Gdybyśmy zaczęli narzucać się ŚJ, nachodzić ich domy i na siłę przekonywać, wtedy właśnie moglibyśmy komuś zaszkodzić. Jest mu dobrze, wierzy sobie w Jehowę rzucającego w Andryszczaka i Wiśniewskiego piorunami, chwali sobie Ciało Kierownicze, wypatruje nowego światła, wyobraża sobie raj na ziemi, a my go niepokoimy. Wtedy mógłbyś zarzucić, że burzymy czyjąś wiarę.
Nasza działalność np. w internecie, czy w innych mediach, dotrze tylko do poszukujących ŚJ, a tych zatwardziałych czy zakorzenionych w wierze (po straznicowemu mówiąc: "utwierdzonych w prawdzie") po prostu nie dotrze, bo nie będą zaglądać na strony "odstępcze" ani oglądać programu TV "z udziałem odstępcy".
Ten ŚJ, który już wątpi, oglądając np. wywiad telewizyjny z Sebastianem, dowie się, że oprócz bycia ŚJ i bycia osobą obojętną religijnie, istnieją inne możliwości, np. wiara w to, co do tej pory (jako ŚJ) negował. Dowie się, że istnieją kontrargumenty, które mnie osobiście przekonały. Ja, Sebastian Andryszczak, nie jestem żadnym autorytetem, jestem zwykłym człowiekiem. Ale taki wątpiący ŚJ dowie się, że w ogóle istnieją kontrargumenty przeciwko doktrynie ŚJ.
Być może pozostanie ŚJ, być może zostanie katolikiem, a może tak jak Ty, będzie nietrynitarnym ex-ŚJ. Jego świadoma decyzja.
Moje słowa raczej odwiodą go od ateizmu, a nie zachęcą.
Poza tym, Arku, nie jesteśmy sami. Stwórca nam pobłogosławi, abyśmy czynili dobro, a nie zło. On jest wszechmocny i sam zadecyduje, kto powinien obejrzeć program TV z udziałem Sebastiana, a kto sobie ma nagle przypomnieć o zakupach i polecieć do sklepu. Stwórca potrafi o to zadbać. Naprawdę.
do Voldemorta: nie wiem, co ma Radio Maryja wspólnego z moją oceną krytykantów. Siebie nie przyporządkowałem ani do tych co coś robią ani do tych co nic nie robią, bo w ten sposób segregowałem krytykantów, a ja nie jestem krytykantem, ale zwolennikiem stowarzyszenia, a jestem nim dlatego, że chcę coś konkretnego robić.
Ja osobiście cenię ludzi, którzy coś robią. Sam robię mniej, niż bym chciał, ale cenię ludzi aktywnych.
Za aktywność cenię np. Liberała i Artura. Liberał wiadomo co robi. Artur nie ma aż tak wielkich osiągnięć, jak Liberał, ale już np. wykonał stronkę ABWEHRA. Ja sam planowałem podobnie rozbudować własną i od pół roku tego nie wykonałem, bo ciągle mi amory w głowie.

Skoro więc Artur robi więcej ode mnie, to zasłużył sobie na mój szacunek.
Logiczne, nieprawdaż?