Michaił, nie daj się!!!! Jeśli każą Ci się modlić do świętych obrazków i papieża, przeciwstawiaj się temu z całej siły!!! Twardo postaw sprawę, że koronki klepał nie będziesz, że tego nie rozumiesz, i nie ma to dla Ciebie najmniejszego sensu. Oczywiście możesz iść z ukochaną na nabożeństwo, ale nie udawaj, że jesteś praktykującym katolikiem, bo miłość to nie obłuda, ale szczerość do bólu.
A, i jeszcze jedno, nie nazywaj rodziny swojej dziewczyny, ultrakatolicką, po opisaniu ich praktyk religijnych, bo obrażasz katolików.
Możliwa jest jeszcze taka opcja, że to ty jesteś kompletnym dyletantem w spawach wiary, stąd taki opis praktyk religijnych tych ludzi.
Pozdrawiam cieplutko
Dosi
Witaj
Nie udaję na co dzień, że jestem praktykującym katolikiem i mówię o tym wprost - po prostu staram się wsłuchać w inne poglądy i stąd np. moje "wypady" na nabożeństwa. Wydaje mi się, że jest to jasne dla mnie jak i dla mojej ukochanej, chociaż zdaję sobie sprawę, że mimo rozumu uczucia "przemycają" w sercu mojej partnerki nadzieję... Co do wyrazu -ultra to pozwolę sobie jednak na takie sformułowanie gdyż mam okazję porównać dwie "frakcje" KRK - jedna to moja rodzina uważająca się za prawdziwych katolików, gdzie na pierwszym miejscu stawia się ogólnie pojętą miłość bez względu na wyznania i przekonania itd. - druga frakcja to rodzina mojej ukochanej uważająca się za prawdziwych katolików, gdzie na pierwszym miejscu stawia się tradycję, obrzędy itd. - może niezbyt dobrze potrafię to w tym momencie wyjaśnić, ale po prostu jest dla mnie różnica... to tak jak część katolików związanych z Toruniem, Radiem Maryja nazwę -ultra a część związanych z Łagiewnikami i Radiem Józef jako bardziej "łagodny"... To oczywiście ogólniki, temat jest szeroki... Napiszę jeszcze tylko, że będąc pierwszy raz u mojej ewentualnej, przyszłej rodziny i widząc się z nimi (podchodzę pod 30tkę żeby nie było
) po paru godzinach od pierwszego kontaktu, bez żadnej dyskusji z obu stron, byłem "strofowany", że chyba w bajki wierzę bo jak można nie iść do kościoła (akurat była niedziela)... Moja rodzina kilka lat temu na wieść, że nie będę się dzielił opłatkiem 24 grudnia podyskutowała za mną (emocje były oczywiście ogromne), ale po godzinie dyskusji spokojnie siedzieliśmy jak nigdy nic przy kawie a moja ówczesna żona, praktycznie już ŚJ - została bardzo ciepło przyjęta do rodziny... Uff... się rozpisałem...
PS Co do dyletanctwa to pozwolę sobie wyprowadzić Cię z błędu co do mojej osoby
Pozdrawiam
Użytkownik michail edytował ten post 2008-04-08, godz. 14:48
JHWH - tak, WTS - nie ... Każdy ma prawo do wolności i do swobodnego wyrażania własnych poglądów...