Osobiście próbowałem ze SJ rozmawiać na podstawie Biblii ale nie obeszło się z nawiązywaniem do historii KK, i negowania faktu np. poprzez stwierdzenia że "my się powołujemy na takich historyków, a Ty na takich" mimo że mówie że ta sama osoba co innego mówiła (pisała) niż uczą w swoich materiałach. Dlatego stwierdzam, że nie ma sensu standardowo na Biblii pokazywania nauki Boga. Myślałem że to jest możłiwe ale nic nie dociera... Baaa sam dostałem dziś wskazówkę, że ludzie utwierdzają się w błędnych naukach, ale na nawiązanie do "Czy wierzyć w Trójcę?" i osób Ojców Kościoła stwierdzenie padło, że odwołują się do historyków, a ja na to że odwołuję się do ojca kościoła którego podają a nie historyka, co oczywiście przeszło bez komentarza (może dlatego że już wychodziłem?

Nie mniej pytanie się pojawia - Jeśli już ze ŚJ rozmawiać i chciać mu coś pokazać i otworzyć umysł to jak rozmawiać? I co również ważne jak nie rozmawiać?

Co więcej ostatnio spotkanie jakie miałem z SJ zostało podsumowane dziwnym stwierdzeniem że "zadaję pytania" jakby to było czymś niezwykłym



Mam pytanie do byłych ŚJ: Czy kiedy byli jeszcze ŚJ i głosili naukę CK przedstawiając "miażdżące" dowody swoich nauk i robiąc to w sposób pewny i zdecydowany czy po takim "miażdżeniu" poganina nasuwały się Wam jakieś wątpliwości wobec tych "słabych" argumentów??? Jak zawsze rozmawiam z ŚJ są jak "lity beton" pewności siebie, ale co czuliście Wy, którzy już nie jesteście w tej organizacji - wtedy po takich spotkaniach??? Czy mimo to ziarno Słowa może paść i wykiełkować?