...no tak. Slowa: "spirytyzm", "filozofia" i jeszcze kilka innych to po prostu slowa-klucze wyzwalajace swoiste reakcje mentalno-emocjonalne - i nie da sie ukryc, ze jest to reakcja typu "tabu". Gdy cos stanowi mentalne "tabu" to Swiadek wlasnie takich slow uzyje jako swoistego wylacznika... wlasnego rozumu, wlasnego umyslu. Albo ogranicznika. Zostaje tylko pierwotny, instynktowny lek przed tym co nieznane i co zakazane. Slowo "spirytyzm" jest bardziej zwiazane z lekiem, lekiem przed demonami, zlymi duchami, diablem, natomiast slowo "filozofia" wyzwala reakcje bardziej pogardliwa na cos czego najwyrazniej nie wymyslil sam Bog, tylko jakis czlowieczy smiertelnik - najwyrazniej w celu odciagniecia od Boga, Prawdy i Organizacji. No bo jedno i drugie ma niby stanowic konkurencje dla Boga w walce o ludzkie umysly. W zwiazku z tym nie jest wcale potrzebne zrozumienie, co jak i dlaczego, wrecz lepiej nic nie wiedziec, jak te biblijne "w zlem" niemowleta. Co wiecej, jak ktoremus Swiadkowi przydarzy sie jakas sytuacja opatrzona komentarzem: spirytyzm! to bedzie sie zastanawial, czy nie zostal tym jakos skazony, tak czy owak, poczuje sie bardzo zaniepokojony.
U mnie w zborze byla kobieta (zreszta podobno pomazana), ktora zabronila swojej corce ogladac Smurfy (te male, niebieskie diablęta!). Jak widzicie, taka mama-Gargamel.