Czym jest dla mnie Ewangelia? A czym ma być? Czy ma mieć w sobie jakieś podstawy teologiczne? Jakieś podstawowe na pewno. Ale przecież nie mam daru Ducha Świętego, abym mógł posiąść całą wiedzę jaką mieli pierwsi uczniowie Jezusa Chrystusa. Nie potrafię leczyć, wskrzeszać, nie znam też tajników ludzkiego serca. Dlatego też współczesna teologia schodzi w moim przypadku na dalszy plan. Nie rozumiem dlaczego tak wielu ludzi rozważa czy Bóg jest Trójcą, czy nie jest. Bóg mówi o sobie, że jest miłością. To wiem na pewno, tak jest napisane w Biblii. Zamiast skupić się na tym co Stwórca napisał i to niejednokrotnie, ludzie mają skłonność do doszukiwania się jakichś „niedopowiedzianych słów”.
Wszystko co robi Bóg jest dobre. A co jest takiego dobrego w teologii? Przez „mędrkowanie” religijnych filozofów podochodziło do wielu wojen, niesprawiedliwych kar, wykluczeń ze społeczności za odmienne zdanie w widzeniu Boga. Zamiast skupić się na tym, co Bóg powiedział na pewno o sobie i rozważać jego przymioty, które wymienione są w liście do Galatów 5:22 – 23 oraz wcielać je w życie, ludzie wolą utrudniać sobie życie poprzez komplikowanie prostych spraw.
Ja rozumiem Ewangelię jako chrześcijańską postawę objawiającą się w uczynkach. To Jezus dał nam wzór i przykład postępowania z bliźnimi, a apostołowie później to potwierdzili pouczając zbory w swoich listach o pomaganiu wdowom, sierotom, biednym. Tak jak wiara bez uczynków jest martwa, tak samo słowa bez uczynków pozostają pustymi frazesami i niczym poza tym.
„Odwiedzam” różne forum: komputerowe, sportowe, literackie, również religijne, najczęściej „dyskusje o świadkach Jehowy” i „psr”. Odniosę się oczywiście do tych religijnych i muszę przyznać, że jak na osoby wierzące w Boga i jego Syna dużo w nas zjadliwości i uszczypliwości. Podczas różnych dysput o nadstawianiu drugiego policzka raczej nie ma mowy. Nie mówię, że każdy taki jest, ale religia ma coś w sobie takiego, że ludzie traktują ją zbyt poważnie – chyba świadczy to o jakimś niedowartościowaniu. Biorąc pod uwagę, że nikt z nas nie ma tej mądrości co miał Jezus oraz apostołowie napełnieni Duchem Świętym, powinniśmy bardziej przystopować w naszych wypowiedziach – przynajmniej jeśli chodzi o „ton argumentów”.
pzdr.