś leczy sie psychiatrycznie.
U nas w zborze były 2 takie przypadki ,gdzie wręcz wyśmiewano sie z tych sióstr ,co bardzo mnie bolała i nawet pokłóciłam sie ze starszymi o to .Jedna siostra przez takie nastawienie współbraci zaniechała lecznia .Dobrze ,że nie skończyło sie to tragedią. Druga do tej pory błaka sie sama po osiedlu ,bo ja bracia unikaja (jest chora na schizofremię). Myślałam ,że serce mi pęknie jak ja niedawno spotkałam taka samotna i zaniedbana ,a tymbardziej ,ze nie mogłam sie do niej odezwać i jej pomóc ponieważ dla niej jestem odstępcą .Jej za to nie winie ,bo tak ja nauczono .

Ale to naprawde tragiczne co dzieje sie z takimi współchrześcijanami.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)

#4 saraj

saraj

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 245 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2006-08-26, godz. 09:26

Sebolku podpisuję sie pod słowami pana Kuncewicza , nie ujęłabym tego lepiej choc sama to w organizacjii przeżywałam .
Choć w czasopismach straznica nie ma jasnych wytycznych dotyczących tych dzidzin życia rodzinnego to muszę powiedzieć , że w zborach jest bardzo powszechnym zjawisko mieszania się przez starszych w sparawy rodzinne członków zboru. Doznałam tego na sobie i zostawiło to duzy znak na mojej rodzinie ,a w szczególności na moich dzieciach , choć tolerowałam to tylko do pewnego momentu .
Potem jak okazałam jawny bunt ,ze nie pozwole sobie na wtrącanie sie w moje sprawy to już przestałam być dla nich taka cacy siostrzyczka pionierka ,ale wtedy miałam już to gdzieś .
Tylko szkoda ,że tak późno ,że ucierpiały na tym moje dzieci ,tego juz nie da sie cofnąć.

Pozdrawiam kochani bracia i siostry i proszę nie pozwólcie obcym ludziom krzywdzic własnych bliskich .

PS. Nigdy nie przestałam Was dażyć miłościa chrześcijańska ,tylko przykro mi bardzo ,że ten system organizacyjny tak nas niszczy i zabija w nas najpiekniejsze uczucia.

Użytkownik saraj edytował ten post 2006-08-26, godz. 09:31


#5 sebol

sebol

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3836 Postów
  • Lokalizacja:Waldenburg

Napisano 2006-08-26, godz. 09:31

Jeśli współmałżonek nie zamierza zostać Świadkiem Jehowy, jego partner - pod naciskiem organizacji - często dąży do sprawy rozwodowej, co w konsekwencji pociąga za sobą walkę o przyznanie prawa do opieki nad dzieckiem i w dalszej kolejności walkę (niezależnie od ustaleń sądowych) o prawo do widywania się z dzieckiem.


to chyba tez jest półprawda - ja osobiście sie nie spotkałem, aby namawiano do rozwodów w związku z tym że jedno jest SJ a drugie nie !

generalnie artykuł dr Kuncewicza jest dobry, ale do lekcji Pan Kuncewicz się nie zabardzo przygotował ! amatorszczyzna! a takie wpadki, niestety nie pomagają uwiarygodnić całość badanego problemu!

Użytkownik sebol edytował ten post 2006-08-26, godz. 09:34

"Nie umiem wyobrazić sobie Boga nagradzającego i karzącego tych, których stworzył, a którego cele są wzorowane na naszych własnych - krótko mówiąc, Boga, który jest jedynie odbiciem ludzkich słabości." A.Einstein

"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins

#6 saraj

saraj

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 245 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2006-08-26, godz. 09:39

to chyba tez jest półprawda - ja osobiście sie nie spotkałem, aby namawiano do rozwodów w związku z tym że jedno jest SJ a drugie nie !

generalnie artykuł dr Kuncewicza jest dobry, ale do lekcji Pan Kuncewicz się nie zabardzo przygotował ! amatorszczyzna! a takie wpadki, niestety nie pomagają uwiarygodnić całość badanego problemu!


I tu sie z Toba Sebolku nie zgodze . Napewno nie namawia się do rozwodów ,ale często tak bywa ,ze rodziny rozpadaja się własnie z tego powodu (mam taki przykład za ścianą ,czysta tragedia) .Może pan Kuncewicz źle to ujął ,ale znalazł problem ,który istnieje .

Całuski :)

#7 sebol

sebol

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3836 Postów
  • Lokalizacja:Waldenburg

Napisano 2006-08-26, godz. 09:47

I tu sie z Toba Sebolku nie zgodze . Napewno nie namawia się do rozwodów ,ale często tak bywa ,ze rodziny rozpadaja się własnie z tego powodu (mam taki przykład za ścianą ,czysta tragedia) .Może pan Kuncewicz źle to ujął ,ale znalazł problem ,który istnieje .

Całuski :)



zgadza się! ale wytyczne Organizacji nic o tym nie mówią ! to tylko wymysły sfanatyzowanych starszych czy tez braciszków !
"Nie umiem wyobrazić sobie Boga nagradzającego i karzącego tych, których stworzył, a którego cele są wzorowane na naszych własnych - krótko mówiąc, Boga, który jest jedynie odbiciem ludzkich słabości." A.Einstein

"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins

#8 saraj

saraj

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 245 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2006-08-26, godz. 09:53

zgadza się! ale wytyczne Organizacji nic o tym nie mówią ! to tylko wymysły sfanatyzowanych starszych czy tez braciszków !


Prawda ,ale kto z nich zrobił takich bezdusznych robotów? :(

#9 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-08-26, godz. 10:05

Bardzo dobry tekst i prawdziwy. Z jednym zastrzeżeniem: dzieci SJ mogą przyjaźnić się z osobami "ze świata", choć oczywiście nie jest to dobrze widziane i lepiej nie obnosić się za bardzo z taką przyjaźnią... Sam nie wiem, co bym zrobił, gdyby nie ci "świeccy" przyjaciele...
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#10 gwiazdka

gwiazdka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 111 Postów
  • Lokalizacja:Kraków

Napisano 2006-08-26, godz. 10:35

"...Dzieci Świadków Jehowy nie mają więc dużych szans na szczęśliwe doświadczenie dzieciństwa, okresu dorastania oraz na rozwój dojrzałej osobowości. Dlatego, już jako dzieci, potem jako dorośli - nierzadko wymagają specjalistycznego wsparcia psychologicznego lub psychiatrycznego."

Pozwolicie, że ustosunkuję się do powyższych słów, jako, że osobiście czuję się związana z tym tematem. Jak pisałam już tutaj na forum, od dzieciństwa byłam wychowywana w rodzinie ŚJ. Zgadzam się, że w takich rodzinach, dzieci raczej nie zachęca się do kontaktów ze „świeckim towarzystwem” i udział w typowych imprezach szkolnych czy poza szkolnych jest niewskazany. Ale czy przez to można powiedzieć, że miałam nieszczęśliwe dzieciństwo?
Wręcz przeciwnie. Pomimo tego, że tato był starszym, bardzo zaangażowanym w sprawy zborowe i całe nasze życie w zasadzie kręciło się wokół „spraw teokratycznych”, nie mogę powiedzieć, że moi rodzice mnie unieszczęśliwili. Więcej, wychowali mnie tak, jak potrafili najlepiej. Owszem często kierowali się wytycznymi CK, ale przede wszystkim tym, co ma do powiedzenia Biblia. Nie zabraniali mi kolegowania się z rówieśnikami, nie zabraniali rozrywki, chodzenia do kina czy pójścia na studia, nawet sami mnie do tego ostatniego motywowali. Choć faktycznie większość kontaktów utrzymywałam z osobami będącymi ŚJ, to nie paliłam za sobą mostów i to przydałoby się choćby teraz, kiedy straciłam te wszystkie kontakty z ŚJ a te „świeckie”, które nawiązałam w latach dzieciństwa i młodości (choć przecież dalej mam 18 latek :P ) nadal są, bez względem na to kim jestem.
Chyba ważne jest to, żeby w tym wszystkim zachować równowagę i nie dać się zwariować. Mam więc niezwykłe szczęście, że tak było w przypadku moich rodziców.
Jasna sprawa, że moje dzieciństwo różniło się od dzieciństwa moich rówieśników z podwórka czy ze szkoły, ale ja tego nie żałuję. Uważam, że rodzice wychowali mnie dobrze i moje dzieciństwo jak późniejszy okres uważam na naprawdę szczęśliwy. Kto wie kim byłabym teraz w dorosłym życiu, gdyby rodzice nie byli ŚJ i nie wychowywali mnie właśnie w taki sposób.
Z drugiej strony zgadzam się z tym, że różne patologie i problemy natury społecznej zdarzają się również często w rodzinach Świadków Jehowy, jak np. opisała o tym Saraj, ale nie należy tego uogólniać. To, że ktoś był wychowywany przez rodziców będących ŚJ wcale nie oznacza, że takie dzieci będą mieć w dorosłym życiu, problemy związane z psychiką. Oczywiście w każdej rodzinie mogłoby się znaleźć coś, nad czym należałoby popracować, bo nie ma przecież idealnych rodzin. Ale nie można generalizowac, że ktoś jest nieszczęśliwy, bo był wychowywany w rodzinie ŚJ.

Pozdrawiam serdecznie

#11 saraj

saraj

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 245 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2006-08-26, godz. 10:47

Cieszę się Gwiazdeczko ,że miałaś takie szczęśliwe dzieciństwo i tak pięknie o nim mówisz .
Dlatego też starm się nie uogólnać zjawiska patologii, mającego miejsce w organizacjii .Wręcz przeciwnie widzę je również gdzie indziej ,ale akurat tu ustosunkowałam sie do konkretnego artykułu .

Pozdrawiam Cie serdenie :)

#12 pawel r

pawel r

    Niepoprawne stworzenie Boga

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4853 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Scecin City

Napisano 2006-08-26, godz. 10:57

Jeśli mogę wtrącić moje trzy grosze :) to jak mniemam jeśli dzieci mają "zdrowych" rodziców i umieją mądrze przefiltrować nauki CK to dzieci mogą mieć udane dzieciństwo, ale pytanie ile takich zdrowych rodzin jest? Jak dobrze pamiętam kiedyś tu chłopaki pisali o naciskach w przypadku jeśli jedno najpierw z narzeczonych, a później małżeństwa jest ŚJ a drugie nie w celu najpierw poszukania sobie kogoś wśód ŚJ, a później w przypadku ewentualnych konfliktów już małżeńskich sprawdzanie czy nie powinno dojść do rozwodu np. ewentualnego cudzołóstwa ze strony nie-ŚJ.
Należę do 144...

Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...


#13 saraj

saraj

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 245 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2006-08-26, godz. 11:00

Kto wie kim byłabym teraz w dorosłym życiu, gdyby rodzice nie byli ŚJ i nie wychowywali mnie właśnie w taki sposób.


W Twoim tekście skarbie uderzyło mnie tylko to jedno zdanie .Wybacz ,że tak to odczułam ,ale moi rodzice nigdy nie byli Świadkami Jehowy i nie uważam ,aby źle mnie wychowali .
Choć może nie miałam tak cudownego dziciństwa ,ale bardzo ich kocham i jestem im wdzięczna za to co zdołali mi dać .

Może źle Cie zrozumiałam ...? na forum często tak bywa :)

#14 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2006-08-26, godz. 11:21

Jeśli mogę wtrącić moje trzy grosze :) to jak mniemam jeśli dzieci mają "zdrowych" rodziców i umieją mądrze przefiltrować nauki CK to dzieci mogą mieć udane dzieciństwo, ale pytanie ile takich zdrowych rodzin jest?


Dużo. A patologie zdarzają się wszędzie.


Pozdr;

#15 gwiazdka

gwiazdka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 111 Postów
  • Lokalizacja:Kraków

Napisano 2006-08-26, godz. 11:41

W Twoim tekście skarbie uderzyło mnie tylko to jedno zdanie .Wybacz ,że tak to odczułam ,ale moi rodzice nigdy nie byli Świadkami Jehowy i nie uważam ,aby źle mnie wychowali .
Choć może nie miałam tak cudownego dziciństwa ,ale bardzo ich kocham i jestem im wdzięczna za to co zdołali mi dać .

Może źle Cie zrozumiałam ...? na forum często tak bywa :)


Droga Saraj! :)
Nie podaję w wątpliwość faktu, że rodzice nie będący ŚJ potrafią bardzo dobrze wychować swoje dzieci i na odwrót, że świadkowie też mają z tym sporo problemów. Znam dzieci nie wychowywane przez ŚJ, które są bardzo wartościowymi osobami, zapewne takimi jak Ty :) , jak i dzieci ŚJ, za które niejedni rodzice mogliby się powstydzić.
Pisząc to zdanie pisałam o swojej sytuacji. Nie mamy żadnego wpływu w jakiej rodzinie przychodzimy na świat i w jakiej się wychowujemy. Ja miałam faktycznie to niezwykłe szczęście, że jestem córką moich rodziców. Tak jak pisałam są sprawy, które nie zwsze wychodziły idealnie i do których można byłoby "się przyczepić", ale z perspektywy czasu uważam swoje dzieciństwo za naprawdę szczęśliwe. I tylko to mnie nieraz zastanawia czy byłoby podobnie, gdyby rodzice nie byli świadkami. Gdyby np. wybrali karierę zawodową, która mogłaby przesłonić im cały świat, mogliby zaniedbać kwestię mojego wychowania i nie wiadomo czy nie wpadłabym w jakieś problemy, które często spotykają młodych ludzi. Oczywiście wcale nie uważam, że musiałoby tak być. Wszystko zależy od zasad jakimi kierują się rodzice i tym, co chcą przekazać swoim dzieciom.
Mam nadzieję Saraj, że nie uraziłam Cię tak bardzo tym moim zdaniem, a jeśli tak to proszę wybacz.
Pozdrawiam cieplutko :)

#16 pawel r

pawel r

    Niepoprawne stworzenie Boga

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4853 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Scecin City

Napisano 2006-08-26, godz. 11:46

Dużo. A patologie zdarzają się wszędzie.

W zupełności się zgadzam choć trzeba przyznać, że system totalitarny jaki wprowadza CK WTSu nie sprzyja normalności. B)
Należę do 144...

Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...


#17 saraj

saraj

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 245 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2006-08-26, godz. 12:10

Mam nadzieję Saraj, że nie uraziłam Cię tak bardzo tym moim zdaniem, a jeśli tak to proszę wybacz.
Pozdrawiam cieplutko :)


Nie mam Ci czego wybaczać Gwiazdeczko , to chyba ja poprostu nieraz czytam między wierszami :)

Pozdrawiam również cieplutko :)

#18 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-08-26, godz. 16:23

Jakkolwiek normalni i tolerancyjni nie byliby rodzice, dziecko wychowane "w prawdzie" zawsze będzie nosić w psychice uraz. Różne mogą być jego rozmiary, ale blizna pozostanie na zawsze. Pamiętajmy, że dziecko znacznie bardziej chłonie emocje niż dorosły, nie jest ukształtowane emocjonalnie. Jaki wpływ może wywierać na psychikę ciągłe straszenie armagedonem albo powtarzanie, że "nie należy się do tego świata"? Przeogromny. Mi do dziś zostały opory, gdy mam zapukać do drzwi nieznajomego, co, jak sądzę, jest "pamiątką" po zabieraniu w pracę w bardzo wczesnym dzieciństwie. Inne problemy mogą wynikać z jakichś uwarunkowań lokalnych (małe społeczności, nietolernacja, prowincjonalizm...). I tak można by jeszcze długo, długo wymieniać.
I powtórzę: to wszystko NIE ZALEŻY od rodziców, tylko od nauk Brooklynu. Co musi zrobić rodzic, żeby zachować normalność swojego dziecka? Nie zabierać go w pracę? Pozwalać obchodzić urodziny i święta? Mówić, że nie będzie armagedonu, a kochany wujek, który chodzi do kościoła, wcale nie zginie z ręki Jehowy? To niemożliwe...

Użytkownik brat_jaracz edytował ten post 2006-08-26, godz. 16:24

"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#19 Oko-Rentgen

Oko-Rentgen

    Pokój Ci obcy przybyszu!

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1320 Postów
  • Lokalizacja:Niemcy, Nadrenia Północna-Westfalia. Rok produkcji: 1977 n.e.

Napisano 2006-08-26, godz. 17:59

Prawie każdy rodzic "szkodzi" swoim dzieciom i wtłacza im swoje poglądy i to nie tylko religijne.
Nazywam to tłoczeniem i przekazywaniem kompleksów i "urazów" na nastepną generację.
Wystarczy dziecku długo powtarzać, że n.p. inny kolor skóry jest "bee" i będa umysłowe kredki...niestety.
Szanse na prawie totalne rozkompleksienie i uwolnienie ma niewiele osób...
...no i mam nadzieje, że zaraz ktoś nie będzie "krzyczał", że jest bez kompleksów.
Takich ludzi chyba nie ma a jeśli to bardzo mało. No i nie mówię tylko o dzieciach ŚJ, ale raczej ogólnie.
Są takie wyznania religijne, w których za "odstępstwo" zostajesz nie duchowo tylko fizycznie zabity.
Fanatyzm i choro zniewolone umysły chodzą często parami.
Pozdrawiam.

(pomijam tutaj oczywisty fakt, że (prawie) każdy rodzic kieruje się miłością, którą też okazuje swoim dzieciom.)

P.S.: zastanawiam się co pan Kuncewicz miał wspólnego ze ŚJ

Użytkownik Oko-Rentgen edytował ten post 2006-08-26, godz. 22:20


#20 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-08-26, godz. 19:13

To prawda, że każde dziecko jest narażone na różnorodne urazy psychiczne, czemu często są winni sami rodzice. Jednak na szczególne potępienie zasługuje wśród SJ sukcesywna indoktrynacja od najmłodszych lat. Brooklyn wie, co robi, każąc przysposabiać najmłodsze (i najbardziej podatne) dzieci do późniejszej uległości. To jest obrzydliwe. Na szczęście, nie zawsze mu się to udaje, czego również i ja jestem przykładem. :)
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych