Stało się!
#1
Napisano 2007-10-01, godz. 10:38
Jakis czas temu udzielalem sie na forum.....ale do rzeczy. Mam juz 28 lat i przez caly czas jestem SJ. Ochrzcilem sie jak mialem lat 17 i do tej pory twierdze ze to byl dobry wybor. Niestety moje zycie osobiste nie ukladalo sie najlepiej. No niestety nie moglem znalezc sobie bliskiej mi polowki. Jestem przystojny i ogolnie lubinay wiec wiele siostr bylo mna zainteresowanych, ale jakos z zadna nie potrafilem znalezc teog CZEGOS wspolnego jezyka, porozumienia, tej iskry o ktorej mowi Piesn nad Piesniami. Lata lecialy a ja od dluzszego czasu czulem ze zadaje zwykly gwalt swemu cialu i duszy. Po prostu samotnosc mi nie sluzy i tyle... W tym czasie moja mlodsza siostra i brat zawarli zwiazki malzenskie w prawdzie. Sa szczesliwi i bardzo sie kochaja. Cieszylem sie ich szczesciem, ale ostatni rok byl dla mnie tragiczny. Wracalem po zebraniu do domu i spedzialem caly wieczor przed kompem. Bo ludzie w moim wielu przewaznie zalozyli juz rodziny a wypadu z 20 letnimi dzieciakami z moejgo zboru jakos mnie nie bawil. Przez wiele lat bylem zakochany w dziewczynie ze zboru ktora nie odwzajemnila moich uczuc. Wybrala zycie pionierki w terenie i cos...trza byla to uszanowac. Uswiadomienie sobie pewnych rzeczy - to ze z nia nie bede razme bylo bolesne. W tym czasie w pracy poznalem dziewczyne. spotkalismy sie kilka razy wieksza grupa z pracy i przerazilo mnie jak bardzo sie ze soba dobrze rozumiemy. Nigdy jeszcze czegos takiego nie mialem. Pewnego dnia wybralismy sie ze soba na spacer by prozmawiac. Po tej rozmowie usiwadomilem sobie ze zalezy mi na niej. WIedziala ze jestem SJ. Zaczelismy spro na ten temat rozmowiac. Jej wiedza na nasz temat byla wlasciwie tylko teoretyczna - nie znala wczesniej zadnego SJ. Reasumujac - jest nam ze soba niesamowicie - ale zdajemy sobie sprwy ze ewentualny zwiazek to bedzie ciezka sztuka kompromisow i wyzeczen. A z drugiej strony nie wyobrazam sobie bym mial ja porzucic tylko dlatego ze nie jest SJ. Postanowilem poweidziec o niej rodzicom - i sa to bardzo kochani ludzie. Nie sa przeciwni ale obawiaja sie z jakimi problemami przyjdzie nam sie zmierzyc. JEst wiec w nas sporo radosci ze mamy siebie ale i sporo smutku ze jedyna rzecza ktora nas dzieli: to religia. Pod kazdym innym wzgledem zgadzamy sie ze soba: swiatopoglad, pasje, marzenia i plany. JEst to niesamowite bo nigdy nie wierzylem w bajke o drugiej polowce - a teraz patrze na ta kobiete i widze w niej moja zone. CO wiecej nigdy nie myslalem o dzieciach - bo to obowiazek i sa dni ostatnie - a z ta kobieta CHCE miec dzieci. Taka fala nowych mysli, uczuc jest dla mnie czyms nowym.
I po porstu nie wyobrazam sobie bym mogl ja porzucic. Rozmawiamy o tym czesto. Jej rodzice nie akceptuja SJ - sa przeciwni temu zwiazkowi, bo uwazaja nas za fanatykow. Groza jej ze nie bede mial wstepu do ich domu. Ona na to ze jesli mnie nie zaakceptuja to ona tez nie bedzie przychodzic. Ja sobie obiecalem ze zrobie wszystko by miala dobry kontakt z rodzicami a dume schowam do kieszeni...
Ogolnie jest ciezko, i najlatwiejszym rozwiazaniem byloby zerwanie tej znajomosci.... jej rodzice by sie cieszyli, moi tez by na pewno mieli nadzieje ze znajde kogos w Organizacji. Ale to co jest miedzy nami jest czyms pieknym i szlachetnym, nie wiem czy to juz milosc bo nie chce uzywac wielkich slow, ale czy to jest cos zlego? Przeraza tylko mnie to jak bardzo religia dzieli.....
Znacie jakies mieszane pary, jak sobie radza??
Z gory prosze o oszczedzenie mi zlwosliwych uwag na temat SJ....
Pozdrawiam
#2
Napisano 2007-10-01, godz. 11:11
Wiesz co....zabrzmi to może ostro, ale ciesze sie,że ktoś z SJ na własnej skórze doświadczy tego co ja i ma nadzieje,że coś go tego nauczy!
Wpadnij do mnie na Facebooku!
#3
Napisano 2007-10-01, godz. 11:20
po rozmowie starszych jestem.....z przywileju slugi musze zrezygnowac jelsi chce kontynuowac ta znajomosc....a Tobie Arturze dziekuje za Twoja braterska milosc....pozdrawiam
#4
Napisano 2007-10-01, godz. 11:30
A przy okazji co to za chrześciajńska organizacja co kara za miłość?!?
Wpadnij do mnie na Facebooku!
#5
Napisano 2007-10-01, godz. 11:39
ciesze sie,że ktoś z SJ na własnej skórze doświadczy tego co ja
stwierdzenie faktu jest zawsze obiektywne a tutaj ma to wydzwiek emocjonalny artur..... wsystko na ten temat
nie wyklucza mnie ale rozumiem ze nie moge miec przemwien ijezeli sam lamie pewne zasady...to normalne... i jak pisalme jestem gotow zaplacic ta cene...wszystko na ten temat....
#6
Napisano 2007-10-01, godz. 12:05
#7
Napisano 2007-10-01, godz. 12:21
ciesze sie,że ktoś z SJ na własnej skórze doświadczy tego co ja
Nie ma jak szczere wspolczucie
#8
Napisano 2007-10-01, godz. 12:56
A czemu przychodzisz z tym tutaj?
sic! Ile razy jeszcze ktoś będzie osobom w takim położeniu zadawał to durne pytanie ? A gdzie cholera ma się taka osoba z tym udać ? Może ktoś zna lepsze miejsce,.... ale może dla niektórych to jest jedyne jakie znają w danej chwili gdzie mogą się o "coś" zapytać ... i mimo wszystko zachować anonimowość...
A w przypadku Melchizedek'a to raczej tylko dobrze o nim świadczy że jest w stanie zapytać i porozmawiać o tym z "kimś" innym oprócz "jedynej słusznej"...
Poza twoją własną satysfakcją to nic pozatym się nie dzieje w tej kwestii ...Wiesz co....zabrzmi to może ostro, ale ciesze sie,że ktoś z SJ na własnej skórze doświadczy tego co ja i ma nadzieje,że coś go tego nauczy!
człowiek ma się cieszyć że innego człowieka spotyka taka "ciężka sytuacja" ? Bez sensu...
Kogo i co ma to nauczyć ?
OK jakiś ŚJ sobie pocierpi i zrozumie ... i co w związku z tym ? żaden ŚJ poza nim samym nic na tym nie zyska, jeśli już mówimy w tych kategoriach.
organizacja stanowi większy problem niż inne religie i z tym muszę się zgodzić. ale to nie ŚJ-człowiek jest problemem, tylko ŚJ-członek organizacji.
Z mojej strony...
Jeśli chodzi o was dwojga to najważniejsze jest to że oboje chcecie być razem, bez względu(?) na propagandę WTS'u.
Co do kontaktów rodzinnych. To i tak przecież prawdopodobnie 80% wolnego czasu będziesz spędzał ze swoją drugą połową, a nie z rodziną.
[Tak biblijnie - Mat 19:5 "Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem." ]
[Tylko Pamiętaj - nie skrzywdź Jej ze względu na organizacje i "religie"]
IMHO największy problem będzie stanowiło wychowywanie dzieci . Wszystkie wasze zgrzyty, niedomówienia, różnice poglądów, itp. itd. będą przyjmować jak chłostę na ich psychice...
TO i wiele innych kwestii wypadałoby omówić na samym początku.
pozdrawiam i Powodzenia.
Użytkownik Nilrem0 edytował ten post 2007-10-01, godz. 13:26
#9
Napisano 2007-10-01, godz. 12:57
"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins
#10
Napisano 2007-10-01, godz. 13:41
Zauroczenie (miłość) to fajna rzecz. Ma tylko jedną wadę, mija po pewnym czasie i wtedy albo się kochacie, albo tolerujecie, albo nienawidzicie.
Warto abyś o tym pomyślał decydując się na związek z osobą innej oriętacji religijnej. A w twoim przypadku to od razu dobrze by było, jakbyście sobie ustalili w jakiej religii bedziecie wychowywać dzieci, na jakie metody leczenia się zgodzicie a na jakie nie, i wiele takich tematów, które mogą wyjść w życiu, a które będą miały wpływ na wasz związek i na wychowanie dzieci.
Zauroczenie to fajna rzecz, ale kocha się nie tylko sercem, ale też wolą i umysłem, aby czynić to, co nazywa się praktyczną miłością.
Trzymaj się Melchizedeku. Wszystkiego najlepszego dla ciebie i twojej ukochanej.
#11
Napisano 2007-10-01, godz. 13:44
Jednak to, że nadal jesteś ŚJ-wy świadczy o związku emocjonalnym i kłopoty pojawią się później.
Idziesz na jeden kompromis - rezygnujesz z aktywnego życia zborowego.
Następnym wyzwaniem będzie ślub w samotności, a raczej ze szczątkową ilością przyjaciół i rodziny "w prawdzie".
Nastęnym będzie uczestniczenie w świętach i uroczystościach rodzinnych,
dalej - zebrania i obecność na wszystkich.
Jeśli dzieci - to jak je wychowywać, urodziny, imieniny, mikołaj?
Nie życzę Ci tego - ale trudna sytuacja zdrowotna/wypadek i wybór metody leczenia. Jaką podejmiesz decyzje w przypadku żony, a jaką ona wobec Ciebie?
Jak będzie wyglądało Twoje życie towarzyskie? Będziesz się spotykła z żoną i swoimi przyjaciółmi ze zboru? Czy będziesz chodził z żoną do ich przyjaciół? Na wakacje? Co na to rodzice? Etc ...
Nie zazdroszczę Ci.
#12
Napisano 2007-10-01, godz. 14:09
Oboje wiemy ze musiamy dac temu uczuciu czas i duzo ze soba rozmwiac jak partnerzy a nie dwa wrogie obozy.... i zobaczyc czy nam sie uda.
Co mozna zrobic z drugiej strony.....mozna zrezygnowac i miec nadziej ze czas leczy rany....po porstu....to piekna dziewczyna i wiem ze na pewno dlugo by sama nie byla jesli tylko by chciala. Ale oboje bylismy sami bardzo dlugo, choc okazji nie brakowalo....ale to zawsze nie bylo to. Ja wiem ze to brzmi jak wyznania milosne nastolatka ale to nie tak. Wiem ze ROZSADNIE by bylo spasowac i dac sobie spokoj.....mowi sie tego kwiata jest pol swiata...u nas siostr sporo.....ale prawda jest taka ze ciezko jest trafic n ta wlasciwa osobe.....po porstu. Osobe przed ktora mozesz byc soba, mozesz zdjac wszystkie maski i byc szczerym az do bolu. Jestem juz na tyle dorosly ze wie, iz takie rzeczy sie nie zdarzaja za czesto. Mylse ze gdybym z tego zrezygnowal zawsze mialbym zal do siebie o to...A moze sie myle? Nie oczekuje tu zlotej porady bo i tak czas musis wszystko zweryfikowac...po prostu.....
#13
Napisano 2007-10-01, godz. 14:34
Ja mam żonę, wcześniej były jakieś dziewczyny (ze zboru, ze świata), ale na przestrzeni kilkunastu lat trafiła się tylko jedna TA... moja żona.
Nie wyobrażam sobie czekanie na inną - oczywiśie jeśli masz jakieś doświadczenia w sprawach sercowych - jeśli ta jest wyjątkowa (podkreślam wyjątkowa).
Dylemat masz i to nie mały.
Mi wystarczy niewierzący ja i wierząca żona.
#14
Napisano 2007-10-01, godz. 15:26
a dlaczego dzieci maja byc wychowywane w jakiejs religii?????
nie widze problemu ze jesli ona bedzie chciala ochrzcic dzieci ( tbo to i jej dzieci beda) to on nie bedzie robil problemow... omowia co jest w stanie w zgodzie z sumieniem zrobic a co nie. na co ona moze liczyc a na co nie... i podobnie na odwrot. jesli on bedzie dzieci chcial wziasc na zebranie to ona mimo wszystko ugotuje obiad ( a moze nawet bedzie wdzieczna ze ma odrobine ciszy a maz zamiast uganiac sie z kolegami za mlodymi laskami pokazuje dzieciom wartosci....
kiedys same wybiora (jesli) religie..... a gdy beda widziec tolerancje i milosc u rodzicow to beda mial problem, ktora... i takiego jedynie poblemu na przyszlosc im zycze
#15
Napisano 2007-10-01, godz. 16:08
REASUMUJĄC moim zdaniem, będzie Wam bardzo cięzko. Inni mają inne kłopoty, Wy bedziecie mieli te. Wieczne lawirowanie pomiedzy, aby wszyscy byli szczesliwi. Acha i jeszcze cos..... sam slub i wesele bedzie jedna ciezka meka. lepiej zrobic dwa jedno dla jednych drugie dla drugich, bedzie to dla was wieksza przyjemnosc Zycze szczescia, przyda sie
#16
Napisano 2007-10-01, godz. 16:30
(A co do Twojej religii... tym razem pominę milczeniem )
Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...
#17
Napisano 2007-10-01, godz. 16:52
ja tez pomine milczeniem stosunek jego sesciow do niego. jak widac SJ okazuja sie bardziej tolerancyjni. bo jesli konsekwencje w zborze to tylko dla niego. a jej rodzice chca to zniszczyc???Melchizedeku niech Miłość Was napełnia, a uczucie Wasze wzrasta. Bądźcie w tym niczym nastolatkowie co się sobą nie moga nacieszyć. Niech Pan Was prowadzi i Wam błogosławi...
(A co do Twojej religii... tym razem pominę milczeniem )
Mel gratuluje rodzicow!!!!!! modl sie za tesciow.... moze zmadrzeja!
#18
Napisano 2007-10-01, godz. 17:36
Hubercie - przyszłych teściów. Poza tym nadgorliwcy i fanatycy zdarzają się nie tylko u śJ. A to może być tylko straszenie córki, aby nie wychodziła za mąż za śJ, a jak się to stanie, to może się okazać, iż było to tylko straszenie bez zamiaru wykonania. Ale to musi już ocenić sama dziewczyna Melchizedekaja tez pomine milczeniem stosunek jego sesciow do niego. jak widac SJ okazuja sie bardziej tolerancyjni. bo jesli konsekwencje w zborze to tylko dla niego. a jej rodzice chca to zniszczyc???
Mel gratuluje rodzicow!!!!!! modl sie za tesciow.... moze zmadrzeja!
#19
Napisano 2007-10-01, godz. 18:47
ale życzę Melchizedekowi szczęścia...
#20
Napisano 2007-10-01, godz. 19:19
to moze byc racja co piszesz co nie zmienia faktu ze jego rodzice sa tolerancyjni i przyjmuja ja z otwartymi ramionami tylko dl zmylki a potem beda wredni....... oni pokazuja ze na przyszlosc ci mlodzi moga na nich liczyc... ci inni niestety nie... oczywiscie w innym przypadku sytuacja moze byc calkiem odwrotna.... wcale nie twierdze ze nieHubercie - przyszłych teściów. Poza tym nadgorliwcy i fanatycy zdarzają się nie tylko u śJ. A to może być tylko straszenie córki, aby nie wychodziła za mąż za śJ, a jak się to stanie, to może się okazać, iż było to tylko straszenie bez zamiaru wykonania. Ale to musi już ocenić sama dziewczyna Melchizedeka
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych