Wiem też ,że wielu exów straciło wiare i to jest najgorsze. Organizacja tak namieszała nam w glowie,że wielu z nas utraciło więź z Bogiem, wielu utraciłlo swoją osobowość...zufanie. Też miotały mną takie emocje po odejściu ,to trwało jakies 2 lata. To był najgorszy okres w moim życiu- nie wiem jak to opisac--moje serce było zmączone ta samotnością..zniknęła moja wiara- moja nadzieja chciałam umrzec. Nie potrafiłam sie juz nawet modlic, nie wiedzialam do kogo- czy do Jehowy? a może do Jezusa? ...Otworzyłam serce przed Jezusem i jestem szczęsliwa. Rana po Organizacji pozostanie we mnie nazawsze, choć jest to bolesne to wierze ze była to moja droga do odnaleźienia Boga.
http://pl.youtube.co...feature=related
Bog dla mnie jest istota,ktora nie wiem do konca czy istnieje i pewnie nigdy nie uda nam sie tego udowodnic,jesli chodzi o Jezusa to rowniezmam watpliwosci wobec jego osoby ,a szczegolnie w stosunku do je go doskonalosci.
ps Zastanawia mnie jedno : po co mi Bog ?
przeciez bedac agnostykiem lub ateista,rowniez mozna byc spelnionym duchowo czlowiekiem, podziwiac piekno otaczajacego nas swiata i byc osoba majaca jak to nazywa Straznica"wysokie mierniki moralne"