Skocz do zawartości


Zdjęcie

poligamia


  • Please log in to reply
24 replies to this topic

#1 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-03-19, godz. 22:39

powiązań między mormonami a Russellem to zapewne nie ma, ale podobieństwa są:

Tak Smith jak i Russell, nauczali rzeczy o których apostołom się nie śniło...
Tak Smith jak i Russell, założyli organizacje które dopuszczały poligamię...
Tak Smith jak i Russell, uważali się za ludzi szczególnie wybranych przez Boga...

itd. itp.

#2 Terebint

Terebint

    Taoista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4710 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-03-19, godz. 22:51

Tak Smith jak i Russell, założyli organizacje które dopuszczały poligamię...

?????? Poważnie? Pierwsze słyszę.

pzdr. :)

"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc


#3 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-03-19, godz. 23:20

tak, sami ŚJ podają, że dopiero od 1947 są wolni od poligamii.

Nigdy nie było nauczania, że poligamia jest okey, natomiast zdarzyło się że pozyskiwali współwyznawców wśród plemion pogańskich i tam pleniła się poligamia. Jakoś doszło do niedopatrzenia i dopuszczania poligamistów do chrztu.

Potem w 1947 r. opublikowano artykuły, dowodzące że Adam miał jedną żonę i że Jezus nawiązywał do tego wzorca, ucząc o rozwodach. Nie wszystkim się ta nauka spodobała. Były nawet przypadki, że w niektórych zborach znaczna część głosicieli wolała odejść niż zaniechać poligamii.

Wspomina o tym m.in. wydana przez WTS książka "ŚJ głosiciele królestwa Bożego" s. 176 i 177

#4 Fly

Fly

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 712 Postów

Napisano 2006-03-20, godz. 06:05

No to jednak różnica jest zasadnicza. Mormoni praktykowali poligamię w USA a nie w Afryce.
Swoją drogą uważam, że zerwanie z poligamią w takiej wersji jak to się stało w przypadku ŚJ w Afryce dało w efekcie więcej złego niż dobrego. Niezależnie od wszystkiego mężczyźni mieli odprawić wszystkie swoje żony oprócz najstarszej z ich dziećmi. Rozumiem, gdyby zastosować zakaz poligamii do ŚJ - kawalerów (gdzyby chcieli się ożenić),ale w takiej postaci to było po prostu rozbijanie rodzin i przekreślanie wieloletniego wspólnego życia tych ludzi.

#5 Terebint

Terebint

    Taoista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4710 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-03-20, godz. 12:15

tak, sami ŚJ podają, że dopiero od 1947 są wolni od poligamii.

Ale była to prędzej nie umiejętność poradzenia sobie z nieoczekiwanym problemem niż dogmat.

Swoją drogą uważam, że zerwanie z poligamią w takiej wersji jak to się stało w przypadku ŚJ w Afryce dało w efekcie więcej złego niż dobrego. Niezależnie od wszystkiego mężczyźni mieli odprawić wszystkie swoje żony oprócz najstarszej z ich dziećmi. Rozumiem, gdyby zastosować zakaz poligamii do ŚJ - kawalerów (gdzyby chcieli się ożenić),ale w takiej postaci to było po prostu rozbijanie rodzin i przekreślanie wieloletniego wspólnego życia tych ludzi.

Fly, ciekawe spostrzeżenie. Od razu naszła mnie pewna myśl, właściwie pytanie, jak sobie z tym problemem poradzili chrześcijanie w I wieku? Być może zastosowali takie kryteria jakie Ty zasugerowałeś? To by tłumaczyło dlaczego w PŚ nie jest tak jasno napisane o posiadaniu jednej żony i lepiej by tłumaczyło ten werset z 1 Tm 3:2: "Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony , trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania"

Badacze Pisma Świętego mają jak najwięcej wspólnego z Mormonami. Oba ruchy wywyodzą z Milleryzmu (Adwentyzmu).
Tutaj jest link: Wikipedia

Haael wydaje mi się, że teoria ta jest dość mocno naciągana. Zadałem to pytanie na forum Wolnych Badaczy Pisma Świętego i chyba ich to trochę zaskoczyło. Zresztą w Wikipedii na tym wykresie podane jest, że Mormoni i Milleryści wywodzą się z Restoracjonizmu, a dopiero z Milleryzmu wywodzą się Adwentyści, Badacze, a w dalszej kolejności śJ.

"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc


#6 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-03-20, godz. 14:16

Spostrzeżenie Fly o rozbijaniu rodzin może być dyskusyjne.

Mnie jednak zastanawia co innego:

Gdzie oni znaleźli werset mówiący, żeby odprawiać inne żony razem z dziećmi, a zostawiać tę pierwsza? Myślę, że jest to sztuczne nałożenie europejsko-amerykańskiego myślenia, na społeczność afrykańską. Nam się może wydawać, że Murzyn poślubił pierwszą żonę legalnie, a potem "zdradzał ją" z kolejnymi żonami. A tymczasem wg prawa chrześcijańskiego on prawdopodobnie żadnej z tych kobiet nie poślubił naprawdę, bo takiej przysiędze brakowało elementu wyłączności. Problem w tym, że on nie ślubował uczciwości małżeńskiej (że nie będzie w jego życiu innej kobiety). Przeciwnie, z góry zakładał, że będą kolejne kobiety.

Równie dobrze możnaby wymagać od Europejczyka, który jako kawaler mieszkał najpierw z jedną, potem z drugą itd., a w międzyczasie chodził po domach publicznych, a na dyskotekach zaliczał jakieś przypadkowe panienki, aby odnalazł swoją pierwszą partnerkę łóżkową i ją poślubił.

Podobnie jak taki rozpustny Europejczyk, tak i tamten Murzyn, wydają mi się wolni przed Bogiem i moim zdaniem taki nawrócony Murzyn powinien mieć dowolność wybrania sobie jednej z tych kilku żon, odprawienia ich wszystkich albo znalezienia zupełnie innej. Oczywiście, jako ojciec powinien łożyć na utrzymanie wszystkich dzieci, ślubnych i nieślubnych, urodzonych w związku monogamicznym i w związkach poligamicznych.

Zaznaczam, że nie wiem, czy takie jest stanowisko Kościoła Katolickiego. Napisałem własne przemyślenia i nie są to stwierdzenia co do których byłbym absolutnie pewny.

Ponadto, gdzieś czytałem w strażnicy życiorys nawróconego poligamisty, który miał dwie żony. Tę która nie słuchała 'prawdy' odprawił, a tę, która posłuchała Brooklynu, zostawił. To rodzi we mnie wątpliwość, czy zawsze sztywno wymagano, aby odprawiać kolejne żony, a tę pierwszą zostawiać.

#7 sally11

sally11

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 289 Postów

Napisano 2006-03-20, godz. 14:23

Sebastian,a gdyby obydwie zostały swiadkami,to pewnie musiałby solidarnie obydwie odprawić?

#8 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-03-20, godz. 15:11

Sebastian,a gdyby obydwie zostały swiadkami,to pewnie musiałby solidarnie obydwie odprawić?

Niekoniecznie. Mógłby sobie jedną wybrać. Tamten ŚJ w swoim życiorysie pisze, że miał wielki dylemat, bo obie kochał. Przyjął kryterium proste i wygodne dla siebie, a do tego wyglądające w jego oczach na zgodne z Biblią. W końcu chciał stanąć "po stronie Jehowy" i wybrał tę, która pragnęła tego samego.

Niektóre życiorysy podkreślają dylemat, którą wybrać (bo można wybrać dowolną), a inne w podobnej sytuacji opisują, np. jak to dzielny Murzynek odprawia najmłodszą i najładniejszą żonkę, mimo że ją mocno kocha, ale niestety ona nie jest "żoną jego młodości". Chwilami można mieć wrażenie, jakby w Afryce obowiązywały w tej sprawie dwa dogmaty albo dwie tradycje ustne, w obrębie tej samej organizacji ŚJ.

#9 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-03-20, godz. 19:56

W Kościele katolickim, kiedy ktoś decyduje się na chrzest, jest obowiązek pozostania przy małżonku, jeżeli neofita żyje ze swoim małżonkiem w "małżeństwie naturalnym". Można jednak dostać dyspensę, jeżeli pozostanie przy małżonku powoduje zagrożenie dla nowoprzyjętej wiary. Piszę o tym, bo to ma jakieś uzasadnienie w listach Pawła, który pisał o takim przypadku. Poszukajcie gdzieś tego, bo ja już nie mam czasu.

#10 ehomo

ehomo

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 337 Postów

Napisano 2006-03-20, godz. 20:20

Sebastian chodzi o to że pierwsze małżeństwo jest właściwe a inne to cudzołóstwo dlatego inne odprawić a z pierwszą zostawić.

No chyba że nie współżyli z piewszą i ta wtedy miałaby podstawę do rozwodu bo była zdrada z innymi nielegalnymi według Biblii żonami

#11 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-03-20, godz. 21:14

nie bardzo kumam Twoją logikę ehomo.

Jeśli ktoś po poślubieniu pierwszej żony ma stosunki z innymi kobietami, to (wg nauczania WTS) wtedy pierwsza żona decyduje czy przebacza, jeśli nie, to wszyscy mają biblijny rozwód.m Nie bardzo rozumiem dlaczego niewspółżycie z tą pierwszą miałoby coś zmieniać. Czy wg WTS kobieta współżyjąca z mężem nie ma prawa do rozwodu?

Małżeństwa poligamiczne nie są prawdziwymi małzeństwami. To przypomina raczej trochę znany w Polsce "sponsoring". Mężczyzna płaci kobiecie za regularny seks, ale nie zobowiązuje się do wierności ani do uczciwości małzeńskiej. Poligamista przypomina takiego "sponsora" który "sponsoruje" kilka kobiet na raz, ale żadnej nie obiecał wierności ani uczciwości.

Haelku, a jak Kościół Katolicki traktuje poligamistę, który chciałby sie ochrzcić po katolicku? Domyślam się, że takie małzeństwo jest "nienaturalne". I co wtedy?

#12 ehomo

ehomo

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 337 Postów

Napisano 2006-03-20, godz. 21:54

Chodzi o to że według Strażnicy podjęcie współżycia po zdradzie o której wie niewinna osoba oznacza przebaczenie i brak prawa do biblijnego rozwodu

#13 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-03-20, godz. 22:12

czyli wg tego co piszesz nie byłoby podstaw do odprawienia pierwszej żony, ale byłaby podstawa do odprawienia wszystkich kolejnych (zaniechanie cudzołóstwa).

a gdyby ktoś jednego dnia poślubił np. dwie siostry, młodszą i starszą, albo dwie bliźniaczki, to którą ma odprawić?

#14 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-03-21, godz. 16:10

a gdyby ktoś jednego dnia poślubił np. dwie siostry, młodszą i starszą, albo dwie bliźniaczki, to którą ma odprawić?

To właśnie takiej sytuacji dotyczą słowa Jezusa z [Mt 19:9] "poza przypadkiem nierządu". Wtedy małżeństwa nie ma. Ale generalnie związek małżeński zawarty poza Kościołem katolickim jest WAŻNY, kiedy małżonkowie się nawracają na katolicyzm. Pomyśl sobie: jestem sobie poganinem (żonatym), przechodzę na katolicyzm (zmieniam żonę), potem na ewangelicyzm (zmieniam żonę), potem zostaję ŚJ (zmieniam żonę), potem na prawosławie (zmieniam żonę) i tak dalej. Jeżeli związki małżeńskie zawarte w religii A są nieważne w religii B (przy założeniu, że A nie jest równe B), to może dochodzić do takich absurdów.

#15 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-03-21, godz. 20:07

Healku, powiedz mi zatem, czy poligamista który chce ochrzcić się po katolicku, musi odprawić wszystkie żony z wyjątkiem pierwszej, czy tez traktowany jest jak kawaler i może sobie np. wybrac dowolną z dotychczasowych żon, aby ją poślubić, tym razem naprawdę i po katolicku?

#16 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-03-21, godz. 20:32

Nie wiem, na szczęście nie mam takiego problemu :). Taki poligamista to musi mieć ciężko: nie dość mu problemów z jedną babą, to musi mieć dodatkowe osiem. Wszystkie wydatki na kiecki, waciki itp. pomnożone kilka razy. No i jak zdradza swoje żony, to od razu wszystkie na raz - wszystkie te baby będą go chciały potem zabić :).

W innym wątku zdaje się broniłeś tezy, że w Biblii nie ma nigdzie wyraźnego zakazu posiadania więcej niż jednej żony. Z resztą, jednym z wymogów zostania biskupem było posiadanie jednej żony, co oznacza, że musiało się zdarzać, że żon owych było więcej.

A na serio: nie wiem jak jest, ale nie podoba mi się pomysł, żeby neofita mógł odprawić sobie wszystkie żony, bo małżeństwo z nimi jest nieważne. Jeżeli zostawia je z dziećmi, bez środków do życia (częsta rzecz w Afryce), to, za przeproszeniem, d...pa z niego nie chrześcijanin. Przejście na katolicyzm nie może być ucieczką przed odpowiedzialnością. Teraz pytanie: jaki formalny związek zachodzi pomiędzy neofitą a jego dotychczasowymi żonami? Może musi dalej je utrzymywać, ale już nie może uprawiać z nimi seksu? Nie wiem.

#17 Adelfos

Adelfos

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2574 Postów
  • Gadu-Gadu:8433368
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nietutejszy

Napisano 2007-07-06, godz. 23:26

sami ŚJ podają, że dopiero od 1947 są wolni od poligamii.

Mormoni wpadli na to już "w 1890 r. Od tego czasu nikt, kto ma więcej niż jedną żonę, nie może być członkiem Kościoła." (cytat za: SKRÓCONE INFORMACJE/Inne informacje otrzymane od redakcji)

Użytkownik Adelfos edytował ten post 2007-07-06, godz. 23:27

Dołączona grafika

#18 miedziana_cyna

miedziana_cyna

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 273 Postów

Napisano 2007-07-11, godz. 18:59

Nie wiem, na szczęście nie mam takiego problemu :). Taki poligamista to musi mieć ciężko: nie dość mu problemów z jedną babą, to musi mieć dodatkowe osiem. Wszystkie wydatki na kiecki, waciki itp. pomnożone kilka razy.


Gdyby te wszystkie żony były porządnymi chrześcijankami (wg interpretacji purytańskiej), to wówczas ubierałyby się skromnie, niczym szare myszki, bez żadnej biżuterii i "wymyślnych splotów włosów". Więc te wydatki by odpadły. Co więcej, gdyby były takie, jak "dzielna kobieta" z Księgi Przysłów 31,10-31, to wówczas w ogóle byłoby miodzio - wszystkie korzyści z takiej żony pomnożone kilka razy :lol:

Zresztą chrześcijaństwo da się pogodzić z poligamią - i nie chodzi tu wcale o mormonów. Władca afrykańskiego królestwa Suazi deklaruje chrześcijaństwo (protestanckie) i ma kilka żon, a oprócz tego także oficjalnych nałożnic. Zaś nowe żony wybiera podczas odbywającego się co roku tzw. "tańca trzcin", podczas którego wszystkie dziewice z całego królestwa tańczą przed monarchą z trzcinami w rękach i obnażonymi piersiami.

Pozdrawiam :)
Miedziana cyna, żelazny sód, wanadowy skand, berylowy tantal, kadmowy molibden...

#19 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2008-07-10, godz. 20:27

Gdzie oni znaleźli werset mówiący, żeby odprawiać inne żony razem z dziećmi, a zostawiać tę pierwsza?

Wydaje się, że jeżeli chodzi o pozostawienie pierwszej żony, to ma to chyba wynikać z wersetu z Księgi Przysłów, w którym mowa o żonie młodości, a więc w domyśle pierwszej poślubionej: Niech twe źródło wody będzie błogosławione i raduj się żoną twej młodości (Przysłów 5:18, PNŚ)

W przeszłości zalecenia dotyczące rozwiązywania problemów związanych z poligamią wyglądały następująco:



POLIGAMIA

Poligamista poznający prawdę w kraju, gdzie poligamia jest legalna, powinien się ograniczyć do tej żyjącej żony, z którą współżyje najdłużej. Gdyby utrzymywał stosunki płciowe z którąkolwiek inną żoną oprócz tej jednej, byłby cudzołożnikiem. Zgodny z Pismem św. byłby natomiast stosunek małżeński z tą żyjącą żoną, z którą mieszka najdłużej. Chociażby miał kilka żon, to jednak według Biblii jest on w dalszym ciągu żonaty tylko z pierwszą żoną, jeżeli oczywiście ona żyje, a ponieważ ona jest żoną jego młodości, więc ją powinien sobie zatrzymać zamiast szukać innej. Gdy się ogranicza do pierwszej, jeszcze żyjącej żony, wtedy może być mianowany nadzorcą lub sługą pomocniczym, jeżeli odpowiada innym wymaganiom poza posiadaniem tylko jednej żyjącej żony. - Przyp. 5:18.

Może się też - na przykład w Afryce - wytworzyć taka sytuacja, że do prawdy przychodzi człowiek, który już odprawił wszystkie swoje żony z wyjątkiem drugiej lub trzeciej. Czy w świetle niniejszego wyjaśnienia powinien odprawić obecną żonę, żeby znowu podjąć współżycie z pierwszą? Nie, to nie jest konieczne, bo w gruncie rzeczy rozwiódł się on ze swą pierwszą żoną i z wszystkimi innymi żonami oprócz tej, z którą teraz prowadzi czyste życie. W takim położeniu nie powinno się nic zmieniać.

Poligamii nie możemy stawiać na równi z sytuacją, jaka się często wytwarza w krajach, w których obowiązuje monogamia, kiedy prawdę poznaje mężczyzna żyjący już w trzecim czy nawet w czwartym z rzędu małżeństwie. Różnica polega na tym, że taki człowiek nie żyje teraz w poligamii, gdyż z poprzednimi żonami wziął prawny rozwód jeszcze przed poznaniem prawdy.

Czy w kraju, który nie uznaje wielożeństwa, trzeba koniecznie przeprowadzić prawne unieważnienie małżeństwa z drugą, trzecią lub dalszymi domniemanymi żonami?

W większości krajów, gdzie wielożeństwo nie jest prawnie uznawane, drugie i każde następne małżeństwo uważa się za nie zawarte bez przeprowadzenia rozwodu. Uznawane jest tylko pierwsze małżeństwo. Gdy ktoś pozostaje już w zawartym zgodnie z prawem związku małżeńskim, wówczas każde małżeństwo zawarte później, a więc dodatkowo, jest w tych krajach całkowicie nielegalne. Gdyby nawet ktoś wystarał się o metrykę ślubu, aby nadać takiemu małżeństwu pozór legalności, to owa metryka jest po prostu tylko zwykłym świstkiem papieru. W takim wypadku na przykład w Stanach Zjednoczonych i we wszystkich krajach, których ludność mówi po angielsku, nie ma wcale potrzeby wszczynania postępowania sądowego, ponieważ osoba nielegalnie poślubiona może po prostu uważać metrykę ślubu za nieważną i bezwartościową, tak iż szkoda było papieru na sporządzenie jej; można jednak wytoczyć proces sądowy o unieważnienie małżeństwa, jeżeli strona pokrzywdzona wielożeństwem ma zamiar pociągnąć winnego do odpowiedzialności. Z biblijnego punktu widzenia strony muszą się rozejść, a wciągnięty w taki stosunek niewinny partner musi zerwać z tego rodzaju przestępcą, który się dopuścił cudzołóstwa. W krajach, w których zawarcie drugiego małżeństwa bez rozwiązania lub uznania za nieważny poprzedniego związku jest uważane za przestępstwo (np. w Polsce), osoby uwikłane w to muszą nadto podjąć odpowiednie kroki w celu prawnego uregulowania swojej sprawy.

W Polsce unieważnienie małżeństwa następuje z mocy orzeczenia sądowego. Do czasu jego wydania małżeństwo bigamiczne lub poligamiczne uważa się za ważne. Strona niewinna, która jest w prawdzie, musi zatem wszcząć postępowanie rozwodowe bądź też zażądać unieważnienia takiego małżeństwa.

W krajach, w których wielożeństwo nie jest ścigane sądownie, osoba, która po poznaniu prawdy przestaje współżyć w takim stosunku i oddaje się Bogu, może być dopuszczona do chrztu i cieszyć się dostatecznie dobrą opinią, żeby mogła być przyjęta do Społeczeństwa Nowego Świata. Kiedy potem wykaże się odpowiednimi kwalifikacjami, mogą być dla niej dostępne przywileje służby, pomimo że nie podjęła żadnych kroków prawnych w celu uregulowania sprawy swego poprzedniego współżycia w bigamii lub poligamii. Wszystko to dotyczy szczególnie krajów, w których wielożeństwo nie jest uznawane, jak np. w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii (w Polsce jest objęte sankcją karną) itd.

W związku z krajami, w których poligamia jest zwyczajem prawnie uznawanym, wyłania się pewna kwestia, którą tu omówimy na przykładzie Afryki:

Przypuśćmy, że jakiś Afrykanin ma cztery żony i że jedna z nich jest rzekomo w prawdzie a pozostałe nie. Czy nie byłoby lepiej dla niego zatrzymać ją, jeżeli ma takie życzenie chociaż nie jest to jego pierwsza żona?

Jeżeli ta niewiasta żyje z Afrykaninem w małżeństwie poligamicznym nie będąc jego pierwszą żoną, to nie można o niej powiedzieć, że jest w prawdzie, i taka niewiasta nie może być ochrzczona. Ona tylko interesuje się prawdą i jest do niej przychylnie nastawiona. Musi się oczyścić moralnie, zanim będzie mogła rzeczywiście przyjąć prawdę i cieszyć się dostatecznie dobrą opinią, żeby mogła być przyjęta do Społeczeństwa Nowego Świata. Małżeństwo jest małżeństwem, i gdy owa niewiasta zetknie się z prawdą, wtedy musi uznać, że pierwsza żyjąca żona danego Afrykanina, czyli ta, która najdłużej jest z nim związana węzłem małżeńskim, ma słuszne prawo do niego jako do swego męża, i. to zarówno przed Bogiem, jak i w świetle prawa krajowego. Skoro uznaje ten fakt, to nie będzie usiłować odsunąć prawdziwej - według prawa i Biblii - żony tego Afrykanina, ale uzna jej pierwszeństwo i chętnie ustąpi, aby prawowita (według Pisma św.) żona mogła dostąpić tego, co jej przysługuje. Będzie także dążyć do uwolnienia się od wszetecznego współżycia z tym Afrykaninem. Będzie zatem z nim współdziałać, żeby - jeśli i on chce się stać chrześcijańskim członkiem Społeczeństwa Nowego Świata - dał jej wolność chętnie i z radością. W ten sposób postawieniem na pierwszym miejscu boskich wymagań co do małżeństwa udzieli mu pomocy pod względem duchowym. A więc decydującym czynnikiem jest w danym wypadku nie to, czy któraś z żon poligamisty interesuje się prawdą, ale faktyczne zobowiązania prawne i wymagania biblijne.

Gdy żona, z która poligamista współżyje najdłużej, przyjmuje teraz prawdę, czy wolno jej jako prawowitej żonie pozostać przy nim, chociaż on w dalszym ciągu uprawia wielożeństwo jako człowiek nie oddany Bogu?

Tak, może nadal żyć z nim jako ze swym prawowitym, biblijnym mężem, natomiast pozostałe żony w jej oczach i w oczach zboru żyłyby z nim jedynie w cudzołożnym stosunku.

Co zrobić, gdy poligamista poznaje prawdę, chce się ochrzcić i wybiera sobie jedną żonę ale nie tę, która ma prawo pierwszeństwa, choć jest świadomy obowiązku wybrania tej, z którą żyje najdłużej? A co powiedzieć, gdy nie został poinformowany o tym wymaganiu, jednak wiedząc, że powinien mieć tylko jedną żonę, wybiera inną zamiast pierwszej? Jak traktować żonę, która przy nim pozostała, jeżeli i ona posiada pewną znajomość prawdy i teraz prosi o chrzest?

Jeżeli dany człowiek stara się uregulować swoje sprawy przed poznaniem wymagań biblijnych, działając z własnej inicjatywy bez zasięgania informacji i wybiera sobie żonę, która nie ma prawa pierwszeństwa, to nie będziemy żądać, żeby po oddaniu się Bogu znowu wprowadzał jakąś zmianę i w tym monogamicznym stanie małżeńskim dopuścimy go do chrztu. Gdyby jednak przed ograniczeniem się do monogamii prosił nas o radę, jak ma postąpić, wówczas udzielimy właściwej rady proponując mu, żeby zatrzymał żonę, z którą mieszka najdłużej, a wszystkie inne żeby odprawił. Gdyby postąpił wbrew udzielonej mu radzie, wówczas nie spełnia woli Bożej i nie będzie dopuszczony do chrztu. Ta sama zasada obowiązuje w odniesieniu do młodszej żony, która pozostaje z tym człowiekiem.

Czy jest rzeczą właściwą w krajach, w których poligamia jest prawnie dozwolona i gdzie zarówno mąż, jak i żona mają prawo wszcząć postępowanie rozwodowe, żeby były poligamista, który twierdzi, że odprawił nadliczbowe żony, pozwalał nadal zamieszkiwać w swym domu lub w obrębie zagrody jednej lub kilku takim kobietom?

Gdy poligamista odprawia nadliczbowe żony, wtedy musi zadbać o to, żeby mogły żyć oddzielnie w innym gospodarstwie. Mogłyby na przykład zamieszkać u swych krewnych, albo może będzie w stanie oddać im do dyspozycji jakiś osobny dom. W ten sposób uniknie pokusy podjęcia na nowo współżycia z którąś z odprawionych żon, za co musiałby być wykluczony ze społeczności. Takim załatwieniem swoich spraw dałby dobry, chrześcijański przykład i nie narażałby się na jakiekolwiek zarzuty z powodu istnienia pozorów zła. W swoim domu wolno mu mieć tylko jedną żonę. Choć może od czasu do czasu odwiedzać dzieci, które miał ze swymi byłymi żonami, to jednak nie może pozostać z nimi przez noc pod jednym dachem ani też w żadnym innym miejscu nie powinien przebywać z którąkolwiek z nich w okolicznościach, które by wyraźnie nasuwały myśl o dopuszczeniu się przez niego niemoralności.

--
źródło: „Zagadnienia Służby Królestwa”


.jb

#20 kantata

kantata

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 787 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2008-07-10, godz. 20:58

W powyższych zaleceniach zabrakło omówienia obowiązków, które ojciec ma względem dzieci z "nadliczbowymi" żonami.

Choć może od czasu do czasu odwiedzać dzieci, które miał ze swymi byłymi żonami, to jednak nie może pozostać z nimi przez noc pod jednym dachem ani też w żadnym innym miejscu nie powinien przebywać z którąkolwiek z nich w okolicznościach, które by wyraźnie nasuwały myśl o dopuszczeniu się przez niego niemoralności.


od czasu do czasu może... <_<

Jak to w praktyce wygląda: odprawia się żony, których już nikt nie będzie pewnie chciał, zostawia na lodzie i czeka na błogosławieństwa Jehowy?




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych