Jemu zarzucacie ambicje, urażoną dumę, ignorancję itd. a sami co prezentujecie?
Poza Liberałem, który robi coś konkretnego przeciwko WTS oraz Ewą, której krytyka jest merytoryczna, reszta krytykantów niewiele zrobiła.
Śmieszą mnie takie etykietki: ekumeniczne, nie-ekumeniczne, ultrakatolickie itd.
Może taki sposób myślenia jest pozostałością po byciu ŚJ (i stąd potrzeba ścisłego definiowania ideologii i doktryny dla grupy, do której się ew. wstępuje).
Artur jasno zarysował koncepcję, a w stowarzyszeniu jest miejsce i dla katolików związanych z Radiem Maryja i dla fanów księdza Bonieckiego lub bp Pieronka albo bp Józefa Życińskiego także

Naszą ideologią jest mówienie nagiej prawdy nt. WTS tylko tyle i aż tyle.
Ewę prosiłbym o podanie bezwzględnie obowiązującego przepisu prawa nakazującego wybranie finansowania akurat przez składki członkowskie.
O ile mi wiadomo, w statucie musi być (albo przynajmniej mile widziane jest, aby był opisany) sposób finansowania. Dowolny, niekoniecznie kolektywny.
Odnośnie tego, że państwo i inne instytucje nie mają obowiązku nas finansować, okey, wiemy o tym, że nie mają obowiązku, ale niech mają chociaż możliwość.
Jeśli np. kiedyś tam, za 10 lat, pojawiłby się jakiś program unijny dla instytucji przeciwdzialających patologiom i uzależnieniom psychicznym, a nasze stowarzyszenie złożyłoby wniosek o dofinansowanie, to w razie kontroli nie będzie afery, że jest to niezgodne ze statutem i trzeba kasę zwrócić ze względów formalnych.
Statut powinien być elastyczny i uwzględniać wszystkie metody finansowania, z dochodami z lokat bankowych lub obligacji, spadkami, darowiznami, subwencjami i dotacjami od księstwa Maroko włącznie

Nawet jeśli zapisanie przez kogokolwiek czegokolwiek w spadku dla stowarzyszenia jest mniej prawdopodobne od uderzenia pioruna w siedzibę WTS, zapisać sobie taką możliwość możemy, choćby "na wszelki wypadek".
A co do sensu istnienia stowarzyszenia, przypomina mi się powiedzenie pewnego znanego polityka sprzed kilkudziesięciu lat, że "Europa nie ma nr telefonu, pod który możnaby zadzwonić". Ex-ŚJ, anty-ŚJ i badacze problematyki ŚJ też do tej pory nie mieli "jednego nr telefonu", a teraz będą go mieli. A to już bardzo dużo.