I to samo można powiedziec o założycielu Organizacji Raselu. Był, to punkt widzenia tylko jednego człowieka, owszem, był przez wiele lat u szczytu władzy ( co też zostawiło na nim jakies pietno spaczenia ), ale tylko to jednostka - z ograniczoną wiedzą, możliwościami, uzaleznionego od swojego stanu zdrowia fizycznego i psychicznego. Czy taki skrzywdzony przez los, domowy teolog, na pewno był wstanie trafnie ocenić przeszłość decyzyjną i teraxniejszość póxniejszego kilkumilionowego tworu??????? Czy czytanie jego książek dało daje ludziom więcej korzyści niż szkody?? Czy to był manifest wybitnego specjalisty czy rojenia skaleczonego guru?
Otóż i to, jak Kali krasć to dobrze, jak Kalemu krasc to źle......
Russel już nie żyje, a samotnik Ray i 7 milionów braci tak i to jest wielka róznica.