Skocz do zawartości


Zdjęcie

Zatwardziałość warunkiem zbawienia cudzołożnika?!


  • Please log in to reply
39 replies to this topic

#21 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-03-25, godz. 16:13

Po pierwsze, nie wiem, gdzie w moim pytaniu doczytałeś się zakłopotania?
Po drugie, nie jestem ex-katolikiem.
Po trzecie, trochę zaciemniasz sprawę, mówiąc, że popierasz "to, co mówi Biblia".

Bo ja pytałem, jak rozumiesz słowa wyczytane z Biblii? Czy interpretujesz je po katolicku, po protestancku, po świadkowsku czy jeszcze inaczej?

Owszem rozwodnik cywilny bez ślubów kościelnych na koncie, bez problemu otrzyma ślub kościelny. Ale co to ma do rzeczy? I jaką widzisz analogię do sytuacji opisanej wyżej, z cudzołożnikami wracającymi do ŚJ?

A co do kwestii porządkowania spraw przy okazji kolędy... znam taki przypadek. Małżeństwo tylko cywilne. Ksiądz pyta czy chcieliby wziąć ślub kościelny. Mąż na to: "nie mam nic przeciwko Kościołowi, ale nie chcę wyrzucać forsy w błoto".

Dostali ślub gratis i ochrzcili dwójkę swoich dzieci. Teraz wszystko jest po Bożemu.

#22 ihabot

ihabot

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 226 Postów

Napisano 2006-03-25, godz. 17:27

.

Bo ja pytałem, jak rozumiesz słowa wyczytane z Biblii? Czy interpretujesz je po katolicku, po protestancku, po świadkowsku czy jeszcze inaczej?

Drogi Sebastianie szkoda ze nie dodales jeszcze innych formacji religii. Ale nie odpowiedziales Mi na moje wszystkie pytania. Dlaczego prawo kanoniczne legalizuje codzolostwo pozwalajac na slub z osobami juz bedacymi po rozwodzie.
„A potem będzie koniec, gdy odda królestwo Bogu i Ojcu, gdy zniszczy wszelkie przełożeństwo i wszelką zwierzchność, i moc.(25) Bo on musi królować, póki by nie położył wszystkich nieprzyjaciół pod nogi jego.(26) A ostatni nieprzyjaciel, który będzie zniszczony, jest śmierć.(27) Bo wszystkie rzeczy poddał pod nogi jego. A gdy mówi, że mu wszystkie rzeczy poddane są, jawna jest, iż oprócz tego, który mu poddał wszystkie rzeczy.(28) A gdy mu wszystkie rzeczy poddane będą, tedyć też i sam Syn będzie poddany temu, który mu poddał wszystkie rzeczy, aby był Bóg wszystkim we wszystkim.”

#23 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-03-25, godz. 17:32

nie ma cudzołóstwa tam, gdzie nie było prawdziwej przysięgi małżeńskiej.
Ślub cywilny nie jest przysięgą małżeńską, która byłaby ważna przed Bogiem.
Na ślub tylko cywilny decydują się ci, którym nie zależy na nierozerwalności związku.

#24 ihabot

ihabot

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 226 Postów

Napisano 2006-03-25, godz. 18:46

Ślub cywilny nie jest przysięgą małżeńską, która byłaby ważna przed Bogiem.
Na ślub tylko cywilny decydują się ci, którym nie zależy na nierozerwalności związku.

No coz Sebastianie uprawiasz demagogie na wielka skale. Rozmydlasz pojecie malzenstwa aby moc wprowadzic klasyczne dyspensy czyli zreczne omijanie prawa aby dogodzic cialu. Slub jest slubem zawsze i wszedzie. Mlodzieniec i Panna zobowiazuja sie w obliczu Boga (jakkolwiek Go rozumieja) w obecnosci swiadkow i skladaja sobie obietnice malzenstwa.Nastepnie konsumuja malzenstwo podczas ktorego przelana jest krew przymierza pieczetujaca owy zwiazek. I nie wazne w jakiej szerokosci ,odleglosci badz glebokosci to sie dzieje ,to wszystko widzi Wiekuisty i przed jego obliczem to sie dzieje. Nie musza go nigdzie szukac ani udawac sie w specjalne miejsca.

Tak wiec Sebastianie nie odbiegasz zbytnio od krytykowanych SJ w tej materii. Zajadasz smakowity kasek tylko troszeczke od innej strony zakazanego owocu.

W ten sposob mozna rozwalic spokojnie pare miliardow malzenstw innowiercow ze spokojnym katolickim sumieniem. Juz nie wspomne ze kazdy rozwod to nieszczescie dzieci rodzacych sie w tych zwiazkach. Bo ze sie rodza z tego dzeci to chyba nie masz watpliwosci. Dlatego zakaz jakichkolwiek rozwodow nie tylko ma na mysli puste zabronienie czegos ale ma zawsze na mysli dobro czlowieka w tej sytuacji dzieci aby mogly dorastac i ksztaltowac sie na prawych ludzi bez wzgledu na szerokosc geograficzna.A tylko pelna rodzina moze to zapewnic.

Na pewno juz o tym slyszales.Nie traktujmy tych malenstw jako przyszlych darczyncow ale bezinteresownie pomyslmy o ich szczesciu. Bo ze sa nieszczesliwe gdy rodzice sie rozwodza to chyba tez nie masz zadnych watpliwosci?
„A potem będzie koniec, gdy odda królestwo Bogu i Ojcu, gdy zniszczy wszelkie przełożeństwo i wszelką zwierzchność, i moc.(25) Bo on musi królować, póki by nie położył wszystkich nieprzyjaciół pod nogi jego.(26) A ostatni nieprzyjaciel, który będzie zniszczony, jest śmierć.(27) Bo wszystkie rzeczy poddał pod nogi jego. A gdy mówi, że mu wszystkie rzeczy poddane są, jawna jest, iż oprócz tego, który mu poddał wszystkie rzeczy.(28) A gdy mu wszystkie rzeczy poddane będą, tedyć też i sam Syn będzie poddany temu, który mu poddał wszystkie rzeczy, aby był Bóg wszystkim we wszystkim.”

#25 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-03-25, godz. 18:57

mam podobne wrażenie, że demagogiczne są Twoje wypowiedzi.

Dla ważności małżeństwa najważniejsza jest intencja jego wyłączności i nierozerwalności. Jeśli ktoś wypowiada bełkotliwą formułkę o równości praw i obowiązków (co za chora kolejność), a do tego jakieś blablabla o podstawowych komórkach, to ma to niewiele wspólnego z prawdziwym małżeństwem. W tej chorej przysiędzie (cywilnej) nie ma wzmianki o prawdziwej miłości. To jest tylko zwykły kontrakt umowa regulująca stosunki majątkowe itp. kwestie prawne.

Przypomina mi to raczej humor pamiętników szkolnych ("i ślubuję Ci miłość, wierność oraz że cię nie opuszczę aż do końca szóstej klasy")

#26 cara

cara

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1049 Postów
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2006-03-26, godz. 10:17

Sebastianie, to jest Twoja opinia.
Dla niewierzącej osoby wstępującej w związek małżeński ślub cywilny jest bardziej wiążący niż jakikolwiek kościelny. To, że Tobie nie podoba się "formułka o równości praw i obowiazków" nie oznacza ze ileś tam milionów ludzi ma do niej taki sam stosunek. Ja, jako że uważam siebie za człowieka uczciwego i słownego, nie złamałabym przysięgi (czy ślubowania, jak kto woli) danej w obecności świadków w USC. I, za przeproszeniem, Bóg w tym przypadku wiele do rzeczy nie ma i nie decyduje o trwałości mojego małżeństwa.
Tym ostrym akcentem dziękuję za uwagę :P

Pozdrawiam :rolleyes:
Nie zgadzam się z polityką cichego banowania użytkowników forum.

#27 MadHamish

MadHamish

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 139 Postów
  • Lokalizacja:z dziada pradziada

Napisano 2006-04-19, godz. 08:54

Sebastian Andryszczask napisal:

Jeśli do zboru powraca narkoman, musi odrzucić narkotyki...
Powracający alkoholik, musi przestać się upijać...
Powracająca prostytutka, musi przestać się prostytuować...
Powracający złodziej, musi przestać kraść...
Powracający hazardzista, musi przestać uprawiać hazard...
Itd. itp. i to mi się bardzo u śJ podoba...

Ale dlaczego powracający cudzołożnik nie musi zaniechać cudzołóstwa?...



Brawo, brawo, Sebastinie! Coz za logika! Coz za myslenie! Doprawdy, wspanialosc i genialnosc Twojego odkrycia powalila mnie na kolana. Malzenstwo dwojga ludzi wrzuciles do jednego worka z narkotykami, alkoholizmem, prostytucja, zlodziejstwem itp. Doprawdy slicznie! Moze wstap na wydzial filozofii na ktoryms z uniwersytetow. Z taka logika z pewnoscia zrobisz tam karirere. B)

Fly napisal:

No cóż... ponieważ to nie jest forum o KK, to wstrzymam się od dalszej dyskusji.

Jest to duzy blad, kochany Fly! Dopoki to nie swiadkowie Jehowy dyskutuja tu na forum o roznych religiach, uzywajac ich jako przykladow do porownan z Wts wypadajacych na niekorzysc tego ostatniego, wtedy jest cacy. Ale jak tylko jakis swiadek Jehowy zabiera sie za podobne porownania, wtedy sie krzyczy: Stop! To jest forum o swiadkach Jehowy i tylko o nich!

Drodzy swiadkowie Jehowy obecni na tym forum, pamietacie moze czasy cenzury? Wtedy tez sie pisalo wszystko, co sie chcialo, tylko trzeba bylo to napisac tak, zeby nikt sie nie przyczepil. Bierzcie z tego przyklad i nie pozwolcie sobie zamknac ust.

A ja? No coz, od tej pory zaczne wlasnie w duchu tego forum porownywac swiadkow Jehowy z innymi religiami, zwlaszcza z kosciolem katolickim, ktory wedlug Sebastiana Andryszczaka jest jedyna religia, ktora czci Jehowe Boga w sposob wlasciwy. :ph34r:

Ale wracajac do tematu, zadales pytanie, drogi Fly:

Ktoś ożenił się w wieku 18 lat, nie wyszło... po 3 miesiącach - rozwód. Wkrótce ożenił się ponownie - tym razem szczęsliwie. Dziś ma lat 50 i trójkę dzieci. Są szczęśliwą rodziną. I w tym momencie życia człowiek ten chce zostać katolikiem albo wrócić do praktykowania tej religii. I co powinien zrobić wg ciebie? Rzucić w cholerę swoją żonę, dzieci i przekreślić kawał życia swojego i tych ludzi i wrócić do osoby, która jest mu już całkiem obca i która dawno o nim zapomniała?! Tego właśnie wymaga od niego Bóg?!

Czy Sebastian Andryszczak lub Haael udzielili odpowiedzi na Twoje pytanie? Nie! Jeden i drugi zaczeli klepac wyuczona formulke o nierozerwalnosci malzenstwa. (Swoja droga, trudno powiedziec, ktory z nich to mistrz, a ktory padawan.)

Rozpatrzmy zatem nastepujacy przypadek. Ania byla praktykujaca katoliczka i regularnie chodzila do kosciola. Pewnego dnia spotkala na swojej drodze przystojnego Tomka, zakochala sie, on sie oswiadczyl i postanowili sie pobrac. Byl piekny slub, suknia, bialy welon, zlote obraczki, Ave Maria i dzwony. Wszystko cacy. Jednak, gdy Ania skladala przed oltarzem przysiege malzenska, nie wiedziala, ze Tomek jest alkoholikiem i babiarzem. Z poczatku jej malzenstwo bylo calkiem udane. Tomek pracowal, czasem popijal, ale nic strasznego sie jeszcze nie dzialo. Urodzilo sie dziecko, sliczna Jagoda. Ania byla bardzo szczesliwa, ale niepokoily ja coraz czestsze alkoholowe ekscesy meza. Tomek zaczal przychodzic do domu pijany, potem zaczal przyprowadzac kolegow. Gdy zwrocila mu uwage, zachowal sie agresywnie. Coraz czesciej pil, stracil prace, zaczal sie zachowywac agresywnie w stosunku do niej i do dziecka. Wyzwiska byly na porzadku dziennym. Na dodatek, otoczenie zaczelo szeptac, ze Tomek sypia z innymi kobietami. Zwykly usmiech znikl z twarzy Ani. Chodzila zaplakana, czesto z podpuchnietymi oczami. Ktoregos dnia Tomek wrocil do domu, jak zwykle pijany, i szukal zaczepki. Ania nie wytrzymala i postawila mu sie (do tej pory siedziala cicho). W odpowiedzi Tomek ja uderzyl, a potem zgwalcil. Kiedy zasnal, Ania spakowala najpotrzebniejsze rzeczy i uciekla z dzieckiem do mamy. W tym miejscu popelnila pierwszy, wielki grzech, bo przysiegala przeciez przed oltarzem, ze nie opusci Tomka az do smierci. Wyobrazmy sobie, ze to ja ruszylo i wrocila do meza. Niby przez jakis czas byl spokoj, ale potem wszystko zaczelo sie od nowa. Tomek znowu wracal pijany, krzyczal, bil ja, a wreszcie zaczal oficjalnie oprowadzac sie z innymi kobietami. Ktoregos dnia zlapala go w trakcie kopulacji z inna kobieta w parku. Wyobrazmy sobie teraz, ze Ania szuka porady u ksiedza. Co ten jej powie? Bedzie musial powtorzyc przysiege o nierozerwalnosci malzenstwa. Ania powinna mieszkac z mezem i wszystko cierpliwie znosic. Za to czeka ja nagroda w niebie. Ale Ania nie radzi sie ksiedza tylko prawnika, odchodzi od meza, dostaje rozwod i alimenty. Jakis czas mieszka sama z dzieckiem, a potem spotyka Krzysztofa. Bardzo mily czlowiek. Milosc, slub i spokojne zycie u boku ukochanego faceta, ktory na dodatek jest doskonalym opiekunem Jagody. Ania znowu jest szczesliwa.

Rozpatrzmy teraz, jak na te sprawe beda sie zapatrywac swiadkowie Jehowy, a jak kosciol kat. Swiadkowie Jehowy uznaja nowe malzenstwo Ani. Jak kazdy normalny czlowiek, beda sie cieszyc jej szczesciem. Wedlug doktryny WTS Ania jest prawowota malzonka Krzysztofa i ma prawo do szczescia. Wedlug kosciola katolickiego, Ania nie ma prawa do szczescia, do ulozenia sobie zycia z innym, normalnym mezczyzna. Albo powinna mieszkac z potworem, albo, jesli juz od niego odeszla, czym zlamala sakrament malzenstwa, powinna zostac skazana na samotne wychowywnie Jagody i samotne zycie. A co w wypadku, gdy Ania jest juz zona Krzysztofa i chce sie pojednac z kosciolem kat.? Powinna zaprzestac wspolzycia malzenskiego, bo to przeciez i tak ruja i porobstwo, i grzech pierworodny.

Jak wiec widzimy, wedlug doktryny kosciola kat. jesli jedna osoba grzeszy i unieszczesliwia inna, to ta inna MUSI byc nieszczesliwa i nie ma nadziei na zadne zmiany. W przypadku Ani i Krzysztofa nieszczesliwe musza pozostac dwie osoby, bo Ania nie moze normalnie wspolzyc ze swoim mezem.

Powiem krotko. W tym wypadku, doktryna swiadkow Jehowy gora! :D

Pozdrawiam,
Mad :D
Przepraszam bardzo, czy to ja napisałam? Nie wiem, czy się z tym zgadzam...:-)

#28 Henryk

Henryk

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 656 Postów

Napisano 2006-04-19, godz. 12:19

Ślub cywilny nie jest przysięgą małżeńską, która byłaby ważna przed Bogiem.


Podziwiam Cię, jak możesz z takim światopoglądem żyć?
- A kiedy przysięga jest ważna?
- Kto sobie przyrzeka przy świadkach?
I proszę, nie "wyjeżdżaj" mi z sakrametami.
Można je wsadzić sobie w kieszeń.
Na ślub tylko cywilny decydują się ci, którym nie zależy na nierozerwalności związku.
No, tu obaziłeś nie tylko mnie, ale i moją żonę.
- A tego nie wybaczę, aż nie przeprosisz.

#29 istotka

istotka

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 19 Postów

Napisano 2006-04-19, godz. 13:31

Do Sebastiana: Pragnę zwrócić tu uwage na rzecz nastepującą. Ponieważ wg Ciebie ślub cywilny nie jest przysięgą małżeńską, która byłaby ważna przed Bogiem tak więc wszelkie późniejsze rozwody i kolejne związki SJ są wg Twojej katolickiej logiki Sebastianie nieważne przed Bogiem. Jaki jest więc Twój problem? Bo skoro śluby cywilne nie są wiążące przed Bogiem to wynika z tego, że wszyscy ŚJ żyją w cudzołożnych związkach lub jak wolisz wszetecznych i zaden z nich nie może zostać zbawiony. No chyba, że zaprzestanie cudzołóstwa vel wszeteczeństwa a to oznacza tylko jedno całkowity celibat SJ a co za tym idzie i innych religijnych denominacji.

A co w przypadku kiedy niezbyt subordynowany katolik opuści swoją żonę dla innej laski? Nawet jeśli jego opuszczona zona jest głęboko wierzącą katoliczką to jedyne co może to żyć samotnie do jego lub co gorsza swojej śmierci podczas gdy on będzie płodził dzieci i wychowywał je w wierze katolickiej - tego nikt mu nie zabroni:)

Pozdrawiam
i.

#30 Fly

Fly

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 712 Postów

Napisano 2006-04-19, godz. 13:47

Ciesze sie, ze inni tez dostrzegaja absuralnosc pogladu zaprezentowanego przez Sebastiana.
Henryku, ja tez powinienem sie czuc obrazony, ale tylko sie usmiechne poblazliwie. :D

#31 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-04-19, godz. 13:56

Eeetammm, jeśli dwojgu ludzi naprawdę zależy na związku, to będzie on tak samo ważny, niezależnie od tego, czy był zawarty przed księdzem, czy przed urzędnikiem. Szczerze mówiąc — jako ludek z pewnym stażem małżeńskim — przymykam oko na tego rodzaju formalności. Wiem, że to pewnie niepoprawne "politycznie", ale cóż...
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#32 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-04-19, godz. 14:24

przemyślałem sobie sprawę ponownie...

Co do wypowiedzi istotki:

Najważniejszą cechą małżeństwa ważnego przed Bogiem jest szczera intencja, towarzysząca deklaracji: "ja chcę żyć z tą kobietą (z tym mężczyzną) do końca moich dni"...

Kiedy mówimy o katoliku zawierającym małżeństwo tylko cywilne, możemy domniemywać, że jego wybór oznacza zanegowanie nierozerwalności małżeństwa. I tutaj należałoby podpisać się pod tym, co napisała istotka: związek uznać za wszeteczny i podkreślić, że osoba ta, aby zostać zbawiona, powinna zaniechać złego postępowania...

Jednak nie należałoby rozciągać takiej oceny na niekatolików, tzn. pogan, niewierzących, świadków Jehowy itd. Tutaj ocenę należałoby zostawić Bogu. Apostoł Paweł pisze, że poganie, którzy prawa Jezusowego nie znali, kierując się sumieniem, przestrzegali tych praw, które odczytali w swoim sumieniu. I zapewnia nas o tym, że osoby te będą zbawione. Jeśli zatem poganin taki nigdy nie zawarł ani ślubu katolickiego ani nawet cywilnego ale swoimi słowami lub czynami zadeklarował chęć wiernego i uczciwego życia z jedną kobietą, do końca swoich dni, można domniemywać, że poganin ten będzie zbawiony...

co do zaprezentowanej przeze mnie oceny ślubów cywilnych, najbardziej konkretny był argument Henryka...

miałem na myśli sytuację gdy ktoś dokonuje wyboru między ślubem kościelnym a ślubem cywilnym i wybiera tylko cywilny. Wtedy można domniemywać że nie zależy mu na nierozerwalności małżeństwa.

Henryk dopowiedział, że w innej sytuacji jest człowiek nie uznający sakramentów. On dokonuje wyboru: czy wziąć ślub cywilny czy nie wziąć żadnego ślubu. I w jego osobistym odczuciu taka przysięga jest czymś istotnym...

Co prawda osoby negujące sakramenty z reguły negują również zakaz rozwodów i w tym sensie możnaby podtrzymywać tezę, że "nie zależy im na nierozerwalności małżeństwa"... Jednak to zdanie może być raniące w tym sensie, że nie dopowiada ważnej, istotnej prawdy o ludziach zawierajacych związki cywilne. Zazwyczaj pragną oni trwałości swojego małżeństwa, a naturalne uczucia i kierowanie się sumieniem sprawia że wiele z tych związków potrafi przetrwać przez całe życie.

Jeśli ktoś zatem odczytał słowa "nie znależy im na nierozerwalności" jako np. imputowanie komuś niewierności czy lekceważącego stosunku do małżeństwa i rodziny, to pokornie go przepraszam, gdyż nie taka była intencja mojej wypowiedzi...

A zatem przepraszam Henryka, Fly oraz wszystkich innych, których niechcący uraziłem...

#33 cara

cara

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1049 Postów
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2006-04-19, godz. 14:51

miałem na myśli sytuację gdy ktoś dokonuje wyboru między ślubem kościelnym a ślubem cywilnym i wybiera tylko cywilny. Wtedy można domniemywać że nie zależy mu na nierozerwalności małżeństwa.


Żeby tylko można się było ostatecznie wypisać ze związku z kościołem, coby w zgodzie z sumieniem żyć... Wiadomo, że jest to niemożliwe, toteż katolik katolikiem się niemieniący (choć formalnie nierozerwalnie przyłączony...) uznający wagę przysięgi cywilnej, nie może być określony: "nie zależy mu na nierozerwalności małżeństwa".

Mam wciaż wrażenie, że między stwierdzeniem: ślub kościelny tak/nie, a znaczeniem nierozerwalności przysięgi dla człowieka nie ma wielkiego powiązania. To tak na marginesie.
Nie zgadzam się z polityką cichego banowania użytkowników forum.

#34 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-05-01, godz. 18:53

Brawo, brawo, Sebastinie! Coz za logika! Coz za myslenie! Doprawdy, wspanialosc i genialnosc Twojego odkrycia powalila mnie na kolana. Malzenstwo dwojga ludzi wrzuciles do jednego worka z narkotykami, alkoholizmem, prostytucja, zlodziejstwem itp. Doprawdy slicznie! Moze wstap na wydzial filozofii na ktoryms z uniwersytetow. Z taka logika z pewnoscia zrobisz tam karirere. B)


Ja Sebastiana doskonale rozumiem. Myśli logicznie. Oczywiście nie chodziło mu o wrzucanie wszystkiego do jednego worka tylko o porównanie. Organizacja twierdzi, że w zborze nie może być grzeszników. A tymczasem cudzołożnicy po pewnym czasie cudzołożenia są przyłączani znowu do zboru. Słyszałem, że wielu z nich pozostając w cudzołożnych małżeństwach zostało w końcu mianowanych starszymi zboru. Musieli mieć niezłe teokratyczne układy. Czyżby grzech cudzołóstwa "wygasał" z czasem? Oto kolejna żenada organizacji. Z faktami się nie dyskutuje.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-05-01, godz. 19:21


#35 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2010-05-01, godz. 20:09

otoż to właśnie, ble! Oto właśnie mi chodziło!

#36 easypadcx

easypadcx

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 245 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-05-01, godz. 20:44


jako Swiadek Jehowy nie jestem w wielu sprawach zachwycony rozwiazaniami dyktowanymi przez Organizacje.... i nie wiem jakie poglady w innym sprawach posiada moj (cytowany) przedrozmowca.... ale jedno musze powiedziec.... zelazna logikai jaks ludzka taka :)

#37 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-05-03, godz. 10:40

Głównie chodzi o paradoks wybiórczego traktowania przypadków popełniania poważnych grzechów przez organizację. Jeśli twierdzą, że aż tak trzymają się wnikliwie i szczegółowo Biblii to dlaczego jedni którzy poważnie grzeszą (np. kradną) są wykluczani ze zboru a drudzy którzy poważne grzeszą (np. cudzołożą) są przyłączani do zboru? Grzech to grzech. Widać tutaj absolutny brak konsekwencji w doktrynie. W rezultacie Świadkami Jehowy są ludzie którzy zawarli cudzołożne związki małżeńskie. A przecież wg organizacji Bóg poważnie grzeszącemu nie wybaczy, potrzebne jest zaniechanie przez niego grzesznego postępowania, dopiero wtedy Bóg mu może wybaczyć. Więc jak Bóg ma mu wybaczyć kiedy on nadal poważnie grzeszy, żyjąc w cudzołożnym małżeństwie które zawarł bez biblijnego prawa do rozwiązania poprzedniego małżeństwa?

Taka dziwna sytuacja dwojakich norm religijnych zaistniała zapewne dlatego, że organizacja niejako uznaje cudzołożne małżeństwo jako biblijne rozwiązanie poprzedniego małżeństwa. Bo skoro jest nowe małżeństwo - nawet cudzołożne - to i tak przecież po pewnym czasie na 99% ze sobą współżyli więc była to zdrada (cudzołóstwo) wobec poprzedniego partnera małżeńskiego co pozwala na biblijne rozwiązanie poprzedniego związku małżeńskiego i wstąpienie w nowy. Pewnie tu o to w tym wszystkim chodzi. Oczywiście wtedy niepotrzebnych już jest dwóch naocznych świadków...

Znam faceta , którego zona przyprawiała mu rogi ale nikt ich nigdy nie nakrył więc dowodów nie było, ona odeszła, a on mimo że ma rozwód chcąc być w zgodzie z śj nie może się ożenić, bo była żona nie chce przyjśc i powiedzieć że przeleciał ją juz tabun innych facetów....... paranoja, Powinien normalnie się ożenić, przejść przez małe piekiełko wykluczenia przyłączenia i miałby oficjalnie babe.......


Skąd ja to znam... Podobne do mojej niedawnej sytuacji. Z jednej strony to rozumiem tego faceta bo gdyby wziął sobie nową żonę to wtedy tak naprawdę on byłby winny a nie jego ex. A jego ex jest ŚJ?

Użytkownik ble edytował ten post 2010-05-03, godz. 11:45


#38 5thavenue

5thavenue

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 16 Postów

Napisano 2010-07-10, godz. 12:54

witam
znam 2 dziwne historie:
kobieta katoliczka został kochanką innego męzczyzny katolika, doszło do rozwodu cywilnego- wszyscy katolicy . Para wzieła slub cywilny , po jakims czasie zostali oboje gorliwymi SJ
w zborze malzenstwo braci rozwiodlo się, zreszta to małzenstwo było wyjatkowo nieudane bo nawet dochodzio do rekoczynów i to ze strony siostry. W kazdym razie ,brat po rozwodzie , chyba byl wykluczony , nie pamietam juz, ale potem wrocił i ozenił sie innna siostra. Tylko , ze była zona tak im zatruwałą zycie, aktywna siostra, ze wyniesli sie do innego miasta.

#39 oskar

oskar

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 738 Postów

Napisano 2010-10-16, godz. 22:46

MadHamish mylisz się... :)

Ania nie musi radzić się prawnika lub uciekać z domu przed
agresywnym mężem, który ją gwałci jest przy tym alkoholikiem
i sprowadza sobie inne kobiety do domu w jej obecności..

Prawo i urzędy państwowe gwarantują jej ochronę..to raz -
Kościół Katolicki da jej rozwód kościelny ... to dwa -

#40 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-10-17, godz. 20:58

Kościół Katolicki da jej rozwód kościelny ... to dwa -


Kościół Katolicki nie daje rozwodów. Możliwe jest natomiast wystąpienie do Sądu Biskupiego o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Niestety jest to na ogół dość długa procedura i trzeba mieć solidne argumenty aby przekonać Sąd że małżeństwo zostało zawarte nieważnie. Sprawę dodatkowo utrudnia fakt, że niezgłoszenie się oskarżonego współmałżonka na wezwanie Sądu może skutkować przedłużaniem sprawy w nadziei na to, że jednak kiedyś się zgłosi.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-10-17, godz. 21:04





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych