Skocz do zawartości


Zdjęcie

ŚJ - świetni psychoterapeuci


  • Please log in to reply
106 replies to this topic

#101 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2009-06-14, godz. 22:11

a z kim masz się przepychać? Właśnie się ze mną zgodziłeś ;)



A tak ogólnie napisałem :)
Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#102 malinowa7

malinowa7

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 438 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2009-06-15, godz. 13:09

Teoretycznie nie. Ale wiadomo, że każda wspólnota, która chce kontrolować swoich członków, zawsze będzie się bała, że ktoś wzbudzi w nich wątpliwości. Jak lekarz zaszkodzi członkowi sekty fizycznie, nic się nie stanie, ale jeśli zmusi go do zastanowienia nad życiem, to gorzej...
:ph34r:


Tak, wiem o tym i zgadzam się z Tobą. Chodziło mi tylko o podkreślenie, że taka argumentacja jest pozbawiona sensu (choć niekoniecznie wśród ŚJ) ;)

#103 byłaM

byłaM

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 158 Postów
  • Lokalizacja:W-awa

Napisano 2009-06-15, godz. 13:18

Tak, wiem o tym i zgadzam się z Tobą. Chodziło mi tylko o podkreślenie, że taka argumentacja jest pozbawiona sensu (choć niekoniecznie wśród ŚJ) ;)


a propos kontroli, przypomniało mi się wczoraj wieczorem, jak jako dziecko dostawałam świra, słysząc, że Bóg słyszy moje myśli. Już fajniejszego narzędzia kontroli nie można wymyślić. Niesamowite.
Wkręcą ci jazdę, żebyś sam siebie pilnował i nie dopuszczał do siebie intuicji, własnych przemyśleń.

Pamiętam, gdy siedziałam wieczorem i myslałam, że nienawidzę ich tego Boga za to, że muszę się tak z tymi ludźmi męczyć, że ich nienawidzę i za chwilę pojawiał się wszechogarniający lęk, że Bóg to usłyszał i na pewno coś złego się stanie. I im bardziej chciałam te myśli zatrzymać, tym były silniejsze. Paranoja.
Sorry za dygresje ;PPPPPP
"Twierdzenie, że wierzący czuje się szczęśliwszy od niewierzącego, nie znaczy nic więcej jak to, że pijany jest szczęśliwszy od trzeźwego."

#104 Ktosia

Ktosia

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 169 Postów
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2009-06-15, godz. 19:22

Już samo wysłuchanie problemów drugiej osoby może być dla niej początkiem wychodzenia z problemów jakie rodzą się w jej umyśle, nie mówiąc już o wyśmiewanej przez niektórych modlitwie, która może mieć zbawienny wpływ na niektóre osoby. Ot taka już jest ludzka psychika i jednemu może pomóc wyjść z ciężkiej depresji modlitwa a innym i tona psychotropów nie pomoże.

Obawiam się Cześku, że jesteś w błędzie. OK, wysłuchanie jest ważne, ale jak ktoś ma ciężką depresję, czy chociażby stany depresyjne, to owszem, psychoterapia, rozmowa są ważne, ale bez leków człowiek będzie się tylko zapadał :/

Znam psycholożki, które marnie radzą sobie w swoim osobistym życiu i same zdają sie potrzebować pomocy.

Ida, w tym zawodzie niestety bardzo prawdziwe jest powiedzenie, że szewc w dziurawych butach chodzi. Psychologowie, psychiatrzy, nawet najlepsi, często mają problemy w życiu prywatnym...
Ktosia

"Czasem trzeba umrzeć, by urodzić się na nowo.
Czasem trzeba wiele stracić, by wyjść z podniesioną głową.
Nawet przestać wierzyć, by docenić wiary siłę.
Gdy przeczytasz tysiąc książek, czy zrozumiesz jedną chwilę?"

#105 byłaM

byłaM

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 158 Postów
  • Lokalizacja:W-awa

Napisano 2009-06-15, godz. 19:42

Odjazdy kompletne wykluczają psychologów z terapii [np. psycholog, z którym kiedyś miałam przyjemność ani razu na mnie nie spojrzał i miał rumieńce przez całą rozmowę, a inny po 20 minutach mojej peplaniny zająknął się i wykrztusił tylko, że może udam się do kogoś innego [?]...], ale są psychologowie bardzo skuteczni, a mający jakieś tam większe czy mniejsze zakręty. Nie ukrywajmy - jesteśmy tylko ludźmi. Nie wspominając o tym, że psycholog ideał byłby po prostu nieludzki, niewiarygodny i tyle.

Muszę się pochwalić, że dawno temu, kiedy byłam właśnie na rozdrożu i polazłam po radę w sprawach religijnych natrafiłam na psychologa ŚJ. Jakie było nasze zdziwienie! ;))))
"Twierdzenie, że wierzący czuje się szczęśliwszy od niewierzącego, nie znaczy nic więcej jak to, że pijany jest szczęśliwszy od trzeźwego."

#106 Ktosia

Ktosia

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 169 Postów
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2009-06-15, godz. 20:10

Myślę, że przede wszystkim należy rozgraniczyć:
- psycholog jest magistrem, nie lekarzem; "leczy" terapią, rozmową; przy poważnych zaburzeniach to zazwyczaj terapia wspomagająca;
- psychiatra to lekarz po akademii medycznej, jak pediatra czy onkolog; rozmawia z pacjentem, ale leczy go lekami.
Przy poważnych zaburzeniach (depresja, schizofrenia, etc.) bez leków się nie obejdzie. I o ile powiedzmy rozmowę z psychologiem może (choć nie powinien) zastąpić przyjaciel, o tyle leki to tylko lekarz.
Ktosia

"Czasem trzeba umrzeć, by urodzić się na nowo.
Czasem trzeba wiele stracić, by wyjść z podniesioną głową.
Nawet przestać wierzyć, by docenić wiary siłę.
Gdy przeczytasz tysiąc książek, czy zrozumiesz jedną chwilę?"

#107 byłaM

byłaM

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 158 Postów
  • Lokalizacja:W-awa

Napisano 2009-06-15, godz. 20:26

Zauważyłam, że wiele osób ma podobne podejście do psychologów jak ty - traktuje ich jako ludzi, którym można się "wygadać". I chodzą do takich latami i zostają poklepani po głowie, dostają wsparcie i nic z tego nie wynika. Dobry psycholog zna techniki i ma narzędzia, dzięki którym może pokierować terapią w taki sposób, żeby dała ona coś więcej niż tylko chwilowe ukojenie dla krwawiącego serca...
"Twierdzenie, że wierzący czuje się szczęśliwszy od niewierzącego, nie znaczy nic więcej jak to, że pijany jest szczęśliwszy od trzeźwego."




Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych