Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jak to jest z tą miłością braterską?


  • Please log in to reply
111 replies to this topic

#1 sebol

sebol

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3836 Postów
  • Lokalizacja:Waldenburg

Napisano 2006-05-18, godz. 04:50

...jako, że moja babcia ma swój już wiek (82) zgodnie z zaleceniami Słowa Bożego (siwy włos!) zawsze jej słucham, bo potrafi zadziwić swoją mądrością!

ostatnio opowiada mi o zdarzeniu, jakie miało miejsce w jej miejscu zamieszkania. otóż „za ścianą” mieszkania mojej babci mieszka jej rówieśniczka przynależąca do Przenajświętszej ! ta ostatnia całe swoje życie aktywnie wspierała czy to finansowo czy też w inny sposób Dzieło Głoszenia! Przykładała się także do nakazu uczęszczania na zebrania. Jednakże już od pewnego czasu biedaczka zaniemogła, no i większość swojego czasu spędza w swoim mieszkaniu, cierpiąca przykuta do łóżka! Jedynymi odwiedzającymi i martwiącymi się o jej zdrowie jest: lekarz domowy, inna sąsiadka, no i moja babcia. Cała ta ostatnia trójka to jak to mawiają SJ – to te „parchate” katole! no i ja nie patrząc to oni wypełniają jak do tej pory solidnie nakazy WTS co do „troskę o bliźnich” ! (hmm)
W ubiegłą niedziele spokój domowego zacisza i kompletacji nad słowami Benedykta, mojej babci zakłócił dzwonek u drzwi. Babcia pędem do wrót, otwiera no i widzi posłańców jedynej prawdziwej, najlepszej, najczystszej i w ogóle naj… ze wszystkim ! i dawaj jej wciskać Obudźcie się ! z tematem dlaczego „…nie ma dziś miłości”! a moja babcia powiada: „a wiecie tu za ścianą leży schorowana starsza kobieta, no i jak mi wiadomo jest członkiniom Waszej religii ! więc jak chcecie pokazać, że w Waszej religii jest tyle miłości to zajrzyjcie do niej, bo jej pocieszania bardziej potrzeba niż mnie ! na co głosiciele: - tak, tak… potem, bo teraz jeszcze musimy odwiedzić innych „mieszkańców Babilonu Wielkiego” (moje wolne tłumaczenie„opracowanie terenu” ;-) i musimy im powiedzieć gdzie jest prawdziwa miłość ! i tyle ich było!!!!,
ehhh , na dzień dzisiejszy jedynymi odwiedzającymi tę starszą panią są te „wyzute z miłości, parchate katoliki !

więc pytam Was drodzy członkowie Babilon Wielkiego i Was drodzy bracia i siostry wyklęci : „jak to jest z tą miłością” ? daje sobie rękę uciąć, że podacie bez liku podobnych przykładów „braterskiej miłości” SJ !
"Nie umiem wyobrazić sobie Boga nagradzającego i karzącego tych, których stworzył, a którego cele są wzorowane na naszych własnych - krótko mówiąc, Boga, który jest jedynie odbiciem ludzkich słabości." A.Einstein

"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins

#2 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-05-18, godz. 05:42

Takie przykłady, to niestety nie jest margines wśród SJ. Było mi dane przyjrzeć się mechanizmom tej braterskiej "miłości" z bliska, gdy moja babcia umierała chora na raka (chorowała kilka lat), podczas gdy nadzorca zboru... w ogóle nie wiedział, że jest chora. Przed śmiercią przez kilka miesięcy nie była na zebraniu, bo nie mogła tam być; nikt ze starszych nie pokwapił się do niej z wizytą. Dobrze, że babcia miała rodzinę i kilku zaprzyjaźnionych "światusów", bo inaczej byłoby jej naprawdę ciężko. Tym bardziej, że całe życie spędziła na aktywnym uczestnictwie w "dziele", w czasie zakazu ukrywała bibułę, gościła setki braci (również tych, którzy dziś rezydują w Nadarzynie), przez wiele lat była pionierką stałą... Ehhh, życie :(
Podobnych przykładów znam więcej. Mógłbym napisać co najmniej kilkanaście postów w podobnym tonie. To jest prawdziwe oblicze "najwspanialszej organizacji". A te uśmiechnięte twarzyczki z okładek straszaka pozostawiam nawinym, którzy lekko chwytają lep brooklyńskiej propagandy.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#3 Kloo

Kloo

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1087 Postów
  • Lokalizacja:Warszawka

Napisano 2006-05-18, godz. 05:55

Kochani

Napewno macie wiele racji.Ja też znam takie przypadki.Ale powiem Wam, iz jestem mile zaskoczony odwiedzaniem mojej Marysi. To wręcz przykład miłości braterskiej. Co prawda wiekszośc to stare wiarusy tak jak my, ale zdarzaja sie i młode rodzynki. Może bierze sie to też stąd, że my nie nauczeni byliśmy chorować a Armagedon miał juz dawno nas ze wszystkiego wyleczyć. A tu klapa. I nie potrafimy otwierac sie na chorych bo to mialo byc nie dane nam zaznać.
A poza tym ''miłość miała oziębnąć i oziębła'' szkoda ze tylko u nas :rolleyes:
Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?

--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.

#4 sebol

sebol

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3836 Postów
  • Lokalizacja:Waldenburg

Napisano 2006-05-18, godz. 06:32

to dobrze Kloo, że w Twoim przypadku schemat (tak schemat!!! ) nie powielił się ! to tylko świadczy o wartości Twoich i Twojej żony przyjaciół, ale jak to brat jaracz określił, są to tylko MARGINALNE przypadki ! albo jak to Ty określiłeś: stara gwardia z innymi wartościami !

pytam się dalej: dlaczego nie mówi się o tych chwalebnych „doświadczeniach” w Straznicy czy tez na kongresach czy zebraniach! Przecież ich czynny, kłócą się z tym co się przedstawia na wymienionych powyżej przykładach „kanałów łączności”

czy ta obrazkowa troska braterska, nie przypomina potępionych przez Jezusa faryzeuszy, którzy udzielając wsparcia czy też troski, stawali na rogach ulicy i głośno o tym wykrzykiwali !?
"Nie umiem wyobrazić sobie Boga nagradzającego i karzącego tych, których stworzył, a którego cele są wzorowane na naszych własnych - krótko mówiąc, Boga, który jest jedynie odbiciem ludzkich słabości." A.Einstein

"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins

#5 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-05-18, godz. 07:41

Ten przykład podawałem już kiedyś, a każdy, kto jest (lub był) dłużej "w prawdzie" powinien go potwierdzić: kiedyś WARTOŚCIĄ samą w sobie była miłość braterska. Mówiono o niej prawie na każdym zebraniu. Bracia spotykali się i odwiedzali bardzo często. Gdy zebrania odbywały się tylko w mieszkaniach, w zasadzie nigdy nie było tak, że po końcowym "amen" wszyscy zmykali, ale zostawali na dłużej (niemal zawsze). Jeśli ktoś nie pojawił się na zebraniu, bracia byli naprawdę SZCZERZE zaniepokojeni (choroba? milicja?). W przypadku choroby nie trzeba było wyczekiwać, aż łaskawie ktoś raczy sobie przypomnieć o współbracie.

Cieszę się, wujku Kloo, że w Waszym przypadku jest inaczej. Wcale się nie cieszę, gdy słyszę, że pewne wartości wśród SJ upadają. I denerwuje mnie tylko oficjalna propaganda, która maluje cały ten pejzaż w różowych kolorach.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#6 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-05-18, godz. 07:44

ja mogę opowiedzieć i parę dobrych i parę złych historii

Znam jeden przypadek, smutny. Siostra starsza wiekiem i chora umysłowo, mająca niewierzącą córkę alkoholiczkę. Córka okradała matkę z renty i ją przepijała, a matka głodowała. Zbór wiedział, ale odsunął się od tamtej staruszki, z jakiś tam powodów (chyba przestała głosić i "zwariowała" po 1975, ale nie jestem tego pewny). W każdym razie ona sama dalej uważała się za świadkównę.

Gdy zaszedłem tam w trakcie głoszenia, mówiła mi, że jest siostrą i że modli się do Jehowy, a na zebrania nie chodziła bo była sparaliżowana. Interweniowałem, prosiłem, żeby załatwiono tej kobiecie pomoc z opieki społecznej albo ze zboru, wszyscy to olali. Nikt "nie chciał się mieszać w sprawy rodzinne".

Spotkałem się z wyjaśnieniem, że "zbór ma pomagać tylko wdowom i sierotom, a ona ma córkę"...

Kobieta zmarła z głodu, w osamotnieniu. Na tamtej wiosce do tej pory (kilkanaście lat) ludzie mówią, żeby ŚJ nie pouczali ich o miłości i o przykazaniach, skoro tak potraktowali swoją współwyznawczynie.

Dla równowagi, znam też przypadek dużo bardziej budujący:
kiedyś żyła w Karpaczu staruszka, która nie mogła wychodzić z domu. Co czwartek na zebraniu szkoły i służby ustalano dyżury, kto będzie robić jej zakupy i kto sprzątać mieszkanie. Miała opiekę bezinteresowną.

Trzecią historię, niech każdy oceni samodzielnie:

żyła (i chyba żyje do dzisiaj) staruszka, której starszy zboru załatwił pomoc finansowaną z opieki społecznej, do pomocy angażując własną żonę, która ma płacone pół etatu.

Wszystko jest zgodne z prawem. Dość udane połączenie interesu własnego z pomocą bliźniemu. ;)

Staruszka nie jest odwiedzana praktycznie przez nikogo, poza tamtą opiekunką (która robi to "zawodowo") i poza sąsiadami "ze świata", którzy gotowi są przylecieć w każdej chwili, gdy tylko babcia zapuka w ścianę.

#7 sebol

sebol

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3836 Postów
  • Lokalizacja:Waldenburg

Napisano 2006-05-18, godz. 08:27

wiec gdzie sa zatem ci tzw. przybrani rodzice, siostry, bracia, matki ojcowie !? przecież dla nich porzucono kiedyś wg zachęt WTS, prawdziwych rodziców, siostry, braci, matki, ojców ?
"Nie umiem wyobrazić sobie Boga nagradzającego i karzącego tych, których stworzył, a którego cele są wzorowane na naszych własnych - krótko mówiąc, Boga, który jest jedynie odbiciem ludzkich słabości." A.Einstein

"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins

#8 Terebint

Terebint

    Taoista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4710 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-05-18, godz. 08:31

Mi się wydaje, że ludzie w organizacji są bardzo zmęczeni. Ciągły stres na rejonie, w zborze, w pracy czy rodzinie potrafi wyssać energię z człowieka i pozbawić go ochoty do pomagania innym. Zresztą u śJ jest wielu oczekujących takiej pomocy i tych wielu faktycznie jej potrzebuje. Jak takie destruktywne środowisko może pomóc samemu sobie?

Z drugiej strony jak ciągle na zebraniach się powtarza, że miłość to głoszenie, miłość to przygotowywanie się do zebrań i w nich uczestnictwo, to ludzie zatracają poczucie rzeczywistości. Ciężko jest wykonać jakiś samodzielny ruch...

pzdr. :)

"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc


#9 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-05-18, godz. 09:22

Miłość u SJ to przede wszystkim FRAZES i to mocno wyświechtany. I jedno z wielu hasełek reklamowych. Wcale nie uważam, że SJ pod względem miłości bliźniego są gorsi od reszty społeczeństwa, ale niech oni sami przestaną twierdzić, że są lepsi!
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#10 Kloo

Kloo

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1087 Postów
  • Lokalizacja:Warszawka

Napisano 2006-05-18, godz. 13:56

:rolleyes: Bracie Jaraczu, potwierdzam tak było. Ponieważ mielismy mieszkanie na Grochowie prawie 100 metrowe zawsze u nas byly zebrania. Do dzisiaj nikt po książce nie pedzi do domu a ciastko i herbatka to standard. Myśle że gdzie bysmy nie byli to miłość jest najwazniejsza
Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?

--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.

#11 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-05-18, godz. 17:46

masz racje Kloo, miłosc zalezy tylko od nas, ile jej mamy i mozemy dac... ale to sprawa poszczegolnych osób, czy sj czy nie.
A jesli chodzi o religie SJ to miłość u nich najlepiej wygląda w książeczkach na obrazkach :))))) Aż kipi miłością z każdego .......... i to by było na tyle :)
nie potrafiłam uwierzyć.......

#12 George

George

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 17 Postów

Napisano 2006-05-22, godz. 21:33

[FONT=Arial][SIZE=7][COLOR=blue]Jestem" nowy",zakochany w sj.Znamy sie od kilku lat z widzeni.Teraz znamy sie lepiej ,bo sie w niej kocham.Malo wiem o temacie...Jednak musze wam napisac ,zez ta miloscia braterska bywa roznie.Sklucona jest lub porozniona jest z cala firma.Cos w tym jest ,bo jedynym przyjacielem w pracy jestem ja.

#13 Ester

Ester

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 128 Postów

Napisano 2006-08-24, godz. 12:36

Takich przykładów miłości braterskiej jest na pęczki. Swego czasu u mnie w zborze też była starsza siostra, która potzrebowała pomocy i owszem byli tacy braciszkowie wozili ja na zebrania i tyle. Sąsiedzi za to przynosili jej obiady, robili zakupy itd.
Ale gdyby babcia posiadała ogromny spadek, kupę kasy i wielki dom to by cały zbór latał jej pomagać. Bo i tamci, którzy tak miłosiernie wozili staruszke na zebrania przestali jak się dowiedzieli, że przepisała mieszkanie sąsiadom, którzy okazali jej miłość braterską.
Także już chyba sprawa jest jasna od czego zależy i jak to jest z miłością braterską wśród ŚJ.

Pozdrawiam

#14 Aiseiwa

Aiseiwa

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 14 Postów
  • Lokalizacja:pomorskie

Napisano 2006-10-17, godz. 10:07

Braterska miłość - dziś ten pusty slogan chowam między bajki. Bardzo boleśnie doswiadczyłam tej miłości, kiedy to 10 lat temu nagle zmarł mój mąż. Na pogrzebie był niemal cały zbór, dużo też było braci z okolicznych zborów. I na tym się skończyła..... ta braterska miłość.
Oboje z mężem prowadzilismy dom otwarty dla braci, nie było niemal dnia, żeby ktoś nas nie odwiedził, mieszkam dwa domy obok sali. Po jego śmierci pies z kulawą nogą nawet nie przyszedł. Zostawili mnie samą sobie. To był przełom w moim życiu. Wtedy miałam do nich żal, dziś jestem za to wdzięczna, bo to był główny powód dla którego odeszłam z tej organizacji.

#15 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2006-10-18, godz. 08:19

Braterska miłość - dziś ten pusty slogan chowam między bajki. Bardzo boleśnie doswiadczyłam tej miłości, kiedy to 10 lat temu nagle zmarł mój mąż. Na pogrzebie był niemal cały zbór, dużo też było braci z okolicznych zborów. I na tym się skończyła..... ta braterska miłość.
Oboje z mężem prowadzilismy dom otwarty dla braci, nie było niemal dnia, żeby ktoś nas nie odwiedził, mieszkam dwa domy obok sali. Po jego śmierci pies z kulawą nogą nawet nie przyszedł. Zostawili mnie samą sobie. To był przełom w moim życiu. Wtedy miałam do nich żal, dziś jestem za to wdzięczna, bo to był główny powód dla którego odeszłam z tej organizacji.


Wspólczuję Aiseiwa
To co napisałaś jest smutne, bo jeśli już nie działa religia, to zwykła ludzka przyzwoitość pomiędzy znajomymi by się przydała.
Czesiek

#16 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2006-10-18, godz. 10:13

Starajac sie byc obiektywnym - i zachecajac do tego innych forumowiczow
napisze, ze...

Roznie bywa z ta miloscia u Swiadkow Jehowy -
- zdarza sie niestety zbyt czesto, ze jej okazywanie nie wynika z samej milosci jako takiej,
ale z checi spelniania biblijnego nakazu i zaimponowania ludziom ze swiata
(SJ lubia sie tym chwalic, no coz, werset "niech twoja lewica nie wie, co czyni prawica" ma sie nijak do zasad marketingu... nawet tego teokratycznego).

Wiele tutaj zalezy od starszych
(obojetne, czy motywuje ich ich wlasna wewnetrzna wrazliwosc, czy po prostu wypelniaja swoje obowiazki)
jak nie pokaza palcem w zborze, komu trzeba pomoc, to mozliwe, ze nikt sie nie ruszy,
kazdy bowiem obok czasochlonnej teokracji i sluzby ma jeszcze i inne zyciowe problemy,
co wiecej, jak starsi nie zorganizuja jakiegos systemu pomocy, jakichs dyzurow, itp.
to rowniez moze skonczyc sie na slomianym zapale i paru wizytach.

Bez wzgledu jednak, jacy ci starsi i glosiciele w zborze sa,
osoba ktora potrzebuje jakiejs formy pomocy, ma prawo sie zwrocic do zboru, do starszych,
moze (a nawet powinna) poprosic o pomoc.
A zbor ma obowiazek jej udzielic.
Jednak niestety, bardzo czesto osoby rzeczywiscie potrzebujace pomocy
wzdragaja sie z prosba o nia. Zapewne - i nieslusznie - nie chca byc obciazeniem dla innych, itd.
I dlatego czasem, zwlaszcza starsze czy samotne osoby, pozostaja na uboczu, zapomniane.

Potencjalnie niezbyt liczebny zbor stanowi swietne narzedzie do udzielania rozmaitych form pomocy,
o wiele lepsze niz partysieczne, anonimowe parafie katolickie,
problemem jest jednak to, ze w zborach dominuje duch sluzbistosci i porzadku
(glosiciele koncentruja sie na wlasnej - czesto miesiecznie mierzalnej - niedoskonalosci i walce ze samym soba - swoja wlasna niedoskonaloscia i swymi grzesznymi pragnieniami, na walce ze Szatanem Diablem i calym podleglym mu swiatem; coz przy takiej optyce mozna latwo zapomniec o jakiejs babci czy cioci)

I tutaj mam dobry pomysl - czy nie mozna by czasu poswieconego na sluzbe bliznim,
czasu poswieconego na pomoc np. zborowym staruszkom po prostu raportowac?
To w koncu tez wydawanie swiadecwa - a nawet znacznie bardziej przekonujace - a zaoszczedzi przykrych rozczarowan osobom potrzebujacym pomocy. Wielu glosicieli wrescie poczuje, ze robi cos naprawde pozytecznego, no i beda mieli co zaraportowac.


W sumie bywa i tak, ze tzw "porzadek teokratyczny" zabija ducha spontanicznosci, milosci, wrazliwosci
i zostaje duzo bardziej niedoskonala sluzbistosc, automatyzm pozbawiony refleksji. Oczywiscie nie zawsze, i nie dotyczy to wszystkiego - pisze o pewnej tendencji, w pewnych sytuacjach...
Oczywiscie ci, ktorzy z jakichs wzgledow wylamali sie (transfzja, niebiblijny rozwod, itp) ida w odstawke sa zapominani, "poniewaz swoim zyciem pokazali...".
No coz. Nikt nie jest doskonaly,
ale po wyznawcach jedynej religii prawdziwej ktorej wyznacznikiem jest milosc, spodziewalbym sie,
ze beda ta milosc okazywac tak jak Jehowa, bardziej bezwarunkowo.

#17 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-10-18, godz. 10:29

Wiecie pewnie jakie mam podejście do nauk WTSu, ale pomimo tego pozostaję w zborze. Nie jestem przykładem dobrego (gorliwego głosiciela, brata, etc) SJwy ale tez nikogo nie gorszę swoim zachowaniem, nie sieje fermentu.
Staram sie pomagać komu mogę, finansowo również bo mi nie brakuje.

To coś trzeba mieć w sobie i już, tak tez zostałem wychowany. Dla mnie nie ma różnicy - SJ-wy czy nie. Jak pijaczyna na podwórku złamał nogę to go zaniosłem na rękach do domu i zadzwoniłem po karetkę, mimo że śmierdział jak rozlewnia taniego wina i chciał zachaczyć po drodze o monopolwy, ale tyle siły nie miałem ;) Jak braciom brakowało na leczenie córki po wypadku to im pomogłem. Chyba normalna sprawa.

Do skrzynki nie wrzucam, bo nie widzę związku z miłością braterską ;)
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#18 P.K.Dick

P.K.Dick

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1296 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:space1999

Napisano 2006-10-18, godz. 16:42

W ubiegłą niedziele spokój domowego zacisza i kompletacji nad słowami Benedykta, mojej babci zakłócił dzwonek u drzwi. Babcia pędem do wrót, otwiera no i widzi posłańców jedynej prawdziwej, najlepszej, najczystszej i w ogóle naj… ze wszystkim ! i dawaj jej wciskać Obudźcie się ! z tematem dlaczego „…nie ma dziś miłości”! a moja babcia powiada: „a wiecie tu za ścianą leży schorowana starsza kobieta, no i jak mi wiadomo jest członkiniom Waszej religii ! więc jak chcecie pokazać, że w Waszej religii jest tyle miłości to zajrzyjcie do niej, bo jej pocieszania bardziej potrzeba niż mnie ! na co głosiciele: - tak, tak… potem, bo teraz jeszcze musimy odwiedzić innych „mieszkańców Babilonu Wielkiego”


Sam dobrze wiesz Sebolu, że podajesz tendencyjny przykład mający rzucić złe światło na sJ.
A ja kiedyś głosiłem w bloku gdzie mieszkała jedna nasza siostra na wózku inwalidzkim.
Pukam dwa pietra wyżej do sąsiadów i słyszę taki tekst: wy to zachodzicie do swojej siostry i w niedzielę zabieracie ją do swojego kościoła, choć jest bezwładna, ciężka i na wózku.
A dlaczego tak nie robią nasi współwyznawcy w stosunku do swoich katolickich współbraci ?
Więc nie rób Sebolu reguły z paszkwilowskich swoich historii, bo w każdym wyznaniu to się zdarza i po prostu żali mi się robi że tak to przeżywasz. Trauma trwa ?

Użytkownik P.K.Dick edytował ten post 2006-10-18, godz. 16:43


Widzę odstępców i wstręt mnie ogarnia, bo mowy Twojej nie strzegą. Psalm 119:158 B.T.



#19 lightdrink

lightdrink

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie bez edycji
  • PipPip
  • 314 Postów
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2006-10-18, godz. 18:13

Sam dobrze wiesz Sebolu, że podajesz tendencyjny przykład mający rzucić złe światło na sJ.
A ja kiedyś głosiłem w bloku gdzie mieszkała jedna nasza siostra na wózku inwalidzkim.
Pukam dwa pietra wyżej do sąsiadów i słyszę taki tekst: wy to zachodzicie do swojej siostry i w niedzielę zabieracie ją do swojego kościoła, choć jest bezwładna, ciężka i na wózku.
A dlaczego tak nie robią nasi współwyznawcy w stosunku do swoich katolickich współbraci ?
Więc nie rób Sebolu reguły z paszkwilowskich swoich historii, bo w każdym wyznaniu to się zdarza i po prostu żali mi się robi że tak to przeżywasz. Trauma trwa ?

No ... to podam inny przykład, pewien brat zachorował, podobny problem z chodzeniem zaskoczył go w wieku 50 lat, oczywiście przestał przychodzić na zebrania i przesyłać owoc, nasi zapracowani bracia starsi ("głoszeniem na bazarze") zapomnieli o odwiedzinach u naszego schorowanego brata, a nawet nadali mu statut nieczynnego głosiciela, no bo trzeba wysłać jakiś raport do Nadarzyna, a jak ktoś jest nieczynnym głosicielem, to prawie tak jak odstępca. Pewnie Siostra o której tu mowa to też prawie odstępczyni, zresztą do Sebola ma niedaleko. Wizyty pasterskie, to tylko bajania na kongresach, obowiązuje zasada szczurołapa, jak nie nosisz gazetek, to złapiemy na twoje miejsce nowego frajera. :D
Złamanie regulaminu Forum. Konto zawieszone.

#20 sebol

sebol

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3836 Postów
  • Lokalizacja:Waldenburg

Napisano 2006-10-18, godz. 18:35

Więc nie rób Sebolu reguły z paszkwilowskich swoich historii, bo w każdym wyznaniu to się zdarza i po prostu żali mi się robi że tak to przeżywasz. Trauma trwa ?


a co kolego prawda boli? ! oczywiście prawdą jest to co napisałeś, że w każdym wyznaniu są przypadki znieczulicy! ale wiesz w czym problem: a w tym, ze proporcjonalnie u Was znieczulica jest o wiele większa niż np. u katolików ;-) z prostej przyczyny: bo Wy wszystko robicie dla godzin a tam gdzie nie ma godzin to już nie ma miłosierdzia (oczywiście są wyjątki od reguły) . Więc wierz, dalej w te swoje landrynkowe bajeczki rodem z Brooklynu, mnie to nie przekonuje ! i nigdy nie przekonywało! i prostuję obraz SJ wśród moich znajmych, kiedy to bredzą o wielkiej miłosci braterskiej wśród SJ ! ;-)

Sam dobrze wiesz Sebolu, że podajesz tendencyjny przykład mający rzucić złe światło na sJ.
A ja kiedyś głosiłem w bloku gdzie mieszkała jedna nasza siostra na wózku inwalidzkim.
Pukam dwa pietra wyżej do sąsiadów i słyszę taki tekst: wy to zachodzicie do swojej siostry i w niedzielę zabieracie ją do swojego kościoła, choć jest bezwładna, ciężka i na wózku.



a co kolego frekwencja spada ? ;-) w zborze w którym przyszło mi kiedyś przeżywać traume ;-) tak właśnie się robiło ;-) kalekich wywlekało się na zebrania, a codzienną opieke pozostawiało się Państwu czyt. opiekunka środowiskowa nie będąca SJ ;-)

Użytkownik sebol edytował ten post 2006-10-18, godz. 18:36

"Nie umiem wyobrazić sobie Boga nagradzającego i karzącego tych, których stworzył, a którego cele są wzorowane na naszych własnych - krótko mówiąc, Boga, który jest jedynie odbiciem ludzkich słabości." A.Einstein

"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych